powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXII)
grudzień 2021

Moja wielka, grecka tragedia
Chloé Zhao ‹Eternals›
Czy „Eternals” to komiksowa głupotka z wydumanymi na siłę problemami, czy może tragedia na miarę antyczną, w której wybory jednostek mają wpływ na losy milionów? Jedno i drugie? Albo żadne z powyższych?
‹Eternals›
‹Eternals›
Główny problem, jaki mam z tym filmem, to gigantyczność problemów, z którymi mierzą się bohaterowie. Jeden dotyczy ich tożsamości, drugi jest na miarę greckiej tragedii: czy można poświęcić jednostkę, by ocalić miliardy? Jednostkę, która – jeśli zaistnieje – stworzy dziesiątki układów gwiezdnych z zamieszkanymi planetami? Coś w rodzaju antykoncepcji na skalę kosmiczną, bo albo uratujemy wszystkich mieszkańców Ziemi, albo powstanie kilkanaście nowych cywilizacji. Dla mnie akurat to żadna rozterka, bo coś, co istnieje, jest ważniejsze niż coś, co dopiero ma zaistnieć. No ale bohaterowie się turbują, dochodzi do rozłamu, decyzje podejmowane są w ostatniej chwili i w obliczu klęski. To akurat było dobre i typowe dla filmów tego rodzaju: ratunek w ostatniej sekundzie, przedkładanie dobra innych nad osobiste, poznawanie własnych umiejętności.
Właśnie, umiejętności. Nie przepadam za zbyt potężnymi postaciami, a tu mamy grupę, która – współpracując – jest niemal wszechmocna. Manipulacja materią (skała w wodę, drewno w metal itp.), manipulacja umysłami, latanie i strzelanie laserami z oczu, nadludzka siła, tworzenie broni z „energii kosmicznej”, iluzje. A to wszystko po to, żeby walczyć z przerośniętymi, nieco mackowatymi jaszczurkami… Które z kolei są irytująco niezniszczalne. Niektóre fragmenty – na przykład „ewolucja” – były ciekawe, jednak generalnie wolę ludzkich wrogów z ludzkimi motywacjami, jak chociażby w „Spider-Manie” (Vulture to osoba, z którą niemal można się identyfikować).
Pomijając supermoce, bohaterowie byli bardzo sympatyczni, mieli interesujące relacje między sobą i byli bardzo ludzcy jak na istoty żyjące od siedmiu tysięcy lat (to kolejna rzecz, której nie lubię w komiksowych fabułach – po takim czasie mieliby psychikę tak zmienioną, że dla nas nie do ogarnięcia, albo popadliby w szaleństwo). Podobały mi się sekwencje z dawnych czasów: Babilon, Indie dynastii Guptów, Meksyk czasu konkwisty. I dopasowane do tego języki! Poza tym mieliśmy okazję obejrzeć wspaniałe krajobrazy czarnych plaż Lanzarote oraz pustynnych kanionów.
Oczywiście przy dziesiątce postaci nie wszystkim przypadnie tyle samo czasu ekranowego, w związku z czym fabuła skupiała się głównie na Sersi: jej relacji uczuciowej z Ikarisem oraz mierzeniu się z rolą przywódczyni. Świetna była małoletnia Eternalka imieniem Sprite, jej banalno-niebanalne motywacje i jej fryzura. Podobał mi się też Kingo, który po rozwiązaniu drużyny został gwiazdorem kina bollywoodzkiego, udając, że jest kolejnymi pokoleniami rodu. Miał wyrazistą osobowość i co prawda trochę robił za przerywnik komiczny, ze swoją próżnością i swoim kamerzystą, który dokumentował niemal każdą minutę, włącznie z walkami z potworami (Kingo, leżąc na ziemi, zalany krwią jaszczura, którego właśnie pokonał: „Masz to”? Kumar: „Jasne, szefie!”), ale to wpisywało się w klasyczny marvelowski humor. Trzeba tutaj zaznaczyć, że ogólnie Eternalsi, jako istoty żyjące tysiące lat, są poważni i nie rzucają dowcipnych komentarzy w obliczu niebezpieczeństwa.
Imiona są wzięte z komiksu, więc trudno winić za to film, ale (A)Tena i (He)Fajstos brzmią nieco dziecinnie. Jeszcze żeby każde z nich miało imię jakiegoś bóstwa, ale to była zbieranina od Sasa do Lasa: Gilgamesz, Kingo, Makkari, Druig, Sersi, Ajak… Podobała mi się Makkari, taka energiczna nastolatka, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Przypominała mi Shuri. Szkoda, że było jej bardzo mało: widać, że scenarzyści nie mieli pomysłu na wykorzystanie jej mocy i w sumie robiła za „symboliczną inkluzywność mniejszości”, bo nie słyszy – porozumiewa się językiem migowym.
Zarys fabuły jest dobrze nam znany z mnóstwa innych filmów, włącznie z „Muppetami”: rozproszona ekipa, zagrożenie, mozolne zbieranie ekipy po świecie, walka z zagrożeniem, konflikty w ekipie, zwycięstwo. Dodałabym do tego „pozbycie się jednej z postaci, z którą scenarzyści nie mieli co zrobić” (nie było to jej uśmiercenie).
Gdyby nie ta nieśmiertelność i Wielka Grecka Tragedia, to film by mi się bardziej podobał… no, ale wtedy by go nie było, bo to przecież fundamenty akcji. W każdym razie – wolę „tradycyjnych” Avengersów.



Tytuł: Eternals
Data premiery: 5 listopada 2021
Reżyseria: Chloé Zhao
Zdjęcia: Ben Davis
Kraj produkcji: USA, Wielka Brytania
Gatunek: SF
Zobacz w:
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.