powrót; do indeksunastwpna strona

nr 04 (CCVI)
maj 2021

Non omnis moriar: Z Montrealu do Paryża
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj koncertowy album francuskiego skrzypka jazzowego Didiera Lockwooda i towarzyszącego mu kanadyjskiego kwartetu UZEB.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Absolutely Live›
‹Absolutely Live›
Zmarły przed trzema laty francuski skrzypek Didier Lockwood był w latach 80. ubiegłego wieku prawdziwą gwiazdą światowego jazzu i fusion. Miał za sobą nadzwyczaj udaną poprzednią dekadę, w czasie której zdobywał szlify, grając chociażby w takich zespołach, jak Zao, stworzony do spółki ze starszym bratem Lockwood oraz efemeryczne VanderTop, Surya i Rahmann. Sporo się tego uzbierało, prawda? Odnoszone sukcesy zachęciły go do tego, by stanąć wreszcie na czele własnej formacji i rozpocząć karierę solową. W latach 80. Didier wciąż pozostawał aktywnym artystą, często jednak zmieniając towarzyszących mu muzyków. A bywali wśród nich niekwestionowani wirtuozi, jak Gordon Beck i Anthony Williams czy Jan Hammer i Gerry Brown. W 1984 roku Lockwood nawiązał natomiast krótką współpracę z kanadyjskim UZEB.
To nieco zapomniana, choć oficjalnie wciąż jeszcze funkcjonująca, formacja. Popularna swego czasu w Ameryce Północnej, w Europie nieco mniej. Grupę założył w 1976 roku gitarzysta Michel Cusson, który mieszkał wtedy w prowincjonalnym, jak na warunki kanadyjskie, Drummondville w Quebeku. Prawdziwa jej kariera zaczęła się jednak dopiero po przeprowadzce do Montrealu. UZEB zadebiutował koncertowym krążkiem „Live in Bracknell” (1981), po którym ukazały się dwa studyjne longplaye – „Fast Emotion” (1982) i „You Be Easy” (1984). Zwróciły one uwagę Didiera Lockwooda, który w 1984 roku udał się za Ocean, między innymi po to, aby wziąć udział w prestiżowym Montreal Jazz Festival. Z Europy Francuz zabrał ze sobą jedynie swego rodaka, gitarzystę Christiana Escoudé (znanego z Confluence), pozostałych akompaniatorów skompletował spośród miejscowych jazzmanów. Jak się okazało, zaszczyt ten przypadł w udziale muzykom UZEB: Cussonowi, Alainowi Caronowi (gitara basowa), Paulowi Brochu (perkusja) oraz grającemu na instrumentach klawiszowych Michelowi Cyrowi.
Dwa lata później, to jest w maju 1986 roku, Didier odwdzięczył się Kanadyjczykom i pomógł im zorganizować serię koncertów w legendarnej paryskiej Olympii (będącej jedną z najważniejszych we Francji sal koncertowych od końca XIX wieku). Ich owocami stały się dwie zarejestrowane na żywo płyty długogrające: „Live à l’Olympia” zbierała jedynie nagrania UZEB, natomiast „Absolutely Live” była zapisem wspólnego występu Lockwooda i montrealczyków. I dzisiaj zajmiemy się właśnie tą drugą. Od ostatniego spotkania artystów w szeregach kwartetu zaszły dwa ważne wydarzenia: po pierwsze – Jean St-Jacques (w latach 1976-1979 pełniący obowiązki perkusisty) zastąpił jako klawiszowiec Michela Cyra, po drugie – dyskografia grupy wzbogaciła się o kolejne studyjne dzieło, krążek „Between the Lines”. Przy okazji więc przybysze zza Atlantyku mogli wypromować swoje najnowsze dokonania. Album „Absolutely Live” ukazał się jeszcze w tym samym roku; we Francji wydała go paryska wytwórnia JMS Records (wcześniej nosząca nazwę Disques JMS), której założycielem był ceniony producent i dziennikarz muzyczny Jean-Marie Salhani.
