Słowo „bękart” nie ma pozytywnych konotacji. W tym jednak przypadku jest inaczej, co więcej – wpisuje się poprawnie w całkiem udane zakończenie historii o Sinozębym.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wyjaśniam od razu: z pobocznych serii „Thorgala”, „Młodzieńcze lata” przypadły mi najbardziej do gustu. Zapewne wynika to z olbrzymiego sentymentu, jakim darzę pierwszą część przygód Dziecka z Gwiazd. Przez kilkanaście lat chłonąłem każdy kadr, każdy dymek, nie zdając sobie kompletnie spawy, że gdzieś tam powstają kolejne albumy cyklu. Dlatego szczególnie zapadły mi w pamięć motywy związane ze Slivią, lodowym drakkarem, czyli tym wszystkim co eksploatują właśnie „Młodzieńcze lata”. Akurat w przygodach na dworze Sinozębego tych elementów praktycznie nie ma, jednak pozytywne nastawienie pozostaje. Zanim jednak zobaczymy, jak radzą sobie Aaricia i Thorgal, na początku mamy retrospektywną scenę, gdy kilkuletnia przyszła księżniczka Wikingów spotyka się ze swoją matką. Być może jest to ostatnie spotkanie bo Kayla jest śmiertelnie chora. Jak się później okaże, to nie tylko sentymentalny skok w dzieciństwo bohaterów, ale też przygotowanie pod „deux ex machina”, który… tutaj musiałby być spojler. A na dworze Aaricia zasuwa w kuchni, podczas gdy jej ukochany gnije w lochu. Thorgal jednak nie byłby sobą, gdyby nie próbował się uwolnić. Tak jest i tym razem, ale z miernym skutkiem. Efekt jest taki, że czytelnik otrzymuje opowieść bardzo dynamiczną i z dużą liczbą ostrych zwrotów akcji. Tym bardziej, gdy przeciwnikiem jest ktoś tak zły i jednocześnie przebiegły jak Sinozęby. Niby wiemy, że Thogral i Aaricia wyjdą z tego cało, ale jest jeszcze kilka ciekawych postaci, których losy mogą różnie się potoczyć. A w „Thorgalu” postaci drugoplanowe, nawet te sympatyczne, spotykał różny los, żeby wspomnieć tylko Tjalla Porywczego. I nawet wspomniany wcześniej element deux ex machina nie jest bardzo nachalny, trzeba go poskładać z kilku całkiem inteligentnie i logicznie umieszczonych przez scenarzystę kawałków. „Przygoda” z Sinozębym (chyba) się kończy, pytanie co dalej. Czy Yann będzie starał się wykorzystać motywy z głównego nurtu „Thorgala”, czy też będzie tworzył całkowicie własne historie, starając się tylko nie wejść w „konflikt” z tym co już opowiedział van Hamme? Elementem dającym potencjał, jeszcze ze „Zdradzonej czarodziejki”, jest plemię Baaldów. Ale chyba nie starczy dla nich miejsca, skoro następny tom ma być ostatnim z cyklu „Młodzieńczych lat”. Od strony graficznej za całą serię odpowiada Roman Surżenko. Jego rysunki, nawiązujące do kreski Rosińskiego jeszcze sprzed albumów z techniką malarską, są jak najbardziej poprawne. Surżenko nie pozwala sobie na żadne eksperymenty z kadrowaniem, ale plansze są zaprojektowane w sposób czytelny, dostosowując układ rysunków do wymogów narracji. Ot, solidna komiksowa robota.
Tytuł: Thorgal. Młodzieńcze lata #8: Bękarty (okładka miękka) Data wydania: kwiecień 2020 ISBN: 9788328198647 Format: 48s. 215x290 mm Cena: 24,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 70% |