„Niezniszczalni” to rozszerzenie projektu „DCeased”, przedstawiającego uniwersum DC w czasie pandemii zombie. I nie wiem, czy nie wypada lepiej od głównej serii.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Z grubsza sytuacja w świecie DCeased wygląda następująco: przypadkiem uwolniony wirus antyżycia, rozprzestrzenił się po świecie za pośrednictwem cyfrowej technologii, zamieniając ludzi w coś, co można porównać do zombie. Nie są to już żywe istoty, a wściekłe potwory, których jedynym celem jest zgładzenie wszelkiego życia we wszechświecie. Ich ugryzienie praktycznie natychmiast infekuje zranionego, na co nie ma lekarstwa. Na wirusa nie są odporni także superbohaterowie, którzy po zarażeniu nie tracą swoich umiejętności. Liczba ocalałych z każdą godziną dramatycznie się kurczy i nigdzie nie można spokojnie się schronić, nawet na Temiskirze. O zmaganiach Supermana i innych sztandarowych postaci uniwersum DC opowiadała główna seria poświęcona imprintowi. Niestety mam wrażenie, że scenarzysta Tom Taylor chciał na raz chwycić za dużo srok za ogon i w efekcie wiele wątków był zmuszony potraktować po macoszemu. W „DCeased: Niezniszczalni” może wreszcie skupić się na szczegółach i dopiero czytając ten komiks można w pełni poczuć grozę sytuacji i doświadczyć bezradności towarzyszącej bohaterom. Paradoksalnie tym razem dopingujemy nie pierwszoplanowym herosom, a w większości typom spod ciemnej gwiazdy, których raczej zaliczylibyśmy do grona superłotrów. Z tych dobrych mamy jedynie komisarza Gordona, Jasona Todda (niegdyś Robin) i Cassandrę Cain (Bat-Girl). Wkrótce ta trójka zmuszona zostaje do podjęcia współpracy z takimi jednostkami, jak Deadshot, Bane, Lady Shiva, Cheetah, Kapitan Chłód, Creeper, czy Solomon Grundy, by przeżyć i jednocześnie ocalić grupkę dzieciaków z sierocińca. Choć na kartach komiksu pojawia się całkiem sporo osób, to jednak każda z nich ma swoje pięć minut i zadanie do wykonania. Nie stanowią one tylko podkolorowanej mieszanki, którą spokojnie można potraktować, jako mięsa armatnie. Nawet największy drań okazuje się mieć ludzie odruchy i w efekcie mu dopingujemy. Nie wpływa to jednak na tempo akcji, które cały czas trzyma nas w napięciu. To coś na skrzyżowaniu efekciarstwa „Świtu żywych trupów” Zakka Snydera i permanentnego poczucia osaczenia niczym u Georga Romero. Za grafikę komiksu odpowiada Karl Mostert, który potrafi ukazać spektakularne, krwawe pojedynki, bez bawienia się w taryfę ulgową, ale jednocześnie nie przekrcza granicy ekstremalnego gore. Gorzej, że nie zawsze radzi sobie z twarzami postaci, przez co momentami wypadają groteskowo. „DCeased: Niezniszczalni” pokazują, że projekt ten jest czymś więcej, niż kopią „Marvel Zombies” i wciąż można wykorzystać nieumarłych, by zaprezentować ciekawą, trzymającą w napięciu historię. Jeśli projekt ten będzie szedł w tym kierunku, pozostaje tylko przyklasnąć inicjatywie.
Tytuł: DCEased – Niezniszczalni Data wydania: 10 lutego 2021 ISBN: 9788328159334 Format: 144s. 170x260mm Cena: 59,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |