„Trzy kobiety żyły w miasteczku. Pierwsza była wredna. Druga była kłamczuchą. Trzecia była egoistką. Miasteczko nosiło ładną ogrodową nazwę. Giverny”. Tak oto zaczyna się komiksowa adaptacja powieści Michela Bussiego z 2011 roku – „Nymphéas noirs”. „Czarne nenufary” wyszły właśnie nakładem oficyny „Marginesy” – kryminalna zagadka, która naprawdę angażuje czytelniczą uwagę i nie oferuje prostych odpowiedzi.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Mamy rok 2010. Narratorką jest ponad osiemdziesięcioletnia kobieta, ta pierwsza, z młyna. Bardzo szybko nakreśla ramy opowieści, która opisywać będzie wydarzenia z dokładnie trzynastu słonecznych, majowych dni. Początek i koniec tej naszej niemal dwutygodniowej wizyty w Giverny mają określać dwa bardzo tragiczne wydarzenia. Otóż nieopodal strumienia płynącego przez miasteczko znaleziono zwłoki miejscowego, bogatego „fascynata sztuki i kobiet”. Na miejsce przybywa młody inspektor Laurenc Serenac z asystentem – ich zadaniem jest oczywiście rozwikłanie zagadki morderstwa. Uwagę Serenaca przykuwa miejscowa nauczycielka, piękna Stephanie – kobieta numer dwa. Jednocześnie śledzimy też najmłodszą, jedenastoletnią Fanette – dziewczynkę zakochaną w sztuce i marzącą tym, że zostanie kiedyś znaną malarką. Michel Bussi ograniczył miejsce akcji praktycznie tylko do obszaru tego małego, normandzkiego miasteczka. Miejsca, gdzie żył, malował i umarł sam Claude Monet. Giverny jest swego rodzaju skansenem dla niepowstrzymanej tłuszczy turystów – na co utyskuje stara kobieta. „To taka pułapka, miasto zatrzymane w czasie. Nie wolno przerobić żadnego domu, pomalować żadnej fasady czy zerwać kwiatu. Tu się żyje jak na obrazie” – podkreśla z kolei Stephanie. Wszystkie trzy bohaterki czują się jak schwytane w pułapkę bez wyjścia, pokryte werniksem, zakonserwowane – tylko takie tragiczne wydarzenia jak te z początku opowieści wnoszą choć trochę życia (choć brzmi to paradoksalnie) do egzystencji miasteczka. Powieść Bussiego zdobyła powszechne uznanie i zgarnęła szereg nagród. Czy wartą ją przeczytać przed lekturą komiksu na jej podstawie? Pytanie z tych, na które nie ma dobrej odpowiedzi. „Czarne nenufary” to kryminał co się zowie, warstwa po warstwie odsłaniający swe tajemnice przed czytelnikiem i podrzucający mu regularnie kawałki układanki. Więc może lepiej nie. Jeśli jednak znamy powieść, możemy zwrócić uwagę na inne zalety komiksu (i tak to zrobimy, bo czytać będziemy go od nowa, zaraz po przewróceniu ostatniej strony). Marginesy wydały bowiem komiks luksusowy – duży rozmiar i wysokiej jakości papier, dokładnie pasujący do malarskiego sposobu rysowania Didiera Cassegraina. A ten serwuje jedno dzieło sztuki za drugim. Ogranicza się do kilku kolorów, oddając bardzo dobrze artystyczny i historyczny klimat Giverny oraz nawiązując właśnie do Claude Moneta. „Czarne nenufary” to jednak nie tylko kryminalna układanka – wysublimowana, zaskakująca i wycyzelowana jak mało która. To także opowieść o namiętnościach; erotycznym napięciu; tęsknocie za światem, „którego nie znam, ale na pewno ma do zaoferowania więcej niż Giverny”; żalu za zmarnowanym życiem; miłości, która trwa na wieki oraz o przeszłości, którą trzeba rozliczyć i podsumować. Nade wszystko jednak brawa należą się za to (sam już nie wiem czy to zasługa Bussiego czy raczej Duvala) za to w jaki sposób poprowadzona i zakończona została gra z czytelnikiem. Komiks, który bierzecie do ręki musicie czytać bardzo, bardzo uważnie. Inaczej zarezerwujcie sobie czas na powtórną lekturę. Zresztą i tak będziecie do niej zmuszeni.
Tytuł: Czarne nenufary Data wydania: 17 czerwca 2020 ISBN: 9788366500389 Format: 144s. 237x310 mm Cena: 69,90 Gatunek: kryminał Ekstrakt: 90% |