powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXCVII)
czerwiec 2020

Witajcie w krainie Mad Maxa
Bastien Vivès ‹LastMan #3›
Kto by pomyślał, że z niepozornej książeczki z prostą, liniową fabuła, „LastMan” zacznie przeobrażać się w serię o iście epickim rozmachu. Tak w każdym razie dzieje się w tomie trzecim.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ten, kto czytał tom pierwszy „LastMana”, ominął drugi i zabrał się od razu za trzeci, zapewne po kilku pierwszych stronach zacznie zastanawiać się, czy aby na pewno sięgnął po właściwą serię. Z lekko naiwnej, ugłdzonej baśni, rozgrywającej się w magicznym królestwie, przenosimy się bowiem na bezdroża, rodem z „Mad Maxa” i do miasta, które bardziej przypominają dziury, po których włóczył się Conan Barbarzyńca, niż Arendelle z „Krainy lodu”. Natomiast tam, gdzie rządziły zasady honorowego, magicznego pojedynku, pojawiła się bezpardonowa przemoc i handel kobiecymi ciałami. Co jednak istotniejsze, pierwszoplanową postacią zdaje się już nie być młody i niewinny Adrian, a jego matka Marianne, która jest o wiele bardziej przebojowa, niż to się na początku wydawało.
A wszystko to przez Richarda Aldanę, tajemniczego, obcego przybysza, który wraz z Adrianem wygrał doroczny turniej o Puchar Królów. Choć polubił chłopca i ewidentnie czół miętę do Marianne, ostatecznie wystawił ich do wiatru i odjechał w siną dal. Kobieta postanowiła go gonić. W tym celu odkurzyła skrzętnie ukrywany motocykl, zapakowała na niego syna i ruszyła poza granice baśniowego królestwa, za którym rozciąga się całkiem inny świat. Rządzą tam gangi motocyklowe, przekupstwo i prawo silniejszego.
Przyznaję, że jestem pod wrażeniem. Już poprzednio podobało mi się, że autorzy „LastMana” niespiesznie wyciągają karty z rękawa, prezentując nam w zasadzie jedynie to, co niezbędne dla zrozumienia historii. Jednak takiej volty stylistycznej się nie spodziewałem. Płynny przeskok z pseudośredniowiecznej krainy do epoki postnuklearnej (to tylko skojarzenie, bo w komiksie nie ma o tym słowa) powoduje, że najpierw czytelnikowi opada szczęka, a potem pojawia się na jego twarzy uśmiech zadowolenia. Akcja bowiem nie traci tempa, wciąż poznajemy nowe terytoria, zaś scenarzyści Balak i Bastien Vives raczą nas kolejnymi zwrotami akcji. Powoli rozbudowują też swoje uniwersum, pozostając jednak wiernymi zasadzie, by nie zdradzić za dużo.
Osobiście zafascynowany jestem zaprezentowanym sposobem prowadzenia rozpraw sądowych. W skrócie polega on na tym, że strony wymieniają się oskarżeniami, oraz ciosami przy wtórze gromkiego wiwatu zgromadzonych. Jeśli ktoś zatem w świecie „LastMana” chce być dobrym adwokatem, musi równie wiele czasu poświęcić na trening fizyczny, co studiowanie zawiłych przepisów.
Od strony graficznej niewiele się zmieniło. To wciąż bardzo oszczędna, czasem wręcz ascetyczna kreska, momentami udająca mangę (jak i całe wydawnictwo, które mniej wprawne oko może pomylić z pozycjami z Kraju Kwitnącej Wiśni). Obrana konwencja sprawdza się jednak idealnie, doskonale pasując do szybkiego tempa akcji.
„LastMan” zauroczył mnie od pierwszych stron debiutanckiego tomu i z każdym następnym sprawia, że darzę go większą sympatią. I oczywiście na każdy kolejny czekam z niecierpliwością. Jak na razie nie zawiodłem się, a część trzecia bezapelacyjnie podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, będąc najlepszą z dotychczasowych.



Tytuł: LastMan #3
Scenariusz: Bastien Vivès
Data wydania: marzec 2020
Cykl: LastMan
ISBN: 978-83-66460-46-1
Cena: 39,00
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

104
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.