Trudno byłoby mi znaleźć lepszy, niż Lean Left, przykład na zobrazowanie pojęcia „międzynarodowa supergrupa”. Kwartet ten tworzą bowiem muzycy ze Stanów Zjednoczonych (Ken Vandermark), Anglii (Andy Moor), Holandii (Terrie Hessels) oraz Norwegii (Paal Nilssen-Love). I każdy z nich ma już w swoim curriculum vitae olbrzymi dorobek. Teraz dołożyli do swojej teczki jeszcze jeden album – „Medemer”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kwartet narodził się dwanaście lat temu z inicjatywy amerykańskiego saksofonisty i klarnecisty Kena Vandermarka, dla współczesnego jazzu improwizowanego będącego wręcz postacią pomnikową (vide DKV Trio, Summit Quartet, Resonance, Audio One, Territory Band, Parallax Ensemble, Made to Break, Marker i wiele innych projektów). Ken znany jest z zamiłowania do nawiązywania wciąż nowych, niekiedy zaskakujących, artystycznych kooperacji; nikogo więc pewnie nie zdziwił pomysł scalenia szeregów z dwoma gitarzystami z holenderskiej anarcho-punkowej, a potem noise’owo-rockowej (z silnymi inklinacjami freejazzowymi) formacji The Ex: Holendrem Terrie Hesselsem oraz Anglikiem Andy Moorem. Hessels – znany także jako Terrie Ex – kieruje tą grupą od momentu jej powstania w 1979, natomiast Andy dołączył do niej w 1990 roku. skład Lean Left uzupełnił jeszcze doskonale znający zarówno Vandermarka, jak i Terriego norweski perkusista Paal Nilssen-Love, o którym w „Esensji” wielokrotnie już była mowa… Pierwszych sześć płyt Lean Left to były produkcje koncertowe, na dodatek rejestrowane i wydawane niemal hurtowo. Za pierwszym zamachem ukazały się dwa krążki: „Volume 1” i „Volume 2” (2010), które stały się pokłosiem występu w amsterdamskim klubie jazzowym Bimhuis, jaki miał miejsce 19 marca 2008 roku; za drugim podejściem trzy: „Live at Café Oto – Day One” (z gościnnym udziałem klarnecisty Aba Baarsa), „Live at Café Oto – Day Two” (z pomocą perkusisty Steve’a Noble’a) oraz „Live at Café Oto” (2012), które zbierały materiał z dwóch koncertów, do jakich doszło 11 i 12 września 2011 roku w legendarnym londyńskim klubie wymienionym w tytułach albumów. Na żywo – we włoskim Forli – zarejestrowany został również 23 września 2012 roku longplay „Live at Area Sismica” (2014). Tym większym zaskoczeniem mógł być dla wielbicieli grupy, których zdążyła się ona dorobić do tego momentu całkiem sporo, fakt, że siódma płyta w jej dorobku – „ I Forgot to Breathe” (2017) – zawierała w końcu materiał studyjny. Nie zmieniło się jednak, poza składem oczywiście, jedno – sesja znów odbyła się… we wrześniu (tym razem 2015 roku).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
I, co ciekawe, to zamiłowanie do dziewiątego miesiąca roku pozostało członkom Lean Left także później. Gdy przed dwoma laty ruszyli w trasę koncertową po Europie, również wybrali na to czas na pograniczu lata i jesieni. Dla nas istotniejsze jednak jest to, że tym razem dobre wiatry przywiały ich aż do Polski. Choć z drugiej strony trudno udawać aż tak wielkie zdziwienie, skoro Ken Vandermark bywa nad Wisłą chyba tak samo często, jak w swojej ojczyźnie. Tradycyjnie wszystkie koncerty w czasie tego tournée były nagrywane, aby w odpowiednim momencie móc sięgnąć do przepastnych archiwów i podarować zgłodniałym fanom nową porcję muzyki. Dla nas powodem do radości na pewno jest fakt, że kwartet wybrał w tym celu rejestrację występu, jaki miał miejsce – uwaga, uwaga! – 10 września (sic!) 2018 roku w warszawskim klubie Pardon To Tu. Uczestnicy tego wydarzenia mogą być więc podwójnie ukontentowani – raz, że najpierw mieli okazję na żywo podziwiać Lean Left (w doskonałej zresztą formie); dwa, że po niemal dwóch latach doczekali się tak miłej i na pewno zaskakującej niespodzianki.