„Pustelnik ze Skellingaru” to pierwszy tom głównej serii o Thorgalu, w którego powstaniu nie brali udziału ani Jean Van Hamme, ani Grzegorz Rosiński. Efekt jest… dyskusyjny.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Niby dostajemy tu wszystko, co w „Thorgalach” było zwykle obecne: zawiązanie akcji oparte na poczuciu obowiązku protagonisty, interwencje bogów, cwanych jarlów, piękne wieszczki, tajemniczą postać prawdopodobnie wykorzystującą słabości maluczkich – czyli tytułowego pustelnika – a także okazjonalne wycieczki do sennych wymiarów, w których czeka m.in. Kriss de Valnor. Mimo to komiks nie składa się w zbyt ładną całość – za dużo w nim niedomówień i rozwiązań deus ex machina. I to wszystko mimo tego, że scenarzysta, Yann, usiłuje domknąć kilka wątków z przeszłości dzielnego wikinga, wiszących nad historią jak sęp nad padliną. Zacznijmy od tego, że wyprawę Thorgala inicjuje niespodziewane pojawienie się i śmierć córki mężczyzny, którego zabił jako Shaigan. U celu tak rozpoczętej podróży bohater spotyka sprytnego jarla, który wciąga go w dyskusję o wolności i odpowiedzialności (tu Thorgal zaprezentował łącznie dwa przemówienia i kilka dodatkowych dialogów na temat istoty wolności – zupełnie jakby Yann pobierał lekcje u scenarzystów animacji „Team America”). Na samej wyspie Skellingar mamy też przykład 17–tonowego głazu, którego nie można poruszyć – jakkolwiek oczywiście są osoby, które mogą. Tylko nie wiadomo jak, dlaczego ani czy maczali w tym palce bogowie, bo nikt tego czytelnikowi nie wyjaśnia, mimo że to fabularnie istotne. Takich dziwnych momentów czy niedoróbek jest w „Pustelniku ze Skellingaru” sporo. Graficznie jest w porządku – Fred Vignaux to dobry rzemieślnik i chociaż jego rysunek nie zachwyca, to w żaden sposób też nie przeszkadza. Nie jest to dobry „Thorgal”. Yann nie do końca radzi sobie jako scenarzysta i nawet gdy usiłuje domknąć dawne wątki, by móc zacząć nowy rozdział historii, to robi to dość nieporadnie. I nie jest to narzekanie „kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasów” – czysto obiektywnie „Pustelnik…” to słabo napisany, chociaż nieźle narysowany komiks. Plusy: - porządny rysunek
- domykanie dawnych wątków
Minusy: - narracyjne nieciągłości
- nielogiczności
- deus ex machina
Tytuł: Thorgal #37: Pustelnik ze Skellingaru (oprawa twarda) Data wydania: 13 listopada 2019 ISBN: 9788328197176 Format: 48s. 215x290mm Cena: 29,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 40% |