Hedvig Mollestad Thomassen – norweska mistrzyni jazzrockowej gitary – ostatnio prowadzi swoją karierę dwutorowo. Nie rezygnując z pracy w Triu, od ubiegłego roku nagrywa także płyty solowe w znacznie poszerzonym składzie. Na „Tempest Revisited” jej zespół rozrósł się do septetu – i wpłynęło to wydatnie na wzbogacenie brzmienia.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie ukrywam wcale, że od lat jestem wielkim admiratorem talentu norweskiej gitarzystki jazzowej i jazzrockowej Hedvig Mollestad Thomassen (rocznik 1982). Każda kolejna płyta jej Tria (a ukazało się ich dotąd siedem) – vide „Shoot!” (2011), „All of Them Witches” (2013), „ Enfant Terrible” (2014), koncertowa „Evil in Oslo” (2016), „ Black Stabat Mater” (2016), „ Smells Funny” (2018) oraz „ Ding Dong. You’re Dead.” (2021) – przyprawiała mnie o szybsze bicie serca. Z tym większą radością przyjąłem w ubiegłym roku fakt wydania przez „Jadwigę” pierwszego albumu stricte solowego („ Ekhidna”), wychodząc z założenia, że to bardzo istotna wartość dodana do dyskografii Tria. Byłem jednak przekonany, że krążek ten okaże się jedynie efemerydą. A tymczasem po roku okazało się, że ma następcę. Czym różnią się – w największym skrócie – płyty Tria od tych sygnowanych jedynie nazwiskiem Mollestad? Głównie rozmachem aranżacyjnym. W przypadku tych pierwszych mamy do czynienia z najbardziej podstawowym instrumentarium: gitara solowa, bas i perkusja, na solowych dochodzą przede wszystkim dęciaki, dzięki czemu muzyka staje się bogatsza i bardziej kolorowa. Jest to też dużo większe wyzwanie dla liderki projektu – zarówno kompozytorskie, jak i aranżacyjne. Ale na szczęście z obydwoma doskonale daje sobie radę. Na nagranym w studiu Amper Tone w Oslo „Tempest Revisited” poza gitarą Hedvig sięgnęła także po pianino, choć gwoli ścisłości nie jest łatwo wyłowić jego tony z powodzi dźwięków. Pod tym względem znaczenie większe pole do popisu mają członkowie sekcji dętej, czyli Karl Hjalmar Nyberg (saksofon altowy), Martin Myhre Olsen (saksofony sopranowy, altowy i barytonowy) oraz Peter Erik Vergeni (saksofon tenorowy, flet). Do tego grona należy dorzucić jeszcze odpowiadającą za partie wibrafonu i syntezatorów Marte Maaland Eberson („ Ekhidna”), basistę Tronda Frønesa oraz etatowego perkusistę Tria prowadzonego przez Hedvig – Ivara Loe Bjørnstada (także Cakewalk), którego w jednym utworze zastąpił znany z wielu skandynawskich formacji jazzowych Per Oddvar Johansen. Cechą charakterystyczną wszystkich produkcji Mollestad jest ich czas trwania, ograniczony zazwyczaj do rozmiarów dawnego (z czasów przedkompaktowych) longplaya. W pewnym stopniu wynika to zapewne z tego, że wytwórnia Rune Grammofon, z którą artystka związała się od początku kariery, wydaje muzykę również na winylach i stara się przy tym, aby zawartość różnych edycji była taka sama. Ma to swoje plusy. W każdym razie pewne jest to, że po dotarciu do finału natychmiast będziecie chcieli zacząć „lekturę” płyty od nowa.