powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCII)
grudzień 2020

East Side Story: Obłomow naszych czasów
Władimir Mirzojew ‹Jak Nadia poszła po wódkę›
Irina Waśkowska nie jest postacią w Polsce całkowicie nieznaną; wielbiciele teatru mieli już możliwość poznać jej twórczość. Nie poznali natomiast dotąd sztuki „Rosyjska śmierć”, która w 2018 roku stała się najpierw kanwą tak zatytułowanej krótkometrażówki, a rok później została rozbudowana – jako „Jak Nadia poszła po wódkę” – do pełnego metrażu. W obu przypadkach za reżyserię odpowiadał Władimir Mirzojew.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Irina Siergiejewna Waśkowska urodziła się w 1981 roku we wsi Machniewo w obwodzie swierdłowskim (którego stolicą jest Jekaterynburg, dawny Swierdłowsk). Początkowo studiowała prawo, ale potem przeniosła się do Państwowego Instytutu Teatralnego w Jekaterynburgu, gdzie o jej wykształcenie zadbał dobrze znany w naszym kraju dramaturg i reżyser Nikołaj Kolada. Nic zatem dziwnego, że Waśkowska poszła w jego ślady i szybko zaczęła odnosić w swojej ojczyźnie spore sukcesy. Nad Wisłę trafiła za sprawą sztuki „Lekcje miłości”, którą pięć lat temu Rafał Sabara przedstawił w łódzkim Teatrze imienia Stefana Jaracza (w październiku 2017 roku pokazano ją nawet w ramach Teatru Telewizji). Z kolei dramat „Marzec” wyreżyserował Kolada w ramach zajęć katowickiej Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego. W branżowym miesięczniku „Dialog” wydrukowano natomiast – w numerze trzecim sprzed dwóch lat – „Wizytę”. W sumie Polacy mieli możność poznać trzy teksty Iriny Siergiejewnej. Trzy na ponad dwadzieścia. Niby niewiele, ale są przecież rosyjscy dramaturdzy, którzy nawet takiego szczęścia nie mieli.
„Rosyjska śmierć” miała swój pierwodruk w 2012 roku w zbiorze sztuk młodych autorów uralskich. Wtedy też Nikołaj Kolada wystawił ją po raz pierwszy na scenie swojego jekaterynburskiego teatru. Kilka lat później na dzieło Waśkowskiej zwrócił uwagę Władimir Mirzojew (rocznik 1957), o którym do tej pory wspominaliśmy w kontekście trzech filmów: dramatu sensacyjnego „Człowiek, który wszystko wiedział” (2009), uwspółcześnionej wersji opartego na tragedii Aleksandra Puszkina „Borisa Godunowa” (2011) oraz psychologiczno-politycznego „Nazywali ją Mumu” (2015). Po premierze tego ostatniego Mirzojew nakręcił jeszcze trzy dwudziestopięciominutowe „Etiudy o wolności” (2018) oraz przeniósł na wielką scenę „Wiśniowy sad” Antona Czechowa, który to spektakl doczekał się nawet rok temu edycji DVD. Pomiędzy powstała natomiast niespełna półgodzinna „Rosyjska śmierć” (2018), która następnie trafiła do prezentowanego w kinach almanachu „Czas kobiet” (z dwiema innymi nowelami w reżyserii Andrieja Troickiego i Inny Szczerbań).
Mirzojew uznał jednak, że tekst Waśkowskiej ma większy potencjał i że warto go rozwinąć. Poprosił więc autorkę o przygotowanie nowej, rozszerzonej wersji scenariusza (w pewnym sensie ciągu dalszego „Rosyjskiej śmierci”). Dokręcił nowe sceny, całość przemontował – i tym sposobem powstał, bardzo Czechowowski w nastroju, dramat psychologiczny „Jak Nadia poszła po wódkę”. Jego premiera odbyła się w ostatni piątek października tego roku. Powiedzmy sobie od razu: to nie jest film, który zarobi krocie. Ba! w kinach prawdopodobnie przepadnie, nie ma w nim bowiem nic komercyjnego. Realizacyjnie przypomina raczej kameralny spektakl telewizyjny, tyle że nakręcony również w plenerach. Jest to historia miłosnego trójkąta, a może nawet czworokąta, a jeśli uznamy za realne marzenia głównego męskiego bohatera – to i pięciokąta. Zaczyna się jak u Czechowa, z tą różnicą, że zamiast trzech, mamy dwie siostry. Samotne kobiety, które są już wieku, w jakim powinny mieć rodziny i dzieci. Starsza Walentina zawsze marzyła o tym, aby wyjechać z kraju i zamieszkać w Wenecji; życie potoczyło się jednak inaczej i wylądowała w starej drewnianej daczy na rosyjskiej prowincji.