powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCII)
grudzień 2020

Włóczykije: GSB – Etap 11: Krynica Zdrój – Hala Łabowska
Każdy z 21 etapów mojego GSB ma swoją literkę – sponsora. Dla etapu 11 jest nią Ł jak Łemkowszczyzna. Ślady Łemków towarzyszyły mi od Bieszczad a Krynica symbolicznie kończy kraj Łemków. W dzisiejszym odcinku spotkamy słynnego Łemko. Ten odcinek także jest początkiem drugiej części realizacji GSB – wędrówki bez powrotów do domu. Przede mną 258km i 11 dni do Ustronia.
Przed lekturą niniejszego artykułu, zachęcam do zapoznania się z tekstem „GSB – Prolog”, w którym wyjaśniam motywy przejścia 500km Głównym Szlakiem Beskidzkim oraz podzieliłem się założeniami i planem. W poprzednim odcinku opisałem Etap 10: Ropki – Krynica Zdrój.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przez błota Beskidu Niskiego od Wisłoczka do Krynicy Zdrój towarzyszył mi Богдан, a początek Beskidu Sądeckiego przejdę w towarzystwie kuzyna i jego 8-letniego syna, Dawida. Przyjechaliśmy w piątek wieczorem do Krynicy Zdrój. Obiad w karczmie łemkowskiej i do łóżek. Rano ruszamy na nasz 20-to kilometrowy szlak. Dla mnie to poniżej dziennej średniej, ale ciekawy jestem jak sobie 8-latek poradzi.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Nasza miejscówka jest u podnóża góry Huzary. Nie mamy w pensjonacie śniadania, więc zaczynamy dzień od spaceru do sklepu. Robimy sobie śniadanie i w drogę. Musimy najpierw dojść do centrum Krynicy. Tam na chwilę siadamy na ławeczce obok Nikifora Krynickiego – genialnego malarza-samouka. Nikifor jest najsłynniejszym, obok Andy’ego Warhola (oryg. Andriy Warhoła), przedstawicielem narodu łemkowskiego.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Z Łemkami spotkamy się jeszcze wychodząc z Krynicy. Trochę powyżej miasta jest piękna cerkiew. W odróżnieniu od wielu cerkwi w Beskidzie Niskim, przejętych przez kościół rzymsko-katolicki (z braku wiernych prawosławnych, których wysiedlono), cerkiew krynicka dalej służy miejscowej, niewielkiej społeczności łemkowskiej. Interesujący jest patron tej cerkwi – „równy apostołom książę Włodzimierz”. Włodzimierz, książę kijowski, to odpowiednik naszego Mieszka I – w 988r. „ochrzcił” swoje państwo. Mieszko I wybrał obrządek rzymski, Włodzimierzowi było bliżej do Konstantynopola. Słowo „ochrzcił” jest tu ujęte w cudzysłów, bo zarówno tzw. „chrzest Polski” jak i „chrzest Rusi” są mitami historycznymi. W obu przypadkach ochrzcił się jedynie władca i jego najbliższe otoczenie. Wracając do cerkwi, ciekawe jest, że w tradycji prawosławnej pierwszy chrześcijański książę Rusi ma tytuł „równego Apostołom”. W przypadku naszego Mieszka I chyba nikt o tym nie pomyślał.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Do tego momentu syn kuzyna wybiegał do przodu i wracał. Chyba chciał sobie dodać trochę kilometrów do zaplanowanych 20. Ale gdy trzeba było podejść pod Jaworzynę Krynicką, Dawida energia opuściła. Chwilowo, bo popas na szczycie Jaworzyny doładował mu baterie.
