powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CCVII)
czerwiec 2021

Galactus pożera… Watcher obserwuje… Thanos zwycięża!
Dylan Burnett, Donny Cates, Geoff Shaw ‹Thanos #2›
Thanos obecnie jest jednym z najpopularniejszych superłotrów Marvela. Tom drugi jego solowych przygód, jaki ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont, jego pozycję tylko ugruntowuje.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Thanos #2›
‹Thanos #2›
Marvel od zawsze lubił eksploatować swoje markowe postacie, często do granic możliwości. Ponieważ w ostatnich latach Thanos utrzymywał się na topie, zapadła decyzja o tym, by otrzymał własną serię. Najpierw powstawała ona pod okiem utalentowanego scenarzysty Jeffa Lemire′a. Te zeszyty otrzymaliśmy w tomie 1 i trzeba przyznać, że utrzymywały wysoki poziom. Na wysokości odcinka 13 Kanadyjczyka zmienił Amerykanin Donny Cates i był to strzał w samą dziesiątkę. Jego specjalnością są bowiem mroczne, zabarwione gorzką ironią historie, a taka formuła idealnie sprawdza się w przypadku Szalonego Tytana.
Wszystko zaczyna się dość typowo, bo od podróży w czasie. Thanos zostaje porwany przez przybywającego z przyszłości Cosmic Ghost Ridera, działającego na zlecenie… jego samego, tyle, że starszego o miliony lat. W tym czasie zdążył już podbić cały wszechświat i pozostała mu ostatnia walka, do wygrania której potrzebował pomocnika. A jako, że Thanos jest gotów zaufać tylko sobie, właśnie siebie sprowadził, jako wsparcie.
Wbrew pozorom fabuła nie jest jednym z tych pokrętnych marvelowskich wymysłów, w których przez jakiś czas próbujemy śledzić zawirowania w czasie i przestrzeni, by wreszcie dać sobie spokój i oddać się bezrefleksyjnej rozrywce. Donny Cates nie mnoży wątków, ani nie zamierza nas przeciągnąć po całej linii czasu. Skupił się głównie na relacji między młodym Thanosem i jego starszym odpowiednikiem. Skonfrontował wyobrażenia Tytana o swoim zwycięstwie z tym, jak ono naprawdę wyglądało. Przy okazji zaprezentował najbardziej chimeryczną wizję Pani Śmierci z dotychczasowych. Thanos bowiem może być z naszych czasów, może być starszy o miliony lat, może twierdzić, że wyrzekł się miłości, ale nigdy nie przestanie kochać Mrocznej Pani. Ta jednak nie jest skłonna tak łatwo odwzajemnić uczuć.
Owszem, sporo w komiksie jest przesady, ale zaprezentowanie Thanosa, jako siły kosmosu, która dąży do unicestwienia wszelkiego życia jest pomysłem ciekawym, nawet jeśli pompatyczne wtręty narratora trącają kiczem. Odnajduję w tym właśnie wspomnianą wyżej ironię scenarzysty, który z jednej strony jest wierny marvelowskim standardom i dba o spójność świata, a z drugiej wprowadza elementy, które go dekonstruują, zgrabnie mieszając powagę z czarnym humorem.
Mam tu oczywiście na myśli wspomnianego Cosmic Ghost Ridera, który w niczym nie przypomina znanych nam dotąd Duchów Zemsty. Choć na pierwszy rzut oka, jest to kolejny odprysk popularności Deadpoola, czyli świra z nawijką, to jednak Cates zadbał o to, by postać ta nie była zawieszona w próżni i dorobił jej niezwykle barwną i intrygującą historię. Już chociażby dla niej warto zapoznać się z tym komiksem.
Należy też dodać, że w połowie tego obszernego albumu, staje się on głównym bohaterem opowieści. Jako istota o pokrętnej logice (tu niestety zbyt blisko mu do Wade′a Wilsona), postanawia skorzystać z możliwości podróży w czasie i cofa się do momentu, kiedy Thanos był zaledwie dzieckiem w kolebce (które na pewno, gdyby nadarzyła mu się taka sposobność, oderwałoby łeb Hydrze). Jego celem było zgładzenie go, kiedy był jeszcze stosunkowo bezbronny. Jednak nie wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanował. Jak łatwo się domyślić, jego perypetiom będzie towarzyszyła spora porcja czarnego humoru, która, wyjątkowo, jest momentami zabawna.
A w bonusie otrzymujemy zeszyt „Thanos Annual”, w którym mamy do czynienia z krótkimi epizodami z życia Tytana, pokazującymi, że nie bez powodu uznawany jest za największe zagrożenie we wszechświecie i istotę pozbawioną serca. Polecam zwłaszcza ten, kiedy zabiera się za podbój świata zamieszkałego przez Rozkoszniaki.
Jeśli chodzi o stronę wizualną, to mamy do czynienia głównie z pracami dwóch rysowników. Geoff Shaw towarzyszy nam w pierwszej połowie komiksu i całkiem nieźle wywiązuje się z zadania zilustrowania poważniejszej historii, w której mamy dwóch Thanosów. Może nie zawsze radzi sobie z twarzami (Silver Surfer wygląda jak klon Vulture′a – tego staruszka od Spider-Mana), ale za to zestawienie muskularnego, młodego Tytana ze starszym, który dorobił się nie tylko siwizny, ale także wydatnego brzuszka, jest bezbłędne. Co zaś się tyczy drugiej połowy albumu i rysunków Dylana Burnetta, to preferuje on styl karykaturalny z dużym naciskiem na ukazywanie makabry. Jeśli lubicie Skottie′ego Younga, tu też powinniście być zadowoleni.
Przyznam, że myślałem, że to Jeff Lemire wycisnął z Thanosa wszystko, co najlepsze. Tymczasem Donny Cates nie tylko mu dorównał, ale wręcz przebił pomysłowością i nieszablonowym spojrzeniem na tę postać. Jeśli więc znacie i lubicie tego międzygalaktycznego łotra, sięgajcie śmiało po tom drugi jego perypetii. A jeśli kojarzycie go tylko z filmu, to… także zabierajcie się do lektury, bo sprawi ona, że stanie się waszym ulubieńcem.



Tytuł: Thanos #2
Scenariusz: Donny Cates
Data wydania: 14 kwietnia 2021
Wydawca: Egmont
Cykl: Thanos
ISBN: 9788328150003
Format: 288s. 167x255mm
Cena: 79,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

123
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.