powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXCVI)
maj 2020

Cudzego nie znacie: Przychodzimy w pokoju, obcy bambusie
Sue Burke ‹Semiosis›
Jak wiele innych powieści sf publikowanych w ostatnich latach, także „Semiosis” Sue Burke zalicza się do książek z przesłaniem. I, jak chociażby w „Embers of War”, bywa ono ciężkie do wytrzymania.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Semiosis” opisuje losy niewielkiej grupy ludzi, którzy opuścili targaną wojnami i problemami ekologicznymi Ziemię i ruszyli na poszukiwanie nowego domu. Po wielu latach międzygwiezdnej podróży dotarli na Pax, jak nazwali planetę, i rozpoczęli trudną walkę o przetrwanie i dostosowanie świata do własnych potrzeb. Zgodnie ze swoimi pacyfistycznymi przekonaniami (otwarcie przedstawionymi w konstytucji, którą każdy z nich musiał podpisać przed podróżą), koloniści chcieli zbudować nowe, funkcjonujące w pokoju społeczeństwo. Jednym z wielu wątków poruszanych przez Burke w tej powieści jest próba przedstawienia, jak trudne, nawet w tak niewielkiej społeczności, jest to zadanie.
Forma początkowych rozdziałów sugeruje, że powieść będzie opisywała losy kolejnych pokoleń kolonistów, poczynając od tych, którzy pamiętali jeszcze życie na Ziemi, przez ich potomstwo, znające swoją ojczystą planetę jedynie z opowieści, po wnuki i prawnuki, dla których przeszłość ma wymiar na poły mityczny. Im dalej w przedstawioną historię, tym więcej można dostrzec związków między „Semiosis” a cyklem Becketta „Ciemny Eden”, szczególnie w sferze stopniowego przystosowywania się (tak biologicznego, jak i mentalnego) ludzi do życia w nie do końca gościnnym środowisku Pax. Również problemy międzypokoleniowe są bardzo silnie uwidocznione, lecz o ile w „Ciemnym Edenie” był to jednorazowy bunt młodych przeciw zastanym prawom, o tyle w „Semiosis” mamy do czynienia z regularnie przewijającymi się przemianami i burzliwymi konfliktami (nie zawsze prowadzącymi do przemocy, choć i jej tu nie brakuje) między starszymi a młodszymi kolonistami. Nie jest jednak przez długi czas wiadome, w jakim kierunku zmierza powieść i czy będzie to historia o przetrwaniu, szeroko rozpisana opowieść o następujących z pokolenia na pokolenie przemianach, czy jeszcze coś innego.
Burke chciała stworzyć powieść, w której wątki science są równie istotne co wątki fiction. Nie jestem biologiem, więc ciężko mi ocenić, jak bardzo realistyczne są opisy funkcjonowania roślin oraz wnioski, do jakich z czasem dochodzą ludzie na temat flory Pax. Jest to jeden z wątków, który od samego początku zajmuje bardzo wiele miejsca w powieści. Choć przyznać trzeba, że początkowa „konfrontacja” między ludźmi a winoroślą, która w pewnym momencie zaczęła produkować trujące owoce, nie zapowiada wcale tak silnie biologicznego aspektu powieści.
Każdy rozdział to nie tylko nowe problemy, z jakimi muszą borykać się ludzie, ale też inny bohater, z którego punktu widzenia możemy obserwować wydarzenia. Od botanika, będącego wśród pierwszych kolonistów i którego wczesny osąd silnie wpłynął na strach całej społeczności wobec roślin, przez młodą niepokorną dziewczynę, która, niczym bohater „Ciemnego Edenu”, zbuntowała się przeciw zachowawczej starszyźnie i doprowadziła do eksodusu prawie wszystkich mieszkańców, aż po stosunkowo mało wyraziste postaci znajdujące się w centrum kilku końcowych rozdziałów. Bardzo dobrze została oddana różnorodność i odmienność bohaterów, zarówno pod względem charakteru, jak i ich perspektywy i wspomnianego już podejścia do przeszłości i Ziemi. Czym innym martwią się pierwsi koloniści, co innego trapi przedstawicieli kolejnych pokoleń.
Nie jestem w pełni przekonany do podjętych przez Burke prób przedstawienia, obok perspektywy ludzi, także punktu widzenia „obcego”. To zwykle dość karkołomne, ale przede wszystkim bardzo trudne zadanie. Podołał mu całkiem nieźle Peter Hamilton w „Gwieździe Pandory”, ale również Feliks W. Kres przedstawiając Alerczyków w „Północnej granicy” czy odmienność kotów i sępów w „Grombelardzkiej legendzie”. Zwykle jednak pisarzom takie próby wychodzą co najwyżej średnio i właśnie do ich grona należałoby zaliczyć Burke. Bo choć przedstawiony na kartach „Semiosis” inteligentny, rozrośnięty bambus o przybranym imieniu Stevland rzeczywiście myśli w zupełnie innych kategoriach niż ludzie, to jednak poza nieco odmiennymi priorytetami nie czuć jego faktycznej obcości.
O wiele lepiej wypada opisanie wydarzeń, w których perspektywa Stevlanda jest nam jeszcze nieznana, kiedy ludzie dopiero poznają swojego „sojusznika” i metodą prób i błędów starają się nawiązać z nim jakieś porozumienie. Można odnieść wrażenie, że Burke zdecydowała się pójść na skróty i zamiast trzymać czytelnika w ciągłej niepewności i budować na niej niełatwe relacje między światem fauny i flory, w pewnym momencie po prostu czyni z rośliny jednego z bohaterów swojej powieści. Dzięki temu znika tajemnica związana z tym, jak Stevland postrzega ludzi, ale za to dowiadujemy się, że główne przesłanie książki – czyli uniwersalne dążenie do pokoju – może być wartością międzygatunkową.



Tytuł: Semiosis
Data wydania: 6 lutego 2018
Autor: Sue Burke
Wydawca: TOR
Cykl: Semiosis
ISBN: 978-0-7653-9135-3
Format: 336s. 164×244mm; oprawa twarda
Cena: $ 25,99
Gatunek: fantastyka
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

26
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.