powrót; do indeksunastwpna strona

nr 05 (CCVII)
czerwiec 2021

Tu miejsce na labirynt…: Na polu i w ogrodzie
Błoto ‹Kwiatostan›
Pomiędzy „Erozjami” a „Kwasami i zasadami” ukazała się jeszcze jedna płyta wrocławskiego kwartetu Błoto. Podobnie jak obie wymienione, „Kwiatostan” to również concept-album, który nadzwyczaj udanie łączy w sobie wpływy jazzu i hip-hopu. A co nieco znajdą na nim również wielbiciele transowej psychodelii.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Pomiędzy publikacją „Erozji” (2020), debiutanckiego krążka Błota, a ukazaniem się najnowszego wydawnictwa zespołu ze stolicy Dolnego Śląska, czyli „Kwasów i zasad” (2021), minęło dokładnie dwanaście miesięcy. Taki odstęp czasowy można by uznać za jak najbardziej zrozumiały, gdyby niejako po drodze nie ukazały się jeszcze dwie inne płyty tych samych artystów: sygnowany macierzystą nazwą EABS krążek „Discipline of Sun Ra” (2020) oraz wymieniony w zajawce „Kwiatostan”. Taka częstotliwość zdecydowanie do „normalnych” nie należy i tym samym świadczy o ponadprzeciętnej pracowitości muzyków. Z czego akurat słuchacze powinni być zadowoleni, ponieważ żadna z tych produkcji nie zawodzi.
„Kwiatostan” to dzieło – jeśli można tak stwierdzić – stricte pandemiczne. Korzystając z faktu zawieszenia wszelkiej działalności artystycznej, pianista Marek Pędziwiatr, saksofonista Olaf Węgier, basista Paweł Stachowiak oraz perkusista Marcin Rak (tradycyjnie wszyscy ukryli się pod pseudonimami), postanowili wykorzystać ten okres na przygotowanie nowego materiału. Mieli też dzięki lockdownowi więcej czasu na pracę w studiu. Chociaż tym razem studiem stał się tak naprawdę warszawski klub jazzowy Jassmine. W ciągu trzech dni (pomiędzy 16 a 18 czerwca ubiegłego roku) muzycy Błota zarejestrowali jedenaście kompozycji, którym nadali wspólny – kwiatowy – wątek. W sprzedaży album ukazał się niespełna trzy miesiące później nakładem wytwórni Astigmatic Records. Z tą jednak różnicą w porównaniu do „Erozji” oraz „Kwasów i zasad”, że upubliczniono go jedynie na płycie winylowej oraz w serwisach streamingowych.
Krążek dzieli się na dwie części: „Kwiaty polne” (na stronie A) oraz „Kwiaty ogrodowe” (na stronie B). Mimo, zdawałoby się, sielankowej tematyki, muzyka wcale nie jest rajska. Choć do zadziorności dwóch pozostałych materiałów jest jej jednak daleko. Więcej tu nastrojowych melodii, mniej za to freejazzowych improwizacji. Nawet kiedy na plan pierwszy wybija się elektroniczny beat, absolutnie nie jest on denerwujący, co oznacza tyle, że wielbiciele jazzu mogą spokojnie sięgać po „Kwiatostan”. Począwszy od stonowanego, utrzymanego w wolnym tempie „Rumianku”, poprzez nasycony elektroniką, transowy „Rzepień” (z podniosłym fortepianem akustycznym w finale), gęsty od dźwięków „Mak” (z wieloma rytmicznymi kombinacjami), energetyczny i niestroniący od awangardowego zacięcia „Oset” (z intensywnymi bębnami i głębokim basem), aż po najbardziej klasyczny w jazzowym kontekście tego słowa „Mlecz” – tak prezentuje się pierwsza odsłona albumu.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
A co mamy na stronie drugiej? Otwierają ją subtelne, aczkolwiek niepokojące „Kaczeńce”, w których klimat robi przede wszystkim syntezatorowe tło. Minimalistyczna „Chryzantema” jest z kolei oparta na dźwiękach basu i efektach elektronicznych, z których jeden imituje brzmienie skrzypiec elektrycznych. Najdłuższy spośród wszystkich jedenastu utworów „Jaśmin” czaruje nastrojowymi syntezatorami Mooga, które z miejsca przywodzą na myśl klasykę rocka progresywnego, choć akurat do takiej muzyki Błotu daleko. Im bliżej końca, tym bardziej robi się transowo i – co nie zawsze jest równoznaczne – urzekająco. W „Chabrach” kwartet pozwala sobie z jednej strony na większą intensywność rytmiczną, z drugiej na awangardowe wtręty fortepianu, które przenoszą się także na „Hortensję”. Tu jednak czeka słuchaczy niespodzianka, którą jest hiphopowa melodeklamacja sztokholmskiego rapera Toniego Sauny. Na finał natomiast muzycy wybrali niewinną, mogłoby się wydawać, „Niezapominajkę”. Która taka niewinna wcale nie jest. Spełnia za to inny cel: nie pozwala o wrocławskim kwartecie tak szybko zapomnieć.
Skład:
Marek Pędziwiatr (Latarnik) – fortepian, syntezatory
Olaf Węgier (Książę Saxonii) – syntezatory, saksofon tenorowy, saksofon altowy, saksofon sopranowy, elektroniczny instrument dęty, instrumenty perkusyjne
Paweł Stachowiak (Wuja HZG) – gitara basowa, syntezator Mooga
Marcin Rak (Cancer G) – perkusja, instrumenty perkusyjne, efekty elektroniczne

gościnnie:
Toni Sauna – rap (10)



Tytuł: Kwiatostan
Wykonawca / Kompozytor: Błoto
Data wydania: 16 września 2020
Nośnik: CD
Czas trwania: 42:09
Gatunek: hip hop, jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Rumianek: 05:29
2) Rzepień: 04:02
3) Mak: 04:55
4) Oset: 03:32
5) Mlecz: 03:53
6) Kaczeńce: 04:31
7) Chryzantema: 01:51
8) Jaśmin: 07:07
9) Chabry: 02:24
10) Hortensja: 02:29
11) Niezapominajka: 01:57
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

146
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.