powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CCIII)
styczeń-luty 2021

To życie mija, nie ja
Timothe Le Boucher ‹Dni, których nie znamy›
…bliżej gwiazd, bliżej dna jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam. Ten cytat z piosenki Andrzeja Rybińskiego przewrotnie pasuje do „Dni, których nie znamy”, choć komiks jest bardziej od niej pesymistyczny. I nieco fantastyczny.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Dni, których nie znamy›
‹Dni, których nie znamy›
Głównym bohaterem jest Lubin – dwudziestoletni akrobata, zarabiający na życie pracą w minimarkecie. Ma sympatyczną rodzinę, stałą dziewczynę oraz wspaniałą grupę przyjaciół, z którymi przygotowuje się do występu w prestiżowym konkursie cyrkowym. Pewnego dnia wstaje rano i ze zdumieniem orientuje się, że zamiast poniedziałku jest wtorek, a przecież w żaden sposób nie mógł przespać całego dnia – szczególnie, że używa budzika wystrzeliwującego plastikową rakietę wprost na wezgłowie łóżka. Co gorsza, dziwne „przeskoki w czasie” zaczynają się powtarzać. Dzięki takim urządzeniom, jak kamera i komputer okazuje się, że co drugi dzień ktoś przejmuje ciało chłopaka i prowadzi własne, całkowicie odrębne życie. Duch? Obcy? Podwójna osobowość? Lubin nie waha się przed pójściem do psychiatry, który popiera to ostatnie wyjaśnienie, choć sam jest zdziwiony regularnością przemian.
W filmie „50 pierwszych randek” bohaterka cierpiała na zanik pamięci – kiedy zasypiała, jej mózg „resetował” się do dnia poprzedzającego wypadek samochodowy, w którym doznała urazu głowy. W „Dniach, których nie znamy” przejście z jednej osobowości do drugiej następuje w podobny sposób. Lubin budzi się i zauważa kolejne zmiany w swoim życiu. Początkowo jest nieźle: funkcjonujące co drugi dzień alter ego zdobywa dobrze płatną pracę, a przy tym pedantycznie sprząta mieszkanie. W dodatku dzięki pozostawianym w komputerze nagraniom Lubin Prime i Lubin Bis komunikują się ze sobą nawzajem, uprzedzając o wydarzeniach, których nie można przełożyć na inny dzień.
Niestety, z niewyjaśnionych przyczyn Lubin Bis zaczyna być obecny w ciele coraz dłużej, nawet całymi miesiącami. W dodatku zrywa kontakt, przez co bohater za każdym razem budzi się tak naprawdę w cudzym życiu, wliczając w to nawet zmiany miasta zamieszkania. Wprawdzie przyjaciele i rodzina wiernie tkwią u jego boku, ale brak treningów fatalnie wpływa na cyrkową sprawność. W dodatku mordercze jest ciągłe poczucie dezorientacji – Lucy z 50 pierwszych randek” co rano dostawała wideo do odsłuchania, a Lubinowi nie pomaga nikt. Jak długo jeszcze potrwa jego udręka?…
Rysunki są nieco bez wyrazu, jednak klarowna kreska i czytelnie zakomponowane kadry sprawiają przyjemne wrażenie. Poza elementem fantastycznym, jakim jest wymienianie się umysłów w ciele (jest jeszcze coś w finale, ale nie będę psuć niespodzianki), komiks jest historią obyczajową. Można dopowiedzieć do niej jakieś filozoficzne drugie dno o radzeniu sobie z przemijaniem i cieszeniu się każdą chwilą. Myślę jednak, że najciekawiej byłoby porównać, jaki odbiór tego komiksu miałby rówieśnik bohatera oraz ktoś, powiedzmy, dwa razy starszy. Przyznając się do bycia tym drugim, powiem, że opowiedziana historia raczej mnie przygnębiła.



Tytuł: Dni, których nie znamy
Scenariusz: Timothe Le Boucher
Data wydania: 4 listopada 2020
Przekład: Jakub Syty
ISBN: 978-83-66460-51-5
Format: 192s. 200 × 273 mm
Cena: 64,90
Gatunek: fikcja
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

112
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.