Siódma w ogóle, a czwarta po reaktywacji pełnowymiarowa płyta oktetu Godspeed You! Black Emperor znamionuje wciąż wysoką formę Kanadyjczyków. I chociaż na „G_d′s Pee at States End!” trudno znaleźć coś nowego, czego nie słyszelibyśmy na wcześniejszych albumach zespołu z Montrealu, to jednak jego muzyka sięga głęboko do trzewi i serca. I nie pozwala przejść obok obojętnie.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Pierwszy rozdział w dziejach zespołu został zamknięty w 2003 roku po dziewięciu latach funkcjonowania. Pozostały po nim trzy wartościowe albumy – „F#A#∞” (1997), „Lift Your Skinny Fists Like Antennas to Heaven” (2000) oraz „Yanqui U.X.O.” (2002) – do których wszyscy wielbiciele post-rocka spod znaku Constellation Records z przyjemnością wracają po dziś dzień. Potem nastąpiła siedmioletnia przerwa, w trakcie której członkowie GY!BE zaangażowani byli w inne projekty (jak chociażby Set Fire to Flames, Hrsta, Molasses, Esmerine, Thee Silver Mt. Zion Memorial Orchestra czy Black Ox Orkestar). Powrót – w glorii i chwale – nastąpił w 2010 roku i od tamtej pory grupa istnieje już nieprzerwanie, na dodatek regularnie publikując kolejne premierowe krążki: począwszy od „’Allelujah! Don’t Bend! Ascend!” (2012), poprzez „ ’Asunder, Sweet and Other Distress’” (2015) i „Luciferian Towers” (2017), aż po dzieło najnowsze – „G_d′s Pee at States End!”. Pomiędzy dwoma ostatnimi przerwa była najdłuższa, bo aż trzyipółletnia. Ale za to ostatni etap prac został sfinalizowany ekspresowo: sesja nagraniowa – w dobrze już muzykom Godspeed You! Black Emperor znanym montrealskim studiu Hotel2Tango – trwała niespełna tydzień (od 6 do 11 października ubiegłego roku); kolejnych siedem dni zajęły natomiast dogrywki, nakładki i mastering. Tempo godne pochwały! Jeśli jednak zdamy sobie sprawę, że od dobrej dekady zespół występuje w praktycznie niezmienionym składzie (drobną korektą personalną było zastąpienie po nagraniu „’Allelujah! Don’t Bend! Ascend!” perkusisty Bruce’a Cawdrona – Timothym Herzogiem), pojmiemy, skąd to zrozumienie i chwytanie wszystkiego „w pół słowa”. Co ciekawe, w porównaniu z „Luciferian Towers” nie zmieniło się także instrumentarium grupy. Gitarzysta David Bryant ponownie sięgnął więc po syntezator analogowy MG-1, a jego kolega po fachu Efrim Manuel Menuck – po syntezator OP-1 (wykorzystywanym też jako sampler i sekwencer); ostatni z wymienionych zrezygnował jedynie z dogrywanie ścieżek organów, co tym razem pozostawił tylko na głowie skrzypaczki Sophie Trudeau. Także konstrukcja „G_d′s Pee at States End!” podobna jest do wszystkich albumów nagranych po reaktywacji (najbardziej do „’Allelujah! Don’t Bend! Ascend!”). Oznacza to tyle, że na płytę trafiły cztery kompozycje: dwie dłuższe, kilkuczęściowe (w przybliżeniu dwudziestominutowe) oraz dwie krótsze (trwające poniżej siedmiu minut). W przypadku tych pierwszych każda część ma swój odrębny tytuł, co w efekcie sprawiło, że rozrosły się one do całkiem sporych rozmiarów. Ot, proszę: „A Military Alphabet (Five Eyes All Blind) (4521.0kHz 6730.0kHz 4109.09kHz) / Job’s Lament / First of the Last Glaciers / Where We Break How We Shine (Rockets for Mary)” oraz „Government Came (9980.0kHz 3617.1kHz 4521.0 kHz) / Cliffs Gaze / Cliffs’ Gaze at Empty Waters’ Rise / Ashes to Sea or Nearer to Thee”. Ale czy w przypadku GY!BE coś jeszcze powinno nas dziwić?