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Mieszka z nią, również poszukująca swego miejsca w życiu, młodsza siostra Nadieżda (Nadia), która nie stroni od zabaw w nocnych klubach i przygodnych znajomości. Ta otwartość skrywa jednak wrażliwą, poturbowaną przez los duszę. Pewnej nocy, gdy wraca do domu, przyplątuje się do niej mężczyzna. Aleksiej ma problemy z pamięcią, następnego dnia rano nie potrafi wyjaśnić ani Walentinie, ani Nadieżdzie, dlaczego znalazł się pod ich dachem. Kobiety, nic o nim tak naprawdę nie wiedząc, nie wyrzucają go jednak, lecz zapraszają do stołu. Wydaje im się takim samym rozbitkiem jak one. Z czasem okazuje się, że mężczyzna ma żonę, ale nie jest to szczególnie udany związek. Aleksiej marzy więc o wyrwaniu się z niego, myślami ucieka do nieistniejącej kochanki. Pytanie tylko, czy tą idealną dla niego kobietą może stać się któraś z sióstr? Powolne tempo opowieści jeszcze bardziej zbliża film do teatru, co niekoniecznie wychodzi mu na dobre, choć trzeba przyznać, że dograna po roku sekwencja rozgrywająca się w mieszkaniu mężczyzny (w której pojawia się jego żona), nieco przynajmniej zdynamizowała narrację.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Czym jest „Jak Nadia poszła po wódkę”? Historią trojga przegranych osób w średnim wieku (bądź dopiero, jak Nadieżda, w ten wiek wchodzących), którzy zdają sobie sprawę z tego, że czas przecieka im przez palce i być może z tego powodu znaleźli się w ostatnim momencie, kiedy można coś jeszcze w swoim życiu zmienić. Choć uwaga autorów – i Waśkowskiej, i Mirzojewa – skupia się przede wszystkim na siostrach, to najważniejszą postacią wydaje się Aleksiej, który w swym zagubieniu, nieprzystosowaniu do rzeczywistości, apatii i bezradności przypomina nie tyle bohaterów Czechowa, co Ilję Iljicza Obłomowa z dziewiętnastowiecznej powieści Iwana Gonczarowa. Ma taki sam problem z podejmowaniem decyzji, nie potrafi zrobić tego samodzielnie i często zdaje się na innych (czy to żonę, czy też Walentinę i Nadię). Trudno uznać tak postępującego człowieka za mogącego stworzyć fundament szczęśliwego związku, a jednak Wala postanawia mu pomóc, dostrzegając jego dobroduszność.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W postać Aleksieja wcielił się – i zagrał go, choć w sposób stonowany, to jednak brawurowo – Jewgienij Cyganow („Koniec sezonu”, „Odessa”); rolę Nadii reżyser powierzył Nadieżdzie Igoszynej („Koperta”, „Rusałka. Jezioro martwych”), a Walentiny – Jelenie Solianych (dotąd pojawiającej się głównie w serialach). Żonę Aleksieja zagrała z kolei Jana Trojanowa („Bączek”, „Kokoko”), a jego wymarzoną kochankę –zaliczająca debiut z prawdziwego zdarzenia Daria Jemieljanowa. Nad filmem pracowało dwóch operatorów: sceny na daczy (wykorzystane w „Rosyjskiej śmierci”) kręcił dokumentalista Jurij Burak („Iracka odyseja”), natomiast w mieszkaniu Aleksieja (a więc zrealizowane w drugim podejściu) – debiutant Anton Mironowicz. Za ścieżkę dźwiękową odpowiadał z kolei Iwan Łubiennikow, choć i tak jego praca została przyćmiona przez pojawiającą się na samym początku piękną balladę Borisa Griebienszczikowa, lidera kultowej petersburskiej formacji rockowej Akwarium.



Tytuł: Jak Nadia poszła po wódkę
Tytuł oryginalny: Как Надя пошла за водкой
Reżyseria: Władimir Mirzojew
Scenariusz: Irina Waśkowska
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 78 min
Gatunek: dramat, psychologiczny
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

46
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.