Dziś kadr dość oryginalny. Po prostu biały napis na czarnym tle – „Darkseid is” pochodzący z komiksu „Mister Miracle” Toma Kinga i Mitcha Geradsa (w polskim wydaniu, jak łatwo się domyślić, „Darkseid jest”). Przeszywający i budzący grozę – ale także i konsternację.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Scott Free alias „Mister Miracle” i jego żona Big Barda toczą nieustanne boje z siłami Darkseida, Pana na Apokolips, który wszedł w posiadanie Równania Antyżycia i chce zniszczyć rodzimą planetę głównego bohatera, Nową Genezę. Superbohaterskie małżeństwo wiedzie jednocześnie zwykłe życie na Ziemi i boryka się z takimi samymi problemami jak reszta ludzi. Scott Free doznaje co jakiś czas przerażającej wizji – ilustrowanej właśnie przez ten pojedynczy kadr. Co on oznacza? Może przypomina, że zagrożenie ze strony Darkseida cały czas istnieje? A może coś zupełnie innego? Scott Free jest „największym eskapistą świata”, który postanowił raz na zawsze uciec od traum jakie niesie z sobą istnienie. Tak, istnienie – po prostu bycie. Każdy z nas ma swojego Darkseida, coś co kładzie się cieniem na naszej egzystencji – złe wybory, wyrzuty sumienia, nieodwracalne decyzje lub dotkliwą stratę. Czasem da się z tym żyć normalnie, a czasem przygina nas to do ziemi. Superbohaterstwo w takim świecie to sam fakt istnienia, akceptacja tego, że „Darkseid jest” i życie mimo to. |