Syreny zwodzące Odyseusza nie miały rybich ogonów. A co właściwie ma syrena alarmowa? Tubę? Korbę? Migacz?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Greckie mityczne syreny, wabiące śpiewem żeglarzy wprost na skały – lub też usypiające i mordujące – miały postać kobiet, które od pasa w dół były ptakami (pytanie, gdzie ptak ma pas, odrzucamy jako niezorganizowane). Wersja z rybim ogonem również istniała, choć antropolodzy kultury nieco się plączą w zeznaniach, czy pochodzi ona z wierzeń asyryjskich, rzymskich czy może celtyckich. Faktem jest, że w języku angielskim istnieją na ten gatunek dwa osobne słowa: „siren” na groźne pieśniarki i „mermaid” na Arielki. Z kolei we francuskim czasopiśmie komiksowym widziałam rysunek przedstawiający księcia z policyjnym kogutem na głowie (takim starego typu, w postaci błyskającej kopułki). Naburmuszony chłopak tłumaczył królowi-tatusiowi, że bardzo kocha tę małą syrenę. W schyłkowych czasach zimnej wojny miałam okazję oglądać strażacką syrenę alarmową, stojącą mniej więcej w centrum darłowskiego ośrodka wypoczynkowego, na trasie do stołówki. Pod wpływem kręcenia korbą zaczynała wydawać z siebie przeciągłe, ponure wycie, a dzieciaki podpuszczały się wzajemnie, kto ośmieli się zakręcić. Na szczęście nikt nie był tak odważny ani tak silny fizycznie, aby wydobyć z urządzenia coś więcej niż gasnący jęk. Utrzymany w żywych, kontrastowych kolorach kadr z komiksu o przygodach profesorka Nerwosolka nawiązuje oczywiście do tych syren od Odyseusza: Nerwosolek każe Entomologii zatkać uszy watą, a siebie przywiązuje do masztu. Syreny przypominają trochę saksofony, jednak przed wielu laty syreny okrętowe istotnie tak wyglądały. |