Nie będę bardzo oryginalny twierdząc, że lubię ładnie wydane komiksy. Duży format (powiększony A4), twarda okładka, dużo materiałów dodatkowych. Taki właśnie jest pierwszy tom „Świata Dryftu”, i, co ważne, zawiera całkiem nieźle zapowiadającą się historię.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Już po otwarciu albumu widzimy, że Ken Broeders umie zadbać o stronę wizualną powieści. Kadry wypełnione są pięknymi pastelowymi kolorami, a układ samych rysunków jest często nieszablonowy, dostosowany do potrzeb narracji. Osobiście bardzo lubię takie schematy, gdy na tle większego rysunku, czasem całostronicowego, umieszczone są mniejsze, poświęcone konkretnemu wątkowi. I takich rozwiązań można znaleźć w „Świecie Dryftu” całkiem sporo. Bardzo ciekawą stworzył też Broeders galerię postaci, zarówno tych pierwszo- jak i drugoplanowych. No właśnie. A propos postaci i głównych bohaterów. Jak można się domyśleć, Dryft to kraina równoległa do naszego świata, w typie w miarę klasycznego fantasy (acz z domieszką elementów osiemnastowiecznych), czyli zamieszkana przez różnej maści trolle, elfy, krasnoludy, lub też stworzenia wyglądające jak wspomniane, ale dla niepoznaki mające inne nazwy. Dwójka głównych bohaterów to młoda i urocza dziewczyna imieniem Ysabeau oraz hobbitopodobny elf 1) Dellric Twotter. Wygląda na to, że dramatyczne okoliczności, w których się spotkali, splotły ich losy na dłużej. Dellric to agent do zadań specjalnych niejakiej Mateczki K’Nesser, postaci dosyć wrednej i dążącej do zapanowania nad Dryftem. Twotter to typowy cwaniaczek, dla którego najważniejsze jest przetrwanie we wrogim mu świecie. Ysabeau jest natomiast opętana przez czteroręką wiedźmę i z jakiegoś powodu, to spotkanie z Dellrikiem uwalnia ją z tej mocy. W tle losów tej dwójki, widzimy większe wydarzenia targające Dryftem, ale nasi bohaterowie, wbrew klasyce fantasy, póki co, nie są ich bezpośrednimi uczestnikami. W pierwszym rzędzie muszą się skupić się na ratowaniu własnej skóry, bo Dryft, nawet nie licząc Mateczki K’Nesser, pełen jest wrednych postaci. Dzięki temu jednak, że Broeders nie wrzucił Ysabeau i Dellrika od razu w jakąś epicką historię, mamy więcej czasu na poznanie ich i polubienie. Należy się spodziewać, że trakcie kolejnych dwóch tomów cyklu (całość jest zapowiadana jako trylogia), „wielka machina społecznych zmian w światach fantasy” wciągnie naszych bohaterów. Niemniej jednak miejmy nadzieję, że po drodze wyjaśni się kilka spraw. Kim dokładnie jest czwororęka wiedźma i co łączyło ją z Ysabeau? Skąd dokładnie pochodzi Ysabeau? Olbrzymią gratką dla fanów komiksu jest solidna porcja dodatków, głównie graficznych. Znajdziemy tu szkice, rysunki próbne dla wydawców, koncepcje rozwojowe niektórych postaci wraz z garścią komentarzy autora. Jak zawsze w takich przypadkach jest to interesujące przybliżenie tego, jak powstawał komiks. Może to nie „Szninkiel” czy też „W poszukiwaniu ptaka czasu”, ale zdecydowanie jest „Świat Dryftu” solidną porcją fantasy. Już zaczynam żałować, że to zaledwie trylogia. 1) – czyli z tych elfów, do których przyzwyczaili nas Tolkien z Jacksonem
Tytuł: Świat Dryftu #1: Opowieść o złodziejach i trollach Data wydania: 15 lutego 2021 ISBN: 978-83-956869-3-1 Format: 88s. 232x320 mm Cena: 66,00 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 70% |