powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCII)
grudzień 2020

Korzenie: Drzewo genealogiczne, cz.3: Indeksacja
Poszukując informacji o naszych przodkach, możemy skorzystać nie tylko z Urzędu Stanu Cywilnego, ale i z wyszukiwarek. Skąd jednak biorą się w nich dane?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Polskie Towarzystwo Genealogiczne prowadzi serwis genealodzy.pl, gdzie obok wielu artykułów, przydatnych informacji i pękatego forum, zauważyć można Genetekę – bazę urodzeń, małżeństw i zgonów - z wyszukiwarką. Najpierw na mapie Polski wybieramy interesujące nas województwo, następnie z rozwijanej listy – parafię (nazwa domyślna; od akt parafialnych się wszystko zaczęło, dopiero potem doszły akta cywilne). Poniżej wpisujemy nazwisko, imię (można kilka nazwisk i imion). Można dodatkowo zawęzić poszukiwania do zakresu dat oraz zaznaczyć inne opcje, jak wyszukiwanie dokładne1). Klikamy „Wyszukaj” i… dziwimy się, że niczego nie wyświetla lub nic z tego, co wyświetlone, nie jest nam znajome.
Co jest tego najczęstszym powodem? Oczywiście, brak danych.
Wybierając „parafię” z rozwijanej listy, daje się zauważyć przy jej nazwie tajemniczy szary dopisek. Przykładowo: „Chruszczobród (U 1611-1898, M 1659-1898, Z 1677-1916)”. To, co w nawiasie, jest oczywiście granicznym zakresem lat zindeksowanych ksiąg Urodzeń, Małżeństw i Zgonów. Co jednak nie znaczy, że wszystkie lata z danego zakresu są już dostępne! Na chwilę, gdy piszę te słowa, dostępne z tej parafii są zgony z lat 1677-1699, 1701-1736, 1744-1898 oraz 1913-1916. Jak widać, są tu „dziury”, wynikające bądź z braku zachowanych akt (lub ich kopii), bądź z prostego faktu, że nikt jeszcze tych danych nie wprowadził do bazy.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Dodajmy w tym miejscu, że na obecną chwilę baza Geneteki mieści 34 455 460 indeksów, w bazie Metryki.genealodzy.pl jest 6 033 804 zdjęć, a w Poczekalnia.genealodzy.pl kolejnych 4 706 988 zdjęć. Te prawie 35 milionów indeksów nie pochodzi z importu danych urzędowych. To ręczna praca ponad półtora tysiąca pasjonatów-ochotników.2)
Praca ta jest dość prosta, ale niestety, żmudna. Ze strony Geneteki pobieramy szablon arkusza Excel – jeden na Urodzenia, Małżeństwa i Zgony (oraz ewentualne uwagi ogólne). Arkusz Urodzeń oraz Zgonów ma zdefiniowane kolumny na rok zapisu w księdze, numer aktu, suffix aktu, pierwsze imię, dalsze imiona, nazwisko (tak, jak zapisano w księdze w przypadku staropolszczyzny), nazwisko (oficjalne, współczesne, tj. bez odmiany typu -ówna), drugie i kolejne nazwiska (jeśli podano), płeć, miejscowość zdarzenia (np. nazwa wsi, przynależącej do parafii całej księgi), plik (np. nazwa JPEGa z danym aktem – później dzięki temu wprost z wyszukanych danych można przejść do wyświetlania danej metryki), uwagi, data zdarzenia, imię ojca, imię matki, nazwisko matki (rodowe). Nie wszystkie te pola są obowiązkowe – spośród wymienionych są to tylko rok, pierwsze imię, nazwisko i nazwisko matki. A i tak zdarza się, że tych właśnie danych w oryginalnym akcie brakuje…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W przypadku arkusza Małżeństw wypełnia się pola rok, akt, suffix, pierwsze imię, kolejne imiona, nazwisko (3 kolumny, jak wyżej) – osobno dla pana młodego i panny młodej – miejscowość zdarzenia, plik, uwagi, data zdarzenia (jak wyżej) oraz imię ojca, matki i jej nazwisko rodowe – ponownie osobno dla każdej ze stron. Obowiązkowe są tu – obok roku i numeru aktu – imiona i nazwiska młodych oraz rodziców (jeśli podano).
