Przygody Reksa, Kasy, Pogo i kilku innych zwierzaków, przedstawione w albumie „Kraina Ruin”, w dużej części są przewidywalne do bólu. Dawno jednak nie czytałem tak wciągającej historii zbudowanej z klasycznych kawałków.  |  | ‹Kraina Ruin #1: Oko za oko›
|
Derek Laufmen ze znanych, żeby nie powiedzieć zgranych, motywów stworzył opowieść, którą czyta się jednym tchem. Widać to już na samym początku, gdy spotykamy mężnego, ale przede wszystkim, cwaniakowatego liso-kota Reksa oraz marzącego o wielkich czynach, ale fajtłapowatego prosiaka Pogo. Taka para głównych bohaterów, oparta na przeciwieństwach, to wszak archetyp historii przygodowych, nie tylko fantasy (bo do tego gatunku należy „Kraina Ruin”). Reks i Pogo udowadniają jednocześnie, że czas poświęcony na zbudowanie ciekawych postaci procentuje w dwójnasób. Jak przystało na klasyczne fantasy, wspomniana dwójka jest właśnie w trakcie wyprawy, której celem jest – jakżeby inaczej – odnalezienie skarbu. Nie zdradzając szczegółów, ważniejsza od samego skarbu jest jego historia, kto i w jaki sposób go zgromadził. Aby osiągnąć cel, potrzebne są posiłki, w ten sposób pojawia się, perfekcyjnie władająca łukiem, wiewiórka Kasa. Też niezły charakterek. Sprawnie nakreśleni protagoniści wymagają solidnych szwarccharakterów. W przypadku „Krainy Ruin” rolę tę z dużym powodzeniem pełni wilk Fargus z dwójką swoich przybocznych zbirów. Galerię postaci dopełnia niejaki Barri, rodzaj wyrośniętego robaka lub mrówki, osobnik najmniej jednoznaczny w całej opowieści i praprzyczyna większości intryg. Oczywiście, poza porządnie nakreślonymi postaciami, fan fantasy znajdzie tutaj wszystko to, co lubi, tajemnicze artefakty, magiczne płyny i proszki, opuszczone ruiny, a całość uzupełniona jest obrazami zróżnicowanych krain zamieszkałych przez nie zawsze przyjazne nacje. Mężni bohaterowie robią swoje, ci mniej mężni przełamują swoje słabości, winowajcy odkupują winy, chociaż cena może być wysoka. Jak widać, „Kraina Ruin” nie wnosi dużo nowego do fantasy – ale wybierając z niego to, co najlepsze, daje czytelnikowi możliwość obcowania z pełną rozmachu historią osadzoną w sprawnie zbudowanym uniwersum. Laufmen, odpowiadający także za stronę graficzną komiksu, przedstawił swój niezwykle kolorowy świat z dużym pietyzmem. Podobnie jest w przypadku postaci. Są narysowane w sposób precyzyjny, nie pozostawiając wątpliwości, z jakim zantropomorfizowanym zwierzęciem mamy do czynienia. Ich pełne ekspresji i dynamiki wizerunki niekiedy mogą przywoływać skojarzenia z mangą. Cóż, globalizacja.
Tytuł: Kraina Ruin #1: Oko za oko Data wydania: 30 września 2019 ISBN: 9788395432330 Format: 144s. 170x260 mm Cena: 55,00 Gatunek: fantasy, humor / satyra Ekstrakt: 80% |