Na repertuar koncertu, a przynajmniej tej jego części, jaka trafiła na płytę, złożyły się zarówno kompozycje Lockwooda (trzy), jak i Michela Cussona (dwie). Trzy były już znane z wcześniejszych albumów obu wykonawców, ale generalnie można je było uznać za „świeże”. Dwie zaprezentowano w takiej formie po raz pierwszy, co musiało być dodatkową zachętą dla wielbicieli zarówno Didiera, jak i UZEB. Longplay otwiera premierowe dzieło Kanadyjczyka – niemal ośmiominutowa introdukcja, zatytułowana odpowiednio do swej roli „Ouverture No 5”. Takie utwory mają najczęściej za zadanie zaprezentowanie publiczności zespołu. Kolejni instrumentaliści włączają się stopniowo, aby następnie rozwijać motyw przewodni kompozycji. I nie inaczej jest w tym przypadku: zaczyna sekcja rytmiczna (Caron i Brochu), potem dochodzą soliści (Cusson i St-Jacques), a na finał pojawia się główny bohater wieczoru, czyli Didier Lockwood. W większości przypadków po wejściu na scenę Francuza i pierwszym jego popisie grupa zmierzałaby do finału, lecz Michel pomyślał inaczej: postanowił dać wszystkim muzykom okazję do pokazania pełni ich możliwości – pojedynczo i w grupie – stąd kilka kolejnych minut, w których kwintet podkręca dynamikę i nabiera rozmachu.
Trzy kolejne utwory są dziełem Didiera. Pierwszy z nich, prawie dziewięciominutowy „Format”, ukazał się na wydanym w tym samym roku longplayu „Rhythm and BLU”, który był popisem trzech wirtuozów skrzypiec: Lockwooda, Johna Blake’a i… Michała Urbaniaka (którym oczywiście akompaniowali inni). Spokojny i trochę niepokojący wstęp zawdzięczamy ponownie sekcji rytmicznej, do której w pierwszej kolejności – podobnie jak w „Ouverture No 5” – dołączają gitarzysta i klawiszowiec. Ich powłóczyste partie stają się znakomitym podkładem dla jazzrockowej partii Didiera, który z czasem rozkręca się na całego, pociągając za sobą cały zespół, który nie stroni tutaj od inspiracji rockiem progresywnym. Duża w tym zasługa partii solowej Cussona, któremu towarzyszą klangujący na basie Caron oraz zapewniający organowe tło St-Jacques. By wsłuchać się w dalszą część koncertu, należy winylowy krążek przełożyć na stronę B. Na jej otwarcie muzycy wybrali „Tiny Twins” – najkrótszą w całym zestawie kompozycję, po którą Lockwood chętnie sięgał w tamtym czasie na koncertach, lecz w studiu zarejestrował dopiero w 1990 roku, kompletując repertuar na longplay „Phœnix 90”. To snująca się leniwie ballada, której tyon nadają głównie skrzypce i klawisze. Taki utwór, który podczas występów na żywo po jazzrockowych szaleństwach zapewniał – i artystom, i publiczności – kilka minut oddechu.
Zwłaszcza jeśli od razu po nim, tak jak na „Absolutely Live”, rozbrzmiewał pełen werwy „The Kid” (z tak właśnie zatytułowanej płyty Didiera, która ukazała się trzy lata wcześniej). Sporo tu – na otwarcie i w finale – optymistycznych dźwięków skrzypiec oraz imitujących sekcję dętą syntezatorów. Dwie części utworu rozdziela natomiast stonowane interludium, w którym na plan pierwszy wybija się nastrojowy bas Carona. Płytę zamyka natomiast „Pork Chops” – druga kompozycja z repertuaru UZEB, która pierwotnie ukazała się na krążku „You Be Easy” (tam również pojawiła się jako ostatnia). Do połowy główną rolę odgrywa w niej gitarzysta, który nie stroni od wirtuozerskich popisów, by dopiero później przekazać pałeczkę skrzypkowi. Lockwood niezwykle wczuwa się w swoją rolę i gra na dużym poziomie intensywności, aby po niespełna dwóch minutach zamilknąć i… właśnie – końcówka psuje niemal cały efekt. Muzycy postanowili w niej bowiem „zapalić ogarek” elektroniczno-syntezatorowej dekadzie lat 80. Pojawia się popowy syntezator i elektroniczna perkusja, nijak pasującego do tego, co słyszeliśmy wcześniej. Naprawdę można było – nawet należało – podarować to sobie.
Skład:
Didier Lockwood – skrzypce, muzyka (2-4)

oraz UZEB:
Michel Cusson – gitara elektryczna, muzyka (1,5)
Jean St-Jacques – instrumenty klawiszowe
Alain Caron – gitara basowa
Paul Brochu – perkusja



Tytuł: Absolutely Live
Wykonawca / Kompozytor: Didier Lockwood, UZEB
Data wydania: 31 grudnia 1986
Wydawca: JMS Records
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 35:42
Gatunek: jazz, koncert, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Ouverture No 5: 07:48
2) Format: 08:50
3) Tiny Twins: 04:25
4) The Kid: 06:12
5) Pork Chops: 08:28
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

111
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.