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Oczywiście pod warunkiem, że zawartość krążka będzie na to zasługiwała. Ale czy w przypadku Hedvig może być inaczej? Do tej pory Norweżka nie opublikowała jeszcze albumu, który można by uznać za artystyczny zawód – i „Tempest Revisited” też nim nie jest. Ogromne wrażenie robi już utwór otwierający wydawnictwo, czyli „Sun on a Dark Sky”. Introdukcja jest nietypowa: po wstępie na flecie rozlega się w oddali bęben, na tle którego dodatkowo rozbrzmiewa zniekształcony elektronicznie głos Hedwig. A zaraz potem liderka przejmuje pełne panowanie nad słuchaczami za sprawą subtelnie nastrojowej partii gitary. Z czasem dołączają jeszcze saksofony, które stopniowo wybijają się na plan pierwszy. Mollestad wycofuje się, ale przez cały czas kontroluje sytuację, przypominając o sobie zapętlonym ostrym riffem. W tym momencie „Sun on a Dark Sky” najbardziej zbliża się do charakterystycznej dla Tria stylistyki jazz-rocka (z elementami metalu). Z jednym bardzo istotnym dodatkiem – dęciakami!  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie mniejszym zaskoczeniem jawi się „Winds Approaching”, w którym po intensywnym wprowadzeniu perkusyjno-saksofonowym (ze smaczkami gitarowymi) instrumentem dominującym staje się… analogowy syntezator NordWave, którego brzmienie do złudzenia przypomina rockowo podrasowany fortepian elektryczny Fendera. Marte Maaland Eberson nie ogranicza się jedynie do wypełniania tła, ale – co najbardziej niespodziewane – pozwala sobie także na jazzowe improwizacje. Finał utworu dosłownie zwala z nóg, co jest zasługą gitary Hedwig i grających unisono saksofonów. Tak jak kończy się „Winds Approaching”, tak też zaczyna trzeci w kolejności „Kittiwakes in Gusts”. Dęciaki szybko jednak ustępują miejsca gitarze, by wrócić po mniej więcej dwóch minutach. I tak dzieje się do samego końca: partie Mollestad przetykane są bardzo emocjonalnymi wstawkami saksofonowymi, które – niespodzianek nigdy dość! – prowadzą do… bluesowego zakończenia.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Najdłuższą kompozycją na płycie jest ponad jedenastominutowa „418 (Stairs in Storms)”. Jej kilkuminutowy prolog mógłby zadowolić najbardziej wybrednych wielbicieli elektronicznej psychodelii krautrockowej sprzed pięciu dekad. Słyszymy w nim nieziemsko powłóczyste dźwięki gitary i syntezatora (prawdopodobnie na dalekim planie pojawia się tu również pianino), z których z czasem rodzi się kolejny subtelny motyw gitarowy. Hedwig wspomaga w tym dziele także jeden z saksofonistów – i to właśnie on głównie odpowiada za żałobny nastrój (w stylu Angles 9). Album wieńczy – połączony w jedno z „418 (Stairs in Storms)” – „High Hair”, w którym klasyczny jazz (vide dęciaki) miesza się z rockową gitarą, aż w końcu Mollestad znajduje „wspólny język” z Nybergiem, Olsenem i Vergenim, co prowadzi do nadzwyczaj emocjonalnego i dynamicznego zakończenia. Po „lekturze” najnowszej płyty Norweżki martwi mnie tylko jedno: skoro ostatnia, jak dotąd, płyta tria – „ Ding Dong. You’re Dead.” – ukazała się w marcu tego roku, a już osiem miesięcy później pojawił się w sprzedaży krążek „Tempest Revisited”, to jak długo trzeba będzie teraz czekać na kolejne dzieło Mollestad? Skład: Hedvig Mollestad Thomassen – gitara elektryczna, głos, pianino, oklaski Karl Hjalmar Nyberg – saksofon altowy Martin Myhre Olsen – saksofon sopranowy, saksofon altowy, saksofon barytonowy Peter Erik Vergeni – saksofon tenorowy Marte Maaland Eberson – wibrafon, syntezator Trond Frønes – gitara basowa Ivar Loe Bjørnstad – perkusja, instrumenty perkusyjne, bęben wielki, oklaski Per Oddvar Johansen – perkusja (1)
Tytuł: Tempest Revisited Data wydania: 19 listopada 2021 Nośnik: CD Czas trwania: 40:55 Gatunek: jazz, rock W składzie Utwory CD1 1) Sun on a Dark Sky: 07:29 2) Winds Approaching: 07:38 3) Kittiwakes in Gusts: 06:40 4) 418 [Stairs in Storms]: 11:16 5) High Hair: 07:50 Ekstrakt: 80% |