To, że Amerykanie budują domy praktycznie z tektury, wiedzą już wszyscy. Ale czasami filmowcy dowodzą, że w zasadzie mogłoby być jeszcze gorzej…  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Dzisiaj proponuję jeszcze jeden kadr z opisanego w poprzednim tygodniu filmu „The Drone”. Tym razem zahaczamy o elementy budowlane czyli… drzwi. Tak jest, ta cieniutka dykta to rzekomo drzwiowa płycina w drogiej, doskonale wyposażonej willi, posiadającej na dokładkę wyszukany system bezpieczeństwa. Owszem, film jest rodzajem komedii grozy, ale drzwi akurat nie były przeznaczone do wzbudzania wesołości. A przynajmniej nie intencjonalnie. Kłopot w tym, że do kryjących się za nimi bohaterów musiał dobrać się dron z malutką piłą tarczową, więc grubsze drewno absolutnie nie wchodziło w rachubę. W końcu taki dron to nie Jack Torrance z siekierą. Scena z pokonywaniem przez drona drzwi może jeszcze nie byłaby taką katastrofą, gdyby nie specyficzne oświetlenie planu, wykonujące wredną, krecią robotę m.in. w chwili uwiecznionej na załączonym kadrze. Nie dość bowiem, że doskonale widać, jak cienka jest w rzeczywistości „deseczka”, z której wykonano płycinę, to jeszcze blask żarówki ujawnia dodatkowo istnienie jakiejś pionowej szpary w dykcie, być może powstałej w wyniku zbyt intensywnego wydłubywania dziur. Innymi słowy – tandeta pełną gębą. Ale że „The Drone” jest komedią, i to dość kiczowatą, w sumie można machnąć na tę niedoróbkę ręką… |