powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXCVII)
czerwiec 2020

Najczarniejsze szwarccharaktery polskiego komiksu
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Jolsky („Pióro contra flamaster”)
Jolsky to przedstawiciel biznesu na naszej liście. Drapieżnego biznesu spod znaku bezwzględnego kapitalizmu (o którym wszak, czytając w latach 80. „Pióro contra flamaster”, za wiele jeszcze nie wiedzieliśmy). Prezes firmy Uniflamaster mieszka w tym samym mieście, co Superman, jednak nie jest na tyle ważnym przeciwnikiem, aby przyciągnąć jego uwagę. Za to w kategorii złoczyńców z polskich komiksów jest zdecydowanie na czele. Włada potężną korporacją, jest przebiegły, bezwzględny, ale jeśli trzeba, potrafi być czarujący. Ba, ma nawet rezydencję z lochem (no, piwnicą) i tajnym laboratorium. Szkoda tylko, że pomocników dobiera sobie tak tępych, że przechytrzyć ich potrafi dwójka nastolatków. Warto nadmienić, że Jolsky powróci jeszcze z misternym planem zemsty w komiksie „W pogoni za czarnym Kleksem”, ale rezultaty nie będą lepsze.
Helmut von Kniprode („Podziemny front” – seria)
Sturmbannführer (w SS to odpowiednik stopnia majora) doktor Helmut von Kniprode, szef warszawskiego Gestapo, niestrudzony tropiciel komunistów i innych wrogów III Rzeszy to z pewnością jeden z najbardziej wyrazistych czarnych charakterów polskiego komiksu. Powinniśmy zapewne pamiętać, że von Kniprode pojawił się najpierw w telewizyjnym serialu, ikonę jednak uczynił z niego komiks. W wersji telewizyjnej jego rolę gra w gruncie rzeczy dosyć poczciwie wyglądający Jan Kreczmar, nijak nie potrafiący przekonać do diabelskiego oblicza swego bohatera (pan Wokulski zapewne powiedziałby, że tyle w nim demona, co trucizny w zapałce). Natomiast w komiksach pojawia się już postać mroczna, młodsza od filmowej, o ostrych, okrutnych rysach i nieodłącznym monoklu w oku, absolutnie bezwzględna, ale też inteligentna i zdeterminowana. Postać, która w komiksach zdecydowanie przyćmi bladych „Czwartaków”. Bohater tyleż oddany hitlerowskiej ojczyźnie, co sobie i własnej rodzinie, zawsze dobrze potrafiący zadbać o własny interes. Nie mający zbyt wysokiego mniemania o własnych kolegach z Gestapo i SS (gdy trzeba – poświęcający ich bez wahania), sam jednak kreatywny i zręczny. I choć machina wojenne przejedzie ostatecznie po jego III Rzeszy, to sam Kniprode będzie w stanie się z tego i tak wywinąć.
Lord Hokus-Pokus („Antresolka profesorka Nerwosolka” – w kosmosie)
Jeden z nielicznych w tym zestawieniu złoli władających magią. Może na ogół nie jest ona zbyt widowiskowa, ale przyznajmy: czy ktokolwiek inny umie powiększyć się do takich rozmiarów, aby bohaterowie wylądowali na namalowanej na płaszczu planecie, biorąc ją za realną? Oprócz tego ma on siedzibę wyglądającą niczym nieprawe potomstwo ośmiornicy i ruchomego zamku Hauru, a także – jak porządny czarnoksiężnik – bierze się za warzenie eliksiru mocy. Utrudnia kosmiczną wyprawę profesora i Entomologii jak tylko może, ale na koniec zostaje z sukcesem zreedukowany. Co również wyróżnia go na naszej liście.
Psuj („Tymek i Mistrz” – seria)
Popsuć sobie humor - żadna sztuka. Popsuć komuś wakacje - każde dziecko potrafi. Ale popsuć taki ranking...
Popsuć sobie humor - żadna sztuka. Popsuć komuś wakacje - każde dziecko potrafi. Ale popsuć taki ranking...
