„Dziki ląd” to debiut wydawnictwa Lost in Time, nowego gracza na naszym rynku. Trzeba przyznać, że bardzo intrygujący.  |  | ‹Dziki Ląd›
|
Przede wszystkim uwagę zwraca sam temat komiksu. Lwia część jego akcji rozgrywa się w osiemnastowiecznych Indiach, które są szturmowane przez Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską. Choć mamy do czynienia z wydarzeniami historycznymi, stanowią one tylko tło właściwej opowieści. Ta ma bowiem źródło w wierzeniach i podaniach ludowych. Zarówno z kręgu hinduizmu, jak i przywiezionych z Europy. Z jednej strony mamy bowiem rakszasa, indyjskiego demona grasującego po zmroku, żywiącego się mięsem, w tym ludzkim. Z drugiej natomiast brytyjską arystokrację wampirów, którym bliżej do nieumarłych, przedstawionych w „Drakuli” Brama Stockera, czy „Wywiadzie z wampirem” Anne Rice, niż „Zmierzchu” Stephenie Meyer. Siłą „Dzikiego lądu” stanowi zatem zderzenie dwóch kultur, które ma stanowić symbol konfliktu brytyjsko-indyjskiego. Zamysł scenarzysty, urodzonego w Mumbaiu, Rama V (ma w portfolio współpracę z DC Comics i Image) jest czytelny i można w nim dopatrywać się zarówno plusów, jak i minusów omawianej pozycji. Autor na pewno bardzo sugestywnie zaprezentował obie strony konfliktu. Rakszas jest dzikim duchem, który próbuje żyć wśród ludzi, walcząc ze swoją zwierzęcą naturą. Zakochał się w śmiertelniczce i spotyka się z nią pod pięćsetletnim banianem (figowcem bengalskim) i choć stara się opanować, żądzę krwi, jest ona w nim bardzo silna. Wampiry natomiast są dystyngowane, majestatyczne i całkowicie odhumanizowane. Dawno już poddały się swoim potrzebom i ludzi traktują jedynie jako hodowlane bydlęta. Cóż, nie trudno zgadnąć, z którą grupą sympatyzuje autor. Dla niego Biszan, czyli rakszas, to siła natury, jednak prezentuje go jako osobę honorową, próbującą żyć z ludźmi. Stał się nawet przyjacielem i powiernikiem kolejnych władców Mjasury (a na pewno Haider Aliego i jego syna Sułtana Tipu). Jest nierozerwalnie związany z Indiami i ich kulturą. Wampiry natomiast stanowią siłę całkowicie obcą, brutalnie zakłócającą równowagę świata. I wszystko byłoby w porządku, bo pomysł jest bardzo dobry i oryginalny. Jednak mam wrażenie, że Ram V za bardzo wziął sobie do serca założenie, że tworzy głęboką, filozoficzną opowieść. W związku z tym (zwłaszcza pod koniec), każde zdanie wypowiadane przez bohaterów ma być wieloznaczne i niebanalne, przez co dialogi stają się bardzo nienaturalne, zaś relacje między postaciami przesadnie posągowe. Sytuacji nie poprawia fakt, że spore fragmenty komiksu posiadają formę listów, będących narracją do prezentowanych wydarzeń. Nie to, że mamy do czynienia z rzeczą nie do przejścia, albowiem lektura, kiedy się w nią już wejdzie, jest wciągająca, ale mam wrażenie, że momentami jest przegadana. W tym wypadku sprawdza się zasada, że mniej znaczy więcej. Olśniewa natomiast strona graficzna „Dzikiego lądu”, za którą odpowiada, stacjonujący obecnie w Dehli, Sumit Kumar. Prezentuje klasyczny styl rysowania, ale za to pełen szczegółów. Odzwierciedlone przez niego osiemnastowieczne Indie zapierają dech w piersiach, bez względu na to, czy mamy do czynienia z bujną roślinnością, czy przepychem pałaców. On również stosuje podział między kolorową Azję, a ponurą, wiecznie zachmurzoną Wielką Brytanię. Pomimo uwag, przedstawionych powyżej, „Dziki kraj”, jawi się jako oryginalny i interesujący komiks, który warto poznać. Należy też wspomnieć, że został bardzo starannie wydany w twardej oprawie i z małym zestawem bonusów w formie minisłowniczka i galerii okładek, które również robią spore wrażenie.
Tytuł: Dziki Ląd Data wydania: 22 maja 2020 ISBN: 9788395686900 Format: 170x260 mm Cena: 69,99 Gatunek: groza / horror Ekstrakt: 70% |