Niby polski, a jakiś taki zupełnie inny. Tak można w jednym zdaniu podsumować film Grzegorza Jaroszuka „Bliscy”, który miał premierę podczas tegorocznej, internetowej edycji festiwalu Off Camera.  |  | ‹Bliscy›
|
Jaroszuk zrealizował dużo etiud filmowych, zanim wreszcie dostał szansę na debiut pełnometrażowy. „Kebab i horoskop” miał premierę w 2014 roku i zebrał mieszane recenzje. Specyficzne poczucie humoru oraz opieranie akcji na tym, że nic konkretnego się nie dzieje, nie są sposobami na dotarcie do masowej publiczności. Reżyser woli celować w obecną na naszym rynku filmowym niszę – w swoim kameralnym kinie łączy depresyjność z niespodziewanym komizmem. Taką artystyczną drogę kontynuuje w „Bliskich”, tym razem opowiadając o losach rodziny poszukującej zaginionej matki. Piotr (Adam Bobik) żyje samotnie, skupiając się na codziennych rytuałach mających zapewnić przeżycie kolejnych spokojnych, uporządkowanych dni. Rutynę codziennego życia przerywa niepokojący telefon od ojca (Olaf Lubaszenko). Mężczyzna wraca do rodzinnego domu, gdzie spotyka dawno niewidzianą siostrę (Izabela Gwizdak). Rodzeństwo dowiaduje się, że matka opuściła dom bez słowa wyjaśnienia. Postanawiają zostać u ojca i przeprowadzić poszukiwania. Spotkania z mieszkańcami osiedla przyniosą zaskakujący obraz matki jako charyzmatycznej osoby zajmującej się hazardem. Przy okazji wspólnego działania rodzina będzie miała szansę na odbudowanie zaniedbanych relacji. Sam Jaroszuk w wywiadach wspomina o inspiracjach kinem skandynawskim i czeskim. Widać to w wyciszonej warstwie emocjonalnej, ponieważ bohaterowie rzadko pozwalają sobie na uśmiech, a przy tym często zachowują się jak roboty. Wszystkie interakcje podszyte są delikatnym absurdem, chociaż świat pozostaje jak najbardziej rzeczywisty. Kiedyś popularne były gry przygodowe „point & click” polegające na odwiedzaniu kolejnych miejsc oraz rozmowach z postaciami pobocznymi. Na podobnym schemacie opiera się scenariusz „Bliskich” – bohaterowie przemieszczają się, wysłuchując monologów mieszkańców osiedla. Ze sobą rozmawiają bardzo mało, co z jednej strony wiele mówi o ich relacjach, ale z drugiej nie pozwala się do nich bardziej zbliżyć i ich zrozumieć. Film Jaroszuka rozgrywa się w mikroświecie ograniczonym do kilku mieszkań i terenu osiedla, co podyktowane jest mikroskopijnym budżetem. Opowiada o współczesnej samotności, kiedy po 40 godzinach spędzanych tygodniowo w pracy, ludzie stamtąd mogą stawać się bliżsi niż prawdziwa rodzina. To także nieco przewrotne przełamanie schematu, bo zazwyczaj w kinie poszukuje się informacji o ojcu lub próbuje poznać prawdę na temat jego życia. Natomiast w „Bliskich” to kobieta staje się tajemniczą personą. Jej obraz kreowany przez kolejnych obcych ludzi daleki jest od oczekiwań i przyzwyczajeń dorosłych dzieci. W finale reżyser odwraca jednak sytuację, co nie tylko staje się rozczarowujące, ale zmienia wymowę opowieści. Niektórzy mogą poczuć się oszukani, choć podjęcie tematu kreowania rzeczywistości jest bardzo bliskie samemu procesowi kręcenia filmów. „Bliscy” to jednak produkcja zbyt krótka i za mało wnikliwa, żeby mogła stać się interesującym metakomentarzem. Wbrew pozorom to film bardzo wymagający dla aktorów, którzy mają grać minimalistycznie, ale jednocześnie klarownie przekazywać emocje. W przyjętej konwencji dobrze odnajdują się Adam Bobik (pod względem fizjonomii wyglądający jak bliski krewny Wiesława Gołasa) oraz Izabela Gwizdak. Trochę inaczej wygląda sprawa z wcielającym się w rolę ojca Olafem Lubaszenko – jego środki aktorskie są ograniczone kluczowym zwrotem akcji, przez co po prostu musi zachowywać się jak bierny uczestnik wydarzeń. Ścieżka dźwiękowa autorstwa Petra Ostrouchova podkreśla tragikomiczny klimat filmu, podobnie jak statyczna praca kamera opierająca się na cierpliwym rejestrowaniu rozmów. „Bliscy”, podobnie jak również pokazywany na festiwalu Off Camera „Interior”, to film nieprzymilający się do widza, stawiający na autorski głos wynikający z inspiracji i wrażliwości samego twórcy. Pomimo ciekawych elementów sprawia jednak wrażenie wydłużonej etiudy, w dodatku frustrującej, bo w finale wszystkie wcześniejsze wydarzenia tracą na znaczeniu. Jaroszuk prawdopodobnie kręci najbardziej depresyjne z polskich komedii, lecz na pewno znajdą się widzowie, którzy lubią śmiech przez łzy. Jeśli cokolwiek poczują, bo 74 minuty mijają szybko, a bohaterowie robią za mało, żebyśmy ich zapamiętali.
Tytuł: Bliscy Data premiery: 13 września 2020 Rok produkcji: 2020 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 74 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 50% |