Od takich filmów chroń nas, Boże! Reżyserski i scenariuszowy debiut dziennikarki Poliny Oldenburg rodził się długo i długo musiał czekać, zanim trafił do kin. Gdyby do nich nigdy nie trafił, nikt nie poczułby pustki w swoim życiu. Po co takie obrazy, jak „Korporacja Ad Libitum” powstają – nie mam pojęcia. Gdyby choć niosły ze sobą dobrą, niekoniecznie inteligentną zabawę… Nie, na to także nie liczcie!  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kiedy czytam, że ten film zyskał pozytywne opinie krytyków rosyjskich – nie potrafię się nadziwić. Jakim cudem? Byli ślepi i głusi? A może prezentują kompletnie odmienną wrażliwość niż ja? Tyle że przecież wiele razy się zgadzaliśmy. Oni chwalili i ja byłem również pod wrażeniem. Ale na pewno nie w przypadku „Korporacji Ad Libitum” – jednego z najbardziej beznadziejnych obrazów, jakie miały swoją premierę w Rosji w ciągu ostatniego mniej więcej roku. Choć może odpowiedzią na moje zaskoczenie jest osoba reżyserki, która tym kompletnie nieudanym dziełkiem weszła do świata kinematografii. To Polina Oldenburg – dotąd znana w Moskwie głównie jako dziennikarka i wokalistka. Do pracy nad swym debiutem scenariuszowym i reżyserskim przystąpiła… latem 2016 roku. Ciągnęło się więc wszystko niesamowicie długo. Premierowy pokaz filmu miał miejsce przed dwoma laty (we wrześniu) podczas festiwalu „Amurska Jesień” w syberyjskim Błagowieszczeńsku. Kiedy przymierzano się, by wprowadzić go do szerokiej dystrybucji, wybuchała pandemia koronawirusa, w efekcie czego „Korporacja…” wylądowała na półce, czekając na lepsze czasy. Nastąpiły one w styczniu tego roku. Trudno jednak stwierdzić, by dziewięć miesięcy po premierze debiut Oldenburg osiągnął jakikolwiek sukces. Bo na pewno nie frekwencyjny (o artystycznym nie ma w tym kontekście w ogóle co wspominać). Nie pomógł nawet fakt, że fabułę obrazu dopieszczała dużo bardziej doświadczona i sprawna aktorka, scenarzystka i reżyserka Natalia Pierszyna („ Martwe jaskółki”, „ Myśliwy”). Tego pomysłu po prostu nie dało się uratować! A co to za pomysł? Oto młody i przebojowy dziennikarz jednej ze stołecznych stacji telewizyjnych German Kryłow wpada na interesujący trop. Dowiaduje się o elitarnym klubie dla bogaczy (niedostępnym dla zwykłych śmiertelników), który prowadzony jest przez korporację o nazwie „Ad Libitum” (co po polsku oznacza „według upodobania”). Firma reklamuje się w ten sposób, że sprzedaje – uwaga! uwaga! nie pospadajcie z krzeseł – „uczucie miłości”. Tak się jednak składa, że osoby, które korzystają z jej usług, krótko potem popadają w tarapaty i pogrążają się w obłędzie. Jak chociażby biznesmen Artur Mamiedow, z którym Kryłow chciał przeprowadzić wywiad, lecz tuż przed rozmową ten dostał zawału serca. W takiej sytuacji German nie widzi innego rozwiązania, jak zgłosić się samemu do „Ad Libitum” i odegrać rolę zamożnego klienta. Prezes korporacji Dmitrij Morozow przyjmuje go z otwartymi ramionami i podpisuje umowę; w zamian wręcza działającemu pod przykrywką dziennikarzowi karteczkę z terminem i miejscem spotkania. Dotarłszy tam, Kryłow rzeczywiście poznaje młodą i piękną rudowłosą kobietę, z którą udaje się na romantyczną przechadzkę po Moskwie. A potem ona nagle znika!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