Najczarniejszy z czarnych (choć lubi też czerwień). Zdecydowanie najgorszy czarnoksiężnik na świecie… znaczy, czarnoksiężnikiem jest bardzo dobrym, tyle że bardzo złym. Uwielbia wszystko psuć, a najchętniej zepsułby Mistrza i jego ucznia Tymka. W pojedynkach magicznych specjalizuje się w przydawaniu przeciwnikom ogona, choć zdarza mu się także kogoś oczernić… przyczernić. Próba zamachu za pomocą kamienia filozoficznego nie udała się z powodu ataku śmiechu, do czego by zapewne nie doszło, gdyby i kamień był czarny. Jego eliksir niewidzialności zadziałał znakomicie, lecz niecny rysownik strzałkami podpowiedział Mistrzowi o obecności wroga. Jego armia bałwanów okazała się mało odporna na promienie słońca, a golem – na czar i wdzięk golemicy Mistrza. W przypadku tornada i roju wściekłych owadów można mówić o wpadnięciu we własne sidła, a plan porwania Tymka spalił (smoczym ogniem) na panewce. Przekonał się także, dlaczego łazienka nie nadaje się do rzucania czarów, a pancerne szyby okien – by włamywać się przez nie. Zdarza się także, że efekty jego niecnych działań są dosłownie piorunujące… Z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nadal w swym przygnębiającym i strasznym zamku knuje, jak pokonać Mistrza i Tymka.
Renfri („Wiedźmin. Mniejsze zło”)
Gdy na widok nieudolnego tańca na rurze klienci nocnego lokalu pokładają się ze śmiechu, do akcji musi wkroczyć menadżer.
Gdy na widok nieudolnego tańca na rurze klienci nocnego lokalu pokładają się ze śmiechu, do akcji musi wkroczyć menadżer.
Dziewczyna nie miała w życiu lekko. Córka księżniczki, urodzona w Roku Czarnego Słońca, miała zostać – jak inne dzieci – poddana „badaniom” (czytaj: wiwisekcji) na stole operacyjnym, na co nie zgodziła się jej matka. Ale macocha to już co innego… Nastoletnią dziewczynę łowczy zabiera więc do lasu, mając przykazane wrócić z jej sercem i wątrobą… bez reszty ciała. Wychowana przez krasno… wróć, gnomy, zaczęła z nimi napadać na kupców, by po jakimś czasie stanąć na czele wielorasowej bandy oprychów. Jednak jej głównym celem jest czarodziej Stregobor, który owego dnia złożył wysoce płatną propozycję łowczemu, a po latach zdołał jakoś zakląć (na pewien czas) Renfri w krysztale. Niedoszła królowa mimo upojnej nocy spędzonej z Wiedźminem każe mu wybierać między sobą a mniejszym złem, na dodatek częstując bełtem wystrzelonym prosto między oczy. Jest szybka także we władaniu mieczem, do końca zachowując nadzieję na inny koniec. Bo przecież – jesteśmy tym, czym jesteśmy.
Rhotax („Funky Koval” – seria)
Najbardziej uważni czytelnicy pierwszej odsłony Kovala mogli zwrócić uwagę na klasyczne westernowe plakaty z napisem „Rhotax Superkiller wanted dead or alive” i kwotą z dużą liczbą zer. W tym wypadku już sam przydomek mówił praktycznie wszystko. Obok „Chemicznego Alego” chyba najbardziej profesjonalny szwarccharakter naszego zestawienia. Potrafił nawet docenić swojego przeciwnika: „Z czego się śmiejesz pustak? Koval to równy gość, tylko grał po niewłaściwej stronie”. I bez dwóch zdań skuteczny, dwukrotnie załatwił naszego superherosa Kovala. Potrafił napsuć krwi nawet po śmierci, co prawda z małą pomocą Drolli, ale parafrazując słowa Un-Thana „Ta przeklęta struktura Rhotaxa zwycięża”.
