„Conan Barbarzyńca: Exodus i inne opowieści” to taka zbieranina historii dla zagorzałych fanów. Na okładce powinna jeszcze znaleźć się adnotacja: „chcieliście Conana – to macie i nie marudźcie”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Mamy bowiem do czynienia z krótką antologią, w której znalazło się miejsce na aż siedem różnych epizodów. Dwa z nich mają długość tradycyjnego zeszytu (oryginalnie pochodzą z „Conan Barbarzyńca: Exodus” i 12 numeru „Conan: Miecz barbarzyńcy”), pozostałe to luźne interpretacje jego przygód, liczące po kilka stron (wszystkie ukazały się oryginalnie w „King-Size Conan”). Choć ich twórcami są przeważnie uznani artyści, ich poziom jest różny. Zaczynamy z rozmachem, albowiem od albumu, który w całości przygotował Esad Ribić. Zrezygnował z dialogów i drogę, jaką nasz bohater przebył z Cymerii do Zamory, zaprezentował jedynie za pomocą obrazów. Tak chyba najlepiej określić kadry, albowiem styl prezentowany przez rysownika jest bardzo malarski i robi spore wrażenie. Szkoda tylko, że całość nie prezentuje się równie intrygująco od strony fabularnej. Mamy bowiem do czynienia ze ścinkami scenek, które po sklejeniu nie tworzą spójnej opowieści. Pod tym względem lepiej jest w drugim najdłuższym opowiadaniu. Tu mamy już do czynienia z intrygą, która pod koniec potrafi nawet zaskoczyć. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to średniak, którego nie pamięta się chwilę po przeczytaniu. Zwłaszcza, że od strony graficznej też nie mamy do czynienia z talentem na miarę tego, który zaprezentował Ribić. Sytuację muszą więc ratować starzy wyjadacze: Roy Thomas, Kurt Busiek i Chris Claremont. Każdy z nich to legenda amerykańskiego komiksu i jak na legendy przystało, nie dali plamy. Pierwszy z nich postawił na przygody młodego Conana, który dopiero co brał udział w bitwie o Venarium. Nie znajdziemy tu czarodziejów i demonów, to brudna heroic fantasy, w której liczą się miecze i żelazne charaktery. Takie są też grafiki Steve′a McNivena – klimatyczne i nie stroniące od ukazywania ciał zbrukanych krwią. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to do tego, że Conan nie wygląda tu na młodzieniaszka. Kurt Busiek dla odmiany nie stroni od czarnej magii. Ukazuje nieopierzonego Cymeryjczyka, który dopiero co dotarł do Arenjun w Zamorze i któremu cywilizacyjny dobrobyt lekko uderzył do głowy. Aczkolwiek to wcale nie on będzie tu siłą napędową fabuły. Od strony graficznej, mamy do czynienia z nowocześniejszą kreską Pete′a Woodsa, która może się podobać mniej ortodoksyjnym fanom. I wreszcie docieramy do propozycji Chrisa Claremonta, która jest chyba najlepszą w tym zbiorze. Znów odchodzimy od elementów nadprzyrodzonych na rzecz niewesołego losu ludzi dotkniętych wojną. Dla jednych jest ona bowiem szansą na zarobek, a dla innych największym nieszczęściem. Niewesołemu scenariuszowi towarzyszą świetne rysunki Roberta de la Torre, który potrafi pogodzić nowoczesność Woodsa z oldschoolem McNivena. Na deser otrzymujemy jeszcze dwie pozycje. I tu już jest albo nijako, jak w przypadku morskich przygód Conana i Bêlit (scenariusz Steven S. DeKnight), albo bardzo słabo. W tym drugim wypadku chodzi o epizod autorstwa Kevina Eastmana, człowieka, który był współtwórcą Wojowniczych Żółwi Ninja. Niestety ani nie zaprezentował interesującej fabuły, ani jego sztywna, toporna kreska nie pasuje do przygód Cymeryjczyka. Podsumowując mamy więc trzy pozycje ciekawe, jedną godną zapamiętania ze względu na rysunki, dwie nijakie i jedną słabą. Nie wygląda to zbyt optymistycznie, zwłaszcza kiedy porówna się ilość miejsca, jakie zajmują poszczególne opowiadania. Dlatego odnoszę wrażenie, że „Exodus i inne opowieści” to pozycja skierowana do najwierniejszych fanów, którzy będą chcieli mieć wszystko, co dotyczy ich ulubionego barbarzyńcy. Dla reszty będzie to strata czasu. A nawet może się okazać, że lektura zniechęci ich do dalszego odkrywania tej postaci.
Tytuł: Conan Barbarzyńca. Exodus i inne opowieści Data wydania: 11 sierpnia 2021 ISBN: 9788328152366 Format: 112s. 167x255mm Cena: 39,99 Gatunek: fantasy, superhero Ekstrakt: 50% |