Podejście pod Jaworzynę to jedyne poważniejsze wyzwanie na dzisiejszym etapie. Szlak prowadzi najpierw lasem, potem wspina się pod górę stokiem narciarskim by pod szczytem ponownie wejść w las. Tam powinna być tabliczka oznaczająca środek Głównego Szlaku Beskidzkiego. Powinna, bo jej nie zauważyłem… Jest tam za to inny ciekawy obiekt – Diabelski Kamień, wg. miejscowej legendy rzucony tam przez diabła. Skały faktycznie wyglądają jakby ktoś je tam w pośpiechu porzucił.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dochodzimy na szczyt Jaworzyny Krynickiej (1114m n.p.m. i tytuł „Szczytu Dnia”), gdzie z uwagi na – a) upalny dzień; b) sobotę; c) bliskość Krynicy; i d) kolejkę linową – jest sporo ludzi. Nie jestem zwolennikiem podziwiania widoków w tłumie. Na szczęście udało nam się znaleźć ustronne miejsce, gdzie możemy się posilić. Widoki są wspaniałe, choć gorące powietrze ogranicza widoczność (ciepłe powietrze ma mniejszą gęstość niż zimne, cząsteczki mają więcej miejsca do ruchu i w efekcie powietrze jest „rozedrgane”). Najlepsze zdjęcia w górach powstają w chłodne, ale wyżowe dni.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wędrówka z Jaworzyny do naszej mety – schroniska na Hali Łabowskiej – to bajka. Przyjemny szlak pasmem grzbietowym Jaworzyny, równy i prawie płaski (zimą to trasa biegowa dla narciarzy), zalesiony więc przyjemnie ocieniony. Nie ma co prawda widoków, ale te z Jaworzyny wystarczą na cały etap.
Do schroniska jako pierwszy dociera (dobiega!) – na pewno zgadniecie – Dawid. Zakładamy maseczki i meldujemy się. Schronisko na Hali Łabowskiej jest mocno eko – prąd z paneli słonecznych, ciepła woda także podgrzewana słońcem. Prąd w gniazdkach dopiero po 19:00 (wcześniej jest tylko w kuchni i w jednym jedynym gniazdku w sali jadalnej, gdzie można ładować komórki). A ciepła woda od 18:00.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zamawiamy obiad (do wyboru są pierogi z serem albo naleśniki z serem) i ustawiamy się w kolejce do prysznica. Rozsądek mówi, że dla spóźnialskich może nie starczyć ciepłej wody. Resztę wieczoru spędzamy w sali jadalnej, gdzie na suficie podziwiamy murale przedstawiające profil i najważniejsze miejsca Głównego Szlaku Beskidzkiego. Spać idziemy wraz z zapadającym zmrokiem – prądu nie ma, a następnego dnia zarządzam wczesną pobudkę i wymarsz. Kuzyn i Dawid będą mieli tylko 12km do Rytra, ale ja będę się musiał zmierzyć z 30km trasą na Przehybę, z bardzo solidnym podejściem z doliny Popradu na grzbiet Radziejowej, najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego. Śniadanie będzie dopiero od 8:30, za późno jak dla mnie, więc kupujemy sobie dodatkowe porcje naleśników z serem – będą w sam raz na rano.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na wcześniejszych odcinkach mojej wędrówki poznałem historię Polaków z Zaolzia zasiedlających Wisłoczek, zajrzałem do świata, którego już nie ma (ślady Łemkowskie u podnóży Magury Wątkowskiej) i odkryłem zapomnianą historię I Wojny Światowej. W poprzednim spotkałem przedwojennego celebrytę – Jana Kiepurę. A w tym usiedliśmy obok Nikifora Krynickiego, słynnego malarza samouka. Główny Szlak Beskidzki to krajoznawcza skarbnica. Wystarczy mieć oczy otwarte.
W kolejnym odcinku będę kontynuował 11-dniową wędrówkę do Ustronia. Przez pierwsze kilometry, do Rytra, będzie mi towarzyszyć kuzyn i jego 8-letni syn. Potem będę wędrował samotnie.
Dla zainteresowanych wysłuchaniem moich opowieści o Głównym Szlaku Beskidzkim, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Czeladzi, filia nr 2, prowadzę cykl 10 spotkań online o mojej wędrówce. W momencie oddawania tego artykułu „do druku”, dostępne są już trzy części. W sekcji „Filmy” („Videos”) strony Klubu Włóczykijów na FB będą archiwizowane kolejne odcinki. Transmisje online na stronie Klubu Włóczykijów na FB i tamże informacja o terminach.
powrót; do indeksunastwpna strona

154
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.