powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CC)
październik 2020

Z filmu wyjęte: By przyszłe pokolenia spały spokojnie
Jedną z metod usunięcia zagrożenia ze strony morderczego monstrum jest pogrzebanie bydlęcia bądź przedmiotu nim sterującego w zupełnie niedostępnym miejscu. Na przykład na dnie Rowu Mariańskiego albo…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Rów Mariański to doskonałe miejsce na „schowanie” niebezpiecznej, krwiożerczej bestii, której podstawową cechą jest nieśmiertelność. Można bydlę spętać łańcuchami, zalać cementem, wsadzić do wielkiej beczki opieczętowanej magicznymi znakami – i chlup do wody. Będzie zimno, ciemno, z wysokim ciśnieniem, więc szanse na jego powrót są niewielkie i przez przynajmniej kilka pokoleń będzie można żyć w szczęściu i pomyślności. Znacznie prościej sprawa przedstawia się z rozmaitymi przedmiotami „sterującymi” daną bestią, czyli wisiorkami, amuletami, broszami bądź różdżkami, które nadzwyczaj łatwo wcisnąć w jakąś wąską szparę w najgłębszej jaskini, wrzucić do wylewanych fundamentów wieżowca czy plusnąć w fale oceanu. Naturalnie w tym głębszym miejscu. Można jednak również – jak to widać na dzisiejszym kadrze – zakopać niezwykle niebezpieczny amulet, którego użycie przywołuje Imla Ra, wężową bestię zesłaną przez egipskiego boga Seta, w pustynnym piasku. Całe trzy centymetry pod powierzchnią. Żeby pierwszy lepszy wiatr natychmiast odsłonił amulet i zwabił złotymi błyskami łasego na precjoza wędrowca.
Kuriozalna scena z wrzuceniem niezwykle niebezpiecznego amuletu w płytki dołek wygrzebany w piasku pochodzi z wyprodukowanego w 2007 roku telewizyjnego filmu „Sands of Oblivion”, czyli po naszemu „Piaski otchłani”. Akcja rozpoczyna się od archeologicznych wykopalisk prowadzonych w piaskach Kalifornii, mających na celu odkrycie pozostałości po zasypanym swego czasu planie filmowym „Dziesięciu przykazań” Cecila B. DeMille’a, głośnej superprodukcji z 1923 roku. Właściwe miejsce wskazuje jednak dopiero osoba postronna, syn jednego z członków ekipy filmowej (w tej roli dorabiający do emerytury George Kennedy), szukający w piaskach zakopanej wówczas tzw. kapsuły czasu, czyli kuferka z rozmaitymi duperelami, m.in. z owym nieszczęsnym amuletem, przywiezionym kiedyś przez jednego z filmowców z Egiptu. Po wyjęciu amuletu z kuferka Imla Ra ożywa i pierwszą jego ofiarą zostaje ów senior. Ponieważ zgony – bardzo tajemnicze – zaczynają się mnożyć, zagadkę usiłuje rozwikłać wnuk seniora, wojskowy logistyk po służbie w Iraku, atrakcyjna szefowa wykopalisk oraz jej mąż (w zasadzie były), spec od egipskiej religii.
Dużo tutaj gipsu, kartonu (są nawet absolutnie płascy – grubości tynku – egipscy wojownicy!) i ogólnej tandety, do kompletu dochodzą doklejeni od czapy masoni, a całość oczywiście koronuje romans. Finał zaś… To lepiej zobaczyć samemu. Aczkolwiek ostrzegam: to jedna z tych podlejszych, głupszych produkcji, które oglądać się daje, ale seans pozostawia nieodwracalne szkody w umyśle widza. Szczęśliwie akurat ten film aż tak tragiczny nie jest, ma bowiem w miarę wartką akcję i sympatycznych głównych bohaterów, nadal jednak trudno go uznać za wartościową rozrywkę.
powrót; do indeksunastwpna strona

63
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.