Wśród komiksów dotykających tematu nieheteronormatywności królują na naszym rynku mangi boys’ love, czyli – w skrócie – romanse gejowskie. Dlatego „Mąż mojego brata” to powiew świeżości jeśli chodzi o te rewiry.  |  | ‹Mąż mojego brata #1›
|
Poza pojedynczymi przykładami komiksów zachodnich – jak „Sunstone” (wydany przez mangowe Waneko), „Tamara Łempicka”, „Hellblazer” czy pojawianie się pojedynczych postaci w produkcjach superhero – mało pozycji porusza temat nieheternomatywności w sposób naturalny, nie czyniąc z niej rekwizytu czy fabularnego zapychacza. Nic dziwnego, że zapowiedź wydania u nas „Męża mojego brata”, nagrodzonej Eisnerem historii japońskiego mangaki Tagamego Gengoroh, wywołała wybuch entuzjazmu wśród czytelników poszukujących obyczajowych wątków. Już pierwszy tom pokazuje, że mamy do czynienia z opowieścią o akceptacji inności. Główny bohater, Yaichi, przez lata nie utrzymywał kontaktu ze swoim bliźniakiem, Ryojim. Ich stosunki ochłodziły się, kiedy Ryoiji przyznał, że jest gejem, a całkowicie zanikły, gdy wyemigrował do Kanady i tam wziął ślub z obcokrajowcem. Teraz Yaichi staje przed jeszcze trudniejszą sytuacją: jego brat nie żyje, a Mike, wdowiec po Ryoijim, przyjechał do Japonii poznać tę część rodziny oraz odwiedzić miejsca, w których dorastał zmarły. Główny bohater będzie musiał zmierzyć się z pytaniami: czy odsunął się od brata przez jego psychoseksualną tożsamość, czy wstydzi się geja w rodzinie, czy jest uprzedzony, ba, czy jest homofobem? Nie będzie to łatwa wyprawa w głąb siebie. „Mąż mojego brata” może być zaskakujący dla polskiego czytelnika na kilku poziomach. Do pokazywania różnicy między akceptacją a tzw. podświadomym uprzedzeniem autor używa postaci dziecka – córki Yuichiego. Zabieg ten jest bardzo prosty i wręcz uderza po oczach, ale przy tym pozostaje skuteczny. Dalej – Tagame na co dzień rysuje… gejowskie porno pełne potężnych, kipiących męskością panów. W związku z tym jego postaci odbiegają od mangowego stereotypu wiotkich chłopców o pociągłych twarzach: bohaterowie są duzi, umięśnieni, z kwadratowymi szczękami, zarostem, owłosionymi klatami. No i co jakiś czas pojawia się troszkę fanservice’u w postaci przebierających się lub kąpiących bohaterów. W końcu – to też historia o tym, że żałoba przyjmuje różne formy i czasami trzeba do niej dojrzeć. Mimo to całość ma bardzo delikatny wydźwięk, skupiający się na tym, czym jest akceptacja odmienności czy na prozaicznej zdawałoby się prawdzie, że „gej też człowiek”. „Mąż mojego brata” to z założenia prosty, ale dobrze napisany komiks. Porusza nośny temat społeczny, robi to jednak w skali mikro – używając do jego prezentacji jednostki, a nie całej grupy czy haseł politycznych. Nie ma tu też żadnego „epatowania” homoseksualizmem i jego atrybutami, jak w yaoi; jest za to kilkoro ludzi, którzy muszą ze sobą porozmawiać o kimś, kto odszedł. Zdecydowanie warto spróbować się z tą mangą. Plusy: - sposób przedstawienia homofobii i homoseksualności
- czysta, ciekawa kreska
- pełnokrwiści bohaterowie
Minusy: - bardzo proste użycie dziecka do wyjaśniania świata – aż daje po oczach
Tytuł: Mąż mojego brata #1 Data wydania: 6 listopada 2020 ISBN: 9788380016286 Format: 148x210 mm Cena: 26,99 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 80% |