powrót; do indeksunastwpna strona

nr 08 (CC)
październik 2020

20 lat Esensji: Wywiad z redakcją Esensji
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Marcin Knyszyński: Tak jak napisał Marcin, realizacja hobby jest takim właśnie trzecim światem. Ja jestem tu chyba najmłodszy stażem – zacząłem dopiero w czerwcu 2018 roku. Wcześniej publikowałem tu i ówdzie, prowadzę nawet bloga – plan był taki, że Esensja będzie jednym z kilku miejsc gdzie chciałbym pisać. A skończyło się na tym, że 95% tego co piszę ląduje właśnie tu – i ja już niczego więcej nie szukam. A może, co jest zaskoczeniem dla mnie samego, uda mi się dobić do setki tekstów w tym roku. I powiem Wam, że nie koliduje to w żaden sposób z innymi sferami życia. Mało śpię to fakt – ale za bardzo lubię pisać, żeby się wysypiać!
Joanna Kapica-Curzytek: Trafiłam do Esensji w 2010 roku. Wygrałam rozpisany przez redakcję konkurs na recenzję książkową i przyjęłam jakże miłe dla mnie zaproszenie do stałej współpracy. Zacznę od odpowiedzi na ostatnie pytanie, dlaczego tu jestem? Bo nikt mnie stąd (jeszcze) nie wyrzuca… A mnie bardzo spodobało się pisanie recenzji. To moja osobista forma uczestnictwa w kulturze. Śledzę wydarzenia literackie, przyznawane nagrody, książkowe premiery. Podczas recenzowania mogę spojrzeć na czytaną książkę wnikliwie i krytycznie, to znaczy: dostrzec jej walory i niedociągnięcia. Recenzja jest formą polemiki z autorami (i w niektórych przypadkach – innymi recenzentami), co bardzo sobie cenię. Najmilsze są dla mnie sytuacje, gdy ktoś zwróci uwagę na książkę, która bez mojego tekstu zostałaby przez niego pominięta, i przeczyta ją z entuzjazmem.
Teoria „trzech światów” rzeczywiście też w moim przypadku się sprawdza. Nie spodziewałam się tego, że czytanie i recenzowanie dla naszej Esensji stanie się dla mnie zajęciem funkcjonującym – i to nader bezkonfliktowo – pomiędzy moją (raczej absorbującą) pracą, sprawami rodzinnymi i innymi zainteresowaniami. Co więcej, pozwoliło mi na wypracowanie idealnej równowagi między pracą a tym, co poza nią. Esensja daje mi także możliwość wirtualnego kontaktu z osobami o podobnych zainteresowaniach. Polemizujemy, dyskutujemy, wzajemnie czytamy swoje teksty (co jest bardzo cenne, bo najtrudniej wytropić własne błędy). Czasami też sobie dogadujemy, co wyłapuje „Kapowniczek”… i tak lata mijają.
Anna „Cranberry” Nieznaj: Zawsze warto mieć coś własnego, co nie jest zależne co do samej idei od opłacalności. I co jest nasze, a nie nastawione tylko np. na rodzinę. Ale tu wchodzimy na grząski grunt, bo zbyt daleko posunięte rozróżnienie tego, co „nasze” od tego co „zawodowe” kłóci się z samą ideą zawodów artystycznych. Piękna jest Esensja w wolontariacie, ale rozumiałam chęć przekształcenia jej w magazyn komercyjny. Na szczęście nie przestała istnieć z tego powodu, że to się nie udało.
Joanna Kapica-Curzytek: I uważam, że to także jest sukces.
Anna „Cranberry” Nieznaj: Taka mnie naszła smętna refleksja, że być może z nostalgią wspominają mrzonkę o komercjalizacji raczej ci, którym się jednak Esensja jako hobby, miło całego sentymentu, nie dopina w 24-godzinnej dobie. Czyli ci, którzy się po prostu wykruszają. Zostają – i chwalą hobbystyczność – ci, którym się to jakoś udało pogodzić. Oczywiście w żaden sposób nie umniejsza to ich wkładu, zaangażowania i pasji! Jako pojedynczych osób i jako zespołu.
Adam Lewandowski: Marcin wcale nie jest najmłodszy stażem! Ja nawet nie wiem, czy mam prawo się tutaj wypowiadać, skoro do redakcji filmowej zostałem włączony w grudniu 2019 roku. Wiele lat temu, kiedy byłem jeszcze przed maturą, lubiłem na Esensji czytać relacje z festiwali filmowych lub różne zestawienia. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że po latach sam miałem okazję tutaj publikować. Czasami trudno się zabrać za pisanie, ale umocniłem się w przekonaniu, że sprawia mi to satysfakcję. Mogłem złapać więcej pewności siebie i liczyć na wartościowe poprawki ludzi, którzy robią to o wiele dłużej.
Miłosz Cybowski: Ja tam bezwstydnie dodaję moje doświadczenie w Esensji do swojego CV i, kiedy mnie o to pytają, zwracam uwagę, jak ciężkim zadaniem jest ciągłe motywowanie redaktorów do pracy. Oczywiście wiem, że u nas nikt motywacji nie potrzebuje i daleko mi do siły przekonywana Konradowych maili motywacyjnych, ale trzeba jakoś podkoloryzować pracę, która w dużej mierze sprowadza się do stawiania tekstów, prawda?
Joanna Kapica-Curzytek: Mnie z kolei doświadczenie zdobyte w Esensji pozwala na przykład prowadzić czasami spotkania autorskie oraz popularyzować czytelnictwo w różnych formach. Co dalej?… Jednego jestem pewna, że będzie ciekawie. Zastanawiam się też przy okazji, dokąd poprowadzą nas słynne maile motywacyjne od Konrada. Jak na razie, trasę mamy wytyczoną!
Piotr „Pi” Gołębiewski: Dobry mail motywacyjny Konrada nie jest zły. Proszę bardzo, jak podziałało, że zaczęliśmy tutaj dyskutować.
Wojciech Gołąbowski: Ale weź pod uwagę, że Konrad w swoim CV ma pozycję „20 lat motywowania ludzi do pracy za darmo”. Natomiast jeśli chodzi o komercjalizację… Zastanawiam się, czy z jednakową pasją robilibyśmy co robimy, gdyby nam za to płacono. Weźmy pod uwagę, że na większą skalę zaczęłaby obowiązywać zasada bicza i marchewki: o wiele więcej by się od siebie wzajemnie wymagało.
Sebastian Chosiński: Amen!
powrót; do indeksunastwpna strona

6
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.