powrót; do indeksunastwpna strona

nr 03 (CCV)
kwiecień 2021

Non omnis moriar: Cudem wróceni na ojczyzny łono
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj trzeci „solowy” album amerykańskiego jazzrockowego duetu John Lee i Gerry Brown z udziałem między innymi Davida Sanborna oraz braci Michaela i Randy’ego Breckerów.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Chociaż pracy i kolejnych zleceń im nie brakowało, basista John Lee i perkusista Gerry (Gerald) Brown znajdowali czas nie tylko na wspomaganie innych artystów, ale również pielęgnowanie własnej solowej kariery. Po publikacji nagranych głównie w Europie albumów „Infinite Jones” (1974) oraz „Mango Sunrise” (1975), czyniąc przygotowania do realizacji kolejnego, zdecydowali się wrócić do ojczyzny. Sesje, której owocem stał się – ponownie wydany przez nowojorską wytwórnię Blue Note – longplay „Still Can’t Say Enough”, odbyły się w sierpniu 1976 roku w dwóch studiach: Electric Lady w Nowym Jorku oraz The Sound Labs w Hollywood. Z jednym tylko wyjątkiem wzięli w nich udział artyści amerykańscy, a tym „rodzynkiem” był holenderski klawiszowiec (tu konkretnie grający na syntezatorowych i organach) Rob Franken – jedyny muzyk, nie licząc oczywiście liderów projektu, którego można było usłyszeć również na „Mango Sunrise”.
Tym razem znacznie też zostało poszerzone grono współpracowników. Rozwinięto przede wszystkim sekcję dętą, która w niektórych utworach liczyła nawet sześć osób, w tym takie – w przyszłości – tuzy, jak David Sanborn (saksofon altowy), nieżyjący już Michael Brecker (saksofon tenorowy) oraz jego starszy brat Randy (trąbka, skrzydłówka). Gościnnie zaistnieli także Gary Bartz (saksofon altowy) i Ernie Watts (saksofon tenorowy), pojawiając się – każdy z nich – w jednej kompozycji. Lee i Brown zaprosili też kilku klawiszowców; poza Frankenem, który musiał w tym celu przebyć Atlantyk, byli to Hubert Eaves III, Harold „Ivory” Williams oraz – znany z kooperacji z Frankiem Zappą w składzie The Mothers of Invention – Ian Underwood. Role gitarzystów solowych i rytmicznych pełnili natomiast Reggie Lucas i Ray Gomez. Za ciekawostkę należy uznać z kolei udział w sesji perkusjonisty (w jednym numerze udzielającego się dodatkowo wokalnie) James Mtumego, znanego z płyt pianisty McCoya Tynera („Song for My Lady”, „Sama Layuca”).
W porównaniu z poprzednikami album „Still Can’t Say Enough” jest na pewno bardziej zróżnicowany. Mniej w nim, co oczywiste, nawiązań do europejskiego fusion (obecnych głównie na „Infinite Jones”), znacznie więcej natomiast typowo amerykańskich funku i soulu. Nie da się bowiem ukryć, że ten krążek skrojony został pod zupełnie innego odbiorcę, dlatego dotarłszy na Stary Kontynent, mógł wywołać spory zawód starych fanów Johna i Gerry’ego. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mamy do czynienia z muzykami perfekcyjnymi, którzy są nie tylko wyśmienitymi kompozytorami (zwłaszcza Lee, odpowiedzialny za osiem z dziewięciu numerów, wyjątkiem jest mocno rockowy „Rise On”), ale i doskonałymi aranżerami (wystarczy wsłuchać się w pojawiające się na drugim i trzecim planie smaczki, aby w pełni docenić ich pracę). Artyści nie pozostali też obojętni na nowe trendy w muzyce, choć szczęśliwie, pełnymi garściami czerpiąc z funku, udało im się jednocześnie uniknąć nawiązań do disco.
Na otwarcie Lee i Brown wybrali naprawdę mocny utwór – „Freeze It Up” – w którym mamy de facto do czynienia nie ze zwykłym zespołem, lecz big-bandem. W jego nagraniu wzięło bowiem udział w sumie… czternastu instrumentalistów. Potężnie brzmiąca, grająca unisono sekcja dęta, do tego funkowo pulsująca sekcja rytmiczna i cała gama brzmień klawiszowych (od klawinetu, poprzez syntezator ARP, aż po „kwasowe” organy) wraz z pojawiającą się w finale rockową gitarą – robią ogromne wrażenie. Widać, że liderom zależało, aby już na samym początku zaprezentować pełnię swych twórczych możliwości i to im się doskonale udało. „Freeze It Up” to idealny przykład zespołowego grania, w którym udanie połączono jazzrockowe korzenie Johna i Gerry’ego z tradycyjnymi amerykańskimi orkiestrami jazzowymi. Zwłaszcza że chwilę potem ma miejsce spora wolta stylistyczna. „Love the Way You Make Me Feel” to w zasadzie popowo-soulowa piosenka, okraszona nie tylko mieszanym chórkiem, lecz także nastrojową solówką Roba Frankena na Micromoogu.
Trzeci w kolejności „Rise On” to jedyny utwór na „Still Can’t Say Enough”, jaki wyszedł spod ręki Browna. I naprawdę można bardzo żałować, że nie ma ich więcej. Jeśli bowiem w którymś z numerów zespół nawiązał wprost do zachodnioeuropejskiego fusion – to najmocniej właśnie w nim. Obok mocarnych dęciaków na plan pierwszy wybijają się tutaj zadziorne gitary Lucasa i Gomeza; zwłaszcza ten drugi raczy słuchaczy na długo zapadającym w pamięć charakterystycznym motywem, który przewija się aż do nadzwyczaj intensywnego finału, w którym następuje ostateczne starcie gitarzystów z dęciakami. Bez wątpienia „Rise On” to – obok „Freeze It Up” – najciekawszy i najmocniejszy fragment wydawnictwa. Nie dziwi zatem, że tuż po nim – na zakończenie strony A winylowego krążka – Lee wybrał znacznie lżejszy „Funky Row”, którego zwieńczeniem okazuje się przyjazna saksofonowa solówka Michaela Breckera.
Stronę B otwiera „Talkin’ ’Bout the Right One” – druga z soulowych, tym razem jednak o dużo bardziej „pościelowym” charakterze, piosenek. Ot, ciekawy przerywnik, do nagrania którego zaproszono – w roli solisty – Gary’ego Bartza (Lee i Brown współpracowali z nim już na „Infinite Jones”). Znacznie dynamiczniej zespół poczyna sobie w zadziornym funkowym „Strut ’n’ Get Up”, którego finał może swoją intensywnością przyprawić co wrażliwszych słuchaczy o palpitację serca. Nie mniej energii zespół wykrzesuje z siebie w „Breakin’”, chociaż tu akurat jest dużo więcej fusion, głównie za sprawą doskonałego popisu gitarowego Gomeza i syntezatorowego Frankena. Jazzrockowe korzenie ma również „Down the Way”, w którym na plan pierwszy wybijają się z kolei solówki saksofonistów – Davida Sanborna i młodszego z braci Breckerów. Intrygująco wypada także finał płyty z kapitalnie pulsującymi basem i bębnami, ostro punktującymi dęciakami i organowym duetem Harolda Williamsa i Huberta Eavesa III. Rzecz w tym, że dziewięćdziesięciu sekundach świetnie rozwijający się numer urywa się nagle, w pół słowa. Jakby muzycy chcieli dać jasno do zrozumienia, że przerwali tylko na chwilę i za moment powrócą do tej opowieści. I, owszem, wrócili, lecz dopiero po trzech latach. Szczęście, że po drodze był jeszcze projekt Medusa.
Skład:
John Lee – gitara basowa, muzyka (1-2,4-9)
Gerry Brown – perkusja, instrumenty perkusyjne, kotły (3), muzyka (3)

