powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CCIII)
styczeń-luty 2021

Policjant śmie wątpić!
Saeed Roustayi ‹30 gramów›
Kino irańskie, chociaż od paru dekad cieszy się zasłużoną renomą na całym świecie (czego dowodzą regularnie zdobywane nagrody na najważniejszych festiwalach), wciąż dociera na polskie ekrany wybiórczo, a na DVD pojawiają się tylko najbardziej znane i kasowe hity. Jak na przykład „30 gramów” Saeeda Roustayiego – ponury dramat kryminalny, jakiego nie powstydziłby się mistrz gatunku Jean-Pierre Melville.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
‹30 gramów›
‹30 gramów›
Określanie „30 gramów” mianem thrillera czy dramatu kryminalnego, jak zrobiłem to w zajawce, nie odpowiada jednak w stu procentach rzeczywistości. Owszem, irański film jak najlepszy dreszczowiec trzyma widza w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Owszem, jest historią pojedynku, jaki toczą ze sobą policjant z wydziału narkotykowego i handlarz heroiną. Ale to także – choć nieco zakamuflowany – manifest społeczno-polityczny, będący krytyką systemu stworzonego w rządzonej od końca lat 70. ubiegłego wieku przez ajatollahów Republice Islamskiej Iranu. Wprawdzie nie tak wymowną, jak na przykład pamiętne „Rękopisy nie płoną” (2013) Mohammada Rasoulofa czy „Taxi – Teheran” (2015) Jafara Panahiego, ale nie mniej sugestywną i wstrząsającą. Tym bardziej interesującą dla zazwyczaj stroniącego od takiego kina widza, że ubraną w gatunkowy kostium „czarnego kryminału”.
Dzieło pochodzącego z Teheranu scenarzysty i reżysera Saeeda Roustayiego (rocznik 1989) zostało w ubiegłym roku obsypane laurami w swojej ojczyźnie. Na odbywającym się od początku lat 80. międzynarodowym festiwalu filmowym w stolicy Iranu dostało nagrody za najlepsze montaż i dźwięk oraz docenione zostało przez publiczność; do tego doszło jeszcze osiem (sic!) nominacji w innych kategoriach. Bardziej szczodre okazało się natomiast jury przyznające coroczne Hafez Awards, które doceniło sam film, reżyserię, aktorów (dwóch!) grających główne role męskie oraz zdjęcia. Honor, jaki spotkał „30 gramów” w Wenecji, czyli nominacja do najlepszego obrazu w konkursie „Horyzonty”, wydaje się w tym kontekście mało znaczący. Zwłaszcza że ostatecznie dzieło Roustayiego musiało uznać, podobnie jak siedemnaście innych filmów, wyższość ukraińskiej „Atlantydy”.
Samad Majidi (którego gra, fantastycznie zresztą, Payman Maadi, znany z „Co wiesz o Elly?” i „Rozstania” Asghara Farhadiego) to ambitny funkcjonariusz z wydziału antynarkotykowego policji teherańskiej. Od dawna marzy o tym, aby przyskrzynić człowieka, który uważany jest za głównego bossa mafii handlującej w stolicy Iranu „białym proszkiem”. Niestety, Naser Khakzad (w tej roli Navid Mohammadzadeh, którego można było obejrzeć w pokazywanym na festiwalu Transatlantyk dramacie „Bez daty, be podpisu” oraz „Duszności”, którą z kolei poznali bywalcy Nowych Horyzontów) wymyka się zastawianym na niego pułapkom. Na dobrą sprawę nie wiadomo nawet, jak wygląda i gdzie mieszka. Zdesperowany Samad i pracujący w jego wydziale Hamid (Houman Kiai) oraz Ashkani (Maziar Seyedi) sięgają po coraz bardziej radykalne metody, włącznie z nalotem na bezdomnych, w wyniku którego do aresztu trafia kilkaset osób. Majidi wierzy, że znajdzie wśród nich choć jeden trop, jaki powiedzie go do Khakzada.
