Szósty tom „Staruszka Logana” z podtytułem „Życia minione” to pożegnanie z Jeffem Lemire’em, scenarzystą, który przez ponad rok pracował nad serią. To także zakończenie pewnej ery w życiu naszego bohatera.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Staruszek Logan to Wolverine z alternatywnej przyszłości, w której zło zwyciężyło. Dla nas ona jednak nigdy nie nastąpi, o co się postarał. Ostatnio jednak doznał wizji tego, co się stało w jego linii czasowej – i bardzo mu się to nie podobało. Okazało się bowiem, że potomek bardzo złego Hulka przyszłości, którym Logan miał się zająć, a którego zostawił pod opieką córki Luke’a Cage’a (zanim przeniósł się do naszego czasu) dorósł i stał się jeszcze gorszym despotą niż Banner Senior. Nasz bohater postanowił znaleźć kogoś, kto pozwoliłby mu cofnąć się w czasie (a z naszego punktu widzenia ruszyć w przyszłość), aby odnalazł dziecko i „nawrócił” je, póki jest na to czas. Jak się okazuje, Logan nie może liczyć na przyjaciół – ci bowiem jak jeden mąż odmawiają mu pomocy. W związku z tym postanawia skorzystać z umiejętności wrogów. A konkretnie jednego – Asmodeusza, łotra i szaleńca, który dawno temu wysłał Hawkeye’a i Wonder Mana do średniowiecza. Są tylko dwa problemy. Ten mniejszy to fakt, że superłotr aktualnie siedzi w najciemniejszym lochu superwięzienia o najostrzejszym rygorze. Drugi jest jednak poważniejszy, a mianowicie – jak wspomniałem – Asmodeusz jest łotrem i szaleńcem, który, choć spełnia życzenie Logana o przeniesieniu go w przeszłość, to jednak nie tę, o którą mu chodziło. Powyższe wydarzenia to prolog do sentymentalnej wycieczki przez najważniejsze momenty w życiu Logana. A ponieważ Jeff Lemire lubi rozkładać zdarzenia przeszłe na czynniki pierwsze i analizować te, które stanowią punkty zwrotne w kształtowaniu teraźniejszości, otrzymaliśmy komiks inteligentny, ciekawy i… niestety zbyt pospieszny. Ex-Wolverine bowiem przeskakuje w czasie w coraz starsze wersje siebie, zaczynając od wojny secesyjnej, kiedy robił za płatnego mordercę. Następnie ponownie doświadcza bólu w czasie przekształcania go w Broń X, po raz pierwszy ściera się z Hulkiem, jest świadkiem narodzin Mrocznej Phoenix, odwiedza Tokio, Madripoor i tak dalej. Dodać przy tym należy, że jego podróż w czasie różni się do tego, do czego przywykliśmy w komiksach Marvela. Zazwyczaj kończy się ona bowiem powstaniem alternatywnej rzeczywistości. Tymczasem tutaj Logan może być jedynie biernym obserwatorem, choć bardzo się stara, by tak nie było. Jeff Lemire po raz kolejny pokazał, że w komiksach bardziej interesuje go głębia postaci, a nie spektakularne pojedynki. Bo choć tych również nie brakuje, stanowią one jedynie dodatek do przeżyć Logana i jego wewnętrznych rozterek. Prowadzi nas to do bardzo emocjonującego, choć kameralnego finału, który rekompensuje minusy, których Lemire nie był w stanie się ustrzec. Tym, co najbardziej doskwiera w czasie lektury, jest zbytnia powierzchowność skoków w czasie. Podczas, gdy jedna trzecia albumu poświęcona jest atakowi Logana na superwięzienie (by wyciągnąć stamtąd Asmodeusza), dalsze, istotniejsze wydarzenia wydają się nazbyt skompresowane. Czasem poświecono im tylko 3-4 strony, podczas gdy chciałoby się, by te wątki zostały rozwinięte. Inną rzeczą jest natomiast pomieszanie rzeczywistości. Lemire dość lekko traktuje niektóre wątki. Zwłaszcza kontrowersyjne wydaje się umieszczenie Logana w czasie wojny secesyjnej w 1812 roku, podczas, gdy z genialnego „Originu” wiemy, że bohater urodził się jako James Howlett mniej więcej w latach 1882-1885. Zastanawia też, czemu na rysunkach posiada on wówczas swoje szpony z adamantium, skoro zyskał je półtora wieku później. Przyznam też, że w pewnym momencie zaczęła mi świtać myśl, czemu w zasadzie nagle Logan postanowił wrócić po małego Hulka i w ten sposób zmienić przyszłość, a nie pomyślał, by cofnąć się jeszcze bardziej, aby ocalić swoją rodzinę od śmierci z rąk pomiotów Bannera. To trochę tak, jak Anakin Skywalker, który po piętnastu latach przypomniał sobie, że jego matka wciąż jest niewolnicą na Tatooine, a potem miał pretensje do świata, że źle się z nią obszedł. Nie jestem też wielkim fanem rysunków Filipe’a Andrade’a i Erika Nguyena, choć można się do nich przyzwyczaić. Niemniej, o tyle, o ile takie brudne, czasem niedokładne kadry sprawdzają się w pierwszej części komiksu, kiedy Logan odbija z więzienia Asmodeusza, to w dalej aż się prosi o kadry choćby zbliżone stylem do, niejednokrotnie genialnych, pierwowzorów. Niemniej jako całość „Życia minione” robią dobre wrażenie. To swoistego rodzaju podsumowanie pracy Lemire’a nad serią, a jednocześnie laurka dla głównego bohatera (zarówno w wersji vintage, jak i młodszej). Scenarzysta udowodnił, że miał pomysł na niego i konsekwentnie go realizował. Tak więc, mimo kilku potknięć, całość należy uznać za udaną.
Tytuł: Staruszek Logan #6: Życia minione Data wydania: 16 września 2020 ISBN: 9788328196650 Format: 132s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |