W „Zaginionym kluczu do Asgardu” możemy z prawdziwym zainteresowaniem obserwować poszukiwania cennego skarbu wikingów. Rywalizacja o jego odnalezienie jest zaś wyjątkowo zacięta, bo oprócz Ostrowskich i Gardnerów ma na niego chrapkę znacznie więcej osób. A co istotne, zakończenie tej historii może wprawić w zdumienie nawet wiernych fanów „Kronik Archeo”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W zasadzie zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić do tego, że bohaterowie książek Agnieszki Stelmaszyk przy niemal każdej okazji wpadają na trop jakiegoś niezwykłego skarbu. Tym razem ciekawość Ani i Bartka Ostrowskich rozbudza opowieść poznanej na Wolinie Helenki Burdzińskiej. Zauważyła ona grupkę podejrzanych osób, które najwyraźniej czegoś szukały na wyspie, a przy tym nie wyglądały na prawdziwych archeologów. Czyżby ci ludzie byli rzeczywiście – jak podejrzewała dziewczynka – na tropie zatopionej łodzi wikingów i młota Tora? Na wyjaśnienie tej sprawy przyjdzie nam trochę poczekać, gdyż Ostrowscy niedługo po spotkaniu z Helenką wyjeżdżają na Bornholm. Spotykają się tam z Gardnerami, a nowa koleżanka ma w e-mailach przekazywać Ani i Bartkowi informacje o tym, co zaobserwuje. Zresztą również na duńskiej wyspie młodzi bohaterowie trafiają na pewne wskazówki mogące mieć związek z interesującą ich historią. Otóż niedawno znaleziono tutaj złote blaszki, a na jednej z niej była wygrawerowana łódź… Okazuje się jednak, że te poszukiwania skarbu mogą być też bardzo niebezpieczne. Ostrowscy i Gardnerowie są bowiem świadkami, jak pewien mężczyzna rzuca się z wysokiego klifu do morza. Jednak zanim to zrobi, przekaże młodym bohaterom notes z cennymi zapiskami, bo chce zapobiec wpadnięciu notatek w ręce ścigających go typów spod ciemnej gwiazdy. W tym momencie zacznie się prawdziwy wyścig z czasem, ponieważ każdy będzie chciał dotrzeć do skarbu jako pierwszy. Dzięki temu czytelnicy będą mogli z wypiekami na twarzy obserwować, jak pięcioro przyjaciół krok po kroku przybliża się do rozwikłania kolejnej zagadki z przeszłości, próbując przeszkodzić czarnym charakterom w zagarnięciu cennych zabytków. Od lektury „Zaginionego klucza do Asgardu” naprawdę trudno się oderwać, bo akcja toczy się w błyskawicznym tempie, napięcie cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie, a nie brakuje też naprawdę zabawnych scen (co w znacznej mierze jest zasługą nazbyt bujnej wyobraźni panny Ofelii). Jednocześnie Agnieszka Stelmaszyk podrzuca nam sporą porcję ciekawostek związanych tym razem między innymi z wikingami i nordyckimi wierzeniami. Mieszane uczucia wywołuje jednak scena kulminacyjna, bo pojawiające się w niej elementy fantastyczne sprawiają, że przygody bohaterów „Kronik Archeo” stają się jeszcze mniej prawdopodobne niż dotychczas. Akurat ten zabieg część osób może uznać za odświeżający powiew nowości w cyklu, ale można odnieść wrażenie, że autorka poszła tutaj trochę na skróty i nie zaprzątała sobie głowy detalami przy opisywaniu tego, co nastąpiło po odnalezieniu wrót do Asgardu. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak jest to całkiem udana powieść, która z pewnością może się podobać młodym czytelnikom.
Tytuł: Zaginiony klucz do Asgardu Data wydania: 11 kwietnia 2013 ISBN: 978-83-7895-321-0 Format: 256s. 145×205mm; oprawa twarda Cena: 34,90 Gatunek: dla dzieci i młodzieży Ekstrakt: 70% |