Mając pobrany pusty szablon, otwieramy księgę – oczywiście taką, która jeszcze nie została zindeksowana3) – i, czytając akt po akcie, wpisujemy kolejne rzędy danych. Brzmi to bardzo prosto, ale proszę pamiętać o kwestiach językowych, o których pisałem w poprzednim artykule. Imiona często występują w formie obowiązującej w danym języku i czasie (przykładowo: Johann, Caspar, Stanislaus, Agnes, Catharina, Mariana w aktach pruskich, Josif, Anton, Franc, Wikientij, Katerina, Liudowika w aktach rosyjskich), a nazwiska… cóż, często z tego samego powodu są zapisane fonetycznie (Wischnitzki, Dombeck, Krencishek, Kielbassa – by wymienić tylko przykłady z aktów pruskich).
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Gdy wśród tak odczytanych aktów znajdziemy swoich przodków, można sobie zadać pytanie: jak właściwie nazywała się dana osoba – lub też: jak mamy ją wpisać do naszego drzewa? W wersji oficjalnej, czy spolszczonej? A może jedno i drugie? Tutaj już wszytko zależy od chęci i woli naszej – ale i możliwości programu czy portalu umożliwiającego tworzenie drzewa genealogicznego. Pamiętajmy jednak, że użycie pisowni oryginalnej może ułatwić wyszukiwanie dalszych informacji, zwłaszcza po pewnym czasie, gdy zapomnimy już tej pisowni – lub gdy kto inny przejmie pałeczkę w tym zbożnym dziele.
Gdy wypełnimy już arkusz danymi z całego roku, wysyłamy go mejlem pod wskazany adres. Kompetentna osoba (czyli, po prostu, z większym od naszego doświadczeniem) zerknie do niego i spróbuje dane zaimportować do bazy. Jeśli się to uda, dane pojawią się w wyszukiwarce (jedna luka czasowa mniej…), a nasz nick poszerzy listę autorów indeksów. A my, zachęceni tym widokiem, możemy się wziąć za kolejną księgę, ciepłą myślą ogarniających tych wszystkich, którzy to zrobili przed nami – dzięki czemu jakiś czas temu w wyszukiwarce odnaleźliśmy pierwsze osoby pasujące do historii własnej rodziny.
1) Domyślnie mechanizm wyświetla też nazwiska zbliżone do wyszukiwanego – co ma wiele sensu, ponieważ, po pierwsze, pisownia nazwiska mogła się zmieniać na przestrzeni lat (pamiętajmy o obcym języku z jego regułami pisowni!); po drugie, osoba wpisująca setki lat temu mogła ręcznie wpisać dane niestarannie, niechcący utrudniając ich odczytanie, po trzecie, blaknięcie tuszu czy atramentu plus plamy czy uszkodzenia papieru mogą uniemożliwić odczytanie całego dłuższego nazwiska, wreszcie po czwarte – autor indeksu mógł źle odczytać bukwy czy znaki szwabachy.
2) Niewykluczone zresztą, że tych osób jest więcej – czasem pod jednym „nickiem” kryje się całe lokalne Towarzystwo czy Koło miłośników genealogii.
3) Aby nie duplikować pracy, warto wcześniej ją sobie zarezerwować; jeśli już jest przez kogo innego zarezerwowana, wiemy, że wystarczy poczekać, a dane w końcu się w wyszukiwarce pojawią. Wtedy możemy się skupić bądź na innych latach czy księgach, bądź innej „parafii”. Oczywiście, można się też dogadać z osobą, która już nad daną księgą pracuje i podzielić się latami czy zakresem akt pozostałymi do obróbki.
powrót; do indeksunastwpna strona

149
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.