Poprzedni odcinek "Deadly Class" tak wysoko podniósł poprzeczkę, że ciężko byłoby go przebić. Część piąta pod tytułem "Karuzela" tego nie zrobiła, ale i tak jest bardzo dobrze.  |  | ‹Deadly Class #5: 1988 Karuzela›
|
Ostatnio w Akademii Zabójców Kings Dominion sporo się działo. Pierwszy rocznik musiał zdać egzamin zaliczeniowy, który polegał na tym, że starsi koledzy urządzili sobie na nich polowanie. Nie obyło się bez dramatycznych scen i mrożących krew w żyłach zwrotów akcji. Z wstrząsającą kulminacją na ostatnich stronach. W efekcie na drugim roku zameldowało się niewielu uczniów. Teraz muszą poradzić sobie z traumą i zacząć organizować swoje życie na nowo. Zwłaszcza, że już nie są najbardziej pogardzaną grupą Akademii. Tę zasilają nowi, niczego nieświadomi uczniowie. Nie chcę zdradzać za dużo tym, którzy jeszcze nie czytali poprzedniego albumu, więc powiem tylko tyle, że na główną bohaterkę serii wyrosła zabójczo piękna i równie niebezpieczna Saya. Egzamin bardzo jej dał w kość, przede wszystkim pod względem emocjonalnym i teraz szuka spokoju i wyciszenia. Najczęściej odwiedzając groby zamordowanych przyjaciół. Jednak sadystyczny dyrektor Lin wcale nie ma ochoty zostawiać ją w spokoju. Zleca jej opiekę nad jedną z pierwszorocznych uczennic – czarnoskórą Zenzele. W pakiecie znajdują się jej barwni znajomi: Wietnamczyk Quan, chcący być bardziej amerykański od Amerykanów, ortodoksyjny miłośnik RPG i metalu Helmut z NRD i opryskliwy Indianin, będący jednocześnie fanem deskorolek Tosahwi. Krótko mówiąc zabawa zaczyna się od początku. Ale nie do końca. Pierwszoroczniacy szpanują, chcą być jak najbardziej macho i sprawiają wrażenie beztroskich, ale my już wiemy, że to tylko maski, pod którymi kryją swoje lęki. Ciężko nam również ich polubić, ponieważ wiemy na czym polega egzamin, który będą musieli przejść za kilka miesięcy. Scenarzysta Rick Remender jest okrutnikiem i nie ma litości dla nikogo. Ciężko jest się zaangażować w losy kogoś, kto za chwilę może zginąć. Czytelnicy postawieni są więc w takiej samej sytuacji, co sami bohaterowie „Deadly Class” i należy to uznać za efekt geniuszu twórców. A najgorsze, że tych debiutujących postaci nie sposób nie lubić. Remender znów wykreował pełnokrwiste , nieszablonowe osobowości. Z jednej strony ukazał problemy z jakimi muszą borykać się młodzi ludzie, a z drugiej nie zrezygnował z rubasznego humoru. Epicka opowieść Hansa o problemach gastrycznych wywołanych zjedzeniem bratwurstów przysłanych przez mamę, to mistrzostwo świata. Tak samo, jak recytowanie przez niego modlitwy do Croma z filmu „Conan barbarzyńca”. 1)Jednak komiks nie skupia się tylko na nowych postaciach. Otrzymujemy także kontynuację wcześniejszych wątków. Dotyczą one tych, którzy przeżyli egzaminacyjną jatkę. Tu na pierwszy plan wysuwają się antypatyczny egocentryk Shabnam i rywalizujący z nim, zatwardziały wyznawca Lenina Viktor. Choć zawarli tymczasowy rozejm, wyraźnie widać, że jest on bardzo kruchy, co dobrze wróży przyszłym odsłonom serii. Od strony graficznej otrzymujemy to, do czego zdążył nas już przyzwyczaić Wes Craig, czyli nieco niedbały, ale mięsisty styl, który doskonale oddaje atmosferę komiksu. Kiedy trzeba potrafi zabłysnąć iście krwawymi sekwencjami, jak również nie boi się przekraczać granic dobrego smaku. Pewną niespodzianką są nieco pastiszowe, ale jednocześnie rozczulające kadry wizualizujące grę w „Dungeons & Dragons”. Okazuje się, że Craig doskonale odnajduje się także w konwencji fantasy. Do tej pory każdy kolejny odcinek „Deadly Class” był lepszy od poprzedniego. „Karuzela” nie przeskoczyła jednak poprzednika, bo i znaleźliśmy się w dziwnym momencie, kiedy to intrygi trzeba budować od początku. Ale Rickowi Remenderowi udało się wyjść z tego niebezpiecznego, ślepego zaułka obronną ręką. A finał komiksu sprawia, że na jego kontynuacji już nie mogę się doczekać. 1) Dla tych, co nie pamiętają, modlitwa brzmiała ona następująco: „Cromie, nigdy dotąd nie wznosiłem do ciebie modłów! Nie znam słów, jakimi mógłbym się do ciebie zwrócić. Nikt, nawet ty, nie pomni, czyśmy mężami byli prawymi, lub wszetecznymi. Nie będą wiedzieć, czemuśmy walczyli i za co polegliśmy. Liczy się tylko to, że sam czoła stwiłem ciżbie. I tylko to jest ważne! Wiem, że wysoko cenisz męstwo, więc spełnij jedno me życzenie. Daj mi posmakować zemsty! A jeśli mnie nie wysłuchasz, to nie cię diabli wezmą!”
Tytuł: Deadly Class #5: 1988 Karuzela Data wydania: 13 stycznia 2021 ISBN: 978-83-8230-041-3 Format: 128s. 170x260 mm Cena: 44,00 Gatunek: sensacja Ekstrakt: 80% |