W przypadku „Kapitan Żbika” rzadko zdarzają się dłuższe fabuły. Jednak cykl rozpoczęty przez zeszyt „Zapalniczka z pozytywką” zabiera nas właśnie na rozbudowaną, kilkuetapową przygodę i robi to w całkiem satysfakcjonujący sposób – tak jak satysfakcjonujące, chociaż niezbyt ambitne, były filmy sensacyjno-szpiegowskie z lat 80.  | ‹Kapitan Żbik #10: Zapalniczka z pozytywką (wyd.III)›
|
Tym razem polska milicja musi zmierzyć się z siatką przemytników działającą w Bloku Wschodnim. Zanim jednak funkcjonariusze wkroczą do akcji, w „Zapalniczce” skupiamy się na inżynierze Czerskim, który nieświadomie uczestniczy w przerzucie informacji od przestępców z Berlina do Polski. Aresztowany i wciągnięty w nieprzyjemną sytuację, decyduje się na współpracę ze służbami. Dopiero pod koniec zeszytu do gry wkracza dzielny kapitan Żbik wraz z towarzyszami z milicji. W „Spotkaniu w ′Kukerite′” to już on znajduje się w centrum wydarzeń – udając inżyniera, który ma przekazać szajce informacje i brylanty. W tym celu wybiera się do Bułgarii, by w luksusowych jak na ówczesne czasy warunkach zinfiltrować przemytniczą „ośmiornicę”. Mogłoby się wydawać, że po 50 latach od premiery ta kultowa seria nie spotka się ze zbyt ciepłym przyjęciem, zwłaszcza młodych czytelników – w końcu nie dość, że opisuje zupełnie inne czasy, to jeszcze w dość propagandowej otoczce. Jednak wznowienie „Kapitana Zbika” to naprawdę sympatyczny wehikuł zabierający nas w okres prężnego PRL-u; dla jednych to sentyment, dla innych ciekawostka. Tu dodatkowo – ciekawostka naszpikowana akcją.  | ‹Kapitan Żbik #11: Spotkanie w „Kukerite”›
|
Fabuła jest więc sensacyjna, nieomal jak z filmów z Agentem 007. Żbik zabiera czytelników na przygodę za granice Polski – co dla wielu oryginalnych odbiorców było niesamowitą atrakcją. W kolejnych częściach albumu zwiedza także inne bratnie kraje i pokazując zamożność republik ościennych. Są spiski, pościgi, wymiana tajnych haseł, piękne kobiety no i brylanty – bo to wokół nich toczy się fabuła. Dzieje się dużo i szybko. Jest to bez wątpienia zaleta tego mini-cyklu i nie można mu tego odmówić. Jednocześnie widać mnogość dziur fabularnych i luk logicznych w tym komiksie. Skrótowość wątków, wymuszona objętością zeszytów, sprawiła, że Władysław Krupka „ścinał” fabułę, używał wielu skrótów myślowych i uproszczeń. Z tego powodu, mimo że historia jest bardziej rozbudowana niż inne części cyklu, już w „Zapalniczce z pozytywką” i „Spotkaniu w »Kukerite«” widać to szycie i sklejanie. Dorosłego czytelnika to po prostu razi. Podsumowując, dwie części otwierające cykl o międzynarodowych przygodach Żbika sprawiają dużo frajdy, jakkolwiek nie są to dobrze napisane historie. Te zeszyty są jak hamburgery z sieciówki: sycące i całkiem smaczne, jednak bez szału i sporo w nich składników niezbyt przez nas pożądanych. Plusy: - wartka akcja, pędząca ze strony na stronę
- ładna kreska
- w końcu dłuższa fabuła
Minusy: - luki fabularne i wtórność
Tytuł: Kapitan Żbik #10: Zapalniczka z pozytywką (wyd.III) Data wydania: sierpień 2019 ISBN: 978-83-65803-46-7 Format: 32s. 165 x 235mm Cena: 12,00 Gatunek: kryminał
Tytuł: Kapitan Żbik #11: Spotkanie w „Kukerite” Data wydania: listopad 2019 ISBN: 9788365803573 Format: 32s. 165x235 mm Cena: 12,00 Gatunek: kryminał |