powrót; do indeksunastwpna strona

nr 07 (CXCIX)
wrzesień 2020

Podziemny front: Po twarzy poznasz konfidenta
Konrad Wągrowski
Mieczysław Wiśniewski ‹Podziemny front #2: Na tropie›
Po wielkich emocjach „Zamachu” kolejna część komiksu „Na tropie” zwalnia tempo. Tym razem nie będzie dramatycznych ataków, strzelanin (może poza jedną), zbyt wielu pościgów i ucieczek. Kolejny zeszyt to swego rodzaju partia szachów między GL-owcami a gestapo, opowieść w gruncie rzeczy w formie specyficznego kryminału.
‹Podziemny front #2: Na tropie›
‹Podziemny front #2: Na tropie›
Jak pamiętamy z pierwszego zeszytu, „Antek” który rzucił bombę do Baru Podlaskiego, wpadł w ręce Niemców, aresztowana została też pracująca w lokalu „Marysia”. Von Kniprode planuje poprowadzić śledztwo dwutorowo. Z jednej strony sprowadza eksperta od przesłuchań, gestapowca Wolfa, by ten swoimi metodami wyciągnął jak najwięcej z torturowanego więźnia, z drugiej strony decyduje się na wypuszczenie „Marysi”. I tak jak uwolniony z Gwiazdy Śmierci Sokół Millenium miał doprowadzić Imperium do tajnej bazy Rebeliantów, tak i dziewczyna ma doprowadzić Niemców do kryjówki „Czwartaków”. Ale tak jak buntownicy z odległej galaktyki zniszczyli ścigającą ich Gwiazdę Śmierci, tak i żołnierze Gwardii Ludowej wystrzeliwują tropiących „Marysię” Niemców, pozwalając dziewczynie na ucieczkę. By już wkrótce mogła wziąć ona udział w kolejnej akcji.
Bowiem głównym tematem „Na tropie” będzie żmudna praca zatrudnionych na poczcie dziewczyn, które po kryjomu z mozołem przeglądają korespondencję, szukając w niej donosów do Gestapo – tak, by dać szansę ucieczki tym, którzy są ich obiektem oraz umożliwić dotarcie i wymierzenie sprawiedliwości tym, którzy są tych donosów autorami. Przechwycony list wiąże się z tematyką poprzedniego zeszytu – tajemniczy donosiciel chce 20 000 złotych za informację, które pozwolą doprowadzić Niemców do zamachowców. W tym samym czasie bojowcy podejmują próbę wykupienia uwięzionego „Antka”, za pośrednika biorąc właściciela restauracji, w jakiej często stołują się niemieccy żołnierze, niejakiego Sewerka. Nie wiedzą, że to właśnie ów restaurator jest też autorem listu do Gestapo, próbującym upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i wziąć pieniądze od obu stron. Trzeba więc odnaleźć donosiciela, zanim uczynią to hitlerowcy i zapewnić, by żadna informacja nigdy nie dotarła do Niemców.
Komiks ponownie rozbudowuje wątki z serialu telewizyjnego, ale tym razem nie ma powodów, by pochwalić scenarzystę za rozszerzenie fabuły. Odcinek „Podziemnego frontu” (w telewizji noszący tytuł „Poste Restante”) jest bardzo precyzyjny w swej fabule. Dziewczyny pracujące na poczcie przechwytują donos. Trzeba dotrzeć do nadawcy przed Gestapo, zmylić kapusia i wykonać wyrok. Będzie oczywiście po drodze trochę problemów, ale liniowa fabułą kojarzy się właśnie z dobrze napisanym kryminałem. Nie ma mowy o żadnej grze na dwa fronty, o próbie wykupu aresztowanego spiskowca (sam ten wątek w komiksie jest raczej absurdalny, trudno sobie wyobrazić by najcenniejszego hitlerowskiego więźnia ktoś za pieniądze mógłby wyprowadzić z aresztu). Nie ma mowy o grubymi nićmi szytej ucieczce „Marysi”, bo w serialu „Marysia” (w tej roli śliczna Krystyna Stypułkowska) nie była w ogóle aresztowana. Nie ma mowy, by poszukiwana przez całe Gestapo dziewczyna zmieniała fryzurę i szła do pracy na niemieckiej poczcie. Cóż, wygląda, że wszystkie zmiany komiksowe wyszły tej historii na gorsze. Niezły odcinek serialu stał się więc przekombinowanym, naiwnym scenariuszem komiksu.
Ponownie w komiksie niewiele Warszawy, nawet spojrzenie na Pocztę Główną z góry niespecjalnie pokazuje okolicę. Wiśniewski nie bawi się w widoczki, koncentruje się na bliskim planie. Tym razem zdecydowaną bohaterką komiksu jest „Marysia”, rysowana na dwa różne sposoby. Oba oblicza mają się różnić – i tak też jest. Nie różnią się za to oblicza Sewerka, grubego, łysego z nieelegancką zaczeską konfidenta, którego nalana fizjonomia mówi, że na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z kanalią. Szkoda tylko, że Wiśniewski prawie za każdym razem – może poza sceną egzekucji – rysuje Sewerka w takiej samej pozie, z taką samą miną.
Co jeszcze ciekawego można powiedzieć o „Na tropie”? Tu po raz pierwszy w tym cyklu pojawiają się paski komentujące wydarzenia na rysunkach (czyżby pomysłodawcy cyklu uznali, że tom pierwszy nie był wystarczająco przejrzysty?), z kolei rysunek na okładce przedstawia niby inne ujęcie sceny z komiksu, problem w tym, że oblicza narysowanych tam postaci nijak nie przystają do bohaterów z zeszytu. Czyżby obawa przed zaspojlowaniem kluczowego momentu? Aha, nie zabraknie też sceny z cyklu „nie dla dzieci” w komiksie dla dzieci. Tym razem zobaczymy torturowanie umierającego człowieka. Taka konwencja.
Nie wspominałem jeszcze, że każdy zeszyt cyklu oprócz propagandowej wstawki na drugiej stronie okładki, zawierał na końcu historyczne kalendarium omawiające chronologicznie wojenne osiągnięcia batalionu im. „Czwartaków” (oczywiście również nie pozbawione propagandowego wydźwięku). Wśród licznych informacji ile broni zabrano ilu granatowym policjantom, pojawia się tu notka o zamachu bombowym na studzienkę ze złączami kabla telefonicznego. Dlaczego tak w sumie mało efektowna akcja stała się tematem całego zeszytu „Podziemnego frontu” – o tym już za tydzień.



Tytuł: Podziemny front #2: Na tropie
Data wydania: 1969
Gatunek: historyczny, sensacja
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

19
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.