Witajcie ponownie na Troy, planecie pełnej dziwów, magii, przygód i trolli. Po licznych przygodach w kosmosie Lanfeust bowiem powrócił – bo w końcu w domu najlepiej – i znowu wpadł w tarapaty.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na Troy minęły lata, odkąd nasz bohater wyruszył w swoją kosmiczną odyseję – co powoduje u niego dysonans poznawczy. Jego przyjaciele i była narzeczona dorośli, postarzeli się i mają dzieci, magiczna Akademia zmieniła zarządców, a on sam opiewany jest w pieśniach. Niektóre rzeczy jednak pozostały takie same: ponownie ktoś chce go zabić, a przy okazji przejąć władzę nad planetą. Dostajemy więc porcję akcji i rubasznego humoru, ze znanymi bohaterami wspieranymi przez garść nowych. Ponownie Lanfeust wyrusza w wielką podróż, by magią i mieczem uratować Troy. Jest jak zawsze zabawnie, barwnie i z przytupem, momentami krwawo – zwłaszcza gdy nieodłączny towarzysz Lanfeusta, Hebius, zgłodnieje – i lekko erotycznie. W skrócie: dostajemy dokładnie to samo, co w „Lanfeuście z Troy” oraz „Lanfeuście w kosmosie”. Nie ma tu nic zaskakującego ani nowego, a jedynie podaną estetycznie i podlaną akcją powtórkę z rozrywki. Wielka szkoda – seria o rudym młodzieńcu ma ogromny potencjał rozrywkowy, ale też rozwojowy i proste odcinanie kuponów od jej popularności, które tu obserwujemy, jest po prostu mało satysfakcjonujące dla czytelnika. Ciekawiej dzieje się w kwestii grafiki. Rysunkami cały czas zajmuje się Didier Tarquin, jednak w trakcie lektury tego zbiorczego wydania możemy zauważyć zmianę stylu rysunku – widać to zwłaszcza w kadrach przedstawiających Lanfeusta. Jest nieco inaczej, ale nadal estetycznie i bogato – więc to plus. Fani artysty będą zadowoleni. Tak samo wielbiciele lekkiego, pomysłowego tłumaczenia Marii Mosiewicz – ponownie dostajemy zgrabne dowcipy, ciekawie przełożone imiona i zręczne dialogi. „Odyseja Lanfeusta” raczej nie porywa tych, którzy znają już serię. Dostajemy w niej porcję tego samego, co wcześniej, a przeniesienie akcji o kilkanaście lat do przodu na Troy niewiele zmienia. Dopiero pod koniec tak naprawdę przygoda się rozkręca i widmo realnego niebezpieczeństwa zawisa nad planetą i Lanfeustem. Nadal jest śmiesznie, dużo się dzieje i rysunki cieszą oko, ale przydałoby się więcej innowacji. Plusy: - śliczna kreska, jak zawsze
- zgrabne tłumaczenie
- humor, nawet jeśli czasem przaśny
- ładne wydanie
Minusy:
Tytuł: Odyseja Lanfeusta #1 (wyd. zbiorcze) Data wydania: 23 stycznia 2019 ISBN: 9788328135642 Format: 248s. 216x285mm Cena: 119,99 Gatunek: fantasy |