Szósty tom serii „LastMan” stanowi prawdziwe trzęsienie ziemi. To wręcz nieprawdopodobne, ale jeszcze potężniejsze, niż widzieliśmy do tej pory.  |  | ‹LastMan #6›
|
Będę to cały czas podkreślał, ale ewolucja, jaką przeszedł „LastMan” jest wręcz oszałamiająca. Startowaliśmy z poziomu naiwnej baśni fantasy, by znaleźć się w brutalnej, dystopijnej historii sensacyjnej. Ale to nie koniec, ponieważ w omawianym tomie zaczepimy o wątki superbohaterskie. Przynajmniej jeśli chodzi o przeciwników naszych bohaterów. Na pierwszy plan wreszcie wysuwa się Richard Aldana, osoba, która jest prowodyrem całego zamieszania. Niestety dzieje się to kosztem Marianne i Adriana, którzy z postaci pierwszoplanowych stają się tłem. Nie może być jednak inaczej, ponieważ są oni więźniami pewnej sekty, odwołującej się do mitów Doliny Królów, dowodzonej przez barona narkotykowego. Aldana organizuje ekipę twardzieli (w jej skład wchodzi m.in. mistrz sztuk walki z Doliny – tajemniczy, zamaskowany Cristo), aby ich odbić. Zadanie to jest o tyle trudne, że zgodnie z legendą, sektę broni pięciu rycerzy o nadnaturalnych mocach: Błyskawic, Lodu, Wiatru, Ognia i Dębu. Tym razem nie mamy dekonstrukcji znanego nam świata i rozgrywania nowych elementów, czy powolnego wprowadzenia. Od razu jesteśmy wrzucani w wir akcji i niczym w najlepszych produkcjach sensacyjnych z lat 80., napięcie nie opada do samego końca. Owszem, można narzekać, że siłą „LastMana” był nastrój i misternie konstruowana fabuła, a nie spektakularna nawalanka, niemniej przypominam, że to już szósty tom serii. Czas wprowadzenia minął, teraz kolej na wielki finał. Właśnie, finał. To słowo klucz w przypadku tej części, pomimo, że tak naprawdę znajdujemy się w środku serii (do tej pory dorobiła się 12 odcinków). Mam wrażenie, że twórcy początkowo założyli sobie, że ich dzieło będzie kończyło się właśnie teraz. Dlatego zdradzili wiele tajemnic, które dręczyły czytelników od samego początku (np. o ojcu Adriana, skąd Marianne posiada swoje moce i kim jest zamaskowany Cristo). Jednak popularność „LastMana” sprawiła, że postanowili przedłużyć swoją opowieść. Dlatego na samym końcu czeka wspomniane już trzęsienie ziemi, które wydaje się zmienić całkowicie obraz cyklu. Do tego zaserwowano nam spory skok w czasie, dający jasno do zrozumienia, że teraz wkraczamy na całkiem nowe tory. Bastien Vivès, Michaël Sanlaville i Yves Balak, osoby odpowiedzialne za „LastMana” po raz kolejny udowadniają, że potrafią stworzyć spójną i wciągającą fabułę, pomimo zebrania elementów, które na pierwszy rzut oka do siebie nie pasują. Nawet z komiksu wypełnionego nawalanką konstruują pozycję ciekawą i niebanalną. Wreszcie serwują potężny twist fabularny, co do którego jeszcze nie wiem, czy ich pokochać, czy znienawidzić. Wszystko to tylko umacnia pozycję serii, jako jednej z najlepszych, jakie ukazują się obecnie na naszym rynku.
Tytuł: LastMan #6 Data wydania: 19 lipca 2021 ISBN: 9788382300406 Format: 216s. 148×206mm Cena: 41,00 Gatunek: sensacja Ekstrakt: 80% |