powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CXCVIII)
lipiec-sierpień 2020

Non omnis moriar: Pod okiem egipskiego boga
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz drugi francuska formacja progresywno-jazzrockowa Zao.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Osiris›
‹Osiris›
Po publikacji „Z=7L” (1973) można się było na poważnie zastanawiać, czy formacja Zao – założona przez dwóch byłych członków Magmy, francuskiego klawiszowca Françoisa Cahena „Fatona” i węgierskiego saksofonistę Józsefa vel Jeffa Seffera „Yochk’o” – nie okaże się jedynie efemerydą. Wszak pomiędzy sesjami nagraniowymi, których owocami stały się dwie pierwsze płyty zespołu, minęły ponad dwa lata (debiut został bowiem zarejestrowany w sierpniu 1972, a jego następca dopiero we wrześniu 1974 roku). Było to jednak spowodowane przede wszystkim zaangażowaniem Seffera w inne projekty artystyczne: w tym czasie z jednej strony domknął działalność freejazzowej grupy Perception („& Friends”, 1973; „Mestari”, 1973), z drugiej natomiast rozkręcił funkcjonowanie jazzrockowego Speed Limit („Speed Limit”, 1974). Na Zao zwyczajnie brakowało czasu! Ale krzywdzące byłoby stwierdzenie, że „Yochk’o” i „Faton” postanowili traktować zespół po macoszemu. Ba! pod koniec 1973 roku podjęli nawet pod jego szyldem pewien intrygujący eksperyment, o którym będzie mowa później.
W każdym razie po dwóch lata oczekiwania – na przełomie lata i jesieni 1974 roku – grupa weszła w końcu do studia, aby nagrać materiał na płytę zatytułowaną „Osiris”. Tym razem było to, zlikwidowane przed trzema laty, paryskie studio Davout; album natomiast wydała niezależna wytwórnia Disjuncta, założona zaledwie dwa lata wcześniej przez Richarda Pinhasa, lidera zasłużonego dla francuskiego rocka progresywnego i elektronicznego projektu Heldon. Skład Zao zmienił się nieznacznie. Trzon pozostał ten sam, co oznacza, że oprócz Seffera i Cahena w nagraniach uczestniczyli również basista Joël Dugrenot i perkusista Jean-My Truong; nie mniej istotną rolę odgrywał skrzypek Jean-Yves Rigaud, choć z jakiegoś powodu w tym przypadku przypięto mu jedynie łatkę „gościa”. Gośćmi byli także dwaj perkusjonaliści: Marc Chantereau (z jazzrockowej formacji CCPP, czyli Ceccarelli / Chantereau / Padovan / Pezin) oraz – bardziej znany pod pseudonimem „Ty Boum” – Pierre Guignon (psychodeliczno-progresywna Aminata, a później folkowy La Bamboche). Zabrakło natomiast w składzie wokalistki Mauricii Platon, dlatego też partiami wokalnymi podzielili się Seffer i Dugrenot.
Mogłoby się wydawać, że skoro grupa przygotowywała się do nagrania drugiego albumu tak długo, materiału zabraknąć nie powinno – tymczasem „Osiris” zawiera zaledwie nieco ponad pół godziny muzyki. Dzisiaj odmówiono by mu więc nawet prawo do bycia pełnowymiarowym wydawnictwem. W latach 70. ubiegłego wieku taki format nie był jednak wcale niczym zaskakującym, aczkolwiek artyści zazwyczaj starali się dociągać do zwyczajowych czterdziestu minut. Widać „Faton” i „Yochk’o” takiego ciśnienia nie mieli… Pod względem stylistycznym „Osiris” nie różni się zbytnio od swojego poprzednika; zdaje się być nieco słabszą kopią „Z=7L” (co zostaje dodatkowo podkreślone między innymi przez bliźniaczo prezentującą się okładkę). Na szczęście jednak tylko „nieco”, bo mimo pewnych słabości, to wciąż jest porcja bardo szlachetnego jazz-rocka spod znaku Zeuhla.
Jako kompozytorzy wystąpili ci sami muzycy co poprzednio: po dwa utwory dostarczyli liderzy projektu, to jest François i Jeff, jeden natomiast dorzucił Joël. Numer, jaki otwiera album, wyszedł spod ręki Seffera. Na okładkach wszystkich wydań płyty widnieje tytuł „Shardaz”, tymczasem na labelu pierwszego tłoczenia wydrukowano „Czardas”, co w kontekście kraju pochodzenia Józsefa podkreślałoby patriotyzm artysty i dowodziło, że nie wstydzi się swoich węgierskich korzeni. Czy jednak kompozycja ta ma cokolwiek wspólnego z narodowym tańcem znad Balatonu – można by się spierać. To nade wszystko klasyczny „magmowy” Zeuhl, ozdobiony intrygującymi partiami solowymi poszczególnych instrumentów (od skrzypiec elektrycznych Rigaud, poprzez saksofon Seffer, aż po organy Hammonda i fortepian akustyczny Cahena), ale też wstawkami (vide początek), w których wszyscy soliści, grając unisono, przemawiają „jednym głosem”. Do tego dochodzą jeszcze wokalizy Jeffa, które w porównaniu z tym, co prezentowała na „Z=7L” Mauricia Platon, nie wypadają, niestety, tak przekonująco.
Niespełna dziesięciominutowa „Isis” to najdłuższy fragment longplaya. Czas nabija tu między innymi długa introdukcja. Zanim zespół wskakuje na właściwe tory, mijają dwie minuty. Ale kiedy się już rozkręca, można zacierać ręce z zadowolenia. Ton utworowi (skomponowanemu przez François) nadaje przestrzenna i hipnotyczna partia saksofonu, chociaż przychodzi i taki moment, kiedy na tle kombinacji rytmicznych wybija się jazzrockowy fortepian elektryczny. W duecie ze skrzypcami brzmi on na dodatek zaskakująco mrocznie. Ale nie zapominajmy, że Zeuhl to zazwyczaj była muzyka bardzo niepokojąca i mało optymistyczna. Stronę B winylowego krążka otwiera natomiast „Reinna”, będąca wkładem kompozytorskim Dugrenota. To zarazem najbardziej dynamiczny utwór na płycie, o którego wartości w dużej mierze decyduje rozbudowana improwizacja saksofonowa (ze smakowitym fortepianem elektrycznym w tle). Najlepsze wrażenie pozostawia z kolei transowo-hipnotyczny „Yog” Seffera, w którym jazz nieustająco miesza się z rockiem, a Jeff-wokalista prowadzi dialog ze skrzypkiem.
Nie brakuje tu jednak także miejsca na improwizacje: stąd fragment, w którym Jean-Yves Rigaud gra na skrzypcach, jakby to była gitara, a Joël Dugrenot podłącza do swojego basu efekt z fuzzem. Ten drugi udziela się zresztą również wokalnie, choć akurat bez tego wtrętu numer mógłby się obejść. Całość zamyka czterominutowy „La rhune” Cahena, nie mniej psychodeliczny od poprzednika, w którym wreszcie mają okazję wykazać się zaproszeni do studia perkusjonaliści – Marc Chantereau i Pierre Guignon. Wsłuchując się w całość „Osirisa”, nie sposób pozbyć się wrażenia, że – mimo swojej wartości – świeci on odbitym blaskiem. Słabsza jest też produkcja i mniej wyrazistsze brzmienie. W porównaniu z tym, co w tamtym okresie prezentowała Magma (patrz: „Mekanïk Destruktïẁ Kommandöh”, 1973; „Köhntarkösz”, 1974), druga płyta Zao nie mogła zachwycać. Chociaż z perspektywy czasu wcale nie prezentuje się źle – brak jej jedynie kwiecistości stylu, jaka charakteryzowała debiut, a na jaką przemożny wpływ miały wokalizy Platon. Z drugiej strony to one sprawiały, że w formacji Cahena i Seffera wciąż widziano młodszą i uboższą siostrę Magmy.
Co ciekawe, pięć miesięcy przed rejestracją „Osirisa” w tym samym miejscu, czyli w studiu Davout w Paryżu, François i Jeff nagrali przynajmniej jeden utwór z zupełnie innymi muzykami. Został on dołączony jako bonus do kompaktowej reedycji longplaya, opublikowanej przez wytwórnię Musea w 1995 roku. Nie bez powodu ta kompozycja Cahena otrzymała tytuł… „Montreal” – stamtąd bowiem pochodziło czworo artystów biorących udział w tej minisesji. A byli to: wokalistka Lise Cousineau, basista Bill Gagnon, perkusjonalista Michel Seguin oraz perkusista Christian Saint-Roch. W tamtym czasie wszyscy byli związani z montrealską formacją progresywno-jazzową Ville Emard Blues Band. Zao w ich wydaniu – głównie za sprawą Lise – bardziej przypomina zespół z czasów „Z=7L”, aczkolwiek prawdziwą ozdobą utworu jest wyśmienita solówka Seffera na saksofonie, która zaczyna się bardzo klasycznie, a kończy… freejazzowo (w stylu Johna Coltrane’a). Jakby tego było mało, w części końcowej dochodzi jeszcze popis François na fortepianie elektrycznym. Swoją drogą ciekawe, czy „Montreal” był jedynym owocem tej sesji, która zapewne miała na celu przetestowanie studia. W każdym razie gdyby tak wyglądała kolejna produkcja paryskiej formacji, chyba żaden wielbiciel Zeuhla by się nie obraził.
Skład:
François Cahen „Faton” – fortepian elektryczny, fortepian, organy Hammonda, syntezatory, muzyka (2,5)
Jeff Seffer „Yochk’o” – saksofony, śpiew, muzyka (1,4)
Joël Dugrenot – gitara basowa, śpiew, muzyka (3)
Jean-My Truong – perkusja, instrumenty perkusyjne

gościnnie:
Jean-Yves Rigaud – skrzypce elektryczne
Marc Chantereau – instrumenty perkusyjne
Pierre Guignon „Ty Boum” – instrumenty perkusyjne



Tytuł: Osiris
Wykonawca / Kompozytor: Zao
Data wydania: 1974
Wydawca: Disjuncta
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 31:11
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Shardaz: 04:51
2) Isis: 09:35
3) Reinna: 04:26
4) Yog: 08:08
5) La rhune: 04:10
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

212
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.