„Conan – Miecz barbarzyńcy: Conan hazardzista” to druga część antologii krótkich historii o najsłynniejszym Cymeryjczyku świata. I jak to w przypadku antologii bywa, o różnej jakości.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dokładnie rzecz biorąc opowieści mamy trzy i tak, jak to było w przypadku klasycznej serii „Savage Sword of Conan”, prezentują naszego bohatera w różnych miejscach hyboryjskiego świata, a także w różnym wieku. Jedno się jednak nie zmienia – kluczem do rozwiązania kolejnych problemów jest właśnie tytułowy „miecz barbarzyńcy”. I sprawne nim władanie. Zaczynamy od „Zemsty zalotnika”, czyli tego, w jaki sposób stuprocentowego, barbarzyńskiego samca alfa, postrzegają kobiety, a konkretnie odpowiedzialna za scenariusz Mereditch Finch. Od razu spieszę donieść, że nie zrobiła z niego lalusia. Wciąż jest czerstwy oraz twardy i w zasadzie nie różni się od tego Conana, którego portretują mężczyźni. Z drobnym wyjątkiem – w miejscu, w którym panowie wysłaliby go w ramiona chętnej i urodziwej księżniczki, Finch kieruje jego zainteresowania w stronę złota i innych kosztowności. Drugą historią jest trzyodcinkowy „Conan hazardzista”, który wyszedł spod pióra Jima Zuba. Dowiadujemy się w nim, że Cymeryjczyk, poza tym, iż świetnie się wspina, jest niebywale silny, odważny i sprawnie włada mieczem, ma także dryg do gier hazardowych. Nie jest to przesadnie eksponowana jego umiejętność i w sumie nie jest źle. Akcja niemal w całości rozgrywa się w podziemiach podejrzanej speluny, dzięki czemu udaje się wytworzyć ciekawy klimat permanentnego osaczenia. Poza tym po drodze czeka nas kilka niespodzianek i zwrotów akcji. Mnie jednak najbardziej ciekawiła trzecia opowieść „Mroczny kryształ”, do której scenariusz napisał Roy Thomas, człowiek który genialnie przełożył prozę Roberta E. Howarda na język komiksu w latach 70. Tym razem wraz z barbarzyńcą, ruszamy w góry Himeliańskie. Cóż, widać, że autor ma historię Conana w małym palcu. Preferuje także jego nieokrzesaną naturę. Wyraża się ona butnością wobec przeciwników, jak i frywolnością wobec płci pięknej. I ja takiego Cymeryjczyka lubię. Niestety, choć sam scenariusz zły nie jest, to daleko mu do najlepszych dzieł Thomasa. Całkiem przyzwoicie jest natomiast od strony graficznej. Nad każdą częścią pracował inny rysownik i żaden z nich nie poległ. Luke Ross w „Zemście zalotnika” zaprezentował brudniejszą kreskę, bazującą na dużej bezpośredniości w ukazywaniu przemocy. Alan Davis partnerujący Royowi Thomasowi aż po tak spektakularne środki wyrazu nie sięgnął, prezentując bardzo klasyczny, choć przyjemny styl. Największy problem mam natomiast z Patchem Zircherem, który zaprezentował nam „Conana hazardzistę”. O tyle, o ile całkiem zgrabnie radzi sobie z drugim i trzecim planem, a nawet z muskulaturą głównego bohatera, to już rysy twarzy dał mu dziwnie chłopięce. Zdecydowanie za delikatne dla kogoś, kto urodził się na polu bitwy. Ile by nie mówić o wadach omawianej pozycji, to na pewno nie jest ona zła. Całkiem dobrze się ją czyta i uchwyciła klimat howardowskiej prozy. Może i nie mamy do czynienia z czymś wybitnym, ale na dzień dzisiejszy wystarcza mi, ze nie mamy do czynienia z kompletnym blamażem.
Tytuł: Conan – Miecz barbarzyńcy #2: Conan hazardzista Data wydania: 10 lutego 2021 ISBN: 9788328149021 Format: 144s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: fantasy, superhero Ekstrakt: 70% |