powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CXCVII)
czerwiec 2020

Klasyka kina radzieckiego: Zaczęło się pod Kurskiem
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To moment dla filmu kluczowy – od teraz wszystko zaczyna się już na poważnie, co dodatkowo zostaje podkreślone zmianą taśmy z czarno-białej na kolorową. Nie można oczywiście traktować „Ognistego łuku” jako nie podlegające zastrzeżeniom źródło historyczne. Pamiętać bowiem należy o propagandowym charakterze obrazu, w którym nie brakuje półprawd ani kłamstw. Tu wszyscy krasnoarmiejcy są bohaterami, a nawet ci, którzy w którymś momencie tchórzą, ostatecznie i tak giną jak bohaterowie. Tu wszyscy nie-Rosjanie kochają żołnierzy Armii Czerwonej, widzą w nich nie tylko sojuszników w walce ze wspólnym wrogiem, ale przyjaciół na dobre i na złe, na śmierć i życie. Najlepszym tego przykładem Polak Janek Wolny, warszawiak z urodzenia, który po 1939 roku znalazł się w Związku Radzieckim i nawet wstąpił do Armii Czerwonej (w lipcu 1943 służy w niej już, jak sam mówi, od trzech lat). W tym kontekście może jednak nieco dziwić fakt, że pokazano na ekranie sowieckiego renegata, generała Andrieja Własowa, dowódcę Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej, który w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen rekrutuje żołnierzy do ROA spośród radzieckich jeńców wojennych. Przy okazji spotyka się również z uwięzionym tam Jakowem Dżugaszwilim, synem Stalina, którego pragnie przeciągnąć na swoją stronę. I chociaż jest w filmie mowa o tak zwanych „własowcach”, nazwisko – skazanego już po wojnie na karę śmierci – zdrajcy z ekranu nie pada!
Kilka akapitów wyżej była mowa o nieograniczonym wręcz budżecie, jaki otrzymał do dyspozycji Ozierow. Na co pieniądze te zostały wydane? Przede wszystkim na zainscenizowane z ogromnym rozmachem sceny batalistyczne (z setkami czy nawet tysiącami statystów), które robią już spore wrażenie w „Ognistym łuku”, a w każdym kolejnym filmie pentalogii będą jeszcze lepsze i bardziej realistyczne. Dzięki nim nawet nieznośne hurrapatriotyzm i propaganda schodzą na plan drugi i tak bardzo nie przeszkadzają w odbiorze. Właściwa akcja części pierwszej „Wyzwolenia” zamyka się siedmiu dniach, a punktem kulminacyjnym są zakończone zwycięstwem Armii Czerwonej (choć są historycy i publicyści, którzy współcześnie dowodzą, że było jednak inaczej) – to żaden spojler, prawda? – walki pod Prochorowką. Choć boje w okolicach Kurska trwały potem jeszcze prawie półtora miesiąca… Zaszczyt uwiecznienia tych scen na taśmie filmowej przypadł w udziale operatorowi Igorowi Słabniewiczowi (1921-2007), który współpracował z Jurijem Nikołajewiczem przy jego fabularnym debiucie, a potem wykazał się między innymi przy Oscarowym melodramacie „Moskwa nie wierzy łzom” (1979).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Patetyzmowi scen batalistycznych towarzyszyła również monumentalna ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiadał inny z dawnych znajomych Ozierowa – Jurij Lewitin (1912-1993). Ze stawianymi mu wymaganiami poradził sobie doskonale, ale miał też doświadczenie w podobnych superprodukcjach – dekadę wcześniej swoimi kompozycjami uświetnił klasyczną wersję „Cichego Donu”. Pojawiających się na ekranie aktorów można podzielić na dwie grupy. Tych, którzy wcielali się w postaci historyczne oraz w fikcyjne. W przypadku tych pierwszych starannie dobierano właściwych odtwórców. Stalina zagrał Gruzin Buchuti Zakariadze („Pion”), Żukowa – główny specjalista od tej postaci Michaił Uljanow („Bracia Karamazow”, „Temat”), Rokossowskiego – Władlen Dawydow („Spotkanie na Łabie”, „Wesoły jarmark”), Wasiliewskiego – Jewgienij Burienkow („Stalingrad”), Antonowa – Władysław Strzelczyk („Wojna i pokój”), pułkownika Władimira Gromowa – Władimir Samojłow („Syberiada”), podpułkownika Łukina – Wsiewołod Sanajew („Wołga, Wołga”), a Własowa – mający obecnie 97 lat Kazach Jurij Pomierancew. W „szarych bohaterów” walk wcielili się artyści w tamtym czasie mniej rozpoznawalni, jak Nikołaj Olialin („Hełm Aleksandra Macedońskiego”), który zagrał kapitana artylerii Cwietajewa, Siergiej Nikonienko („Puszkin. Ostatni pojedynek”), który podarował swą twarz adiutantowi Saszce, czy Wiktor Awdiuszko („Wrogie żywioły”, „Pokój przychodzącemu na świat”), któremu przypadł w udziale bohaterski major Maksimow. Z zaciągu zagranicznego należy wymienić dwóch aktorów enerdowskich – Fritza Dieza (filmowego Adolfa Hitlera) i Siegfrieda Weissa (w roli feldmarszałka Ericha von Mansteina) – oraz jednego polskiego, to jest… Jana Englerta, któremu Ozierow „oddał pod opiekę” komunistę-entuzjastę Janka Wolnego.



Tytuł: Wyzwolenie: Ognisty łuk
Tytuł oryginalny: Освобождение: Огненная дуга
Reżyseria: Jurij Ozierow
Rok produkcji: 1968
Kraj produkcji: Jugosławia, NRD, Polska, Włochy, ZSRR
Czas trwania: 93 min
Gatunek: wojenny
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

44
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.