powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCII)
grudzień 2020

PRL w kryminale: Redlina na ratunek!
Zygmunt Sztaba ‹Co czwartek ginie człowiek›, Zygmunt Sztaba ‹Co czwartek ginie człowiek›
Przyznam, że mam poważne wątpliwości, czy omówienie tej powieści powinno trafić do rubryki „PRL w kryminale”. Powiem więcej: nie powinno! Ale skoro zrobiłem już kiedyś wyjątek dla „włoskiego” kryminału Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego tylko dlatego, że zaistniał w nim major Stefan Downar, dlaczego miałbym odrzucić książkę Zygmunta Sztaby „Co czwartek ginie człowiek”, skoro jej głównym bohaterem jest kapitan Tomasz Redlina…
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Choć prawdę mówiąc, „Co czwartek ginie człowiek” ma znacznie więcej wspólnego, niż z klasycznymi peerelowskimi „powieściami milicyjnymi”, z francuskimi kryminałami policyjnymi autorstwa belgijskiego pisarza Georges’a Simenona, w których jako czołowa postać pojawia się legendarny komisarz Jules Maigret (vide wydane kilka lat przed dziełkiem Sztaby „Maigret w kabarecie”, „Maigret w pensjonacie” czy „Maigret i gangsterzy”). I nie chodzi jedynie o miejsce akcji, czyli… Paryż. W chwili publikacji tej książki, co miało miejsce w 1958 roku, Zygmunt Sztaba miał czterdzieści lat i całkiem bogatą bibliografię, w której dominowała literatura sensacyjna. Może nie zawsze najwyższych lotów, lecz na pewno wyróżniająca się na tle ówczesnej masowej, nasyconej do bólu komunistyczną propagandą, produkcji (w tym między innymi: „Eryk Müller poszukuje siostry”, „Giełda przestaje notować”, „Zemsta Mariana Boruty” i „Na zachód od Lille [To nie było samobójstwo!]”).
W kilku powieściach na arenę wydarzeń warszawski twórca wprowadził interesującą postać weterana drugiej wojny światowej Tomasza Redliny, który po zakończeniu działań zbrojnych został najpierw agentem wywiadu, a następnie oficerem milicji w Szczecinie („Zielona granica”), po czym trafił do Komendy Głównej MO w Warszawie („W ślepym zaułku [Muszka w białe grochy]”). W „Co czwartek ginie człowiek” – książce opublikowanej przez katowickie wydawnictwo Śląsk – Redlina trafił do stolicy Francji. Wybrał się tam na kongres Interpolu, czyli powołanej do życia w 1923 roku międzynarodowej organizacji policyjnej, której zadaniem jest pomoc organom ścigania w zwalczaniu wszelkich form przestępczości. Oficer znad Wisły znalazł się tam nieoficjalnie, ponieważ parę lat wcześniej Polska Ludowa zerwała wszelkie kontakty z Interpolem, aczkolwiek formalnie nigdy z niego nie wystąpiła (powróciliśmy na łono tej organizacji dopiero po upadku komunizmu). Kto jednak chciał poszerzać swoją wiedzę, zdobywać informacje na temat rozwoju światowej kryminalistyki i psychologii przestępczości, nie mógł obrażać się na Zachód. Zwłaszcza gdy, jak się dowiadujemy, kraj zza „żelaznej kurtyny” nie był mu wcale taki obcy.
W „Co czwartek…” Sztaba zdradza czytelnikom kolejne epizody biografii Redliny, jednocześnie dementując te informacje, które pojawiły się we wcześniejszych powieściach. Dowiadujemy się więc na przykład, że obecny kapitan Milicji Obywatelskiej w czasie wojny przebywał we Francji i przez cztery lata (można się domyślać, że chodzi o okres od 1940 do 1944 roku) działał w Résistance, czyli gaullistowskim Ruchu Oporu (w okolicach Lille i Pas de Calais w północno-wschodniej części kraju). Stąd perfekcyjna znajomość języka francuskiego, jak i trwające do teraz przyjaźnie. Po zakończonym kongresie Redlina planuje wybrać się jeszcze na parę tygodni do znajomych w Normandii i tam wypocząć przed powrotem na łono ojczyzny. Nie jest mu to jednak dane, do czego przyczynia się jego kolega po fachu inspektor Merville. Otóż siedząc na tarasie kawiarenki, opowiada on Polakowi o tajemniczych morderstwach, do jakich dochodzi w Paryżu – w dwa kolejne czwartki na ulicach miasta ktoś zastrzelił dwóch wysokich i barczystych mężczyzn o rudym kolorze włosów.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Los sprawia, że tego dnia także jest czwartek – i właśnie zostaje popełniona kolejna zbrodnia. Sytuacja jest na tyle intrygująca, że gdy francuscy funkcjonariusze zwracają się do Redliny z propozycją wzięcia udziału w dochodzeniu – jako obserwator i doradca – ten nie odmawia. Trochę dziwić może natomiast fakt, że podejmuje taką decyzję bez konsultacji ze swoimi przełożonymi w Warszawie. Ale co tam, widocznie gwieździe stołecznej kryminalistyki wolno więcej!… Krótko po trzecim wypadku policja otrzymuje list od rzekomego egzekutora, który określając siebie mianem estety, zapowiada, że co tydzień – zawsze tego samego dnia – będzie zabijał kolejnych rudowłosych mężczyzn. To wskazywałoby na sprawcę-szaleńca. Zaczyna się zatem na masową skalę poszukiwanie ewentualnych agresywnych zbiegów z zakładów psychiatrycznych. Jeden z nich, niejaki Roger Vaillant, pasowałby do profilu. Tyle że szef klinika, w jakiej się leczył, doktor Le Page twierdzi, iż po dwóch latach kuracji wszystko zaczęło iść ku lepszemu. Wydaje mu się więc mało prawdopodobne, że to jego pacjent mógłby być postrachem paryżan.
Redlina również ma co do tego wątpliwości. Z biegiem czasu nabiera przekonania, że cała sprawa z psychopatycznym zabójcą może być tylko kamuflażem, mającym odwrócić uwagę policji paryskiej od przygotowywanej przez jakąś grupę przestępczą akcji na wielką skalę. Pod wpływem sugestii Polaka dochodzenie zmienia stopniowo swój charakter i główny cel. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby akurat wtedy Redliny nie było wtedy w Paryżu! Kto uchroniłby inspektora Merville’a przed zbłądzeniem na manowce? To jest także moment przełomowy powieści z jeszcze jednego względu – Sztaba nie tylko otwiera nowe wątki i wprowadza na arenę wydarzeń kolejne postaci, ale też coraz głębiej zanurza się w przestępczy świat Paryża i tym samym coraz bardziej zbliża się do formuły powieści kryminalnej wypracowanej przez Georges’a Simenona. A że PRL-u nie ma tu ani grama – trudno, coś za coś. Jest za to fabuła, jakiej nie sposób było uświadczyć w rodzimych „powieściach milicyjnych”. Wszak władze Polski Ludowej wychodziły z założenia, że w kraju komunistycznym nie ma seryjnych zabójców, tym samym Sztaba nie mógłby, a już na pewno nie w latach 50. ubiegłego wieku, opisać podobnego śledztwa w realiach nadwiślańskich.



Tytuł: Co czwartek ginie człowiek
Data wydania: 1958
Wydawca: Śląsk
Seria: Z buźką
Format: 252s.
Gatunek: kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%

Tytuł: Co czwartek ginie człowiek
Data wydania: 1986
Wydawca: Pojezierze
ISBN: 83-7002-223-5
Format: 253s.
Gatunek: kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

37
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.