„Co nam zostało” aspiruje to tego, by być portretem członków rodziny po wstrząsającej traumie. W rzeczywistości kanadyjska pisarka Shilpi Somaya Gowda skupiła się raczej na tym, by przedstawić głębokie studium psychologicznej manipulacji.  |  | ‹Co nam zostało›
|
Shilpi Somaya Gowda, urodzona w Kanadzie w rodzinie imigrantów z Bombaju, w swoich poprzednich powieściach koncentrowała się głównie na tematach dotyczących różnic obyczajowych pomiędzy poszczególnymi grupami etnicznymi. Motyw amerykańsko-hinduskiego „spotkania kultur” był obecny na przykład w jej powieści „ Ukochany syn”. W książce „Co nam zostało” też mamy amerykańską rodzinę o mieszanych korzeniach: żona Jaya jest hinduskiego pochodzenia, jej mężem jest Keith wywodzący się z typowej amerykańskiej klasy średniej. Mają dwójkę dzieci, nastoletnią Karinę i kilkuletniego syna Prema. Jednak różnice kulturowe są w tej powieści bez znaczenia, to, co dzieje się z Jayą nie jest uzasadnione akurat tym, z jakiej grupy etnicznej się wywodzi. Pierwsza scena, gdy Prem jest prześladowany w szkole za swoje mieszane pochodzenie, a starsza siostra staje w jego obronie, nie ma szczególnego przełożenia na dalszy ciąg rozwijającej się akcji. Pewnego dnia rodzinę spotyka wielkie nieszczęście. Przez moment zastanawiamy się, czy będzie to jednoczące dla wszystkich, ale szybko staje się jasne, że jesteśmy świadkami rozpadu rodziny pod wpływem szczególnie traumatycznego przeżycia. Jaya szuka pocieszenia w duchowości, chwilami tracąc kontakt z rzeczywistością. Keith „ucieka” w pracę, starając się nie myśleć o tym, co się stało. To jednak zaledwie poboczne wątki. Shilpi Somaya Gowda skoncentrowała się głównie na postaci Kariny i jej próbach znalezienia sobie miejsca w świecie. Dziewczyna kończy szkołę, dostaje się na uniwersytet. Dobrze się uczy, jest aktywna w studenckiej społeczności. Może się wydawać, że od tej pory wszystko będzie dobrze. Traumatyczne wydarzenia wydają się już odległe i wszystko wskazuje na to, że to, co złe, jest już daleko za nią. Niestety, wystarczą tylko nieodpowiednio ulokowane uczucia i ból straty, by wystawić się na niebezpieczeństwo. Karina za wszelką cenę chce sama decydować o swoim życiu, unika kontaktu z rodzicami. Poczucie straty i odrzucenia jest dojmujące, ale dziewczyna znajduje na to sposób. Dołącza do pewnej komuny – grupa ludzi założyła ekologiczne gospodarstwo, dzielą się wszystkim między sobą, panuje życzliwość i zapał do wspólnego snucia projektów. Dziewczyna przybiera sobie nowe imię. Co więcej, wydaje się, że wpadła w oko Micahowi, przywódcy komuny… Odtąd przyglądamy się bezsilnie pogrążaniu się Kariny w niebezpiecznej dla niej rzeczywistości. Shilpi Somaya Gowda przedstawiła tu wnikliwe studium psychologicznej manipulacji, nadużywania zaufania, prania mózgu, szantażu. Wiele sytuacji budzi nasz wewnętrzny sprzeciw – refleksje są tym bardziej gorzkie, jeśli uświadomimy sobie, że Karina jest inteligentną, obytą i świadomą siebie osobą. Okazuje się, że to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia, ludzka psychika jest pełna słabości, które ktoś inny może wykorzystać. Pewne dramatyczne wydarzenie sprawi, że Karinie otworzą się oczy i rozpocznie ona drogę z powrotem. Zostało to opisane przez autorkę z wielką empatią i znajomością ludzkiej psychiki. Czy po powrocie będzie na dziewczynę oczekiwać rodzina? Jakie teraz będą relacje między nimi? Na te pytania oczywiście nie odpowiem wprost, by nie zdradzać zbyt dużo z tego, co przeczytamy w książce. Shilpi Somaya Gowda przekonuje w powieści „Co nam zostało”, że siła rodzinnych więzi jest nie do przecenienia i zawsze trzeba mieć nadzieję na to, że uda się je odbudować nawet po największej życiowej tragedii.
Tytuł: Co nam zostało Tytuł oryginalny: The Shape of Family Data wydania: 22 października 2020 ISBN: 978-83-8169-352-3 Format: 440s. 125×195mm Cena: 39,99 Gatunek: obyczajowa Ekstrakt: 70% |