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na album zatytułowany „Medemer” trafiło ponad siedemdziesiąt minut muzyki – w stu procentach improwizowanej, ale na tyle zwartej, że można określić ją jako… zdaję sobie sprawę, jak bardzo to miano nie pasuje do free jazzu, ale żadne inne nie odda istoty rzeczy – suity. Jednolitość koncepcji postanowił jednak uwypuklić również sam zespół, nadając poszczególnym fragmentom całości ten sam tytuł, dzieląc ją przy okazy na sześć części. Mimo spontanicznego charakteru tej muzyki, jest ona bardzo przemyślana, stylistycznie jednorodna, ale też skrząca się mnóstwem barw i emocji. „Part 1” może być jednak małym zaskoczeniem. Utwór, który można uznać za typową introdukcję, został bowiem całkowicie oddany w ręce… gitarzystów. Przez ponad osiem minut słychać tylko Terriego i Andy’ego, którzy obficie korzystają z doświadczeń nabytych w The Ex. Dominuje tu więc garażowe, noise’owe granie, mogące sprawiać wrażenie chaotycznego. Ale ten chaos jest w pełni kontrolowany; także wtedy, gdy w „Part 2” pałeczkę przejmują Ken i Paal. Pierwszych kilka minut to ich dialog, najpierw przypominający zabawę, dziecięce przekomarzanie się, później coraz bardziej intensywniejszy, aż do czadowego finału (zagranego z pomocą Hesselsa i Moora).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Part 3” te dwa światy – gitarowy z części pierwszej i saksofonowo-perkusyjny z części drugiej – wzajemnie się przenikają, snując dwa rodzaje opowieści: leniwo-nostalgiczną i impulsywno-dramatyczną. Prowadzi to do drugiego z rzędu nadzwyczaj przejmującego i wbijającego się w umysł zakończenia. I jest to zasługa każdego z muzyków, nie tylko wybijającego się na plan pierwszy Vandermarka (ze swoim saksofonem, choć w części środkowej „Part 3” sięga on także po klarnet). W „Part 4” następuje, przynajmniej na otwarcie, wyciszenie emocji. Melodyjny saksofon koi zmysły, ale z każdą kolejną minutą nabiera mocy, a dopingują go do tego zgrzytliwe gitary i mocna perkusja. Nie mniej energii kwartet kumuluje w sobie również w „Part 5”, w którym duet Kena i Paala brzmi wprost dewastująco. Aż dziw, że publiczność znalazła w sobie jeszcze tyle sił, by nagrodzić zespół rzęsistymi oklaskami. Za co zresztą odwdzięczył się on słuchaczom epilogiem w postaci „Part 6”. Zrazu lekko psychodelicznym, później coraz bardziej i bardziej free… Nie ma co udawać, że muzyka zawarta na „Medemer” jest dla każdego. Zapewne nawet fani subtelniejszych odmian jazzu będą mieli kłopot z dotrwaniem do samego końca koncertu, ale – uwierzcie! – intensywność i emocje, jaką serwują muzycy Lean Left ma działanie katarktyczne. Jeśli przetrwacie siedemdziesiąt minut tej nadzwyczaj żywiołowej podróży, niewiele rzeczy będzie Wam strasznych. Skład: Ken Vandermark – saksofon tenorowy, klarnet basowy Terrie Hessels – gitara elektryczna (lewy kanał) Andy Moor – gitara elektryczna (prawy kanał) Paal Nilssen-Love – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Medemer Data wydania: 5 maja 2020 Nośnik: CD Czas trwania: 72:31 Gatunek: jazz W składzie Utwory CD1 1) Medemer Part 1: 08:17 2) Medemer Part 2: 09:26 3) Medemer Part 3: 18:43 4) Medemer Part 4: 17:26 5) Medemer Part 5: 09:44 6) Medemer Part 6: 08:55 Ekstrakt: 80% |