German lekko rozczarowany wraca do domu, gdzie czeka na niego na niego narzeczona Nika. Również młoda, również piękna, na dodatek utalentowana – jest bowiem artystką-malarką. I chociaż wcześniej Kryłow był w niej zadurzony po uszy, ba! oświadczył jej się nawet, teraz stopniowo traci zainteresowanie kobietą. Śni o rudowłosej nieznajomej; widzi ją też na jawie, choć nie jest pewien, czy to rzeczywistość. Jest jak opętany uczuciem do niej. Za wszelką cenę stara się ją odnaleźć, spotkać ponownie, lecz za każde kolejne spotkanie szef „Ad Libitum” każe słono płacić. Takich pieniędzy dziennikarz jednak nie ma… Można by uznać, że to mająca jakiś potencjał historia melodramatyczna, gdyby miała ona w sobie choć krztę prawdopodobieństwa. Ale nic z tych rzeczy. Dramatyzm opowieści zbudowany jest na tak wątłych podstawach, że wali się w gruzy, gdy zadać choć jedno racjonalne pytanie. Na przykład: w jaki sposób korporacja uzależnia od siebie klientów, bo w wywołujący fatalne zauroczenie magnetyzm rudowłosej naprawdę nie sposób uwierzyć.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wszystko jawi się więc jedną wielką bzdurą, na dodatek opowiedzianą w sposób, który nie niesie ze sobą żadnych emocji. Tu wszystko jest „na wiarę”: by film mógł się spodobać, trzeba wierzyć (mocniej niż papież w Boga), że takie uczucie jest możliwe. Jakakolwiek wątpliwość rozsadza wszystkie fundamenty. A „Korporacja…” zbudowana jest właściwie na samych wątpliwościach. I nie ratuje jej nawet pozytywne moralne przesłanie, że, owszem, można kupić sobie miłość (brrr!), ale wcale nie gwarantuje to szczęścia. Tylko czy naprawdę warto było dla takiej konstatacji wydawać miliony rubli? Zadziwiające jest także to, że obraz Oldenburg klasyfikowany jest jako thriller. Pytanie tylko, w którym momencie widz ma poczuć dreszczyk przepływający przez jego ciała, kiedy w ciągu ponad półtorej godziny nie ma ani jednego zwrotu akcji, ani jednej chwili prawdziwego, nie udawanego napięcia. Wszyscy bohaterowie snują się na ekranie i wypowiadają takie komunały, że aż zęby od nich bolą.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kto dał się namówić na udział w tak nieudanym przedsięwzięciu? Najbardziej znanym aktorem jest wcielający się w prezesa korporacji Morozowa Igor Pietrenko (znany między innymi z „ Kierowcy dla Wiery” i „ Związku Ocalenia”). W Kryłowa wciela się Szamil Chamatow („ Start-up”), w Nikę – Jewgienija Kregżde („ Geograf przepił globus”, „ Tato, umrzyj!”), natomiast w rudowłosą nieznajomą – Daria Biełousowa („ Udar słoneczny”). Na drugim planie widzimy z kolei Kristinę Babuszkinę („ DuchLess 2”, „ Miliard”) jako Ritę, koleżankę Kryłowa z pracy, Antona Fiodorowa („ Orda”, „ Łagodna”) w roli jego przyjaciela Filipa, wreszcie Karena Badałowa („ Paradżanow”, serial „ Czikatiło”) jako nieszczęsnego Artura Mamiedowa. Za zdjęcia odpowiadał zaczynający dopiero karierę operator Iwan Kołpakow, który wykonał swoje zadanie jak rzemieślnik – bez wpadek i bez iskry geniuszu. Najlepiej w całym obrazie prezentuje się natomiast ścieżka dźwiękowa, którą złożono z wpadających w ucho piosenek młodych rosyjskich zespołów rockowych.
Tytuł: Korporacja Ad Libitum Tytuł oryginalny: Корпорация Ad Libitum Obsada: Szamil Chamatow, Igor Pietrenko, Jewgienija Kregżde, Daria Biełousowa, Anton Fiodorow, Kristina Babuszkina, Jegor Rybakow, Iwan Stiebunow, Oleg Morozow, Karen Badałow, Aleksandr Iljin młodszyRok produkcji: 2019 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 96 min Gatunek: dramat Ekstrakt: 20% |