Jeśli nie uśniecie na rumuńskim filmie, to istnieje duża szansa, że Wam się spodoba. „Niezidentyfikowany” to obraz wypełniony pozornie nieatrakcyjnymi scenami, ale ostatecznie zawierający w sobie o wiele więcej emocji niż wiele efektownych thrillerów.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Biorę udział w Warszawskim Festiwalu Filmowym już od długiego czasu – przez ostatnie 10 lat opuściłem chyba tylko jedną edycję. Najlepszą zabawą jest samo wybieranie filmów, w końcu przy premierach światowych zupełnie nie wiadomo, czego się spodziewać. Przy tak obfitej liczbie produkcji zawsze zdarzą się rozczarowania lub seanse niezwykle męczące. Z drugiej strony festiwal jest znakomitą okazją do odszukania perełek, które trudno byłoby obejrzeć w innych okolicznościach. W tym roku takim tytułem okazał się „Niezidentyfikowany”. To wyreżyserowany przez Bogdana George Apetriego rumuński thriller psychologiczny nastawiony na powolne rejestrowanie zagadkowych poczynań głównego bohatera. Policjant Florin Iespas jest człowiekiem żyjącym swoją pracą. Prosi szefa o dodatkową sprawę dotyczącą podejrzanych podpaleń dwóch hoteli, ponieważ ma pomysł na jej rozwiązanie. Przynajmniej na początku wygląda to tak, że będziemy oglądali klasyczną opowieść kryminalną. Wraz z rozwojem akcji podążamy jednak za Florinem wykonującym kolejne enigmatyczne czynności. Intryga zaczyna zmierzać w zupełnie innym kierunku, a pełne rozwiązanie otrzymamy dopiero w finale. Reżyser podsuwa nam kolejne wskazówki mające na celu zarysowanie prywatnej sytuacji policjanta. Zadłużenie, przepracowanie, kłopoty rodzinne – przy porywczym charakterze mężczyzny nie doprowadzi to do niczego dobrego. „Niezidentyfikowany” jest utrzymany w duchu najlepszych filmów noir zaglądających w mroczne zakamarki ludzkiej psychiki. W tym ponurym świecie zbrodnia może pozostać nieukarana, a stróże prawa nie są wzorcami do naśladowania. Pomimo przygnębiającej historii udało się zawrzeć trochę humoru wynikającego z dialogów lub relacji głównego bohatera ze swoim szefem twierdzącym, że Chopin był Francuzem. Znakiem rozpoznawczym rumuńskich reżyserów jest niespieszne filmowanie rozmów tak, aby były bliższe prawdziwego życia. Każda z wymian zdań z komisarzem policji trwa dłuższą chwilę i uważny widz wyciągnie z nich wiele istotnych informacji. Niemal w każdym ujęciu widzimy Florina, który przebywa we własnym towarzystwie albo wchodzi w interakcje z innymi ludźmi. Akcja filmu zamyka się w niecałych dwóch dniach, kiedy to policjant podejmuje ważną decyzję, a następnie próbuje ją zrealizować.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dwa lata temu na Festiwalu Nowe Horyzonty oglądałem rumuński film „Pororoca”, będący fantastycznym studium żałoby i rozpaczy po zaginięciu dziecka. Kluczowa była tam nakręcona na kilkunastominutowym, statycznym ujęciu scena w parku. Bogdan George Apetri pod względem formalnym nie idzie w swoim obrazie aż tak daleko, ale „Niezidentyfikowany” również składa się z długich ujęć. Dzięki powolnej pracy kamery i wielu zbliżeniom widzowie mogą wczuć się w bliski rozpadu stan psychiczny bohatera. Istotna dla samej fabuły pozostaje muzyka Chopina, rozbrzmiewająca zresztą w wielu scenach na ekranie. Grający główną rolę Bogdan Farcas kreuje zdesperowanego policjanta jako człowieka znajdującego się na granicy wybuchu. W jego oczach i napiętym wyrazie twarzy zawierają się złość, frustracja, zraniona duma i poczucie winy. Kiedy w ostatnich scenach bohater wreszcie uwalnia emocje, to dopiero wtedy możemy wypuścić powietrze po prawie dwóch godzinach ciągłej niepewności co do rozwoju wydarzeń.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Reżyser w ciekawy sposób bawi się tropami charakterystycznymi dla klasycznych czarnych kryminałów. Pozwala sobie na ironię, bowiem nawet ta najważniejsza scena przemocy staje się okrutnie ironiczna. W dodatku bohater wypali rekordową ilość papierosów, wiele sekwencji będzie rozgrywało się o zmroku, a ważne będą same miejsca akcji – gęsto zabudowane miasteczko oraz hotel znajdujący się gdzieś na odludziu. Jako widzowie jesteśmy zwodzeni i dopiero przy drugim seansie moglibyśmy spojrzeć na wszystkie zdarzenia z właściwej perspektywy. Istotnym wątkiem jest także dyskryminacja społeczności cygańskiej – w tej historii jej reprezentant zostaje zmanipulowany do osiągnięcia własnych celów przez policjanta. A ostatecznie ci znajdujący się u władzy zawsze jakoś dogadają się między sobą, podczas gdy za ich grzechy odpowiadać będą biedniejsi i mający mniejsze możliwości. „Niezidentyfikowany” jest zupełnym odwróceniem tego, do czego przyzwyczajają amerykańskie kryminały. Reżyser nie tłumaczy nam od razu wszystkiego jak małemu dziecku, a samą akcję wypełnia pozornie nieatrakcyjnymi scenami. Hollywoodzki twórca większość fragmentów wyrzuciłby pewnie do kosza, krzycząc: „Przecież tu się nic nie dzieje!”. Jak się jednak okazuje, czasami zamiast szalonych zwrotów akcji i pościgów lepsze bywają momenty milczenia oraz obserwacja tego, co się wydarza pomiędzy. Apetri nie skraca bowiem historii, tylko pokazuje ją w pełnym kontekście – czy nam się to podoba, czy nie.
Tytuł: Niezidentyfikowany Tytuł oryginalny: Neidentificat Rok produkcji: 2020 Kraj produkcji: Rumunia Czas trwania: 123 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 80% |