powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CXCVIII)
lipiec-sierpień 2020

Non omnis moriar: Bez ograniczeń (niekoniecznie prędkości)
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj pierwsze podejście do francuskiego zespołu progresywno-jazzrockowego Speed Limit, którego współtwórcą był Jeff Seffer z Zao.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Speed Limit›
‹Speed Limit›
Po opuszczeniu szeregów Magmy pianista François Cahen „Faton” oraz saksofonista Jeff Seffer „Yochk’o” założyli nowy zespół – Zao. W ciągu dwóch lat wydali pod tym szyldem dwa longplaye „Z=7L” (1973) oraz „Osiris” (1974), po czym drugi ze wspomnianych muzyków zdecydował się na… artystyczny skok w bok. Jakby mało było mu emocji, jakich dostarczała współpraca z „Fatonem”. A może po prostu postanowił odpocząć nieco od grania awangardowego Zeuhlu na rzecz nieco bardziej tradycyjnego jazz-rocka (chociaż o zeuhlowym posmaku)? Po zapoznaniu się z pierwszym (z dwóch) albumów nowego projektu Węgra (nie zapominajmy, że „Yochk’o” przyszedł na świat w Miszkolcu) taka właśnie odpowiedź wydaje się najbardziej prawdopodobna.
Nowy zespół Seffera nazwany został Speed Limit, a w jego składzie znalazł się obok lidera (a w zasadzie współlidera, o czym mowa będzie za chwilę) jeszcze jeden instrumentalista „pożyczony” z Zao – basista Joël Dugrenot. Poza tym szeregi nowej formacji uzupełnili młodzi dwudziestoparoletni muzycy, którzy dopiero szukali swojego miejsca na scenie jazzowej i rockowej. Najważniejszym z nich był grający na fortepianie elektrycznym Jean-Louis Bucchi, młody kompozytor, który okazał się – wraz z „Yochk’o” – drugą komorą serca tłoczącego krew w organizmie Speed Limit. Doszli do nich jeszcze gitarzysta Gérard Curbillon, perkusjonista ukrywający się pod pseudonimem Shiroc oraz bębniarz George Jinda, który był rodakiem Jeffa – urodził się bowiem w 1941 roku w Budapeszcie. I być może właśnie ten fakt sprawił, że dostąpił zaszczytu pojawienia się w zespole.
Sekstet dokonał pierwszych nagrań w 1974 roku w paryskim studiu należącym do inżyniera dźwięku Alaina Français; płyta ukazała się jeszcze w tym samym roku nakładem – istniejącej od końca lat 30. XX wieku – wytwórni Le Chant du Monde, w której przebogatym katalogu znajdowała się muzyka „od Sasa do Lasa”. Artyści pytani o inspiracje wskazywali kilka tropów, pod którymi zapewne podpisaliby się obiema rękoma także koledzy Seffera i Dugrenota z Magmy i Zao, czyli Milesa Davisa (i jego album „Bitches Brew” z 1970 roku), Nucleus („Elastic Rock”, 1970) oraz Weather Report („I Sing the Body Electric”, 1972). Kogo natomiast brakowało, o kim na pewno nie zapomniałby na przykład Christian Vander? Chociażby Johna Coltrane’a czy Ornette’a Colemana – współtwórców amerykańskiego free jazzu. Ich brak wśród głównych „wzorców” dla członków Speed Limit jest znaczący i z miejsca wskazuje, czym twórczość nowej grupy będzie różnić się chociażby od tego, co proponowało Zao.
Na debiutanckie wydawnictwo Speed Limit trafiło sześć kompozycji; po trzy na stronę. Żeby było sprawiedliwie, liderzy i główni dostarczyciele materiału postanowili podzielić się po równo – Jeff Seffer dostał do dyspozycji stronę A, a Jean-Louis Bucchi stronę B winylowego krążka. Nie oznacza to jednak, że każdy z nich faworyzował własny instrument i starał się w przydzielonym sobie ogródku rugować, jak chwasty, wpływy drugiego. Nic z tych rzeczy! Równie dobrze można by wymieszać te utwory i nie byłoby słychać znaczącej różnicy. Longplay otwiera jedenastominutowy utwór autorstwa „Yochk’o” – „Sleep Walker”. To zaskakująco, jak na szaleństwa Magmy i Zao, stonowany numer: wolny rytm nadany przez Joëla Dugrenota i George’a Jindę opleciony jest dźwiękami fortepianu elektrycznego Bucchiego; na plan pierwszy wybija się natomiast saksofon Seffera, obok którego pojawia się z kolei gęsta partia sprzężonej gitary Gérarda Curbillona. Całość snuje się dość monotonnie i dopiero pojawiające się w drugiej części improwizacje dęciaków i piana Fendera wnoszą nieco urozmaicenia.
