powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CCV)
kwiecień 2021

Non omnis moriar: Powrót na Stary Kontynent
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album amerykańskiego jazzrockowego duetu John Lee i Gerry Brown nagrany z towarzyszeniem amerykańskiego pianisty Stu(arta) Goldberga.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po dwóch nagranych w Europie (w drugim przypadku przynajmniej częściowo) albumach duetu, to jest „Infinite Jones” (1974) i „Mango Sunrise” (1975), basista John Lee i perkusista Gerry (Gerald) Brown przenieśli się z powrotem do ojczyzny, czyli do Stanów Zjednoczonych, gdzie zarejestrowali dwa kolejne krążki: „Still Can’t Say Enough” (1976) oraz „Medusa” (1978). Mogło się wówczas wydawać, że Stary Kontynent to już dla nich zamknięty rozdział. A jednak nie. W 1979 roku przeprowadzili kolejny desant na Europę, czego efektem stały się nowe płyty, nad którymi muzycy pracowali w zachodnich Niemczech („Fancy Glance”) oraz w Danii („Chaser”). Pierwszą z nich nagrali w składzie okrojonym do tria, ponieważ do współpracy zaprosili jedynie swego rodaka – pianistę Stu Goldberga.
Stu – a w zasadzie Stuart Wayne Goldberg – urodził się w 1954 roku w należącym do aglomeracji bostońskiej mieście Malden w stanie Massachusetts, ale dorastał w Seattle. Profesjonalną karierę zaczął wcześnie, bo mając zaledwie dwadzieścia lat. Grywał wówczas z takimi tuzami jazzu i fusion, jak Mahavishnu Orchestra, The Eleventh House Larry’ego Coryella, Al Di Meola, Freddie Hubbard czy… Michał Urbaniak. Do Europy trafił właśnie za sprawą Johna i Gerry’ego, którzy w kwietniu 1979 roku ściągnęli go do Monachium, aby w tamtejszym Union Studios nagrać wspólną płytę. Szefostwo studia znało się na rzeczy, wszak tam swoje doskonałe albumy jazzrockowe rejestrowali między innymi Joachim Kühn („Springfever”, 1976) oraz Charlie Mariano („Helen 12 Trees”, 1976). Kühna wspierali w tym zresztą Lee i Brown. Jechali więc tak naprawdę jak do siebie. Nic więc dziwnego, że pracując w dobrze sobie znanym środowisku i z wybitnym artystą, stworzyli longplay, do którego warto wracać nawet po ponad czterech dekadach.
Longplay wydany został jeszcze w tym roku przez Sandra Music Productions, efemeryczną wytwórnię działającą w Stuttgarcie. Na szczęście po latach ukazała się kompaktowa reedycja tego krążka, w przeciwnym wypadku mógłby on być dla wielbicieli Johna i Gerry’ego praktycznie niedostępny. A jaką rolę w nagraniach odegrał Goldberg? Pierwszoplanową! Rezygnując z obecności gitarzystów, automatycznie instrumenty, po które sięgał Stu – to jest fortepiany akustyczny i elektryczny oraz syntezator (czasami można odnieść wrażenie, że w dalekim tle słychać nawet organy, lecz w opisie płyty nie ma informacji o ich wykorzystaniu w trakcie sesji) – stawały się solowymi. Aczkolwiek w dwóch utworach pojawiają się popisy solowe Lee i Browna. Na album trafiło osiem kompozycji: cztery dostarczył Stu, cztery John, Gerry tym razem skupił się jedynie na odtworzeniu tego, co wymyślili jego towarzysze. I zrobił to oczywiście perfekcyjnie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Na dobry początek trio wybrało niespełna pięciominutowy, energetyczny „What It Is”, w którym sekcja rytmiczna funkuje sobie na całego, a Goldberg stara się dotrzymać jej w tym pola. Jednocześnie prowadzi – sam ze sobą – dialog fortepianowo-syntezatorowy (wykorzystując w tym przypadku fortepian elektryczny). Im bliżej końca, tym bardziej – głównie za sprawą Johna i Gerry’ego – zespół odchodzi od funku w stronę klasycznego fusion. Druga w kolejności „Pokhara” jest subtelniejsza; swingujące bas i perkusja tworzą zaś fundament pod jazzowe partie obu fortepianów. Ale i ten utwór znacząco ewoluuje. Gdy sekcja zaczyna grać intensywniej, zmienia się także emocjonalność gry klawiszowca – Stu stara się z jednej strony wspomóc zapętlonym motywem rytmicznym Lee i Browna, a z drugiej wypełnia tło syntezatorowymi plamami. „Tears” to pierwsza z czterech zamieszczonych na krążku kompozycja Lee, która jest de facto jego solowym popisem, adekwatnie do tytułu – nadzwyczaj smutnym.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Stronę A zamyka kolejny numer Lee, będący zarazem jednym z najlepszych na płycie – „Night of the Kings”. To ponad sześć minut jazzrockowej energii, z progresywnymi wtrętami syntezatorów. Całość ma rockowy rozmach (słyszalny nawet w sposobie gry Goldberga na fortepianie akustycznym), ale za to – jazzową treść. Podobnie jak rozbrzmiewający po przełożeniu winylowego krążka na drugą stronę „That’s the Joint”, chociaż tu akurat jest znacznie więcej funku. Jakby komponując ten numer, Lee chciał odpowiedzieć na „What It Is” i udowodnić Stuartowi, że on też potrafi. Goldbergowi utwór musiał się szczególnie spodobać, skoro uszlachetnił go rozbudowaną solówką na syntezatorze. W zamian zaprosił Johna (i tylko jego) do zagrania w duecie „Sangre Caliente”, w którym jazz miesza się, jak u George’a Gershwina, z muzyką klasyczną. Nieobecność w tym nagraniu Brown wetuje sobie w przedostatnim na płycie jazzrockowym „Organism”, którego motorem napędowym są jego bębny oraz improwizacje Stu na fortepianie elektrycznym.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zamykający całe wydawnictwo najkrótszy „The Mypsy” wcale nie jest zbędnym dodatkiem. To bardzo klimatyczne zwieńczenie „Fancy Glance” – nastrojowy fusion z wybijającym się na plan pierwszy basem. To prawdopodobnie tego typu utwory sprawiły, że wsłuchujący się w album niemiecki gitarzysta Toto Blanke zaprosił niebawem Goldberga do współpracy w ramach projektu Electric Circus, po którym – jako wieczne pamiątki – pozostały dwa udane longplaye: „Friends” (1979) oraz „Family” (1980). Może będzie w przyszłości okazja i o nich wspomnieć…
Skład:
Stu Goldberg – fortepian, fortepian elektryczny, syntezator
John Lee – gitara basowa, gitara basowa 8-strunowa
Gerry Brown – perkusja, instrumenty perkusyjne



Tytuł: Fancy Glance
Wykonawca / Kompozytor: Stu Goldberg, John Lee, Gerry Brown
Data wydania: 1979
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 37:28
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) What It Is: 04:40
2) Pokhara: 05:39
3) Tears: 03:20
4) Night of the Kings: 06:22
5) That’s the Joint: 04:37
6) Sangre Caliente: 04:59
7) Organism: 04:46
8) The Mypsy: 03:27
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

123
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.