Wielki finał wcale nie musi okazać się wielki. Nasza historia w XX wieku uczy tego aż nadto dobitnie. Autorzy „Monte Cassino” w trzecim, ostatnim tomie swej komiksowej epopei też to zrozumieli i kilka swych błędów z tomów poprzednich naprawili. Jednak nie wszystkie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zmagania o masyw Cassino dobiegają końca. Niemcy, mimo że wciąż mocno osadzeni, nie chcą dać się otoczyć i będą próbowali wyrwać się z zaciskającego kotła. Jednak drugi szturm Polaków na okoliczne wzgórza zbierze przedtem niemniej krwawe żniwo wśród żołnierzy 3. Dywizji Strzelców Karpackich i 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Osobny rozdział poświęcony będzie zmaganiom 4. Pułku Pancernego „Skorpion”. Trzeci tom komiksowej epopei Tomeckiego i Becli nie miał wcześniejszych wydań. Ukazał się po raz pierwszy i być może dlatego udało się lepiej dopracować kilka kwestii. Po pierwsze zaskakuje użyty tu (wreszcie!) kolor. Jakże zmienia on odbiór całości! Jakie możliwości różnicowania poszczególnych części powieści stwarza! Przy pełnym użyciu nie byłoby problemu „zlewania w jedno” poszczególnych wątków, z czym mieliśmy do czynienia w tomach poprzednich. Czemu jednak ten kolor pojawia się tylko w dwóch rozdziałach? Szkoda, bo barwy tuszują pewne niedostatki choćby w kształtowaniu postaci. Wystarczy spojrzeć na portrety „pięknej Vittorii”, którą w ujęciu Becli za piękną uznać trudno… Rysowniczka ma bowiem wciąż problem z twarzami i dynamiką ruchu postaci, które dalej prezentują się dość sztywno. Wańkowicz szanował poświecenie i zaangażowanie żołnierza. Z dystansem podchodził do założeń z całej operacji, Zdecydowanie nie ufał (słusznie!) interesownym sprzymierzeńcom. Przed wszystkim jednak wyraziście i rzetelnie ukazywał czyn polskiego żołnierza, w ten sposób, na tym twardym fundamencie, budując jego obraz. Komiks Becli i Tomeckiego zdradza natomiast przejawy modne w komiksie „nowoczesnym”. W ich wydaniu opowieść o Monte Cassino to taki „antywańkowicz”. Podążając pozornie tą sama drogą zdają się w ostateczności czyn polskiego żołnierza negować. Może nie tyle prostego żołnierza, ile sens jego wysiłku w ogóle. To spojrzenie typowe dla współczesnej narracji okołowojennej, gdzie w imię realizmu obdziera się realia bitwy z wzniosłych uczuć, rzeczywistość wyrywa siłą z realiów swoich czasów. Tu akurat dokładnie z realiów wojny, pragnienia walki, pomszczenia bliskich, pokonania wroga za wszelką cenę; z wiary, nadziei, zawierzenia Bogu, szczęściu bądź tylko zdrowemu rozsądkowi. Tego wszystkiego jest bardzo, bardzo mało, dlatego wszystkich zafascynowanych ideą prania brudów wojny w próżni ta produkcja może zachwycić. Bez refleksji jak w rzeczywistości bohaterstwu to umniejsza, sprowadza je w sposób wyrachowany do czystej głupoty. Komiks ten na pewno pokazuje, jak bardzo, jako Polacy, się różnimy. To jednak widać i bez tego na co dzień. Pokazuje, jak potrafi zjednoczyć nas cel. Czy w ostatecznym rozrachunku pobudzi w czytelniku zdrowy patriotyzm? Odpowiedź zależy od punktu widzenia. Wszelcy oportuniści i pragmatycy mogą być oburzeni, że takie „wulgarne” słowo w kontekście tego komiksu w ogóle pada. Ci po drugiej stronie będą burzyć się ukazanym tu relatywizmem. Każdy ostatecznie musi jednak uświadomić sobie sam, że sucha, choćby i refleksyjna narracja to nie rzeczywisty wycinek prawdy, ale jedynie jej wizja w oczach autorów. Wizja, która, fakt może zdumiewać czy nawet przerażać, gdy żyjemy w pogłębiającej się mgle życzeniowych absurdów i oderwaniu od namacalnej rzeczywistości. A ona czeka na nas na kolejnym wzgórzu, które jutro każdy z nas musi zdobyć. Może nie z daniną krwi, ale za to zawsze chętnie strzelając na lewo i prawo tym razem własną głupotą. Ciekawe czy wówczas, zmierzając po swoje wszyscy „oburzeni” będą tak powściągliwi, jak sugerują ich komentarze. To najcenniejsza lekcja, jako zostawia w nas Monte Cassino. Dobrze że ten komiks się ukazał i zarazem szkoda, ze aż tak wiele można mu zarzucić. Trudno bowiem spodziewać się, by po tak monumentalnym opracowaniu w najbliższych latach ktoś porwał się na trud ponownego ujęcie tego tematu w tej formie. W komiksie, który byłby w stanie przemówić do szerszej rzeszy odbiorców. Sam fakt, że udało się domknąć wreszcie, po tak długim czasie tak duży projekt, budzi szacunek. Widać, ze upływ lat autorów czegoś nauczył. Nie pozwolił już jednak wyrwać się z początkowo przyjętej konwencji, która mieszając rozmaite aspekty gubi płynność narracji i czyni cały komiks lekturą dość trudną w odbiorze. Plusy: - plansze kolorowe pokazujące, że barwa robi znaczącą różnicę
- zgrabne domknięcie wątku porucznika Gredeckiego
- ciekawe ukazanie momentu zdobycia samego klasztoru
Minusy: - problemy z kształtowaniem postaci
- mało przejrzyste fragmenty batalistyczne
- brak jednoznacznego komentarza podsumowującego losy Wańkowicza i jego dzieła
Tytuł: Monte Cassino #3 Data wydania: wrzesień 2016 ISBN: 9788363711078 Format: 160s. 210x290 mm Cena: 32,00 Gatunek: historyczny |