Piąta odsłona cyklu wiedźmińskiego od Dark Horse to kameralna, utrzymana w melancholijnym tonie opowieść skierowana do tych, którym nigdy dość kolejnych perypetii Geralta z Rivii.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Seria komiksowa o Wiedźminie będąca wspólnym projektem CD Projekt i Dark Horse doczekała się już pięciu albumów i na dobre zadomowiła się na rynku. Tworzą ją różni scenarzyści i różni rysownicy, co właściwie jest zaletą, ponieważ dzięki temu kolejne albumy są niespodzianką, a każdy z twórców zostawia swój ślad. Pierwsze dwa były dziełem duetu Paul Tobin (scenariusz) i Joe Querrio (rysunki), ale już w trzecim za rysunki odpowiadał Piotr Kowalski. Czwarty był autorstwa dwóch Polek (Aleksandra Motyka/Marianna Strychowska), a obecny, piąty, jest dziełem Bartosza Strychowskiego i Amada Mira. Każdy z tomów oferuje pełną intryg i niespodzianek przygodę utrzymaną w klimacie dark fantasy. Owszem, brakuje ciętego języka Sapkowskiego, jego niepodrabialnego humoru i postmodernistycznego wyrafinowania. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że kontekstem są raczej gry niż książki, wtedy spojrzymy na te historie bardziej przychylnym okiem. A taki tom trzeci („Klątwa kruków”) duetu Paul Tobin/Piotr Kowalski to niezły prezent dla fanów prozy Sapkowskiego, będący właściwie sequelem historii o strzydze z najbardziej klasycznego opowiadania; pojawiły się też w nim wreszcie Ciri i Yennefer. Debiutujący w „Zatartych wspomnieniach” w roli scenarzysty Bartosz Sztybor (znany z komiksów dla młodszego odbiorcy takich jak „Rufus. Wilk w owczej skórze” czy seria „Niezła draka, Drapak!”) przyznaje się w zamieszczonym w albumie wywiadzie, że w wiedźmińskim uniwersum urzekła go kameralność i „ludzki” wymiar opowieści, będący antytezą tolkienowskiego patosu i heroizmu. Udało się to mu oddać, a historia trzyma poziom poprzednich tomów, choć motyw popadającego w obłęd czarodzieja zamkniętego w wieży i tworzącego kolejne iluzje brzmi niepokojąco znajomo… Udało się też podkreślić przesłanie - ludzie nie chcą znać prawdy i wolą żyć złudzeniami. Problem mam z rysunkami i kolorystyką. Amad Mir i Hamidreza Sheykh ewidentnie inspirują się minimalistycznym stylem Mingoli, ale taki styl wydaje się niezbyt pasować do wiedźmińskich opowieści, większy realizm czy ekspresjonizm byłby bardziej na miejscu – tu można zatęsknić za kreską Polcha. W porównaniu z każdym z poprzednich tomów zniknęło gdzieś bogactwo kolorów, jakby ktoś użył efektu spłaszczenia (redukcji) barw do kilku czy kilkunastu. Dominują mroczne barwy, w dawce większej nawet niż w pierwszych dwóch albumach rysowanych przez Querio. Za granicą ukazują się właśnie kolejne zeszyty albumu szóstego, gdzie scenarzystą pozostaje Strychowski, ale fotel rysownika jest przejęty przez Vanesę Del Rey – jestem ciekaw jej stylu. Nie jest to zły album, ale odnosi się wrażenie pewnego zmęczenia konwencją, jej powolnego wyczerpywania, co skądinąd oddaje okładka z nieprzytomnym czy śpiącym Geraltem (okaże się, że rannym), która raczej nie przypadnie do gustu konserwatywnym fanom fantasy.
Tytuł: Wiedźmin #5: Zatarte wspomnienia Data wydania: 16 czerwca 2021 ISBN: 9788328198913 Format: 104s. 170x260m Cena: 39,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 50% |