powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCII)
grudzień 2020

Klasyka kina radzieckiego: Sto gram jeszcze nikomu nie zaszkodziło!
Boris Buszmieliow, Anatolij Markiełow, Gieorgij Szczukin ‹Setka dla kurażu›
Połowa lat 70. XX wieku była w historii Związku Radzieckiego okresem specyficznym. Z jednej strony w sferze ideologicznej następowała stopniowa restalinizacja. Nasilały się także represje wobec dysydentów, których chętnie wsadzano do „psychuszek” z rozpoznaniem „schizofrenia bezobjawowa”. Z drugiej strony powstawało sporo satyrycznych komedii, które wyśmiewały absurdy systemu. Jak na przykład trzy nowele zebrane w kinowym almanachu „Setka dla kurażu”.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To jest dokładnie ten sam czas, kiedy legendarny Eldar Riazanow kręci „Ironię losu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku” (1975) i „Biurowy romans” (1977), Gieorgij Danielija reżyseruje „Afonię” (1975) i „Mimino” (1977), z kolei Leonid Gajdaj tworzy nowelowe „To niemożliwe!” (1975), a Aleksandr Sieryj – „Ty dla mnie, ja dla ciebie” (1976). Trzech innych, dużo mniej znanych, chociaż mających już co najmniej kilku(nasto)letni staż w kinematografii autorów realizuje trzy połączone tematycznie nowele, które zostają zebrane w całość i skierowane do dystrybucji kinowej pod wspólnym tytułem „Setka dla kurażu”. Almanach, którego premiera ma miejsce 23 maja 1977 roku (a więc niemal rok po powstaniu), cieszy się niemałym zainteresowaniem – w ciągu siedmiu miesięcy ogląda go w kinach radzieckich ponad 22,5 miliona widzów. Do tego należałoby jeszcze dodać tych z innych krajów bloku wschodniego, jak na przykład z Polski Ludowej, dokąd obraz trafił niespełna trzy miesiące później, to jest w sierpniu 1977 roku.
Kim byli autorzy nowel? Za pierwszą w kolejności – „Co za bezczelność!” – odpowiadał Boris Buszmieliow (rocznik 1937), który najpierw ukończył studia na wydziale geograficznym Uniwersytetu Moskiewskiego, a dopiero prawie dekadę później (jako trzydziestodwulatek) zdobył dyplom reżyserski we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii. Pierwszy film pełnometrażowy, komedię „Wieczorny labirynt”, nakręcił w 1980 roku, a więc trzy lata później; wcześniej realizował jedynie podobne do „Co za bezczelność!” drobiazgi. Warto dodać, że scenariusz tej noweli wyszedł spod ręki Grigorija Gorina, współautora „Ty dla mnie, ja dla ciebie”. Pod filmikiem drugim, „Zgodnie z prawem gościnności”, podpisał się natomiast Anatolij Markiełow, który przez całą swoją karierę tworzył dramaty – vide łotewski „Domek na wydmach” (1963) czy „Piąta topola” (1964). Tym razem sięgnął po satyryczny tekst kompletnie zapomnianego Nikołaja Puszkowa. Najbardziej znany z tej trójki był autor tytułowej „Setki dla kurażu”, czyli Gieorgij Szczukin (1925-1983).
Po studiach architektonicznych (dyplom w 1952 roku) został scenografem, ale z czasem nie stronił też od reżyserii. Spod jego ręki wyszły dramaty „Miłość Aloszy” (1960), „Pawełek” (1962) i „Rajskie jabłka” (1973), wojenne „Miejsca tu ciche” (1967) i „Jednostka specjalna” (1984) oraz komedia „Kot w worku” (1979). Przenosząc na ekran „Setkę…”, wykorzystał scenariusz Wiktorii Tokariewej, prozatorki i współpracowniczki samego Gieorgija Danieliji (patrz: „Hełm Aleksandra Macedońskiego”, wspomniany już „Mimino”). Nie jest oczywiście przypadkiem, że to właśnie te trzy nowele zebrano w jeden film; mają one bowiem wspólny mianownik – to alkohol, a mówiąc precyzyjniej: jego rola w codziennym życiu obywateli Związku Radzieckiego. Nie należy jednak spodziewać się po tym almanachu głębszej refleksji socjologicznej, jaką zawarła chociażby Dinara Asanowa w pochodzącym z tego samego okresu „Nieszczęściu” (1977). Kirgiska reżyserka nakręciła bowiem ponury (melo)dramat psychologiczny, natomiast Buszmieliow, Markiełow i Szczukin – szalone komedyjki. Inna sprawa, że – chociaż w lekkim tonie – zwracające uwagę na ten sam, zdawałoby się nierozwiązywalny w tamtym czasie (i dzisiaj chyba także), problem społeczny.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Bohaterem „Co za bezczelność!” jest urzędnik-ekonomista Wadim Piotrowicz Łariczow. To człowiek odpowiedzialny i niepijący. Innym pracownikom można go stawiać za wzór. Nigdy nie spóźnia się do pracy, wszystkie obowiązki wykonuje w terminie i na medal. Przynajmniej do dnia, w którym, siedząc na ławce i czytając gazetę, spotyka Wasilija. To prawdziwy „niebieski ptak” – staje przed Wadimem w sandałach i bez skarpetek (choć pora już jesienna) i w płaszczu narzuconym na podkoszulek. Jest wyraźnie „wczorajszy”. Prosi nieznajomego o kilka kopiejek, a kiedy je dostaje… nie odczepia się już od swego dobroczyńcy. Czuje bowiem wewnętrzną potrzebę porozmawiania z kimś życzliwym; z czasem pojawia się również konieczność wypicia czegoś mocniejszego. Starający się przeciwdziałać temu Łariczow zostaje wciągnięty w pełen chaosu świat Wasilija i jego poukładana egzystencja wali się w gruzy. To piękna, choć niekoniecznie pożądana przez władze metafora, którą odczytać można – to jeden z opcji – w sposób następujący: nie da się okiełznać narodu, który ma w sobie gen autodestrukcji.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Zgodnie z prawem gościnności” opowiada historię gruzińskiego naukowca Gogiego (Gieorgija), który przylatuje z Tbilisi do Moskwy, aby obronić pracę habilitacyjną. Jego promotor wiele sobie po tym wydarzeniu obiecuje; sala konferencyjna wypełniona jest po brzegi osobami chcącymi wysłuchać, zapewne bardzo interesującego, wykładu kandydata na doktora nauk. Po wyjściu z samolotu Gogi w pierwszej kolejności odwiedza jednak Fiodora Paniukowa, swego starego przyjaciela z wojska, z którym nie widział się piętnaście lat. Z tej okazji Fiodor przygotowuje w domu wystawne przyjęcie, na które – dla lepszego efektu – angażuje znanego wodzireja Rużewskiego. Nowelę ostatnią, tytułową, można zaliczyć do romantycznych komedio dramatów. Jest bowiem opowieścią o miłości, chociaż trudno doszukiwać się w niej happy endu. Niemłody już i wciąż samotny laborant Aleksandr Piotrowicz Nikitin od paru miesięcy podkochuje się w mieszkającej w domu naprzeciwko harfistce Nataszy. Wreszcie znajduje w sobie odwagę, by do niej zadzwonić. Jakież jest jego zdziwienie (ale i wielka radość), kiedy przekonuje się, że kobieta od dawna czekała na wiadomość od niego.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Umówiwszy się na kolację w jej mieszkaniu, Aleksandr stroi się – nie jest jednak pewien, czy do marynarki wybiera właściwy krawat. Idzie więc po radę do swego przełożonego Walerija, który pożycza mu krawat i marynarkę. Jednocześnie też sugeruje, aby Nikitin – stroniący od alkoholu – wypił sto gram na odwagę. To przecież jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Na pewno nikomu? Od tego momentu, podobnie zresztą jak bohaterowie wcześniejszych nowel – Łariczow i Gruzin Gogi – Aleksandr wpada w pułapkę i po równi pochyłej leci wprost na złamanie karku. Mimo wielu zabawnych akcentów, wszystkie nowele niosą ze sobą również sporą porcję refleksji i smutku. Płynące z nich wnioski nie nastrajają zaś optymizmem. A jakby tego było mało, to na finał autorzy przygotowali potężne uderzenie prosto między oczy – krótką, prostą, ale nadzwyczaj przejmującą scenę, po wybrzmieniu której trudno nie uronić łzy. To balansowanie na granicy komedii i dramatu jest zresztą najmocniejszą stroną wszystkich nowel, pozwala bowiem dotknąć wprost mrocznej sowieckiej rzeczywistości.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na planach filmowych zgromadzono wybitnych i charakterystycznych radzieckich aktorów, wśród których nie brakowało ulubieńców publiczności. Łariczowa zagrał Igor Jasułowicz („Brylantowa ręka”, „Złote cielę”), Rużewskiego – Władimir Basow („Afonia”, „Moskwa nie wierzy łzom”), natomiast Paniukowa – Michaił Swietin („To niemożliwe!”). Ostatniej noweli ton nadaje wcielający się w Nikitina Nikołaj Grińko, jeden z ulubionych aktorów Andrieja Tarkowskiego (od „Andrieja Rublow” po „Stalkera”), a towarzyszą mu między innymi Borisław Brondukow („Chcę wierzyć”, „Stworzył nas jazz”) jako menel Fiedia, Aleksandr Bielawski („Ironia losu”) jako Walerij oraz Tatiana Wasiljewa („Dziadek Mróz zawsze dzwoni trzy razy”, „Pielgrzym”) w roli uduchowionej harfistki. Za zdjęcia odpowiadało trzech różnych operatorów; najbardziej znany jest ten, który pracował przy ostatniej opowiastce – Nikołaj Niemoliajew („Kurier”, „Miasto Zero”). Ścieżka dźwiękowa wyszła z kolei spod ręki jednego kompozytora Karena Chaczaturiana (1920-2011), który w historii kinematografii radzieckiej zapisał się przede wszystkim muzyką do klasycznego horroru „Wij” (1967).



Tytuł: Setka dla kurażu
Tytuł oryginalny: Сто грамм для храбрости
Rok produkcji: 1976
Kraj produkcji: ZSRR
Czas trwania: 82 min
Gatunek: komedia
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

52
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.