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Otwarcie płyty, która okazuje się kolejnym koncept-albumem w dorobku Kanadyjczyków, jest nieco zaskakujące. I nie chodzi o pojawiające się we wstępie do „A Military Alphabet (…)” dźwięki zaczerpnięte z transmisji radiowej (za dobór wszystkich odpowiadał Efrim Menuck); raczej o powolny monotonny rytm, który jednoznacznie może kojarzyć się ze stylistyką sludge i post-metalu. A w tym kierunku, jak dotąd, montrealczycy raczej rzadko spoglądali. Nie brakuje też innych „smaczków”, jak chociażby rozbrzmiewająca na początku partia gitary, która z miejsca przywodzi na myśl Hendrixowską wersję „The Star-Spangled Banner”. W dalszym ciągu zespół zagęszcza atmosferę; nakładają się na siebie ścieżki kolejnych instrumentów, a mocy całości przydaje rozbudowana sekcja rytmiczna (dwa zestawy perkusyjne, gitara basowa oraz… elektryczny kontrabas). Dopiero w połowie muzycy pozwalają słuchaczom na wzięcie głębszego oddechu. Szybko jednak – głównie za sprawą syntezatorów – zostaje otwarty nowy wątek. Owszem, bardziej melodyjny (vide duet gitarowy-skrzypcowy), ale jednocześnie przywołujący nastrój grozy, gdy wykluwa się z niego makabryczny walczyk.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Fire at Static Valley” GY!BE zamienia się w zespół, który mógłby uświetnić każdą uroczystość… pogrzebową. Jest w tej sześciominutowej kompozycji tyle rzewności i elegijnego smutku, tyle mrocznych i ponurych dźwięków Mooga, że aż ściska serce. Chciałoby się rzec, że to muzyka doskonale ilustrująca nasze pandemiczne czasy, ale przecież Kanadyjczykom zdarzało się grać w ten sposób jeszcze przed nastaniem koronawirusa. „Government Came (…)” to druga ze specyficznych suit Godspeed You! Black Emperor. Tym razem instrumentami wyeksponowanymi na plan pierwszy stają się gitary (w końcu jest aż trzech grających na nich muzyków: Menuck, Moya i Bryant) oraz skrzypce (Trudeau). To one odpowiadają za budowanie nastroju i one także, wydatnie jednak wspierane przez syntezatory (Menuck i Bryant) oraz dzwonki (Timothy Herzog), sprawiają, że im bliżej końca, tym bardziej rozjaśnia się przesłanie zespołu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie można wprawdzie liczyć na skoczne melodie, ale w porównaniu z tym, co grupa zaproponowała w „Fire at Static Valley”, robi się znacznie bardziej optymistycznie. Z kolei w zamykającym całość „Our Side Has to Win (for D.H.)” montrealczycy nawiązują do dronowych poszukiwań z poprzednich albumów, ale nie zapominają też o tym, aby na finał powrócić do klimatycznych dźwięków skrzypiec i elektrycznego kontrabasu. Uwielbiacie ten bezbrzeżny, oceaniczny smutek, wylewający się z wcześniejszych płyt Godspeed You! Black Emperor? Przybijały Was swym elegijnym ciężarem do ziemi takie kompozycje, jak „Mladic” (z „’Allelujah! Don’t Bend! Ascend!”) czy „Bosses Hang” (z „Luciferian Towers”)? To znaczy, że po „G_d′s Pee at States End!” możecie sięgać w ciemno! Skład: Efrim Menuck – gitara elektryczna, syntezator OP-1, dźwięki radiowe Mike Moya – gitara elektryczna David Bryant – gitara elektryczna, syntezator analogowy MG-1 Thierry Amar – gitara basowa, elektryczny kontrabas Mauro Pezzente – gitara basowa Sophie Trudeau – skrzypce, organy Timothy Herzog – perkusja Aidan Girt – perkusja Karl Lemieux – wizualizacja Philippe Leonard – wizualizacja
Tytuł: G_d’s Pee at States End! Data wydania: 2 kwietnia 2021 Nośnik: CD Czas trwania: 52:38 Gatunek: rock W składzie Utwory CD1 1) A Military Alphabet [Five Eyes All Blind] [4521.0kHz 6730.0kHz 4109.09kHz] / Job’s Lament / First of the Last Glaciers / Where We Break How We Shine [Rockets for Mary]: 20:22 2) Fire at Static Valley: 05:58 3) „Government Came” [9980.0kHz 3617.1kHz 4521.0 kHz] / Cliffs Gaze / Cliffs’ Gaze at Empty Waters’ Rise / Ashes to Sea or Nearer to Thee: 19:48 4) Our Side Has to Win [for D.H.]: 06:30 Ekstrakt: 80% |