„Koniec wszystkiego” Katie Mack to przystępnie napisane zestawienie różnych wersji końca naszego wszechświata. Co prawda czasami autorkę ponosi fantazja i puszczenie oka do czytelnika staje się nieznośnym mruganiem, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia dopiero ze „wschodzącą gwiazdą światowej astrofizyki”.  |  | ‹Koniec wszystkiego›
|
Zawsze uważałem, że popularyzacja nauki, szczególnie nauk ścisłych, nie jest łatwym zadaniem i autorzy, którzy biorą się za przybliżanie laikom tych tematów muszą znaleźć złoty środek między złożonością opisywanych zjawisk a przystępnością opisów. W przypadku „Końca wszystkiego” autorce udało się z powodzeniem dokonać tej sztuki. Aczkolwiek znajomość innych książek dotyczących kosmologii i mechaniki kwantowej z pewnością nie zaszkodzi. Bo choć Mack przybliża czytelnikowi praktycznie wszystkie podstawowe koncepty, nie traci czasu na ich szczegółowe objaśnienia. Sednem książki jest przedstawienie czytelnikowi pięciu wiodących teorii związanych z końcem naszego wszechświata: od Wielkiego Krachu (w którym rozszerzający się wszechświat zacznie się w pewnym momencie kurczyć), przez śmierć cieplną (nieprzerwane rozszerzanie, które doprowadzi do rosnącej entropii), Wielkie Rozdarcie (nagłe rozerwanie wszechświata przez ciemną energię), rozpad próżni (w wyniku powstania bąbla prawdziwej próżni) i odbicie (oparte na teorii strun zderzenie się bran). Wybór takiej, a nie innej, kolejności podyktowany jest abstrakcyjnością poszczególnych wizji: od stosunkowo łatwego do wytłumaczenia rozszerzania się wszechświata po całkowicie teoretyczną koncepcję czysto hipotetycznych bran. Pozwala to Mack stopniowo wprowadzać do swojej książki rozmaite, coraz bardziej złożone, koncepcje kosmologiczne i zapewnia, że będzie łatwo się w tym wszystkim odnaleźć każdemu laikowi. Co ważne, kolejne rozdziały nie są poświęcone samym teoriom, ale też zawierają sporo informacji na temat astronomii, kosmologii i fizyki. W ten sposób autorka stara się by, wiedza czytelnika dostateczna do przyswojenia złożonych konceptów niewidocznej ciemnej energii czy mierzenia odległości między Ziemią a odległymi galaktykami. Największy problem z „Końcem wszystkiego” polega na tym, że owa „szalenie zabawna” książka wcale zabawna nie jest. Rozumiem, że autorka chciała pokazać, że jest obeznana w popkulturze, ogląda „Big Bang Theory”, cytuje wiersze i w ogóle stanowi przeciwieństwo zapatrzonego w siebie naukowca. Ale stwierdzenia typu „Supernowe typu Ia stanowią złoty standard pomiarów odległości przez rozległe rozmiary kosmosu” z przypisem „To byłaby świetna puenta, gdyby się okazało, że w wyniku wybuchów supernowych typu Ia może powstawać złoto” to nie ten typ humoru, który by do mnie trafiał. Szczególnie nie na 196 stronie, po przebrnięciu przez inne brodate żarty, którymi Mack sypie jak z rękawa. Nie mogło się obyć bez bardziej przyziemnego zakończenia, w którym Mack trochę bez przekonania zauważa, że obok tych wszystkich rozważań nie powinniśmy zapominać o końcu ludzkości. Który z pewnością nadejdzie zanim skończy się wszechświat. Trudno tu mówić o jakimś szczególnym optymizmie – chyba że wziąć pod uwagę wiarę autorki, że wszelkie niejasności związane z fizyką kwantową, modelem standardowym i przeszłością oraz przyszłością wszechświata uda nam się prędzej czy później wyjaśnić.
Tytuł: Koniec wszystkiego Tytuł oryginalny: The End of Everything Data wydania: 24 listopada 2020 ISBN: 978-83-8202-074-8 Format: 352s. 135×205mm; oprawa twarda Cena: 45,– Gatunek: non-fiction, podręcznik / popularnonaukowa Ekstrakt: 80% |