powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CCVII)
czerwiec 2021

A idź pan stąd (z hukiem)
Nick Bradshaw, Giuseppe Camuncoli, Stuart Immonen, Marcos Martin, Humberto Ramos, Dan Slott ‹Amazing Spider-Man –Globalna sieć #10: Odejść z hukiem›
„Odejść z hukiem”, to wielki finał serii „Amazing Spider-Man – Globalna sieć” i jednocześnie pożegnanie scenarzysty Dana Slotta, który zajmował się przygodami Człowieka Pająka przez dziesięć lat. Będzie to więc recenzja podsumowująca.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Amazing Spider-Man –Globalna sieć #10: Odejść z hukiem›
‹Amazing Spider-Man –Globalna sieć #10: Odejść z hukiem›
W „Odejść z hukiem”, zgodnie z zapowiedzą, Slott postanowił się pożegnać w iście wybuchowy sposób. Zaprezentował przekrój swoich osiągnięć i plejadę ulubionych postaci. Akcja komiksu pędzi na złamanie karku i nie mamy chwili oddechu. Przez co te bardziej dramatyczne momenty nie wybrzmiewają w odpowiednio emocjonalny sposób. Ale po kolei.
Niemogący wciąż przemienić się w Zielonego Goblina Norman Osborn, wpadł na jeszcze bardziej szatański plan, niż zwykle i połączył swoje siły z krwawoczerwonym symbiontem z kosmosu, znanym jako Carnage. W ten sposób powołał do życia Czerwonego Goblina. Poza chęcią mordu, pała też rządzą zemsty na Człowieku Pająku. Wzięty na zakładnika J. Jonah Jameson przez przypadek przypomina Normanowi, że pod maską Ścianołaza kryje się Peter Parker. Ten natychmiast przystępuje do ataku. Choć Spider nie jest już milionerem i wrócił do chałturzenia w Daily Bugle, wciąż może liczyć na kilku przyjaciół. Wraz z nimi staje do walki, by ocalić zarówno swoje życie, jak i najbliższych.
Jak łatwo się domyślić, mamy więc do czynienia z nieustannymi pojedynkami, wybuchami i pogoniami. Raz to Pająk ściga Carnage′a, innym razem odwrotnie. W tle zaś przewijają się najważniejsze postacie, które gościły w scenariuszach Dana Slotta. Jest więc nowy Hobgoblin, który swego czasu namieszał w życiu naszego bohatera. Pojawia się Venom (Eddie Brock) i Antivenom (Flash Thompson), miga Człowiek Pochodnia, jako nawiązanie do Future Foundation i faktu, że Pajączek nareszcie, po pięćdziesięciu latach, na chwilę został członkiem Fantastycznej Czwórki. Swoje trzy grosze dorzucają Silk oraz Miles Morales, a także całkiem udane cameo zalicza Doktor Octopus, który staje w obronie cioci May. Krótko mówiąc, obcujemy z prawdziwą plejadą gwiazd.
Całe to zamieszanie ogląda się niczym wakacyjny blockbuster (obyśmy w tym roku mogli takowych doświadczyć – tęsknię). Nie jest istotne, czy scenariusz trzyma się kupy, ważne, że w kółko coś się dzieje. Choć trzeba przyznać, że trafiają się wątki, które zgrabnie dodają całemu przedsięwzięciu pikanterii. Chodzi mi głównie o postać syna Harry′ego Osborna, którego dziadek zgrabnie przekabacił na swoją stronę. Dzięki temu otrzymaliśmy coś więcej, niż tylko mordobicie między potężnymi superludźmi, ale także o wiele subtelniejszy dramat, polegający na wyrwaniu Normiego z łap szaleńca. Nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim psychicznym.
Ponieważ odejście jest z hukiem, zadbano także o to, by było co podziwiać od strony graficznej. Nad komiksem pracowało aż pięciu rysowników, którzy w ostatnich latach odcisnęli swoje piętno na opowieściach o Pająku. W moim przekonaniu żaden z nich nie dorównuje klasykom, którzy zajmowali się przygodami Spider-Mana. Prezentują po prostu marvelowską średnią. Z tym, że o wiele bardziej wolę bliższe tradycyjnej kresce prace Stuarta Immonena, od cartoonowych popisów Humberta Ramosa.
To teraz obiecane na wstępie podsumowanie działalności Dana Slotta, który, niestety muszę stwierdzić, że bardzo nie lubił naszego kumpla z sąsiedztwa. Robił wszystko, by uprzykrzyć mu życie i zerwać z tradycją lokalnego superbohatera. Mam wrażenie, że o wiele bardziej bawiło go wymyślanie pajęczych wariacji, niż zajmowanie się głównym bohaterem. Dlatego, ledwie zaczynając prace nad serią, stworzył event „Pajęcza wyspa”, w którym po równo obdzielił mieszkańców Manhattanu mocami Spidera. A to był tylko początek, albowiem następnie uśmiercił Petera Parkera, wstawiając w jego miejsce Superior Spider-Mana (czyli Doktora Octopusa), następnie namnożył kopii bohatera w „Spiderwersum”, by ostatecznie po wielkim restarcie w postaci „Tajnych wojen”, zrobić z Parkera multimilionera pokroju Tony′ego Starka. Choć wydaje się to kopalnią całkiem niezłych pomysłów, to w rzeczywistości z poziomem opowiadanych historii było różnie. Jednak największą zbrodnią Slotta było to, że pozbawił Spider-Mana indywidualizmu i charakteru. Choć to nie on doprowadził do anulowania małżeństwa Petera z MJ, to jednak nie udźwignął ich relacji, pozostawiając ich wątek całkiem na uboczu. Z cioci May zrobił globtroterkę i aktywistkę społeczną, a poziomem zapętlenia wzajemnych zażyłości, sprawił, że seria stała się przedziwną operą mydlaną. Weźmy chociażby fakt, że Peter i jego odwieczne nemezis J. Jonah Jameson zostali rodziną, a Mary Jane zajęła miejsce Pepper Potts w Stark Industries.
Finałowy tom „Amazing Spider-Man – Globalna sieć” stanowi dobre podsumowanie kariery Dana Slotta. Spina klamrą rozgrzebane przez niego wątki, a jednocześnie jest lekturą lekką i w zasadzie bezbolesną. Może nawet za lekką i za bardzo bezbolesną, bo mamy tu momenty, które ewidentnie miały nas zakłuć w sercu. Nie zmienia to faktu, że cieszę się, iż wreszcie żegnamy scenarzystę. Pora by Spider-Man wrócił do tego, kim był, czyli przyjaznym pajączkiem z przedmieścia, który przedkłada działania lokalne ponad strefę globalną. Dobrze byłoby też zadbać o uczucia człowieka pod maską. Czy to wszystko się uda, wkrótce przekonamy się w ramach projektu Marvel Fresh.



Tytuł: Amazing Spider-Man –Globalna sieć #10: Odejść z hukiem
Scenariusz: Dan Slott
Data wydania: 24 marca 2021
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328160354
Format: 192s, 167x255mm
Cena: 49,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

108
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.