Równie delikatnie brzmi drugi w kolejności utwór – „Pava”, w którym ponownie, inaczej zresztą być nie mogło, instrumentami dominujący są saksofon i fortepian. Bucchi odpowiada przede wszystkim za budowanie nostalgicznego nastroju, „Yochk’o” wnosi z kolei dużo niepokoju, skupiając się na rozwijaniu wątków zapoczątkowanych przez Jean-Louisa. Wszystko zmienia się dopiero w zamykającym stronę A, najkrótszym (bo zaledwie trzyminutowym) w tym secie „Abra”. Dopiero tutaj sekstet podkręca tempo; pojawiają się też, charakterystyczne dla Zeuhlu (będące dziedzictwem inspiracji freejazzowych), kombinacje rytmiczne. Na odległość pachnie więc Magmą. Biorąc jednak pod uwagę długość – a w zasadzie krótkość – trwania tej kompozycji, można domniemywać, że był to rodzaj żartu, prztyczka wymierzonego Christianowi Vanderowi. Jakby Jeff chciał powiedzieć starszemu koledze po fachu: „Patrz! Gdy chcę, to potrafię. Ale wcale nie muszę, bo mam ciekawsze zajęcia…”.
Czy ciekawsze i lepsze – o to akurat można się spierać. Zamiast jednak dywagować na temat relacji Seffer – Vander, lepiej poświęcić czas analizie tego, co przygotował Jean-Louis Bucchi. Strona B zdaje się być lustrzanym odzwierciedleniem swojej poprzedniczki: nie dość, że zawiera tyle samo utworów, to na dodatek ich układ jest podobny – od najdłuższego do najkrótszego (chociaż różnice dotyczące czasu trwania są bardziej spłaszczone). Na początek pojawia się dziewięciominutowy „Spanish Dream”, w którym od pierwszych sekund dominuje… saksofon „Yochk’o”. Później, w nowym wątku, na plan pierwszy wybijają się bębny; dopiero w drugiej części Bucchi daje bez ograniczeń pograć sobie samemu. Jeff wraca jeszcze, próbując nieśmiało i delikatnie zaakcentować swoją obecność, z czasem nabierając jednak odwagi i pewności siebie. Nie ma tu może zbyt wiele, co dość jednoznacznie sugerowałby tytuł, wpływów muzyki hiszpańskiej, ale za to jest dużo kojącej emocje nostalgii.
Nie brakuje jej także w utworze „Ballad to Laura Antonelli”, którego adresatką jest słynna w latach 70. XX wieku włoska aktorka filmowa (1941-2015). Uchodząca za symbol seksu, na początku dekady zdobyła sporą popularność, grając w takich filmach italskich i francuskich, jak thriller „Bez wyraźnych motywów” (1971) Philippe’a Labro, komedie „Lubieżnik” (1972) Lucio Fulciego i „Doktor Popaul” (1972) Claude’a Charbola, wreszcie w romantycznym komediodramacie Salvatore Samperiego „Obsesja” (1973). W to, że Antonelii zaprzątała myśli młodych mężczyzn do tego stopnia, że chcieli honorować ją w swoich dziełach – nietrudno więc uwierzyć. Ballada, jaką stworzył dla niej Bucchi, to bardzo urokliwa, a momentami wręcz „pościelowa” kompozycja oparta na duecie saksofonowo-fortepianowym. Dobrze jednak, że swoją całość Jean-Louis postanowił podsumować mocniejszym akcentem w postaci klasycznie jazzrockowego „Ducky”, w którym nie brakuje ekscytującej improwizacji Seffera.
Po publikacji albumu zatytułowanego – o tym chyba wcześniej nie było mowy – po prostu „Speed Limit” mogło się wydawać, że zespół ten będzie jedynie efemerydą. Tymczasem rok później ukazała się druga płyta formacji. Wśród nagrywających ją muzyków zabrakło już jednak Dugrenota i Gérarda Curbillona (który przeniósł się do jazzrockowego Synchro Rhythmic Eclectic Language), pojawił się natomiast… kwintet smyczkowy.
Skład:
Jeff Seffer „Yochk’o” – saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, muzyka (1-3)
Jean-Louis Bucchi – fortepian elektryczny, muzyka (4-6)
Gérard Curbillon – gitara elektryczna
Joël Dugrenot – gitara basowa
George Jinda – perkusja
Shiroc – instrumenty perkusyjne



Tytuł: Speed Limit
Wykonawca / Kompozytor: Speed Limit
Data wydania: 1974
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 39:11
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Sleep Walker: 11:13
2) Pava: 05:06
3) Abra: 02:59
4) Spanish Dream: 09:17
5) Ballad to Laura Antonelli: 06:33
6) Ducky: 04:03
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

213
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.