powrót; do indeksunastwpna strona

nr 06 (CXCVIII)
lipiec-sierpień 2020

Miejsca, które warto odwiedzić: Zamek, choć nie zamek
Na wstępie wyjaśnijmy: Zamek Rycerski w Sobkowie zamkiem nie jest. Już w XVIII wieku przebudowany został na pałac. Ale w niczym to nie umniejsza zasług, jakie właściciele włożyli w restaurację otaczającej go fortalicji z wieku XVI.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Prawo lokacyjne dla Sobkowa (położonego 12 km od Jędrzejowa) uzyskał w 1563 roku za króla Zygmunta Augusta właściciel tego terenu, Stanisław Sobek, starosta małogoski i podskarbi wielki koronny, który wzniósł również zamek. Na przestrzeni wieków grunty i zamek zmieniały właścicieli, aż w XVIII wieku przeszły na własność rodu Szaniawskich, którzy przebudowali zamek na pałac (według projektu Francesco Placidiego). Wiek później Szaniawscy pozbyli się części swego mienia (w tym majątek Sobków) na rzecz Henryka Nakwaskiego, który jednak nie był zainteresowany podupadającymi zabudowaniami ani miasteczkiem (w 1869 Sobków utracił prawa miejskie), więc wkrótce sprzedał go Ignacemu Dobrosławskiemu herbu Nałęcz. Zarówno on, jak i jego rodzina miała kłopoty ze spłatą długów zaciąganych u chęcińskich Żydów, toteż ostatecznie majątek trafił w ich ręce. W czasie I wojny światowej w 1915 osada została doszczętnie spalona, natomiast u progu wybuchu II wojny światowej pozostałości posiadał Szlama Kaminer z żoną Lipą oraz Judka Rozentrauch. Szerzej o historii tego miejsca przeczytać można tutaj.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W każdym razie w roku 1997 ruinę pałacu i otaczającej go fortalicji będącej w opłakanym stanie (bez zadaszenia oraz stolarki okiennej i drzwiowej) kupili małżonkowie Andrzej i Alicja Borkowscy. Rozpoczęli remont (być może częściowo korzystając z opracowanej w latach 60. dokumentacji projektowej – planowany był tu ośrodek wypoczynkowy dla mieszkańców Kielc), tworząc obiekt turystyczny. W roku 2020 na miejscu, pod nazwą Zamek Rycerski w Sobkowie funkcjonuje niewielki hotel (dla maksymalnie 50 osób), restauracja serwująca dania kuchni staropolskiej, stajnia rycerska (w tym hotel dla koni). W ofercie są turnusy konne (dla chętnych o różnym stopniu zaawansowania w jeździe na tym zwierzęciu), przejażdżki bryczką (w wozowni stoi kilka stylowych pojazdów, w tym karoca) czy – w zimie – saniami krytymi zwierzęcymi skórami, „królewskie” wesela oraz inne imprezy okolicznościowe, a także spływy kajakowe lub gondolowe rzeką Nidą. Niewątpliwą atrakcją są również ptaki drapieżne (w tym amerykański myszołowiec oraz puchacz europejski) – ich obloty i karmienie na wolnym powietrzu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Odbudowana fortalicja stanowi prostokąt zamknięty z trzech stron parterowymi zabudowaniami mieszczącymi pokoje hotelowe, restaurację, kuchnię, stajnię, powozownię i pomieszczenia własne. Pośrodku terenu wznoszą się malownicze ruiny pałacu – do których wstępu właściciele nie zachęcają z uwagi na ich stan. Czwarta ściana prostokąta otwiera się na dworski ogród (pielęgnowany, przystrzyżony, ze współczesnymi rzeźbami ogrodowymi stylizowanymi na antyczne posągi oraz fontanną) oraz niewielki staw, na którym zauważyliśmy między innymi łabędzia. Tuż za stawem płynie rzeka Nida – prawdopodobnie właśnie w tym miejscu kilka wieków wcześniej był bród, przez który tabory przeprawiały się przez Nidę zdążając w kierunku królewskiego zamku w Chęcinach.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wnętrza zabudowań są stylizowane na zabytkowe, właściciele zgromadzili w nich także stosowne akcesoria – jak zbroje rycerskie, ubiory szlacheckie, oręż czy chorągwie. W restauracji podziwiać można także szeroki na ponad cztery metry i wysoki na prawie trzy obraz „Władysław IV pod Smoleńskiem 1633 roku”, wykonany przez rekonstruktora dzieł Jana Matejki Piotra Walerskiego z zaginionego w czasie II wojny światowej szkicu olejnego mistrza. Serwowane posiłki są pyszne i w przystępnej cenie (można płacić kartą). Dostępne są również pamiątki – jak informator oraz – własne! – magnesy. Chętnie tam kiedyś powrócę.


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma


Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
powrót; do indeksunastwpna strona

215
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.