powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CXCVI)
maj 2020

Krótko o filmach: Patriota bije Godzillę!
Roland Emmerich ‹Midway›
Nie jest łatwo mierzyć się z filmową klasyką. Ale niemieckiemu reżyserowi Rolandowi Emmerichowi nie przychodzi to z trudnością. Inna sprawa, że najczęściej z tych pojedynków wraca na tarczy. Na szczęście z jego wersją bitwy o Midway jest inaczej. Nakręcony przed rokiem okazuje się bowiem zaskakująco dobry.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Roland Emmerich, choć pochodzi ze Stuttgartu, jest już Amerykaninem pełną gębą. Nakręcił przecież tyle fantastycznonaukowych, katastroficznych i sensacyjnych filmów sławiących ducha amerykańskiego, że mało kto w Hollywood jest mu w tym w ostatnich trzech dekadach w stanie dorównać. I niczego nie zmienia tu fakt, że większość tych dzieł to pozbawione większego sensu widowiskowe superprodukcje („Dzień Niepodległości”, „Godzilla”, „Pojutrze”, „2012”, pozytywnym wyjątkiem jest na pewno historyczny „Patriota”) – liczy się, że obywatele USA mogą poczuć dumę narodową i że jankeski przemysł filmowy zarabia na nich krocie. Dlatego – nie ukrywam – do najnowszego obrazu Niemca podchodziłem trochę jak do jeża. Tym bardziej że jedną z filmowych legend mej wczesnej młodości jest nadzwyczaj efektowna „Bitwa o Midway” (1976) Jacka Smighta, w której aż roiło się od wielkich gwiazd światowego kina (Charlton Heston, Henry Fonda, Glenn Ford, James Coburn, Robert Mitchum, Toshirō Mifune).
I tym większym – na dodatek ze wszech miar pozytywnym! – zaskoczeniem okazało się „Midway”. Owszem, dziełu temu nie brakuje charakterystycznego dla Niemca rozmachu i efekciarstwa, ale przynajmniej jest ono czemuś konkretnemu podporządkowane i ma sens. Zdecydowanie mniej tu romansu niż w „Pearl Harbor” (2001) Michaela Baya, dużo więcej za to krwistego historycznego mięsa. Spora w tym zasługa scenariusza debiutującego w filmie kinowym Wesa Tooke’a, który przyłożył się do tego, aby prawdziwych bohaterów umieścić w rzeczywistych wydarzeniach. Przy okazji pewnie także przydać im nieco charyzmy i podkreślić wrodzoną brawurę. Choć pewnie to ostatnio było ich naturalną cechą – bez niej raczej nie odnieśliby zwycięstwa w jednej z najważniejszych morskich bitew w dziejach świata. I oczywiście bez admirała Chestera W. Nimitza (w tej roli znakomity Woody Harrelson).
Podobnie jak ponad cztery dekady temu Smith, tak teraz Emmerich przedstawił zmagania o Midway przez pryzmat bohatera zbiorowego (amerykańscy lotnicy rozprawiający się ze swymi japońskimi wrogami), ale aby widz miał się z kim identyfikować, mimo wszystko wyeksponował kilka postaci – głównie skonfliktowanych początkowo ze sobą Richarda „Dicka” Besta (którego gra Ed Skrein) i Wade’a McClusky’ego (Luke Evans). Nie zapomniał przy tym oddać hołd milczącym bohaterom zmagań na Pacyfiku, czyli rezydującej w bazie Pearl Harbor grupie kryptologów pracujących pod kierownictwem ekscentrycznego Edwina T. Laytona (Patrick Wilson). Świetnie prezentuje się w „Midway” batalistyka – i to zarówno ta na morzu, jak i w powietrzu. Efekty specjalne są bardzo sugestywne, a dźwięk – perfekcyjny. Naprawdę nie miałbym nic przeciwko temu, aby Emmerich kręcił tylko wielkie widowiska historyczne!



Tytuł: Midway
Dystrybutor: Monolith
Data premiery: 8 listopada 2019
Reżyseria: Roland Emmerich
Scenariusz: Wes Tooke
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Chiny, USA
Czas trwania: 138 min
Gatunek: akcja, dramat, historyczny
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

70
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.