powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CCIII)
styczeń-luty 2021

Z filmu wyjęte: Odjechać w siną dal
Każdy lubi podróże, w końcu można wówczas zetknąć się z nowymi bodźcami i przeżuwać je w pamięci już po powrocie, siedząc na kanapie czy po prostu leżąc na sofie, z rozmarzonym wzrokiem wbitym w przywiezioną z wojaży pamiątkę. Niestety, niektóre podróże są mniej przyjemne. Na przykład te, w których to twórcy filmowi mają odjazd. Bo widz przecież nie uda się tam, gdzie zbłądził umysł takiego scenarzysty czy speca od efektów…
Dzisiejszy obrazek to kwintesencja nonszalancji w filmie wysokobudżetowym. Oczywiście – film, z którego pochodzi ten kadr, czyli „Jurassic World: Upadłe królestwo”, został celowo nakręcony jako rodzaj kiczu skierowanego do młodszej widowni. Jednak nawet taki kicz powinien mieć jakieś rozsądne granice, żeby nie obrażać inteligencji widza zbyt jawnie i zbyt często. Aczkolwiek to prawda – sporej liczbie entuzjastów wielkich gadów wcale nie przeszkadzają rozmaite kiksy, skoro tylko mogą zawiesić oko na mnogości krwiożerczych, porządnie animowanych dinozaurów.
Żeby przybliżyć okoliczności, w jakich dochodzi do widocznej na zdjęciu sytuacji, na chwilę muszę pochylić się nad fabułą filmu. Otóż na wyspę, na której w części poprzedniej zostały zostawione samopas dinozaury, zostaje zorganizowana wyprawa mająca za zadanie odłowić i wywieźć gdzieś indziej wybrane gatunki zwierząt, lada chwila bowiem nastąpi erupcja wulkanu i wszystko na wyspie zmieni się w żużel. W namierzaniu gadów pomaga dawna menedżer zrujnowanego parku, treser raptorów i technik. Ale że szef całego przedsięwzięcia ma inne cele niż ta trójka, szybko doprowadza do czasowego unieszkodliwienia bohaterów, po czym zwija się z ekipą i sprzętem, dając kapitanowi statku sygnał do odpłynięcia. Nasi ulubieńcy, nadpalani bulgoczącą lawą i nadgryzani przez dinozaury (które zamiast uciekać przed lawą, kłapią na nich paszczami), w sposób karkołomny docierają do portu (a w zasadzie pomostu) i rzucają się w kierunku odpływającego statku. Ale że ani nie zdążą na piechotę, ani nie przeskoczą powiększającą się szczelinę między pomostem a statkiem, postanawiają skorzystać z porzuconej ciężarówki.
  1. Jak uczy przykład Dunkierki, w przypadku popłochu – a w „Jurassic World” ma on miejsce ze względu na latające kule ognia i nadciągające jęzory lawy, przed którymi z kolei uciekają na oślep wielgachne gadziska – podstawowym kryterium jest ratowanie siły żywej. Tutaj będą więc to ludzie, oraz ładunek w postaci zwierząt. Klatki są ciężkie, więc naturalnie prościej i szybciej będzie wpakować towarzystwo na pokład za pomocą ciężarówek. Ale już gorączkowe ratowanie quadów i innego drobniejszego sprzętu jest pozbawione sensu, skoro czas i wzrastająca masa statku grają na niekorzyść przedsięwzięcia. W tej całej ewakuacji na pomoście zostaje jednak jedna, jedyna ciężarówka. Nieuszkodzona, z kluczykami w stacyjce. Chyba nie trudno zgadnąć, po co.
  2. Nasza trójka dziarsko dopada pojazd, uruchamia go i rusza z kopyta, gnając na złamanie karku w stronę odpływającego statku. Gna z taką prędkością, że na końcu pomostu ciężarówka wierzga przednimi… Znaczy się unosi przód – najwyraźniej po wciśnięciu odpowiedniego biegu – i skacze jak gazela. Z płaskiego jak deska pomostu. Z prędkością nieprzekraczającą 89 kilometrów na godzinę, bo to jest maksimum, z jakim może pędzić Mercedes-Benz Unimog tego typu, a i tak do jego osiągnięcia może potrzebować nawet minutę, o ile nie więcej. No wiem, kino (już nie takiej nowej) przygody i licentia poetica w jednym.
  3. Statek pruje fale z otwartą rampą, co – jak już parę razy przećwiczono – jest zupełnie przyzwoitą metodą na bicie rekordu księgi Guinnessa w prędkości osiągania dna morskiego. Obecnie więc standardem jest, że najpierw rampa, potem cała naprzód. Choćby lawa się lała. Zastanowienie budzą też ramiona służące do podnoszenia rampy. Umiejscowienie ich zaczepów sugeruje, że zamknięcie rampy może być dla siłowników interesującym wyzwaniem, zwłaszcza że rampa zasadniczo szoruje już w tym momencie po wodzie.
  4. Nawiasem mówiąc, tor lotu ciężarówki wskazuje, że na rampie to może się znajdzie jej szoferka. Bo tylna oś już niekoniecznie.
Jak wszyscy jednak wiemy, Hollywood to Hollywood, więc nie ma co zagryzać paznokci z niepokoju o zdrowie bohaterów. Ten film tak ma i już. Albo się bierze w pakiecie z naiwnością i toną schematów, albo szuka innej rozrywki.
powrót; do indeksunastwpna strona

103
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.