„Odrodzenie #5: Wezbrane wody” ma wszystkie zalety, do których przyzwyczaiła nas już ta seria: ciekawie portretowane małe amerykańskie miasteczko, dobrze prowadzone indywidualne historie wielu bohaterów oraz świetne, realistyczne ilustracje Mike′a Nortona, który wiele uwagi poświęca detalom i tłom. Jeśli jednak seria znużyła was przeciąganiem głównego motywu, to pod tym względem niewiele się zmienia.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dużo wody upłynęło w rzekach Wisconsin, odkąd pisałem o serii „Odrodzenie”, może więc warto przypomnieć, o co w niej z grubsza chodzi. Tim Seeley tworzy scenariusz, którego wyjściowym pomysłem jest powrót do życia zmarłych w niewielkim miasteczku ze wspomnianego stanu USA. Przyczyny takiego stanu rzeczy nie są znane (i w piątym tomie stan ten się praktycznie nie zmienia), ale powrót zmarłych komplikuje w oczywisty sposób życie mieszkańców Wausau. Różne są reakcje zarówno miejscowych, jak i reszty amerykańskiego społeczeństwa. Zamieszanie, które dotychczas obserwowaliśmy na planszach „Odrodzenia”, zaczyna jednak stabilizować się w pewien sposób, mianowicie zarówno Odrodzeni, jak i społeczeństwo wychodzą z szoku i próbują podejmować pewne działania. Ci pierwsi starają się powrócić do życia nie tylko w jego wymiarze biologicznym, ale i społecznym czy rodzinnym. Innymi słowy: wracają do swoich spraw, które przerwała śmierć. Społeczeństwo natomiast dzieli się na obozy o różnych poglądach na nowe, niespodziewane zjawisko. W jednych wywołuje ono wiele obaw, przez które opowiadają się za izolacją miasteczka, inni próbują nabyć rzekomą nieśmiertelność, jeszcze inni wykorzystać sytuację w sposób ekonomiczny. Moralne postawy i motywacje są różne i Seeley stara się uchwycić ich jak najwięcej. Największą bolączką „Odrodzenia” – w mojej opinii – jest pretekstowy charakter głównego wątku. Scenarzysta zaskakuje nas na samym początku (w pierwszym tomie) niecodzienną sytuacją powrotu zmarłych, a później uwodzi, dawkując informacje i poszlaki niebywale skąpo. W piątym tomie sytuacja praktycznie się nie zmienia i o kontekście odrodzenia nadal wiemy niewiele. Jednocześnie poznajemy rozmaite historie, rodzinne dramaty, ludzkie dylematy i kryminalne afery, które oczywiście są ciekawe, ale – znów podkreślę: w moim przypadku – rozmywają się w oczekiwaniach związanych z głównym, mocno zaniedbywanym wątkiem. Działanie to wydaje się celowe, Seeley w ten sposób chce utrzymać ciekawość, a nawet rozbudować ją pozostałymi wątkami, jednak powodzenie tej metody zależy od indywidualnych upodobań – w moje nie trafia. Mimo to w „Wezbranych wodach” wiele się dzieje (po prostu wydarzenia nie dotyczą wątku odrodzenia, choć samych Odrodzonych już często tak). Ciekawie prezentuje się na przykład wątek jednej z odrodzonych bohaterek, która dowiaduje się, że jest w ciąży. Jak wpłynie to na jej kondycję? Jakie dziecko urodzi się po tak specyficznej ciąży? Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy, jednak w tym momencie scenarzysta skupia się na poszukiwaniach szczęśliwego (lub nie) ojca. Przy czym poszukiwania te są bardziej emocjonujące, niż mogłoby się wydawać. Plusy: - dobry portret miasteczka
- ciekawie prowadzone historie bohaterów • wiele rodzinnych dramatów, napięć społecznych, dylematów moralnych
- ilustracje
Minusy: - nadal nic w sprawie odradzania
- ilość fabularnych wątków sprawia, że trudno ocenić, które są istotne dla całości
Tytuł: Odrodzenie #5: Wezbrane wody Data wydania: 17 kwietnia 2019 ISBN: 9788381107860 Format: 128s. 170x260 mm Cena: 42,00 Gatunek: groza / horror |