W zeszłym roku pisałem o znakomitym „Pewnego lata”, że jest to komiks „o tym okresie, gdy zabawa przestaje być całym światem, gdy pojawiają się nowe problemy, gdy otaczający świat zaczyna pokazywać swe zupełnie inne oblicze”. Podobną tematykę podejmuje rodzimy „Koniec lipca” Marii Rostockiej, ale w dużo bardziej gorzkim wydaniu.  |  | ‹Koniec lipca›
|
Dwunastoletni Alek spędza wakacje w małym miasteczku u babci, osoby oschłej i surowej. Swój czas dzieli między zabawy z psem i pogadanki z dziećmi z okolicy. Najważniejsze by wyjść z domu, w którym trwają nieustanne kłótnie między babcią i mamą. Oczywiście wtedy, gdy babcia dźwignie się z kanapy, bo jednak większość swojego dnia spędza oglądając wszystkie po kolei filmy, seriale i programy telewizyjne. Domem zajmuje się jej siostra, mająca wobec niej jakieś wewnętrzne poczucie odpowiedzialności. Monika, mama Alka, formalnie nie mieszka już ze swoją matką, tutaj spędzają tylko wakacje. Alek jest nieślubnym dzieckiem, według matki chłopcem wyjątkowym i utalentowanym, według babci natomiast nie nadającym się do niczego utrapieniem. Kim jednak jest ojciec Alka? Prawda do chłopca zaczyna docierać z podsłuchanych rozmów. Alek jest owocem dawnego małomiasteczkowego romansu swej matki z jednym z lokalnych chłopaków. Dowcip w tym, że ojciec Alka nadal mieszka w okolicy, i choć Monika niegdyś obiecała mu, że nijak nie będzie musiał być odpowiedzialny za syna, to teraz próbuje zachęcić go do spotkania ze swym potomkiem. Ojciec jednak jest wciąż człowiekiem niedojrzałym do jakiejkolwiek dorosłej roli, ale z drugiej strony i matka Alka ma dodatkową agendę – wizytę u dawnego kochanka chętnie wykorzystuje w celach, powiedzmy, rozrywkowych. I tak to się toczy, karuzela małych życiowych dramatów. Powrót w rodzinne strony, duchy przeszłości, konflikty z bliskimi i dawnymi znajomymi, poczucie niespełnienia (nie tylko u Moniki, także u jej z pozoru poukładanej przyjaciółki z dzieciństwa), a w tym tle proces bolesnego dojrzewania młodego nastolatka, szukającego przyjaciół, budującego pierwsze nieudolne relacje z dziewczynami. Autorka, Marta Rostocka ma niezły słuch do dialogów. Zarówno te dziecięce, jak i dorosłych brzmią naturalnie i realistycznie, wydaje się, że takie rozmowy gdzieś już musieliśmy słyszeć w realnym życiu. Cała ta małomiasteczkowa sceneria, rodzinne urazy, ale też poczucie zmarnowanego życia jest częstym elementem opowieści o polskiej prowincji, ale w komiksie Rostockiej brzmi to wszystko całkiem autentycznie i wiarygodnie. Nie spodziewajmy się jednak jasnych rozwiązań, klarownych decyzji, przemian bohaterów. „Koniec lipca” to taka migawka z życia, opowieść o kilku wakacyjnych dniach, niekoniecznie tych determinujących całe przyszłe życie bohatera. A może? Ale tego nie możemy być pewni. Od strony graficznej komiks nie jest zbyt skomplikowany. Proste kadrowanie, najczęściej poprzez podział strony na cztery identyczne prostokąty. Rysunek dość schematyczny, trochę w dziecięcym stylu, zgrubnie nakreślone postacie, przeważnie brak elementów tła. Przyjęta konwencja trochę sugeruje właśnie dziecięce spojrzenie na świat, czyli perspektywę Alka – nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale w tej formule to się nawet sprawdza, choć z pewnością rozczaruje miłośników komiksów wysmakowanych graficznie. „Koniec lipca” wpisuje się w trend obyczajowych opowieści o zwyczajnym życiu, nawiązuje do tematyki dzieł Daniela Clowesa czy Adriana Tomine′a. To nisza wciąż słabo zagospodarowana w Polsce, można rzec więc, że uhonorowany na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi nagrodą dla polskiego komiksu roku album jest krokiem we właściwym kierunku.
Tytuł: Koniec lipca Data wydania: 2 października 2020 ISBN: 9788366128477 Format: 128s. 165x225 mm Cena: 59,90 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 70% |