To było chyba jedno z największych wydarzeń komiksowych w Polsce. Premiera „Szninkla” uderzyła tym mocniej, że rynek dopiero ledwie raczkował. I najmniejszego znaczenia nie miał niski poziom edycyjny tamtego wydania.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Lektura „Szninkla” była przeżycie pokoleniowe. Pierwsza nagość w polskim komiksie to ponoć ostatni kadr „Spotkania” Siwanowicza i Polcha z pierwszego numeru Relaksu. Później było kilka mocno erotycznych scen w „Funkym Kovalu” oraz bardzo „niegrzeczne” kadry w tekście Maciej Parowskiego „Komiks i my”. A tutaj nagle dostajemy praktycznie czystą pornografię. I to kto dostaje? Kto jest odbiorcą komiksów w Polsce Anno Domini 1988? Tak jak przez cały PRL, czytelnikiem historyjek obrazkowych była dzieciarnia i nastolatkowie 1). Ale sprowadzanie „Szninkla” do tylko erotyki (oprócz sceny z Volgą, były jeszcze co najmniej dwa „mocne” akcenty) byłoby bardzo niesprawiedliwe dla tego dzieła, jego twórców i nas jako odbiorców. Erotyka jest tutaj swoistą wisienką na torcie. Twórcy „Thorgala”, Jean van Hamme i Grzegorz Rosiński, po kilkunastu latach współpracy postanowili stworzyć dzieło ponadczasowe. Korzystając z dobrze znanych elementów popkultury oraz motywów religijnych, uzyskali w pełni oryginalną, nową jakość. Najbardziej widocznym, można rzec nachalnym, jest nawiązanie do „Odysei kosmicznej 2001” poprzez wykorzystanie formy monolitu dla zobrazowania nadnaturalnego bytu, ale to chyba najmniej istotne nawiązanie. Również cytowanie Tolkiena, poprzez wprowadzenie wielu ras zamieszkujących Daar, rzutuje bardziej na percepcję wizualną, bardzo ważną, ale nie kluczową. To, co uczyniło „Szninkla” dziełem ponadczasowym, to adaptacja motywów ze Starego i Nowego Testamentu dokonana przez van Hamme’a, przedstawiona w niezwykle sugestywny sposób przez Rosińskiego. Ten doskonały duet kończył właśnie doskonałą tetralogię krainy Qa i ewidentnie był u szczytu swoich możliwości twórczych. Także teraz, gdy po latach, przy okazji nowego wydania, wracam do tego komiksu, podczas lektury pojawia się to poczucie kompletnej beznadziei. Cały wysiłek i poświęcenie małego Szninkla idzie na marne. Czy tak wyglądałby świat, gdyby ze wspomnianych świętych ksiąg, zwyciężyłaby ta pierwsza, starsza? To wydanie „Szninkla” ma powiększony nieco format oraz jest kolorowe. Trudno znaleźć cokolwiek do zarzucenia świetnej robocie Grażyny Kasprzak, odpowiedzialnej pokolorowanie całości komiksu. W moim przypadku problem polega na tym, że, jak wspomniałem na początku, doświadczenie sprzed ponad trzydziestu lat pozostawiło olbrzymi sentyment dla czarno-białego „Szninkla” i taki pozostaje dla mnie kanoniczny. Cóż, nikt nie jest doskonały. 1) Na okładce wydania Orbity nie ma słowa o tym, że jest to komiks tylko dla dorosłych
Tytuł: Szninkiel Data wydania: listopad 2020 ISBN: 9788328158559 Format: 200s. 234x312m Cena: 99,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 100% |