Naładowana akcją fabuła to wizytówka serii. I w czwartym tomie także nie brakuje spektakularnych wydarzeń. Ktoś porywa bezdomnych, przebywających w okolicach kampusu. Ziemię atakują mózgonogi z Marsa. Lizard League opanowuje amerykańską bazę atomową. Tymczasem gdzieś w odległej części kosmosu Omni-Man oczekuje na egzekucję z rąk Viltrumian.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Robert Kirkman jest twórcą niezwykle płodnym i popularnym. Jego kolejne projekty cieszą niezmiennym zainteresowaniem czytelników. Także w Polsce twórca ma szerokie grono fanów – a wydawcy sumiennie dostarczają kolejne jego cykle, takie jak „Żywe trupy”, „Outcast”, „Oblivion Song” czy „Invincible”. Ostatni tytuł z wymienionych to epicka superbohaterska seria, skupiająca się na postaci Marka Graysona – początkującego (jednak szybko zdobywającego doświadczenie) herosa, mierzącego się z kolejnymi, coraz większymi, wyzwaniami. Czytając „Invincible” czuje się olbrzymie doświadczenie Kirkmana. Widać, że jest to twórca, który na komiksach superbohaterskich zjadł zęby. Budując swoje uniwersum, autor wykorzystuje motywy obecne w tym gatunku od dawna. Część z nich wywraca na drugą stronę, inne wygładza i ulepsza, jeszcze inne umieszcza w odmiennym kontekście, nadając im różne znaczenia. Dzięki temu „Invincible” jest serią jednocześnie bardzo swojską, ale też świeżą – wnoszącą nowe rozwiązania do starej formuły. Kirkman sprawuje pełną kontrolę nad historią – tworzy dzieło autorskie i może pozwolić sobie na więcej niż gdyby pisał w ramach jakiegoś skostniałego uniwersum. Ma więc swobodę w zabijaniu postaci i w zmienianiu (trwale!) status quo. Oczywiście spektakularne powroty bohaterów zza grobu wciąż się zdarzają, ale większość zmian rzeczywiście jest zmianami, a nie tymczasowym odejściem od normy. To cieszy – widać, że scenarzysta ma konkretny plan na serię. Wie też, jak wymieszać wątki superbohaterskie ze scenami ze zwykłego życia. Relacje Marka z matką i przyrodnim bratem, związki uczuciowe, przyjaźnie, obowiązki studenta – Kirkman odpowiednio dozuje te elementy, ale też tworzy powiązania między nimi a karierą obrońcy Ziemi. Wychodzi mu to naturalnie, tak jakby opowiadał o ludziach, których świetnie zna – swoich bliskich, przyjaciołach, sąsiadach. Wątków w komiksie jest multum, a postaci jeszcze więcej (a wciąż dochodzą nowe!), jednak autor panuje nad tym tłumem. Większość z nich ma rzeczywiście jakąś rolę do odegrania, nie są wyłącznie statystami. Za rysunki w dalszym ciągu odpowiada Ryan Ottley. Jego styl doskonale się sprawdza przy fabule Kirkmana. Artysta posługuje się manierą uproszczoną, ale niezwykle dynamiczną. Pokazuje tyle detali, ile to konieczne, skupiając się na tym, by możliwie płynnie przedstawić historię. Przy tym są one całkiem miłe dla oka, co potęgują kolory nałożone przez Billa Crabtree. Czwarty album zawiera również solidną porcję szkiców, fragmentów scenariusza, wypowiedzi autorów i dodatkowych grafik. Kirkman ponownie nie zawodzi, a jego komiks zyskuje z każdym kolejnym rozdziałem. Historia płynnie idzie do przodu, postacie ładnie się rozwijają, a czytelnik jest coraz bardziej zaangażowany w śledzenie ich losów. Kupujcie, nie czekajcie, aż wyjdzie całość (to może trochę potrwać). Plusy: - Płynna narracja
- Umiejętne przetworzenie motywów właściwych dla komiksu superbohaterskiego
- Wiarygodne postaci
- Solidne, pasujące do fabuły rysunki
Tytuł: Invincible #4 (wyd. zbiorcze) Data wydania: 19 czerwca 2019 ISBN: 9788328142244 Format: 336s. 170x260mm Cena: 99,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |