powrót; do indeksunastwpna strona

nr 02 (CCIV)
marzec 2021

Klasyka kina radzieckiego: W pogoni za Lisem
Stanisław Goworuchin ‹Gdzie jest Czarny Kot? cz. 3›
Im głębiej w las, tym więcej drzew. Co w kontekście miniserialu Stanisława Goworuchina „Gdzie jest Czarny Kot” można sparafrazować następująco: im więcej zachodu wokół tropienia bandy, tym większa zuchwałość przestępców. A już na szczyty bezczelności wznosi się niejaki Foks. Jewgienij Foks!
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Praca milicjanta nigdy nie należała do łatwych. Mimo zadekretowanego odgórnie w krajach komunistycznych szacunku dla munduru, obywatele w rzeczywistości niechętnie mieli do czynienia z funkcjonariuszami. Zwłaszcza, że jednoznaczne kojarzyli im się oni z aparatem represji. W Związku Radzieckim w szczególności! Rykoszetem uderzało to także w tych, którzy ewidentnie stali po stronie zwykłych ludzi – pracowników wydziałów kryminalnych, codziennie narażających zdrowie i życie podczas tropienia bezwzględnych morderców, zuchwałych złodziei czy przebiegłych aferzystów. Oficjalna propaganda widziała to oczywiście zupełnie inaczej. Milicjantom oddawano cześć, doceniano ich trud, niemal kłaniano się w pas. Pisano o nich podniosłe wiersze (ba! nawet o ubekach, którzy nie śpią w nocy, by spać mógł ktoś), kręcono filmy, w których odznaczali się niezwykłą inteligencją i nadzwyczajną odwagą. Dlaczego więc ujęcie przestępcy trwało zazwyczaj bardzo długo?
Zawsze trzeba brać bowiem poprawkę na to, że bandyta też może być zaskakująco inteligentny i szaleńczo odważny. Przynajmniej jeden taki pojawia się w miniserialu Stanisława Goworuchina „Gdzie jest Czarny Kot?”. To Jewgienij Foks! A raczej – po prostu – Foks, bo podobno nie lubi, jak inni zwracają się do niego po imieniu. Kapitan Gleb Żegłow i inni milicjanci z moskiewskiego Wydziału do Walki z Bandytyzmem tropią go już od jakiegoś czasu. Niestety, z marnym skutkiem. Jakby ścigali nie żywego człowieka, lecz cień. Nie są nawet pewni jak wygląda. Nie mają jego zdjęcia. Choć jeden z nich – konkretnie starszy lejtnant Władimir Szarapow – spotkał go już raz na swej drodze. I dał mu się klasycznie wywieść w pole. Niepowodzenia milicji sprawiają, że banda Czarnego Kota staje się coraz bardziej śmiała. Napadają na sklepy i magazyny już praktycznie każdego dnia; nie wahają się zabić. Po kolejnym udanym skoku szef Żegłowa wzywa do siebie kapitana i obsztorcowuje go jak uczniaka. Gorzej, że oficer nie ma nic na swoją obronę.
Choć jednak jakaś nadzieja tli się… Wpadłszy na trop krawcowej-modystki Wiery, u której tajemniczy Foks przechowuje skradzione fanty, Żegłow zarządza „kocioł”, licząc na to, że prędzej czy później złodziej pojawi się po trefny towar. Dzień i noc czyhają więc na niego dwaj doświadczeni funkcjonariusze, którzy… Otóż to, w zetknięciu z tak zdeterminowanym i sprytnym bandytą nawet ich doświadczenie okazuje się nic nie warte. W momencie zagrożenia Foks sięga bowiem po broń i nie ma najmniejszych zahamowań, by jej użyć. Ale kolejna porażka, choć dotkliwa, nie zniechęca Żegłowa – nie może zresztą pozwolić sobie na rezygnację. Doskonale zdaje sobie przecież sprawę z tego, chociaż głośno to w filmie nie wybrzmiewa, że za ewentualną klęskę w tej bitwie zapłaciłby bardzo wysoką cenę. Na szczęście pozostaje do sprawdzenia jeszcze jeden trop. Jest nim ekskochanka Foksa, Ira (a w zasadzie Ingrid) Sobolewska.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
To kobieta może już nie najmłodsza, ale wciąż urzekająca (dojrzałą) urodą. Rozstała się z Foksem przed paroma miesiącami, ponieważ – dla przesłuchującego ją Szarapowa to żadna nowość – miał on skłonność do przestępstw, z popełniania których nie miał zamiaru się wycofać. Oficer nie ma jednak wątpliwości, że Ira wciąż czuje do niego sympatię. Zresztą kiedy i on, poznawszy rysopis poszukiwanego bandyty, zdaje sobie sprawę, że już kiedyś go spotkał – zaczyna rozumieć Sobolewską. Wszak to człowiek, który dzięki miłej powierzchowności jest w stanie oszukać chyba każdego. Rozmowa przynosi też konkretną wiadomość – od jakiegoś czasu Foks utrzymuje kontakt z pozującym na człowieka z elity wyrafinowanym złodziejem Piotrem Rucznikowem, który okazuje się „starym znajomym” – teraz trzeba go tylko odszukać, przyskrzynić i zmusić do mówienia. Co na pewno nie będzie łatwe, bo przecież Rucznikow to tak zwany „wor w zakonie” – bandycki autorytet. A tacy za punkt honoru poczytują sobie nie rozmawiać z milicją.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W trzeciej odsłonie opowieści, poza dobrze już znanymi odtwórcami głównych ról, jak Władimir Wysocki i Władimir Konkin, pojawiają się kolejni nowi aktorzy. Wreszcie dowiadujemy się, w kogo wcielił się przesympatyczny Aleksandr Bielawski („Ironia losu, czyli Szczęśliwego Nowego Roku”) – i wtedy łatwiej nam zrozumieć, dlaczego, mimo złych doświadczeń, Ira Sobolewska, grana przez Natalię Fatiejewą („Hełm Aleksandra Macedońskiego”, „Zgrywa”), wciąż czuje do niego „miętę”. Surowy szef Żegłowa ma twarz Jewgienija Szutowa („Niezłomny [Komunista]”, „Ty dla mnie, ja dla ciebie”), dystyngowany Rucznikow – Jewgienija Jewstigniejewa („9 dni jednego roku”, „Zakręt szczęścia”), a jego pomocnica Swietłana Wołokuszyna – Jekatieriny Gradowej (rocznik 1946), absolwentki szkoły aktorskiej przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym, która na ekranie pojawiła się zaledwie kilka razy, a na deskach teatralnych niewiele więcej.



Tytuł: Gdzie jest Czarny Kot? cz. 3
Tytuł oryginalny: Место встречи изменить нельзя
Zdjęcia: Leonid Burłaka
Rok produkcji: 1979
Kraj produkcji: ZSRR
Czas trwania: 70 min
Gatunek: kryminał
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

89
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.