Słowo pirata niewiele jest warte, słowo Hiszpanów – jeszcze mniej. Ale czy można zaufać czarownikowi, przewodzącemu plemieniu kanibali oraz morskiej wiedźmie, gdy oboje chcą położyć łapska na diamencie z Kasharu?  |  | ‹Barakuda #5: Kanibale›
|
Po tym, jak nasi bohaterowie musieli uciekać z przejętego przez Hiszpanów Puerto Blanco, odnaleźli nie tylko porzuconą w zatoce Barakudę, ale również wiedźmę Si-Non, ślad, który może doprowadzić ich do Blackdoga oraz, być może, skarbu. O ile oczywiście stary wilk morski przetrwał chorobę głębin i nie leży gdzieś wśród stosu trupów w ładowni swojego okrętu. Emilio, Maria, Jeanne oraz Smoluch znaleźli się w ciężkiej sytuacji, na dodatek wyspa, do której dotarli, zamieszkana jest przez plemię kanibali. Jednocześnie pozostawiony w Puero Blanco Raffy ponownie jest w tarapatach – przekazany Hiszpanom, musi zrobić wszystko, aby zachować skórę i odwrócić sytuację tak, aby to jego karty były na wierzchu. A jakby kłopotów było mało, do gry włącza się wielki postrach mórz – wspominany dotychczas ze zgrozą przez różnych przedstawicieli pirackiej braci, Czerwony Jastrząb. Bohaterowie historii Jeana Dufauxa, ilustrowanej przez Jérémy’ego, nie mają łatwego życia od pierwszego zeszytu – ale też nie ma w tym niczego dziwnego, w końcu albo są piratami, albo okoliczności zmusiły ich do zamieszkania pośród nich i podporządkowania się brutalnemu prawu Puerto Blanco. Z każdą kolejną odsłoną tej opowieści los rzuca im pod nogi coraz większe kłody, sprawiając, że właściwie nie możemy mieć pewności, czy wszyscy dotrwają do finału wyścigu po życie i diament z Kasharu. Zamieszkujące nieoznaczoną na żadnej mapie wysepkę plemię kanibali również należy do przeciwników, których niedocenienie może skończyć się w najlepszym przypadku porażką, a w najgorszym śmiercią oraz zmianą w obiad dla nieludzkich wojowników Moori. Ostatni zeszyt „Barakudy” nie zapowiada się na miłą przechadzkę po malowniczych Karaibach, a na spływające krwią wrogów pobojowisko. Dufaux już wcześniej nie wahał się wpisać w swoją historię scen mordu – pożegnaliśmy wszak już kilku, wydawałoby się, ważnych dla fabuły bohaterów, jak też tych, którzy pozbawili ich życia. Czemu fantastycznie towarzyszą żywe, realistyczne i anatomicznie poprawne ilustracje Jérémy’ego. Tym razem jednak na czytelników czekają sceny z udziałem wojowniczych kanibali, nie wahających się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Piąty tom „Barakudy” to kolejna odsłona awanturniczej przygody wśród piratów – pełna walk, spisków oraz kopania pod sobą różnego rodzaju dołków. Wizualnie przedstawione atrakcyjnie, z żywymi barwami i wyraźną wprawą. Krótko mówiąc: to pełnoprawna, dobrze narysowana oraz opowiedziana rozrywka pozbawiona niedopowiedzeń czy przypudrowanych scen przemocy, będącej piracką codziennością. Jak skończy się historia, jaką rozpoczęła ludzka chciwość, aby posiąść przeklęty diament z Kasharu? Tylko jedno jest w tej kwestii pewne: krwawo. Plusy: - piraci
- atrakcyjny, żywy w kolorach rysunek
- bezpardonowość narracji
- zaradni bohaterowie (ale zaradni bez przesady)
Minusy: - duże skomasowanie historii na niewielu stronach
Tytuł: Barakuda #5: Kanibale Data wydania: 17 września 2019 ISBN: 978-83-65465-40-5 Format: 56s. 215x290 mm Cena: 38,00 Gatunek: przygodowy Ekstrakt: 70% |