powrót; do indeksunastwpna strona

nr 01 (CCIII)
styczeń-luty 2021

Z filmu wyjęte: Zagwozdka z zamierzchłych czasów
Kapiące od złota meble i bibeloty, wzorzyste, pieczołowicie obrobione tkaniny, królewskie łoże i… tajemniczy walec w kącie. Tak się kiedyś zażywało luksusów…
Jeśli ktoś się zastanawiał, w jakich warunkach podróżowało się dawnymi czasy – być może jeszcze na początku XX wieku – oceanicznymi statkami, dzisiaj otrzyma odpowiedź. No, może bardziej fragment odpowiedzi, bo w końcu na kadrze widać jedynie kawałeczek luksusowej kabiny. Można na nim podziwiać falbaniastą lampę, wzorzyste draperie w kolorze zapewne złotym, ręczniki z dodatkiem koronek oraz… porcelanowy walec, pozornie budzący zdumienie wpatrującej się weń kobiety. W którą notabene czujnie wpatruje się jej partner, na wszelki wypadek kryjący się za winklem ze względu na niepewność niewieściej reakcji. No i jest walec – porcelanowy – o którym za chwilę. To natomiast, czego na tym kadrze nie widać, to stosy zaścielających podłogę dywanów oraz przeogromne, iście królewskie łoże z imponującym baldachimem, zajmujące centralną część pomieszczenia.
Szkoda tylko, że takie wyposażenie należy jednak uznać za produkt przesadnie rozbujanej wyobraźni speców od scenografii niż faktyczny wystrój transatlantyckich jednostek. W rzeczywistości luksusowe kabiny miały raczej przytwierdzone na stałe do pokładu wykładziny, równie nieruchome obicia ścian, a łóżka jedynie z rzadka posiadały baldachim. W końcu statkiem buja i ciągłe majtanie się w tę i nazad rozmaitych tkanin mogłoby doprowadzić do choroby nawet najwytrawniejszego wilka morskiego, nie mówiąc już o zagrożeniu pożarowym i utrudnionym wyplątaniu się w razie tonięcia jednostki. W przypadku dzisiejszego kadru nadmierne rozbuchanie jest jednak mimo wszystko usprawiedliwione, bowiem akcja filmu, a w zasadzie odcinka serialu – chodzi o 50-minutową nowelę „Passage on the Lady Anne” („Rejs na Lady Anne”), wyemitowaną w 1963 roku w ramach czwartego sezonu sławetnej „Strefy mroku” – rozgrywa się na statku służącym ongiś jako wycieczkowiec dedykowany młodym parom, które zamarzyły sobie spędzić miodowy miesiąc na oceanie, z dala od cywilizacji. Ponieważ jednak statek oferował takie wycieczki już od półwiecza, nie dziwne, że cały jego wystrój w wyraźny sposób zalatuje naftaliną. Zresztą jak i większość jego pasażerów, którzy już dawno temu przekroczyli wiek emerytalny.
Zaś co do tajemniczego, porcelanowego walca – nasza bohaterka tylko pozornie jest zdumiona, bo chwilę później bez zastanowienia sięga przed siebie i obraca walec tak, żeby wylać z niego wodę do zamocowanej w stojaku misy, w której następnie myje ręce. Walec jest bowiem tak naprawdę dzbankiem na wodę, tyle że poziomym i osadzonym na kołkach, z tak rozłożonym ciężarem porcelany, żeby po puszczeniu przez dłoń natychmiast ustawić się otworem do góry. A wszystko po to, by nawet podczas największych fal woda pozostawała w dzbanku, a nie rozchlapywała się po okolicy, a przy okazji – żeby niewprawny szczur lądowy nie musiał dźwigać naczynia i balansować z nim nad miską. Dziś jednak mało kto już pamięta, że coś takiego istniało. W końcu od dawna na statkach – nawet tych najbiedniejszych – można zamontować sobie blaszaną umywalkę i kran z bieżącą wodą.
powrót; do indeksunastwpna strona

100
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.