powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CXCVIII)
lipiec-sierpień 2020

Ale co z tą papugą?
Jon Favreau ‹Iron Man 2›
Większość filmów Marvela ma to do siebie, że można je oglądać bez końca, niezależnie, czy zostały nakręcone rok czy dekadę temu. Poza tym przez dziesięć lat dorosło nowe pokolenie widzów, dlaczego więc „Iron Man II” nie miałyby dostać nowej recenzji?
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹Iron Man 2›
‹Iron Man 2›
Oglądanie filmów na ekranie telewizora – nawet bardzo dużego – to nie to samo, co w kinie, jednak odtwarzacz ma też swoje zalety. Możemy dowolnie zatrzymywać kadry, aby poprzyglądać się sarnim oczom Roberta Downeya jra (czy też biodrom Nataszy Romanow, zależnie od upodobań) lub powtarzać sceny (na przykład tę, gdzie Natasza rozkłada na łopatki pięciu ochroniarzy naraz). Zaś widzowie znający późniejsze filmy z cyklu avengerskiego mogą obserwować, jak wprowadzano pewne ważne później elementy.
Rzucającą się w oczy zmianą w stosunku do pierwszego „Iron Mana” jest postać pułkownika Jamesa Rhodesa, najlepszego przyjaciela Tony′ego. Nie tylko gra go inny aktor, o ostrzejszych rysach twarzy, ale ma też inny charakter. Poprzednio był nieco misiowaty, obecnie przypomina raczej tygrysa. Wprowadzone zostają postaci z S.H.I.E.L.D.: oprócz znanego już Phila Coulsona, dość istotną rolę odgrywa Czarna Wdowa, czyli Natasza Romanov, pojawia się też Nick Fury, który w „jedynce” wystąpił tylko w scenie po napisach.
Mówiąc o pojawieniach się, nie można oczywiście pominąć Stana Lee – jednego z najważniejszych twórców marvelowskiego uniwersum w wersji komiksowej. Świecką tradycją studia Marvela stały się jego „camea”: w każdym z filmów tego cyklu widzimy go w migawkowej, najczęściej humorystycznej scence. Absolutnym mistrzostwem autoironii był moment z pierwszych „Avengersów” (2012 r.), kiedy – jako zagadnięty przez reportera telewizyjnego przypadkowy mieszkaniec – parska z irytacją: „Bogowie i kosmici w Nowym Jorku?! Co za bzdura!”. Nawiasem mówiąc, niemal symbolicznym jest fakt, że ostatni jego występ w życiu miał miejsce w zamykającym tę filmową epopeję „Avengers: Endgame”.
Humor w filmach Marvela to zresztą temat niemal na osobny artykuł. Jest stosowany z różnym natężeniem i w różny sposób: na przykład trylogia Kapitana Ameryki jest poważniejsza niż filmy o Tonym Starku, a z kolei ostatnią część cyklu o Thorze można by uznać za czystą komedię, gdyby nie jej finał. W „Iron Manie II” są sceny humorystyczne działające przez kontrast lub zaskoczenie – na przykład te z Happym i Nataszą – a także takie, gdzie główną zasługą jest gra Roberta Downeya jra. W bardzo naturalny, nieprzeszarżowany sposób jest w stanie samym spojrzeniem przekazać coś w stylu „oj… ale się wygłupiłem…” lub inne pasujące do danej sceny emocje.
Film superbohaterski wymaga, oczywiście, odpowiedniego złoczyńcy. Tutaj mamy nawet dwóch, przy czym Justin Hammer (Sam Rockwell) niknie w cieniu egzotycznej osobowości Iwana Wańko – (Mickey Rourke). Zresztą nawet bez obecności wytatuowanego Rosjanina rola właściciela konkurencyjnej korporacji byłaby blada. Takich typków nie jest łatwo zagrać: nie będzie przecież wybuchać maniakalnym śmiechem jak w kreskówkach, więc trzeba skoncentrować się na momentach, kiedy spod maski uśmiechniętego dżentelmena wyłazi bezwzględny potencjalny zbrodniarz. Dosyć dobrym przykładem jest scena złośliwego odebrania Iwanowi pewnych przedmiotów.
Z kolei Robert Downey jr właściwie nie tyle gra swojego bohatera, ile nim jest – bez trudu znajdziecie w sieci mem na ten temat. A że szczególnie dobrze wypada w rolach osób udręczonych psychicznie, więc żeńska część widowni ma ochotę go przytulić za każdym razem, kiedy z rozpaczą patrzy na rosnący wskaźnik toksycznej substancji we krwi. A ponieważ Tony Stark to Tony Stark, więc chęć przytulenia dość często walczy z chęcią wielokrotnego uderzania go po głowie zwiniętą gazetą.
Oprócz zatrudniania idealnie dobranych aktorów, studio Marvel ma również talent do drobnych, ale zapadających w pamięć scenek. Na przykład w sekwencji ataku robotów w czasie wystawy technicznej chłopczyk przebrany za Iron Mana próbuje dać im odpór. Fani natychmiast wymyślili legendę, że jest nim Peter Parker, czyli późniejszy Spider-Man. Producenci zaakceptowali ten pomysł.
Fabuła rozwija się zgodnie z zasadami tego typu kina. Mnie najbardziej spodobał się pomysł „wbudowania” danych chemicznych w makietę zagospodarowania terenu, i jednocześnie pokazanie trudnej relacji Tony′ego z ojcem, której wątek będzie się potem przewijał, aż do emocjonalnej sceny w „Endgame”. Informacja, że państwo Starkowie zginęli tragicznie, również jest elementem budowania fabuły cyklu. Z kolei lekko rozczarowuje wątek papugi: ptak jest mocno wyeksponowany, co sugeruje, że odegra jakąś rolę (mógłby na przykład wykraść klucz czy inny drobny przedmiot, jako że papugi to – obok krukowatych – jedne z najinteligentniejszych ptaków).
Na płytce brak jest, niestety, przedłużonej sceny z urodzin Starka, znajdziemy za to komentarz reżysera do… całego filmu. Dosłownie. Film leci z wyciszonym dźwiękiem, a Jon Favreau snuje dywagacje na temat obmyślania i kręcenia poszczególnych scen (na przykład początek miał być zupełnie inny), interakcji z aktorami i tak dalej. Niestety, lepiej by to wypadło przy omawianiu tylko wybranych scen, bo komentator, zmuszony do mówienia przez cały czas, zapycha minuty watą słowną w rodzaju „Odbyliśmy na ten temat dużo spotkań. Dużo, bardzo dużo spotkań. Wiele rozmawialiśmy”. No, ale dodatków z płytki oglądać przecież nie trzeba. A film – koniecznie.



Tytuł: Iron Man 2
Dystrybutor: Galapagos
Data premiery: 18 czerwca 2019
Reżyseria: Jon Favreau
Scenariusz: Justin Theroux
Muzyka: John Debney
Rok produkcji: 2010
Czas trwania: 119 min
Gatunek: akcja, SF
EAN: 7321941502204
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.