Wydawnictwo Kurc poszerza swoją ofertę i obok klasyków sprzed lat publikuje również współczesne, pachnące jeszcze świeżym tuszem i farbą dzieła mistrzów. „Argentyna” to nowy komiks Andreasa, który swoją europejską premierę miał zaledwie rok temu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Córka byłego tajnego doradcy trzech prezydentów nagle znika bez śladu. Yvon D’Alayrac jest zrozpaczony i ma wyrzuty sumienia. Obwinia siebie, że to on sprowadził niebezpieczeństwo na swoją jedynaczkę France, zwaną przez wszystkich Silver. Jako szara eminencja francuskiej polityki był bardzo wpływowy, ale – co oczywiste – narobił sobie również wielu wrogów. Śledztwo prowadzi Delphine Coreau – najlepsza specjalistka od kidnapingu oddelegowana do tej sprawy przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ojciec dziewczyny nie wie jednak, czy może jej ufać, bo obecny obóz władzy nie jest mu zbyt przychylny. Pomimo tego, że Yvon D’Alayrac jest od dawna – jak sam mówi – poza grą, osoby z jego otoczenia uważają, że porwanie ma podłoże polityczne. Wszyscy bowiem zakładają, że jest to właśnie porwanie. W końcu to jedyna racjonalna interpretacja zaginięcia. Jak się okazuje, są w błędzie. Dziewczyna bowiem sama wraca, jak gdyby nigdy nic, do domu. Okazało się, że była w… Argentynie. Nie pamięta, jak znalazła się w małym domu położonym gdzieś na odludziu. Po prostu pewnej nocy poszła spać i obudziła się w obcym miejscu. Oddalonym o tysiące kilometrów. Początek komiksu bez wątpienia jest czysto Andreasowski. Tajemnica, zagadka i mroczna gęsta atmosfera towarzyszą nam od pierwszych plansz, aż do samego końca. Tajemnicze zniknięcie i jeszcze bardziej zagadkowy powrót dziewczyny uruchamiają spiralę kolejnych zdarzeń, a atmosfera tajemnicy narasta z każdą stroną. Andreas w mistrzowski sposób kreśli charakterystyki poszczególnych postaci tego dramatu. Każdy ma tu coś do ukrycia. W co gra doktor Treda opiekujący się żoną D’Alayraca w upiornej klinice? Kogo jeszcze ukrywa w swojej instytucji? Kim jest tajemniczy „Numer dwa” zamknięty w jednaj z cel? Jaka jest natura przypadłości trapiącej matkę Silver? Kim jest tajemniczy mnich zamieszkujący obok posiadłości D’Alayraca? To tylko kilka pytań, jakie nasuwają się podczas lektury. Andreas rozwija swoją narrację powoli, ale nie ułatwia czytelnikowi znalezienia odpowiedzi. O ile zatem w warstwie fabularnej nie ma zaskoczenia, o tyle rysunki mogą być dla niektórych, szczególnie tych pamiętających pierwsze dzieła twórcy – niespodzianką. Chociaż, na pewno nie nie zdziwią nikogo, kto systematycznie śledzi kolejne publikacje Andreasa. Cartoonowa stylistyka stanowi bowiem rezultat ewolucji trwającej już kilkanaście lat. Kreska Andreasa jest tu uproszczona do granic możliwości. Z wykwintnego szrafowania przywołującego skojarzenia z drzeworytami, które można było podziwiać w jego pierwszych komiksach, pozostał już tylko kontur. Owszem, gdy autor przedstawia wnętrza, wypełnia je mnóstwem detali, ale gdy wychodzimy na zewnątrz, widzimy już tylko zarysy krajobrazów, drzew, pól czy chmur wypełnione płaskimi i jaskrawymi kolorami nakładanymi komputerowo. Odpowiada za nie współpracująca z Andreasem od lat Isa Cochet, która po raz pierwszy wymieniona została na okładce komiksu jako jego współautorka. Ta stylistyka sprawdza się całkiem nieźle, tym bardziej, że Andreas nadal potrafi wprawić swoje postacie w ruch w mistrzowski sposób. „Argentyna” bez wątpienia nie zawiedzie miłośników talentu niemieckiego twórcy. W komiksie znajdziemy wszystkie znaki rozpoznawcze jego stylistyki. Mroczna atmosfera, mnożące się zagadki, wielowymiarowe postacie oraz zaskakujące i otwarte zakończenie, to nadal znaki rozpoznawcze twórczości Andreasa. Szczególnie ten ostatni element warto jeszcze krótko skomentować. Otóż powiedzieć, że finał komiksu jest daleki od jednoznaczności, to nic nie powiedzieć. Andreas całkowicie myli tropy i wylewa na głowę czytelnika spodziewającego się wyjaśnienia zagadki, wiadro zimnej wody. Już można wyobrazić sobie dyskusje na forach komiksowych toczone pod hasłem „o co tu chodzi”? Równie niejasna jest kwestia ewentualnej kontynuacji. „Argentyna” jest niby samodzielną opowieścią, ale nikogo raczej nie zdziwi, jeśli za jakiś czas pojawi się dalszy ciąg. Tak czy inaczej, „Argentyna” potwierdza, że na kolejne dzieła Andreasa nadal warto czekać.
Tytuł: Argentyna Data wydania: maj 2020 ISBN: 978-83-956102-4-0 Format: 96s. 215x290 mm Cena: 65,00 Gatunek: sensacja Ekstrakt: 80% |