Dziewiętnaście odcinków „Przedwiecznych”, plus specjalne wydanie „The Eternals Annual” z 1977 roku opowiada o przygodach grupy tytułowych nadludzi oraz zaprzyjaźnionych z nimi reprezentantów homo sapiens w czasach ostatecznych. Do gry włączają się również Dewianci, którzy w obawie o to, że zginą z rąk Celestian, próbują podburzyć ludzi przeciwko przybyszom z kosmosu. Widzimy jak „diabły” i najróżniejszy „piekielny” pomiot obracają w perzynę Nowy Jork; odwiedzamy Miasto Ropuch, czyli podwodną stolicę Dewiantów; śledzimy poczynania Przedwiecznych, którzy zaniepokojeni (a jednak!) przybyciem Celestian biorą udział w fantastycznym rytuale, zwanym „jednomyśl”; obserwujemy wizytę Dewiantów i Przedwiecznych na ziemskiej uczelni, gdzie studenci doznają swego rodzaju „szoku przeszłości”; kibicujemy Ikarisowi, który próbuje powstrzymać wielkiego, zielonego humanoida, określanego mianem „space-powered Hulk!” (tak, zawsze z wykrzyknikiem i proszę nie mylić go ze zwykłym, dobrze nam znanym Hulkiem!); a na koniec bierzemy udział w pościgu za jakąś bronią ostateczną, potężną jak nic przed nią i nic po niej.  | |
Całość pisana i rysowana jest tylko przez Jacka Kirby’ego – wszystko według wypracowanej przez lata „metody Marvela”. Na czym ona polegała? Stan Lee rzucał na spotkaniu ogólny zarys historii, nierzadko tylko postać i podstawowe założenia. Reszta należała już tylko do rysownika – nie było scenopisu, gotowych dialogów, tylko hasło – na przykład „wielki pożeracz planet”. Wymagało to wielkiej inwencji, pomysłowości i umiejętności – rysownik musiał być też scenarzystą i współkretaorem (tak na przykład powstał herold Galactusa, Silver Surfer, którego Stan Lee w ogóle nie przewidział, a potem uznał za jednego ze swoich ulubionych bohaterów). Jack Kirby wspominał, że siadał po prostu do rysowania, a historia tworzyła się sama, kadr za kadrem – musiał tylko pamiętać, żeby gdzieś zostawić trochę wolnego miejsca na dymki, które uzupełniał potem, już po akceptacji komiksu przez Stana Lee. Kirby wyszedł z jednego, podstawowego założenia – w komiksie nie jest ważne sztywne trzymanie się zasad realizmu, ścisłe przestrzeganie zasad fizyki, anatomii czy wiarygodności psychologicznej. Liczą się emocje czytelnika i czerpanie radości z obcowania z komiksową sztuką. To dlatego Kirby przedstawia swoje postacie w ciągłym ruchu, w dziwacznych pozach, w takim ciągłym napięciu, oczekiwaniu na kolejną ekscytującą przygodę. Wszystkie emocje odmalowywane na twarzach postaci są lekko podrasowane i teatralne – zwłaszcza te towarzyszące uświadomieniu sobie z jak wielką potęgą mamy do czynienia, jeśli chodzi o powracających na Ziemię Celestian. To „prawdziwy cios dla ego” – ludzie już wiedzą, że cała ich dotychczasowa wiedza o świecie musi być poważnie zweryfikowana. Jest też trochę głupotek, na które przymykamy oko, bo przecież znakomicie się bawimy. Autor podkreślał cały czas, że nigdy z całą pewnością nie ustalimy, czy boskie istoty rzeczywiście stąpały po Ziemi – więc może lepiej podejść do tego bardzo lekko, w formie zabawy? „Moi bohaterowie i pomysły służą tylko Waszej rozrywce. Tak naprawdę to cel mojego życia” – powtarzał „król komiksu”.  | |
„Przedwieczni” nigdy nie cieszyli się popularnością porównywalną ze ścisłym mainstreamem Marvela. Największym problemem było to, że „Przedwieczni” pozostawali poza głównym kontinuum uniwersum – ba, w szóstym odcinku mamy jasno powiedziane, że wydawnictwo Marvel istnieje w świecie „Przedwiecznych” i wydaje komiksy! Jack Kirby, podobnie jak kilka lat wcześniej w Detective Comics, opierał się naciskom wydawcy i samych czytelników. Poszedł im nawet trochę na rękę, wprowadzając w jednej z części agentów S.H.I.E.L.D. (nikt nie pytał, jak wyleźli oni z komiksu do świata „Przedwiecznych”), oraz wspomnianego już Hulka „napędzanego kosmiczną mocą”. Zielony gigant, z którym pojedynkował się Ikarus był jednak jasno zdefiniowany – „to tylko replika popularnej postaci z komiksów”. Seria „The Eternals” zostaje zamknięta w styczniu 1978 roku, kiedy to wyszedł jej dziewiętnasty odcinek. Stało się dokładnie to samo, co w przypadku „Nowych Bogów”, kiedy to Detective Comics domagało się mocnej interakcji Nowej Genezy i Apokolips z światem Supermana i Batmana. Trzy lata później Marvel robi to samo i Kirby znowu nie chce się zgodzić. Nie? To do widzenia. Kirby znów odchodzi z pracy i tym razem trafia do telewizji, gdzie zajmuje się animacją. Wydawnictwo tymczasem zaczyna łączyć „Przedwiecznych” z podstawowym uniwersum – pod koniec 1980 roku wychodzi jubileuszowy, trzechsetny numer „Thora” i Celestianie wraz z całą mitologią zaczynają przenikać do mainstreamu Marvela. Ba, ostatecznie przeniknęli nawet do filmowego MCU – przecież kosmiczna stacja Knowhere, pojawiająca się w „Strażnikach galaktyki” to nic innego jak głowa Celestiala odseparowana od reszty jego ciała. Marvel wznowił „The Eternals” w październiku 1985 roku, oczywiście bez jakiegokolwiek udziału Kirby’ego. Tym razem starczyło pomysłów na dwanaście odcinków i serię znów zakończono. Minęło dwadzieścia lat – w 2006 roku nową wersję napisał sam Neil Gaiman, którego scenariusz zilustrował John Romita Jr. Ten komiks mieliśmy już okazję przeczytać po polsku – w „Wielkiej kolekcji komiksów Marvela” wydawnictwa Hachette. W 2008 roku była jeszcze jedna, króciutka seria, a całkiem niedawno Marvel zapowiedział kolejną – pierwszy numer ma się ukazać w styczniu 2021 roku. Nowa edycja ma związek oczywiście z ekspansją filmowo-serialowego Marvel Cinematic Universe. Na listopad 2021 roku zapowiedziano bowiem film „The Eternals” z gwiazdorską obsadą. Egmont, wydając „Przedwiecznych”, rozpoczął nową linię wydawniczą – „Marvel Limited”. Teraz wystarczy tylko trzymać kciuki za jak najszybsze wydanie kolejnych komiksów tego cyklu.
Tytuł: Przedwieczni Data wydania: 23 września 2020 ISBN: 9788328158665 Format: 392s. 225x344mm Cena: 299,99 Gatunek: superhero |