Satham („Ekspedycja” – seria)
Naukowiec, biolog, szef laboratorium drugiej wyprawy na niebieską planetę z Des. Oraz zbuntowany przeciw planom Wielkiego Mózgu tyleż zabójczy co przebiegły psychopata. Początkowo pragnący zawładnąć planetą za pomocą będących efektem jego manipulacji genetycznych groźnych i ślepo mu posłusznych potworów. Jako rasowy czarny charakter posiadał tajne bazy i ślepo oddanych pomocników o wdzięcznych imionach Azazel i Tamiel. Jego sny o potędze zaczynają się rozwiewać gdy na drodze staje mu dzielna Ais – przywódczyni pierwszej wyprawy z Des na nasz świat. Z jednej strony fascynuje ona Sathama do tego stopnia, że próbuje nawet nakłonić ją by władała planetą u jego boku z drugiej złoczyńca zdaje sobie sprawę z nieuniknionego konfliktu pomiędzy jego planami opartymi na brutalnej manipulacji genetycznej i bezwzględnej sile a koncepcją stopniowego ulepszania i rozwoju rodzimych rozumnych istot wiernej planom Wielkiego Mózgu Ais. Intryguje sabotując działania Ais i jej przyjaciół, zastawia zabójcze pułapki aż w końcu otwarcie atakuje swych rodaków z Des armią stworzonych przez siebie monstrów… Jego pierwszy szturm zostaje z trudem odparty ale zagrożenie ze strony Sathama nie znika… Ais zaś nie decyduje się na jego ostateczne unicestwienie. Pamięta bowiem, że zanim jeszcze wyprawa wyruszyła z Des Wielki Mózg przewidział w swej nieskończonej mądrości, że na niebieskiej planecie poddanej działaniom jego wysłanników zawsze będzie istniał jakiś mroczny „Satham”. Przez dziesiątki lat pokonany Satham wyczekuje okazji do zemsty i ponownego sięgnięcia po władzę nad planetą… Jeszcze nie raz próbował zniweczyć plany Wielkiego Mózgu i zatruwać owoce prac kosmitów nad ulepszeniem gatunku ludzkiego. Jako, że opanował technologię tworzenia swych biologicznych kopii miał na tę działalność baaardzo dużo czasu. Jednak zawsze gdy zdawało mu się, że jest o krok od pełnego triumfu potykał się o Aistar – przybyłą z Des godną następczynię Ais. Cóż, ostatecznie przetrwał na Ziemi nawet dłużej niż sama Des i jej wszechwładny Wielki Mózg. Być może, jako że walka z Sathamem jak walka ze złem miała doskonalić ludzi, nawet wciąż jeszcze macza palce w naszych sprawach…
Zenek i Stefan („Jeż Jerzy” – seria)
Znajdziemy zapewne w komiksach z jeżem Jerzym bardziej malownicze czarne charaktery. Wspomnijmy choćby niezrównanego weterana wojny afgańskiej, rosyjskiego zabójcę na zlecnie Pietię „Bliznę” Pawłowa, dresiarze El Dresso, seryjnego mordercę Przemysława R., czy nawet samego Lucyfera. Ale jednak nikt z nich nie wpisał się tak głęboko w historię polskiego komiksu, jak dwóch honorowych członków Młodzieży Wszechpolskiej (i kilku innych związków młodej inteligencji) o imionach Zenek i Stefan. Wygoleni na łyso, może niezbyt lotni (zwłaszcza wyższy Zenek, bo Stefan wykazuje pewne oznaki umiejętności kojarzenia faktów), ale za to fanatycznie oddani idei obrony polskości i polskich wartości (Zenek: „Od razu chciałoby się jakiegoś wroga narodu pogonić!”). A jeżdżący na deskorolce i jarający blanty jeż jest owych wartości największym zaprzeczeniem. Nic więc dziwnego, że młodzi łysi patrioci postrzegają go jako wroga publicznego numer jeden i przy każdej możliwej okazji fundują mu okazały wpierdol (choć czasami Jerzy potrafi się odkuć). Nie ma w tym może jakiejś specjalnej finezji, ale tacy właśnie są Zenek i Stefan i, ceniąc podobne proste rozrywki, w taki właśnie nieskomplikowany sposób postrzegają świat.
powrót; do indeksunastwpna strona

130
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.