Nie ma co ukrywać: Zygmunt Zeydler-Zborowski nie był mistrzem krótszej formy. Jego mikropowieści publikowane w serii „Ewa wzywa 07…” nie należą do najlepszych dzieł warszawskiego prozaika, chociaż od czasu do czasu potrafił i tam pozytywnie zaskoczyć. Niestety, nie w przypadku „Dwóch lewych nóg”, w których wyjątkowa wyobraźnia powiodła autora na szpiegowskie manowce.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Właśnie! „Dwie lewe nogi” – opublikowane w 1976 roku jako dziewięćdziesiąty zeszyt serii Iskier „Ewa wzywa 07…” – są tyleż powieścią kryminalną, co historią szpiegowską. Owszem, dochodzi w nich do morderstwa (a nawet dwóch), ale zbrodnie te mają zupełnie inne podłoże, niż zazwyczaj miało to miejsce w dziełach, w jakich pojawiał się major Stefan Downar. Wprawdzie już wcześniej zdarzało się Zygmuntowi Zeydlerowi-Zborowskiemu sięgać po wątki związane z działalnością obcych wywiadów w Polsce Ludowej – najwyraźniej było to widoczne w całkiem niezłym wczesnym „gazetowcu” „ Szlafrok barona Boysta” (1958-1959), później natomiast, choć już na mniejszą skalę, w również publikowanych na łamach prasy „ Szantażu” (1963-1964) oraz „ Lasce dyrektora Osieckiego” (1967) – ale nigdy jeszcze wyobraźnia nie ponosiła go aż tak bardzo. Co oczywiście nie musi być niczym złym, pod warunkiem, że umie się ją odpowiednio zapakować i uwiarygodnić. A z tym jest tu akurat problem. To chronologicznie siódmy zeszyt Zeydlera-Zborowskiego w tym cyklu, natomiast dziesiąty w kolejności omawiania. Trzy kolejne, które ukazały się później – to jest „ Kardynalny błąd” (1970/1976), „ Eliza nie zgadza się na rozwód” (1972/1977) oraz „ Major Downar zastawia pułapkę” (1970/1978) – nie były bowiem tekstami premierowymi. W „Dwóch lewych nogach” ponownie na główną postać wyrasta Downar, ale tym razem do kompanii zostaje mu dodany stary przyjaciel – awansowany do stopnia pułkownika oficer kontrwywiadu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Jan Stasiak (skoro mamy do czynienia z podejrzeniem afery szpiegowskiej, jego obecność wydaje się wręcz obowiązkowa). Na trzecią pierwszoplanową postać wyrasta natomiast sierżant Kazimierz Kopacz, kolejny po Franciszku Kociubie („ Czerwona nitka”, „ Nawet umarli kłamią”, „ Pieczeń sarnia”), milicyjny „bohater ludowy”, syn warszawskiego szewca. I właśnie od szewca, ojca Kazimierza, zaczyna się cała intryga. Stary Euzebiusz Kopacz, straciwszy nadzieję, że jego jedyny syn przejmie w przyszłości ojcowski warsztat, zatrudnia czeladnika. Jest nim opóźniony w rozwoju dwudziestoletni Romek Fabiszewski, syn znajomych. Chłopak jest silny fizycznie, ale ledwo czyta, pisać zaś w ogóle nie potrafi; co ciekawe, lubi za to… jazz (tym samym Zeydler-Zborowski zdaje się nieco złośliwie sugerować, że fanami jazzu w latach 70. XX wieku mogli być tylko ludzie niedorozwinięci; zresztą wpisuje się idealnie w to, co autor potrafił w innych swych książkach wypisywać na temat młodego pokolenia zafascynowanego muzyką rozrywkową). Generalnie nie jest zbyt rozgarnięty, choć do fachu powoli się przyucza. Gdy pewnego dnia pojawia się dziwna klientka z dwoma nowymi butami sportowymi, do których należy przybić podeszwy, Romek nie zwraca nawet uwagi na to, że to dwa lewe buty. Tym samym nie potrafi wyjaśnić zagadki swemu szefowi, który krótko potem wraca z obiadu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Następnego dnia kobieta, z całą twarzą w bandażach, przychodzi po odbiór butów. Euzebiusz jest