oraz
David Sanborn – saksofon altowy (1,3,4,6,8,9)
Ron(nie) Cuber – saksofon barytonowy (1,3,7)
Michael Brecker – saksofon tenorowy (1,3,4,6-9)
Randy Brecker – trąbka (1,3-9), skrzydłówka (5)
Jon Faddis – trąbka (1,3,7)
Barry Rodgers – puzon (1,3,7)
Gary Bartz – saksofon altowy (5)
Ernie Watts – saksofon tenorowy (8)
Ray Gomez – gitary elektryczna i rytmiczna (1,3,7,9)
Reggie Lucas – gitara rytmiczna
Hubert Eaves III – klawinet (1,3,4,6,8), fortepian (2,3,5), fortepian elektryczny (5,7,8), organy (9)
Harold Williams „Ivory” – organy (1,4,9), fortepian (8)
Rob Franken – syntezatory (1-3,5-7), organy (6)
Ian Underwood – syntezatory (2,5,7)
James Mtume – kongi (1,4,7,9), instrumenty perkusyjne (1,2,5,8), śpiew (5)
C.P. (Cheryl) Alexander – śpiew (2,5)
Donald Smith – śpiew (2,5)
Tawatha Agee – śpiew (2,5)



Tytuł: Still Can’t Say Enough
Wykonawca / Kompozytor: John Lee, Gerry Brown
Data wydania: 1976
Wydawca: Blue Note
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 41:16
Gatunek: funk, jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Freeze It Up: 04:52
2) Love the Way You Make Me Feel: 05:09
3) Rise On: 06:16
4) Funky Row: 03:46
5) Talkin’ ’Bout the Right One: 05:12
6) Strut ’n’ Get Up: 04:42
7) Breakin’: 04:27
8) Down the Way: 05:25
9) Out the Box: 01:29
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

119
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.