W „Usagim Yojimbo” kadry na ogół nie grzeszą przesadną liczbą detali, więc ten z tomu „Ukryci” od razu zwrócił moją uwagę. Zwłaszcza, że jest tak wielki, że w polskim wydaniu rozciąga się na dwie strony (pewnie w oryginale był to środek cienkiego, szytego zeszytu).  | |
Śledztwo w sprawie morderstwa wiedzie inspektora Ishidę i zaprzyjaźnionego z nim ronina do domostwa Kina – nieco szemranego miłośnika i handlarza przedmiotów pochodzących z Europy. Cykl komiksowy Stana Sakai dość wiernie odtwarza sytuację polityczną XVII-wiecznej Japonii, która była państwem zamkniętym. Cudzoziemskie statki miały prawo zawijać tylko w Nagasaki, i to nawet nie do samego portu, ale do sztucznej wyspy, której gajdzinom nie wolno było opuszczać. Nic dziwnego, że nawet zwyczajna, drewniana szkatułka – bynajmniej nie ozdobna – stanowiła w oczach Kina przedmiot cenny i pożądany. Co dopiero mówić o bardziej wyrafinowanych rzeczach, jak ozdoby, broń czy stroje (zauważmy, że handlarz ma na sobie portugalski kaftan z kryzą). Sakai nie pożałował wysiłku w rysowaniu natłoku bibelotów stojących na półkach, stosując przy tym rzadki u niego zabieg: część z nich znajduje się na bardzo bliskim pierwszym planie (nieuważny czytelnik może doznać wrażenia, że kobieca rzeźba ma rozmiary naturalne). Potęguje to uczucie zatłoczenia, od razu pojawia się obawa, że ktoś przypadkiem coś strąci. PS. Strącił. Ale zostało złapane. |