W takim razie startujemy. Egmont rozpoczyna cykl wydawniczy Marvel Fresh, na pierwszy ogień rzucając prequel kolejnego wielkiego eventu – „Wojny Nieskończoności. Odliczanie”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ok, zapowiedź w leadzie jest małym oszustwem, by lepiej wszystko wyglądało z marketingowego punktu widzenia. Bo tak po prawdzie do wydarzeń opisanych w „Wojnach Nieskończoności. Odliczanie” prostą drogą prowadziły trzy ostatnie albumy „Strażników Galaktyki”. Je należałoby więc wskazać jako początek Marvel Fresh, choć ukazały się jeszcze pod szyldem Marvel Now 2.0. Nie martwcie się jednak, jeśli ich nie znacie, w obszernym dodatku, jaki znajdziecie na końcu tomu, wszystko jest dokładnie streszczone i wyjaśnione, co, kto i jak. Można więc zaczynać lekturę bez przypominania sobie poprzednich wydarzeń ze świata Marvela. Powiem nawet, że śledząc po kolei ofertę wydawniczą Egmontu, stali czytelnicy mogą poczuć się bardziej zagubieni, niż debiutanci. A to dlatego, że nagle pojawia się całkiem zdrowy Wolverine (Logan), którego od dłuższego czasu uważaliśmy za zmarłego. Ale po kolei. Wracamy do tematu sześciu Kamieni Nieskończoności. Każdy z nich posiada wielką moc (kolejno: duszy, czasu, rzeczywistości, umysłu, mocy i przestrzeni), jednak dopiero zebrane razem dają właścicielowi praktycznie nieograniczoną moc. Wielu chciało je zdobyć, ale najbardziej pożąda ich Thanos, Szalony Tytan, którego celem istnienia jest złożenie całego wszechświata w ofierze swojej umiłowanej Pani Śmierci. Jasne zatem jest, że Kamienie należy ukryć. Najpierw jednak trzeba ustalić, kto jest godzien ich posiadania. I w tym miejscu zaczyna się nasza przygoda. Album dzieli się na kilka równoległych historii, czasem wręcz epizodycznych, które mają nam pokazać, kto jest obecnie właścicielem którego Kamienia i w jakich okolicznościach go nabył. Losy czterech z nich są potraktowane dość zdawkowo – chodzi o Logana, który dzierży Kamień Przestrzeni, Kapitan Marvel i jej Kamień Rzeczywistości, niejakiego Turka Barretta z Kamieniem Umysłu i Super Skrulla, który odnalazł Kamień Czasu. Najwięcej stron poświęcono więc Kamieniowi Duszy, który trafił do Ultrona (obecnie będącego fizycznym połączeniem robota i Hanka Pyma), oraz Kamieniowi Mocy, w tej chwili rozrośniętemu do wielkości góry, strzeżonego przez Korpus Nova i Draxa ze Strażników Galaktyki. Po ten pierwszy wybiera się zmartwychwstały Adam Warlock, a po drugi złowieszcze Bractwo Raptorów. To tyle w wielkim skrócie. Choć wydawać by się mogło, że fabuła jest nie do ogarnięcia, przez zwyczajnego śmiertelnika, stanowi ona jednak głównie cykl kolejnych batalii, które nasi bohaterowie toczą o Klejnoty. Niemniej urozmaicanych o pewne zmiany, które zwiastują nowe podejście do starych postaci uniwersum. Pod tym względem możemy więc mówić o nowym otwarciu. Choć fabuła nie należy do najbardziej wyszukanych, to nie czyniłbym z tego wielkiego zarzutu do tego komiksu. Nie odstaje bowiem od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Rozczarowała mnie natomiast strona graficzna, za którą odpowiada czterech rysowników. W większości mamy do czynienia z uzupełniającymi się Aaronem Kudlerem i Mike′em Hawthorne′em i szczerze powiedziawszy, całkiem nie rozumiem ich angażu. Na pewno za kwotę, jaką przeznaczono na tych dwóch rysowników, można było zwerbować jednego, ale solidnego. Ich prace sprawiają wrażenie niedopracowanych, co potęguje częsta maniera ignorowania tła, albo uzupełniania go o niezbyt sprecyzowane, kubistyczne formy. Tak samo ciężkim doznaniem estetycznym jest zetknięcie się z twórczością Michaela Allerda, który na szczęście popełnił tylko jeden – początkowy – zeszyt składający się na niniejszy tom. Wiem, że chwalony jest za nawiązanie do twórczości Jacka Kirby′ego, ale z dzisiejszego punktu widzenia, niektóre prace samego mistrza też są wyjątkowo ciężkostrawne. Sytuację ratuje jedynie Mike Deodatio Jr, który choć przez chwilę sprawia, że nie ma się uczucia obcowania z książeczką dla sześciolatków. Jeśli miałbym sobie wyrabiać opinię o Marvel Fresh po „Wojnach Nieskończoności. Odliczanie”, powiedział bym, że rewolucji nie ma. Z drugiej strony to całkiem przyjemna i niezobowiązująca lektura. Zwłaszcza, kiedy dotyczy Adama Warlocka. Może niezbyt zadowalająca w warstwie wizualnej, ale na szczęście nadrabiająca tempem akcji.
Tytuł: Wojny nieskończoności. Odliczanie Data wydania: 19 maja 2021 ISBN: 9788328160453 Format: 264s. 167x255mm Cena: 69,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 70% |