Wprawdzie „Małe rzeczy” mogą przypaść do gustu widzom szukającym solidnie nakręconego kryminału, ale filmowi Johna Lee Hancocka jednak dość daleko do szczytowych osiągnięć w tym gatunku. A gdyby nie świetna kreacja Jareda Leto to zapewne nasze wrażenia byłoby zdecydowanie mniej pozytywne.  |  | ‹Małe rzeczy›
|
Obserwowanie śledztwa prowadzonego w sprawie serii morderstw popełnionych w Los Angeles oczywiście dostarczy nam sporo emocji, ale w „Małych rzeczach” liczą się też inne kwestie niż tylko ujęcie zabójcy. Otóż równie istotna okazuje się możliwość przyglądania się zmieniającej się relacji między dwoma policjantami zaangażowanymi w to dochodzenie. Oficjalnie prowadzi je bowiem młody i ambitny Jim Baxter, który dzięki dotychczasowym sukcesom ma widoki na zrobienie szybkiej kariery. Szkopuł w tym, że w momencie, kiedy lista ofiar urosła już do czterech, jego przełożeni naciskają na szybkie efekty. Nie jest to chyba jednak jedyny powód, dla którego Baxter decyduje się wciągnąć do tej sprawy Joego Deacona, swego poprzednika, będącego obecnie zastępcą szeryfa hrabstwa Kern, który właśnie pojawił się w Mieście Aniołów, aby odebrać z policyjnego magazynu dowodów rzeczowych potrzebnych w innej sprawie. Pierwsze spotkanie tych dwóch nie przebiegło w przyjaznej atmosferze i można było wręcz odnieść wrażenie, że młodszy gliniarz początkowo chciał raczej zademonstrować Deaconowi swą sprawność w zbieraniu dowodów niż rzeczywiście korzystać z rad bardziej doświadczonego kolegi po fachu. Dość szybko Baxter zaczyna jednak doceniać wyczulenie Joego na detale, które mogą naprowadzić na właściwy trop. Inną sprawą jest, że ten ostatni nie zawsze działa do końca zgodnie z policyjnymi procedurami, a jego zaangażowanie w to śledztwo najwyraźniej ma związek z jakimiś zdarzeniami z przeszłości. Czyżby ścigany zabójca był również sprawcą zbrodni, której nie udało się kiedyś wyjaśnić Deaconowi? A może to tylko jego pobożne życzenia, że wreszcie uda mu się zakończyć sprawę, do której wciąż wraca myślami? W każdym razie w miarę rozwoju wydarzeń więź między dwoma głównymi bohaterami staje się coraz mocniejsza, a ich współpraca zaczyna przynosić efekty. Akcja nabiera zaś przyspieszenia, gdy na głównego podejrzanego zostaje wytypowany Albert Sparma. W tej roli możemy właśnie podziwiać rewelacyjnego Jareda Leto, który nie szarżuje w grze aktorskiej, a jednocześnie potrafi stworzyć na ekranie postać, którą trudno jednoznacznie zaszufladkować. Okazuje się bowiem, że Sparma bawi się policjantami w kotka i myszkę, dając im do zrozumienia, że zna fakty, o których powinien wiedzieć tylko morderca, a jednocześnie prowadzący śledztwo nie mają żadnych dowodów, które pozwoliłyby na jego zaaresztowanie. Zdajemy sobie sprawę, że w tym przypadku ani Baxter, ani Deacon łatwo nie odpuszczą, dlatego w napięciu czekamy, by dowiedzieć się, jak zakończy się ich konfrontacja z wodzącym ich za nos podejrzanym. W efekcie będziemy też świadkami dramatycznych wydarzeń, a przy okazji poznamy wreszcie niektóre sekrety zastępcy szeryfa hrabstwa Kern. Miejscami fabuła „Małych rzeczy” może wydawać się jednak zbyt przekombinowana, a twórcom nie udaje się utrzymywać nas przez cały czas w napięciu. Z kolei odtwórcy dwóch głównych ról nie dorównują Jaredowi Leto, bo wprawdzie Denzel Washington jako Joe Deacon jest całkiem przekonujący, ale Rami Malek w roli Jima Baxtera wypada zaledwie dość przeciętnie. Mimo wszystko film Johna Lee Hancocka ogląda się ze sporym zainteresowaniem, chociaż w trakcie seansu widzowie raczej nie zostają wciśnięci w fotele.
Tytuł: Małe rzeczy Tytuł oryginalny: The Little Things Data premiery: 18 czerwca 2021 Rok produkcji: 2021 Kraj produkcji: USA Czas trwania: 128 min Gatunek: dramat, kryminał, thriller Ekstrakt: 70% |