Zrzędliwy acz nieśmiertelny rewolwerowiec postanowił zaznać wiecznego snu i zniknął na dłużej. Minęło pięć lat i oto jest, tym razem w nieco innej roli.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po tak długim czasie, warto sobie przypomnieć o co chodziło w całej tej historii o Lincolnie. Urodzony na Dzikim Zachodzie pod koniec XIX wieku, z trudnym charakterem, miał kłopot z odnalezieniem się w społeczeństwie. Ale z jakiegoś powodu Lincoln doznał opieki Opatrzności Bożej i to dosłownie. Bóg objawił mu się osobiście i przedstawił swój plan wobec niego. W ramach uwiarygodniania siebie jako Stwórcy, obdarzył głównego bohatera nieśmiertelnością, która stała się jednym z głównych motywów całej serii. Ale nie tylko, bo scenarzysta Olivier Jouvrey, wrzucając swojego bohatera w nieprawdopodobne tarapaty okrasza całość niezwykle oryginalnymi dialogami. Dotyczy to przede wszystkim dyskusji Lincolna z Bogiem oraz Szatanem (tak, w pewnym momencie i ta postać się zjawiła). Poprzedni, czwarty tom to wielki popis Lincolna na polach bitewnych pierwszej wojny światowej. Po zaciągnięciu się na ochotnika do francuskiej armii, szuka w okopach czarnoskórego kumpla, który wisi mu pieniądze. Przy okazji sieje postrach w szeregach Niemców, którzy zabiwszy go kilka razy, w końcu poddali się Francuzom. Po zakończeniu wojennej zadymy, Lincoln wraz ze swym afroamerykańskim kumplem udają się w miejsce gdzie ten ostatni ukrył pieniądze. Tam główny bohater ginie zastrzelony przez farmera. W najnowszym albumie spotykamy go gdy nadal spokojnie leży sobie w grobie a obok Bóg z Szatanem grają w szachy. Znudzony kolejną przegraną Bóg wyciąga, nie bez kłopotów, Lincolna z grobu i próbuje wrócić do pomysłu uczynienia go wybrańcem. Po małej awanturze, Lincoln jak zwykle zniechęcony do wszystkich i wszystkiego ląduje w Hawrze. Tam los na jego drodze stawia niejakiego Medoro, Amerykanina o włoskich korzeniach. Gość właśnie wrócił z Rosji i jest zafascynowany komunizmem do tego stopnia, że postanowił zaszczepić jego zasady na amerykańskiej ziemi. Lincoln rusza z nim, a nie mając nic lepszego do zrobienia, na swój sposób angażuje się w walkę klasową. A jako, że jesteśmy w Stanach w czasie Wielkiego Kryzysu i prohibicji, to jest pole do popisu. Fakt, że Jouvrey pokazuje tę walkę klas z dużym przymrużeniem oka, potępiając rozwarstwienie społeczne z jednej strony oraz wykorzystanie przemocy z drugiej. Problem w tym, że w dotychczasowych albumach, tak jak wspomniałem na początku, głównymi motywami nadającymi charakter całości są nieśmiertelność Lincolna, jego mocno sceptyczny stosunek do życia oraz przepychanki z Bogiem i Szatanem. Zaangażowany w sprawę, chociaż na ćwierć gwizdka, Lincoln nie jest aż tak zabawny jak w poprzednich odsłonach. Wesoło robi się wtedy gdy staje się sobą, szczery do bólu, szorstki. I oczywiście wykorzystujący dar nieśmiertelności. Jeśli więc szukacie Lincolna takiego jak znaliście z wcześniejszych albumów, to tutaj będzie go mniej. Jeśli natomiast macie nastrój na krytyczną parodię niepokojów społecznych czasu Wielkiego Kryzysu, z dosyć kontrowersyjną postacią w roli głównej to piąty tom „Lincolna” całkiem dobrze się nada.
Tytuł: Lincoln #5 Data wydania: listopad 2019 Gatunek: humor / satyra, western Ekstrakt: 70% |