Opowieść o pierwiastkach, które budują wszechświat, ze szczególnym uwzględnieniem naszej planety i naszych ciał? Nie brzmi to zbyt intrygująco. A jednak „Z czego zrobiony jest świat” to bardzo ciekawa książka.  |  | ‹Z czego zrobiony jest świat›
|
Norweska fizyczka Anja Røyne z Uniwersytetu w Oslo snuje kolejną popularnonaukową opowieść o wszechświecie. Nie jest to jednak jedna z książek przedstawiających ewolucję kosmosu, powstawanie i życie gwiazd, książek pełnych rozważań czym jest ciemna materia i ciemna energia. Owszem, pierwszy rozdział mówi w ogromnym skrócie, skąd wszystko się wzięło (jest tu troszkę uproszczeń, które zapewne mogłyby zirytować niektórych astrofizyków), ale potem Røyne koncentruje się już na budulcu. Na konkretnych, najważniejszych pierwiastkach, które tworzą nasz świat i nas samych. Opowiada zajmująco jak pierwiastki powstały, skąd wzięły się na Ziemi, jak do nich dotrzeć, jak je pozyskać, do czego służą w kontekście życia, jak ważne są dla naszej cywilizacji i technologii oraz jakie mamy perspektywy ich pozyskiwania w przyszłości. Røyne zaczyna swą opowieść od złota, które oczywiście budzi największe emocje. Jej książka jest pełna interesujących ciekawostek. Wiedzieliście, że obecnie uważa się, że najprawdopodobniej złoto powstaje podczas kolizji dwóch gwiazd neutronowych? Wiecie, że na naszej planecie (w skorupie ziemskiej) jest prawdopodobnie wszystkiego około 330 000 ton tego metalu? Wiecie, że do tej pory wydobyto go ponad 180 000 ton, więc już ponad połowę? Policzcie, ile zajmowałby sześcian, w którym zawarto by całe odnalezione złoto. Różnica między kruszcem wydobytym a dostępnym w skarbcach, bankach, domach to około 6000 ton. Tyle złota gdzieś przepadło. Gdzie? Dużo znajduje się w elektronicznym złomie i jest raczej trudne do odzyskania. Kilkaset ton leży na dnie oceanów w zatopionych galeonach – to pewnie dałoby się kiedyś odzyskać. A reszta? Jakiś 1000 ton jest pod ziemią – w złotych zębach i biżuterii pochowanych ludzi… I to można odzyskać, choć zapewne romantyzm w tym nieco mniejszy, niż w przeszukiwaniu podwodnych wraków… W kolejnych rozdziałach dowiadujemy się o roli i zasobach żelaza (które spadło nam z nieba – absolutnie dosłownie), miedzi, aluminium, tytanu, wapnia, krzemu, węgla (ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystania go do produkcji plastiku), potasu, azotu i fosforu, a w końcowej części książki autorka spogląda na zasoby energii na naszej planecie. Ale, jak przystało na skandynawską panią naukowiec, nie może w książce zabraknąć też silnego wątku ekologicznego. Røyne podkreśla ograniczoność zasobów większości z omawianych pierwiastków, wpływ ich użytkowania na środowisko naturalne i klimat, szuka pomysłów na przyszłość – skąd brać zasoby, jak odzyskiwać te zużyte, jak zadbać by nie wpływały na degradację naszego świata, jakie mogą być efekty, jeśli w najbliższych latach nie zaczniemy wprowadzać pewnych zmian. A przede wszystkim przypomina, że dana w posiadanie została nam planeta o ograniczonych zasobach i powinniśmy o tym pamiętać, snując mity o nieustannym nieograniczonym wzroście gospodarczym. Które, niestety, najprawdopodobniej właśnie są mitami, i im prędzej zdamy sobie z tego sprawę, tym lepiej dla naszej planety.
Tytuł: Z czego zrobiony jest świat Tytuł oryginalny: Menneskets grunnstoffer Data wydania: 20 maja 2020 ISBN: 978-83-287-1364-2 Format: 272s. 140×203mm Cena: 39,90 Gatunek: non-fiction, podręcznik / popularnonaukowa Ekstrakt: 80% |