dopiero teraz widzę że to nie jest film o miłości w białych domach wśród płowych traw latarnie morskie odbierają sen ocean przelewa się przez nas a my umieramy na raty neptun bywa łagodny pęknięcia odsłaniają nikomu niepotrzebne rzeczy ostrość widzenia odbicie i czas tylko krzesło ma jeszcze znaczenie dopiero teraz widzę że to nie jest film o miłości spadające gwiazdy pocięły niebo odbijamy się od ścian papierowej łódki a każdy oddech na krótko wstrzymuje świat jeszcze przed brzaskiem ptaki zdejmują z nas sen każda jesień jest tylko następną zamykasz wodę na klucz w domu z kamienia i wchodzimy w las wczoraj kubek rozsypał się po podłodze styczniowe zimno po raz kolejny spłynęło z okrągłych słów lustro marszczy się w dolnym rogu dotknięcie wywołuje dreszcze mogłabym przejść na drugą stronę gdyby nie łańcuszek szczęścia zaplątany na nadgarstku |