tak zaintrygowany całą sytuacją, że wysyła za nią Romka, by sprawdził, gdzie mieszka nieznajoma. I chłopak znika. Milicja znajduje jego ciało kilka tygodni później w Wiśle na wysokości Nowego Dworu. Sekcja zwłok pozwala stwierdzić, że został zastrzelony z bliskiej odległości. W tym czasie syn Kopacza zostaje przez pułkownika Leśniewskiego (kolejny stary znajomy!) skierowany do wyjaśnienia sprawy częstych kradzieży w warszawskich hotelach. Kazimierz zatrudnia się jako kelner w „Forum” (który oddany został do użytku zaledwie dwa lata wcześniej) i szybko zwraca uwagę na dwóch nietypowych gości: dorodną „biuściastą”, jak pisze o niej Zeydler-Zborowski, blondynkę Mariolę Vauban oraz młodego naukowca ze Szczecina Wiktora Bodzickiego. Oboje zachowują się dziwnie, choć każde z nich na inny sposób. Dziwnie musi zresztą zachowywać się również Kopacz, skoro Vauban rozpoznaje w nim „tajnego agenta” i zwraca do niego o pomoc. Kazimierz gotów jest jej udzielić, tyle że kobieta nie przychodzi na umówione spotkanie. Jak się można domyśleć – zostaje zamordowana. Na dodatek, jak wykazuje ekspertyza, z tej samej broni co Romek Fabiszewski. Sprawy łączą się więc ze sobą, jest zatem powód, aby rozszerzyć dochodzenia i wciągnąć do niego śledczych większego niż sierżant Kopacz kalibru, czyli majora Downara i pułkownika Stasiaka. Od tego momentu akcja zaczyna się na dobre. Tyle że… tak mało w niej prawdopodobieństwa. Przynajmniej z obecnej perspektywy, bo może w połowie lat 70. ubiegłego wieku, gdy propaganda komunistyczna karmiła społeczeństwo „pogrobowcami nazistów” i „ziomkowcami” pokroju Herberta Czai i Herberta Hupki – polityków zachodnioniemieckiej CDU, z których żaden nie był narodowym socjalistą (przeciwnie, obaj byli represjonowani przez reżim hitlerowski) – przedstawione w książce zagrożenie wydawało się bardziej realne. Coś w tym musiało być, skoro mniej więcej w tym samym czasie reżyser filmowy Andrzej Konic przystępował do realizacji zabawnego – oczywiście w niezamierzony sposób – serialu sensacyjnego „Życie na gorąco” (premiera w marcu 1979 roku), w którym polski dziennikarz Maj tropi na całym świecie tajemniczą Organizację W, kierowaną przez byłych zbrodniarzy III Rzeszy. Czy były to jakieś reminiscencje po „Aktach Odessy” – powieści Fredericka Forsytha (z 1972 roku), którą przeniósł na ekran Brytyjczyk Ronald Neame (dwa lata później)? Jeżeli tak, oznaczałoby to, że Zeydler-Zborowski musiał poznać tę książkę, względnie film (lub cokolwiek o nich słyszeć) jeszcze przed przetłumaczeniem na polski. A może przeciwnie, autor „Dwóch lewych nóg” szukał inspiracji w rodzimych powieściach pokroju popularnego przed laty „ Planu Wilka” (1956) Tadeusza Starosteckiego, gdzie zamiast Odessy jest nie mniej groźny i złowrogi Wehrwolf. Wszystko to nie miałoby zresztą większego znaczenia, gdyby fabuła była ciekawsza, a intryga oryginalniejsza. Ileż bowiem razy można wykorzystywać wątek z tajemniczą willą gdzieś pod Warszawą, w której gnieździ się samo zło? To już było, nie sięgając zbyt głęboko, chociażby w „ Pieczeni sarniej” (1973) bądź „ Bracie Mikołaja” (1975). Ale są i pewne nowości, jak na przykład beznogi bandyta i goryl zwany „Bobby”.
Tytuł: Dwie lewe nogi Data wydania: 1976 Format: 45s. Gatunek: kryminał / sensacja / thriller Ekstrakt: 50%
Tytuł: Dwie lewe nogi / Kukułka bez zegara Data wydania: 28 czerwca 2018 ISBN: 978-83-7565-547-6 Format: 200s. 130×195mm Cena: 22,– Gatunek: kryminał / sensacja / thriller |