Przeczucie go nie myli – w efekcie szeroko zakrojonych działań policja dociera do drobnego handlarza Rezy Moradiego (przejmująca rola Alego Bagheriego), a potem już prosto po nitce do kłębka. Aresztowany Naser ma ogromne pieniądze i wpływowych przyjaciół, którzy mogą wyciągnąć go z więzienia. On także jest zdesperowany, ponieważ za posiadanie i handel narkotykami grozi kara śmierci. I raczej trudno spodziewać się, by literalnie stosujący prawo sędzia (gra go Farhad Aslani) wykazał się w jego przypadku wspaniałomyślnością i nie posłał go na szafot. Samad, zdający sobie sprawę z beznadziejnej sytuacji Khakzada, stara się wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji na temat całego gangu, apeluje do jego sumienia. Nie wie jednak, co tak naprawdę kieruje Naserem, który jest w tym samym stopniu katem dla milionów uzależnionych od narkotyków, co ofiarą systemu, w jakim przyszło mu żyć. Prowadzone przez nich rozmowy wznoszą film na poziom traktatu moralno-etycznego; w wielu momentach trudno nie przyznać racji przestępcy.
Należy jednak podkreślić, że Roustayiemu nie zależy wcale na sianiu zamętu ani rozmiękczaniu odpowiedzialności; szuka po prostu odpowiedzi na pytanie, co jest przyczyną tego, że pomimo nadzwyczaj surowych kar (z często stosowaną karą ostateczną) miliony obywateli Iranu pogrąża się w narkotykom nałogu. Majidi zdaje sobie sprawę, że nie jest to jedynie wina Nasera i jemu podobnych. Im bardziej go zresztą poznaje, tym większą ma co do tego pewność. Skupiając się na postaci mafioza, reżyser dokonuje dogłębnej wiwisekcji systemu panującego w kraju – systemu, który od czterech dekad nie potrafi poradzić sobie z dotykającymi coraz szersze kręgi społeczeństwa irańskiego biedą i wykluczeniem, z beznadzieją i depresją. Kogo na to stać, stara się opuścić ojczyznę i szukać szczęścia na emigracji. Kiedy zbliżamy się do końca historii, można odnieść wrażenie, że choć Majidi i Khakzad stoją po dwóch stronach barykady, wiele ich łączy (jak na przykład miłość do najbliższej rodziny i dbałość o jej przyszłość).
„30 gramów” to kryminał brutalny nie dlatego, że reżyser chce zaszokować widza sadyzmem czy zwyrodnieniami; brutalna jest po prostu rzeczywistość współczesnego Iranu – z jego drakońskim, ale sprzyjającym nadużyciom systemem prawnym, z brakiem poszanowania dla praw człowieka i traktowaniem aresztantów, którymi często stają się ludzie i tak przetrąceni przez los, jak bydło. Możemy się również przekonać, jak cienka jest linia oddzielająca tych, którzy popełniają przestępstwa, od tych, którzy mają im zapobiegać, a po fakcie doprowadzać bandytów przed wymiar sprawiedliwości. Granice praworządności przekracza się wielokrotnie każdego dnia, balansując na krawędzi i ryzykując nie tylko swoim dobrym imieniem. Ktoś mógłby zapytać, jak taki film – niepozbawiony przecież krytyki pod adresem państwa – mógł zyskać uznanie władz (bo bez niego nie zdobyłby tylu nagród w ojczyźnie)? Odpowiedzi na to i wiele podobnych pytań przynosi lektura książek Hoomana Madja „Ajatollah śmie wątpić. Paradoks współczesnego Iranu” (2008) oraz „Demokracja ajatollahów. Wyzwanie dla Iranu” (2010).



Tytuł: 30 gramów
Tytuł oryginalny: متری شش و نیم [Metri Shesh-o Nim]
Dystrybutor: Mayfly
Data premiery: 11 grudnia 2020
Reżyseria: Saeed Roustayi
Scenariusz: Saeed Roustayi
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Iran
Czas trwania: 130 min
Gatunek: dramat
EAN: 5902026470063
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

108
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.