powrót; do indeksunastwpna strona

nr 02 (CCIV)
marzec 2021

Kres nieskończoności
Tomasz Nowak
Tom Grindberg, Ron Lim, Angel Medina, Tom Raney, Jim Starlin ‹Krucjata nieskończoności›
Po starciu z Thanosem i Magusem nadszedł czas na trzecią monumentalną konfrontację – z dobrem wcielonym. W „Krucjacie nieskończoności” Bogini, uosabiająca dobro wyekstraktowane z Adama Warlocka, zamierza wprowadzić nowy porządek świata. Nie wszystko jednak złoto, co się świeci. Za pośrednictwem Bogini niezrównany Jim Starlin postanowił udowodnić że dobro, podobnie jak zło, niejedno ma imię.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Religia wśród superbohaterów? Skończony raj w finale wielkiego planu mającego oczyścić świat z wszelkiego zła? Proszę bardzo. Bogini werbuje masowo „religijnych” herosów o parapsychicznych zdolnościach, by użyć ich dla zorganizowania powszechnego wniebowstąpienia. Wpływ szczytnej idei (choć nie tylko jej) na umysły wyznawców jest tak przemożny, że nie pozwala zanegować jedynej słusznej wizji.
Pozostawieni, czyli ci, którzy nie trafili z wybrańcami do Raju Omega, mają z tym problem. I dylemat. Trudno się im połapać, jakie są prawdziwe zamiary Bogini i jak się z nimi uporać, gdyż mimo że głosi ona idealny świat i panowanie dobra, jest w nich coś wielce niepokojącego.
Na blisko pięciuset stronach przewija się znów przebogate spektrum marvelowych osobowości. Trudniej stwierdzić kogo tu nie ma, niż odwrotnie. Jednak na pierwszy plan, z oczywistych względów, wysuwają się nieliczni. Niekiedy są to postaci zaskakujące, choćby Moondragon czy troll Pip.
Ten ostatni zresztą służy za jeden z licznych katalizatorów dla ogromnej doniosłości opisywanych zdarzeń, rozpatrywanych w skali wszechświata i czasoprzestrzeni. Gdyby takich wentyli zabrakło, cała opowieść zapadłaby się pod ciężarem własnej pompatyczności. Ale nie, udało się ją bardzo zgrabnie poprowadzić i obronić.
Akcja toczy się dwutorowo. W naszej rzeczywistości superbohaterowie podejmują walkę z Boginią i jej akolitami znanymi sobie, dostępnymi środkami. Zupełnie inną drogę obiera Adam Warlock. Zawierza jednemu ze śmiertelnych wrogów, próbuje zwerbować kolejnego… Cały czas krąży miedzy wymiarami, szukając odpowiedzi na pytanie, jak ocalić pierwotny wymiar przed zakusami dobrej strony swej osobowości.
Starlin z góry zakłada, że religia to „opium dla mas” i za jej głosem idą tylko zmanipulowane umysły. W interpretacji nieco lżejszej, raj to utopia budowana przez zaślepionych wyznawców. Jest to idea albo nierealna, albo stanowiąca prostą drogę do rozwiązań ostatecznych.
Można się z tym zgodzić bądź nie, ale warto docenić cały stworzony przez niego konstrukt. Nazwa „crossover” jest dla niego ujęciem bardzo skromnym. Scenariusz skutecznie miesza strony, myli tropy, wypacza intencje, zamydla oczy, żongluje ideami i nawiązaniami – biblijnymi, ale też sekciarskimi i odwołującymi się do bardzo modnego pod koniec XX w nurtu New Age – które, faktycznie, bezmyślnie, acz chętnie w kółko powtarzane stają się wyłącznie substytutem świadomej wiary. Niektóre wywody są niepotrzebnie nadmiernie rozwleczone, ale i tak o niebo ciekawsze od psychologicznych „analiz”, którymi ociekają komiksy już ledwie dekadę młodsze. Starlin potrafi w swej negacji celnie ukłuć, otworzyć oczy, zaskoczyć. W ostateczności przewrotnie na bohaterów kreuje tych, których raczej za piewców dobra uznać trudno. Co zresztą sami o sobie twierdzą otwarcie.
Tom na pewno podbije serca fanów oldskulowych grafik komiksowych rodem z XX wiecznej tradycji superbohaterskiej. To specyfika odległa od współczesnej, komputerowej uniformizacji. Klasyczne, płaskie kolory, a z drugiej strony orgia barw i psychodeliczne wizje przestrzeni międzywymiarowej przynależą zdecydowanie do innej epoki. Dobitnie wyrażają własny styl twórców widoczny w różnicach pomiędzy poszczególnymi częściami-zeszytami. Nie zakłóca to jednak wizualnej ciągłości.
Koniec trzytomowej „Sagi Nieskończoności” jest pouczającą lekcją dla wszystkich, którym wydaje się że splecione ze sobą filmy MCU to pomysł współczesny. Czy jest najwybitniejszą częścią serii (wypadałoby, przecież to finał!) można się spierać. Raczej nie, ale z pewnością broni się bardzo dobrze. Na tyle godnie, iż budzi żal, że to już naprawdę koniec.
Godny finał megasagi – jednej z najważniejszych w dziejach komiksu nie tylko superbohaterskiego. Ogromny szacunek dla scenarzysty, któremu udało się pospinać masę wątków, dołożyć ładunek przemyśleń, rozwinąć bohaterów i domknąć całość nie gubiąc sensu i nie tonąc w mętnych rozważaniach. Lektura niezwykle przyjemna graficznie dla tych, którzy doceniają w komiksie rękę twórców, zwłaszcza gdy ci muszą nadać kształt tak rozległym wizjom.
Plusy:
  • solidny finał ogromnej sagi
  • wciągająca wieloaspektowa lektura zgrabnie mieszająca wątki i perspektywy
  • umiejętne, choć z założoną tezą, wplecenie wątków religijnych
  • rozwój kluczowych postaci
  • oldskulowy rysunek, niepozujący na hiperrealizm
  • znakomite graficzne realizacje rzeczywistości międzywymiarowych oraz Wieczności i Nieskończoności
Minusy:
  • rozbicie historii na dwa wątki o nierównomiernej intensywności
  • przydługie dialogi i monologi religijno-filozoficzne



Tytuł: Krucjata nieskończoności
Scenariusz: Jim Starlin
Data wydania: 22 stycznia 2020
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328197800
Format: 492s. 170x260mm
Cena: 139,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

145
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.