powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CCVII)
czerwiec 2021

Z filmu wyjęte: Łuszczyca grozy
Amerykański wilkołak prowincjonalny to rzecz z wyglądu dość osobliwa. A już wilkołak rodem z westernu…
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Zgodnie z daną w poprzednim odcinku obietnicą – dziś jeszcze jeden wilkołak. Tym razem umiarkowanie kuriozalny, choć też doskonale wpasowujący się w trend techniki pijanego węża, czyli niezbornych poszukiwań odpowiedniego wizerunku wilkołaka prowadzonych przez niezbyt lotnych filmowych twórców.
Najpierw krótko o filmie, z którego pochodzi widoczny obok kadr. Otóż dawcą tego obrazka jest tani amerykański film „Howlers” z 2019 roku, którego tytuł po polsku można przełożyć jako „Wyjce”. Jego fabuła jest skrojona idealnie pod standardy amerykańskiej głębokiej prowincji, tak też zresztą całość jest zagrana. W wyniku niespotykanej burzy ożywa sześć mniemanych wilkołaków, utłuczonych w końcówce wojny secesyjnej i wpakowanych do trumien. Do życia wraca też ich zabójca, wyszkolony przez tajemniczego wojownika, i przez tegoż zabity (na własną prośbę zabójcy). Wilkołaki na dzień dobry rozszarpują gang rockersów i przywłaszczają sobie ich motory oraz… kobiety, z kolei łowca z mety wpada w oko młodej wdówce z temperamentem (Chelsea Edmundson), która daje mu ciuchy i broń po mężu, a potem nawet samochód, bo w międzyczasie w pięć minut nauczyła technicznego troglodytę jeździć. Jeszcze tylko trzeba przekonać szeryfa, że wilkołaki to nie żart, i już możemy podziwiać rozgrywkę toczoną na ranczu burmistrza, bodaj brata szeryfa. Co jest bardzo wygodne, skoro facet jest handlarzem bronią i alfonsem, a do tego nie gardzi romansami z bratową. Film jest w zasadzie amatorszczyzną, choć wyposażoną w przyzwoite zdjęcia. Aktorstwo jest zaściankowe, relacje między szeryfem a burmistrzem skrajnie bezsensowne, a wilkołaki… no cóż…
Nie darmo napisałem wyżej, że są to wilkołaki „mniemane”. Otóż pachnący bynajmniej nie fiołkami panowie, noszący sztywne od brudu ciuchy i doskonale wpasowujący się w nową dla nich rolę rockersów, mogą się przemieniać w wilkołaki ot tak, „po chceniu”, niezależnie od pory miesiąca czy roku. Ktoś ich wkurzył? Pyk! I już są wilkołakami. A jak wyglądają po tej dramatycznej przemianie? No cóż, jak na załączonym obrazku. Mają dłuższe włosy, kępiasty zarost na twarzy, żółte oczy i ofutrzone dłonie z pazurami (bo stóp ze stuletnim brudem na szczęście nikt się nie poważył pokazać). I szlus. Poza tym to zwykli, prowadzący regularne dysputy ludzie – tyle że bardziej owłosieni, z nieco większą siłą, i z pazurami. A, no i na twarzy mają coś w rodzaju łuszczycy, i to w podejrzany sposób świecącej w mroku. Pewnie przez źle dobraną farbę, odbijającą światło reflektora. Jeśli w ogóle jakiś był na planie.
Nieprzesadnie więc polecam tę produkcję, choć ostatnio zyskała nieco w moich oczach – może o grubość bibułki. Bo się okazało, że ktoś ostatnio poprawił zapis wysokości budżetu „Howlersów” na IMDB i zamiast skandalicznych 21 milionów dolarów, których po prostu nie było sposób nigdzie na planie upchnąć, widnieje obecnie goły, marny milion. Też dużo, ale już bardziej prawdopodobnie.
powrót; do indeksunastwpna strona

79
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.