Trzeci odsłona zbiorczego wydania „Mrocznej otchłani” to imponujący album. Zawiera aż pięć oryginalnych części, czyli tyle ile dwa poprzednie albumy razem wzięte. Czy to wystarczy na wszystkie niedopowiedzenia i zagadki, z którymi czytelnicy pozostali po lekturze wcześniejszych tomów?  |  | ‹Mroczna otchłań #3›
|
Na pytanie powyższe można odpowiedzieć pozytywnie, chociaż po głębszym zastanowieniu sprawa może nie być tak jednoznaczna, ale od początku. Przypomnijmy, poprzednie dwa tomy wprowadzają nas w rodzaj alternatywnego świata, w którym przetrwały prehistoryczne zwierzęta. Do czasów współczesnych spotkania z nimi były na tyle incydentalne, że na upartego można było pominąć tę „alternatywność”. Trochę jak ze „Strefą 51”. Wszyscy wiedzą, że istnieje, ale chyba mało kto wierzy, że tam naprawdę rozbił się statek obcych. Sprawy nabierają tempa, gdy na przełomie tysiącleci w oceanach pojawią się megalodony, które najwyraźniej dotychczas żyły w głębokich otchłaniach morskich. Spiritus movens tego świata jest niejaki Feiersinger, klasyczny, stary, bajecznie bogaty łowca osobliwości w rodzaju yeti i temu podobnych. Znakomitą większość „Mrocznej otchłani” poznajemy z perspektywy Lou, kilkunastoletniej dziewczynki o niezwykłych właściwościach. Umie oddychać pod wodą i porozumiewać się z morskimi stworzeniami, co czyniło ją ważną osobą dla Feiersingera. Po wielu perturbacjach megalodon zostaje złapany. Okazuje się, że ten gigantyczny krewniak rekina jest tylko wierzchołkiem góry lodowej zagadek kryjących się w otchłaniach oceanów. W najnowszej odsłonie „Mrocznej otchłani” scenarzysta Christophe Bec do pewnego stopnia odciął się od wcześniejszych tomów. Megalodony zeszły na trzeci plan, nie ma małej Lou. Nie ma, bo zastąpiła ją dorosła już kobieta. Odszedł Feiersinger, który przekazując cały większość swojego majątku w spadku właśnie Lou, uczynił ją powiernicą kolejnej wielkiej podmorskiej tajemnicy. Równolegle z tym wątkiem, Bec postanowił rozwinąć kwestię pochodzenia Lou i jej niespotykanych umiejętności. Pomysł ciekawy i mający dobre założenia, można mieć jednak zastrzeżenia do jego realizacji. Podobnie jak w poprzednich tomach, Bec wykazuje dużą tendencję do korzystania z nieliniowej chronologii. Są momenty, gdy takie podejście się sprawdza, ale w wielu innych można odnieść wrażenie, że scenarzysta miesza wątki, nie mając pomysłu na lepsze rozwinięcie tematu. Brakuje też czarnego charakteru z prawdziwego zdarzenia. Sama „wielka tajemnica” to trochę za mało, wystarczy wspomnieć „Indianę Jonesa”. Pogoń za Arką Przymierza czy Świętym Graalem straciłaby wiele na atrakcyjności, gdyby śladami Harrisona Forda nie szli wredni naziści. Paradoksalnie, niewiele się zmieniło w kwestii graficznej. Paradoksalnie, bo Milana Jovanovica i Erica Henninota zastąpił Ennio Bufi. Rysownik dostosował swoją kreskę do poprzednich albumów i wyszło mu to całkiem sprawnie. Jedyne co można zarzucić Bufiemu to problem z różnicowaniem postaci. Gdy na jednym rysunku umieścił Lou, Anę (partnerkę Donovana) i dziennikarkę Susan Simpson, to naprawdę nie wiadomo, która jest która. Wracając do pytania z początku, rozwiązania zagadek z wcześniejszych tomów niby znajdziemy, ale są one wystarczającą nieprecyzyjne, aby zostawić furtkę do kontynuacji tematu. I chyba o to chodziło, bo dwa kolejne albumy w wersji francuskiej już zostały wydane.
Tytuł: Mroczna otchłań #3 Data wydania: 28 lipca 2021 ISBN: 9788328159471 Format: 284s. 216x285mm Cena: 149,99 Gatunek: SF Ekstrakt: 60% |