Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj norwesko-szwedzki kwintet, któremu ton nadawali Jan Garbarek, Terje Rypdal i Bobo Stenson.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zanim katalog założonej w 1969 roku (między innymi przez producenta Manfreda Eichera) monachijskiej wytwórni ECM Records stał się symbolem muzycznej konfekcji – owszem, prezentowanej na bardzo wysokim poziomie, ale jednak konfekcji, to jest jazzu stonowanego i bezpiecznego, słuchanego głównie przez osoby starsze wiekiem – potrafił zaskoczyć odwagą i twórczymi poszukiwaniami. Na początku lat 70. nie brakowało w nim albumów freejazzowych i jazzrockowych. Nagrywali je nierzadko artyści, którzy następnie pozostawali związani interesami z Eicherem przez lata i, niestety (choć może inni z tego akurat cieszyli się), zmieniali się wraz z nim i z profilem firmy. Tak było na przykład z Janem Garbarkiem i Terjem Rypdalem, którzy swą wieloletnią przygodę z ECM rozpoczęli w tym samym momencie, czyli w 1971 roku. Ten pierwszy wydał wówczas longplay „Sart”, ten drugi – „Terje Rypdal”. I chociaż „Sart” najczęściej przypisuje się Garbarkowi, traktując ją jak jego solową produkcję, w rzeczywistości jest ona sygnowana przez pięciu muzyków. To jest przez pełen skład jego dotychczasowego kwartetu, w którym – oprócz lidera – grali jeszcze Rypdal (gitara), Arild Andersen (kontrabas) oraz Jon Christensen (perkusja) – poszerzonego tym razem jednak o piątego muzyka: szwedzkiego pianistę Bobo Stensona (rocznik 1944). Kwartet był już nieźle zgrany. Tworzących go instrumentalistów można było usłyszeć wcześniej na takich krążkach, jak „ The Essence of George Russell” (1966-1967/1971), „ The Esoteric Circle” (1969/1971) czy „ Afric Pepperbird” (1970). Stenson był „elementem” całkiem nowym, choć przecież granie do spółki z klawiszowcem członkowie kwartetu przerabiali już podczas owocnej współpracy z George’em Russellem. By zarejestrować materiał, jaki ukazał się na „Sart”, Stenson musiał przyjechać do Oslo; sesja odbyła się bowiem w studiu Arnego Bendiksena. Trwała krótko, bo zaledwie dwa dni – 14 i 15 kwietnia 1971 roku. Na płytę trafiło ostatecznie sześć kompozycji: cztery najdłuższe były autorstwa Garbarka, dwie pozostałe to w zasadzie jedynie przerywniki, dwuminutowe miniatury, które wyszły spod rąk Andersena („Close Enough to Jazz”) i Rypdala („Lontano”). Pod względem stylistycznym to tak naprawdę twórcza kontynuacja poszukiwań z okresu współpracy z Russellem – z tą jednak różnicą, że Bobo Stenson grał nie tylko na fortepianie akustycznym, ale sięgał także po elektryczny (który zresztą w niektórych momentach udanie zastępował efekty elektroniczne wykorzystane podczas nagrywania legendarnej „ Electronic Sonata for Souls Loved by Nature”). Na „Sart” mamy więc do czynienia nade wszystko z improwizacjami freejazzowymi wymieszanymi z awangardowym minimalizmem. Na pewno jest w tym dużo tak zwanego „trzeciego nurtu”.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Longplay otwiera najdłuższa, trwająca aż piętnaście minut, kilkuczęściowa (chociaż poszczególne części nie zostały oficjalnie wyodrębnione) kompozycja tytułowa. Początek jeszcze niewiele wyjaśnia: rozleniwiająca introdukcja fortepianowa, z dodatkiem budzącego się do życia kontrabasu i dochodzącej okazjonalnie gitary, może bowiem prowadzić w różne strony. Dopiero kiedy odzywa się saksofon, sytuacja się wyjaśnia, ponieważ Garbarek intonuje pełną niepokoju improwizację całego kwintetu. Intrygującą rolę pełni w niej Rypdal, którego powracający natarczywie riff jest tym elementem narracji, który jest w stanie wywołać w słuchaczu największy lęk. W kolejnych fragmentach – na przemian energicznych i stonowanych – pojawiają się jeszcze improwizacje fortepianu i zgiełkliwego saksofonu. Co jednak najbardziej zaskakujące – całość prowadzi do względnie optymistycznego zakończenia. Mrok zostaje przepędzony, a po burzy następuje ukojenie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
O ile w „Sart” dzieje się bardzo dużo, o tyle druga w kolejności dwuczęściowa (już oficjalnie!) „Fountain of Tears” zawiera nieco mniej (ale tylko „nieco”) fajerwerków. Aczkolwiek po awangardowym wstępie zespół rozkręca się tak mocno, że szybko dochodzi do potężnego freejazzowego przesilenia, po którym uszy słuchaczy koją najpierw cichuteńkie perkusjonalia, a następnie duet fletowo-fortepianowy (przy czym rozbrzmiewa tu instrument elektryczny). By posłuchać ciągu dalszego tej opowieści, oryginalne wydanie winylowe należy w tym momencie przełożyć na stronę B. Tę z kolei otwiera prawie dziesięciominutowy „Song of Space” – kolejny wielowątkowy utwór Garbarka, który można uznać za jedno z jego ciekawszych dzieł tego okresu. Po introdukcji Stensona na fortepianie akustycznym rozbrzmiewają grające unisono dęciaki (ależ wspaniale one brzmią!), pomiędzy które wdziera się – inne słowo by tutaj nie pasowało – zgiełkliwa gitara Terjego Rypdala (jakiego Norweg potrafi dać czadu, udowodnił zresztą dobitnie na zarejestrowanym siedem miesięcy wcześniej „ Min Bul”).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Gitara „ciągnie” za sobą także pozostałe instrumenty; w ślad za nią podąża chociażby saksofon. Garbarek zachęca kolegów do intensywniejszej improwizacji, a oni pokornie słuchają swojego lidera. Ostatecznie dają się przekonać nawet Andersen i Christensen, którzy dotąd starali się trzymać emocje na wodzy. Pierwsza z miniatur, czyli „Close Enough to Jazz” – oparta na partii kontrabasu, na którym Arild gra smyczkiem jak na wiolonczeli, i saksofonu basowego, nawiązuje wprost do muzyki klasycznej. Ale chyba jeszcze większe zaskoczenie może wywołać wstęp Andersena do „Irr”, w którym grając w pojedynkę, płynnie przechodzi od… roztańczonego flamenco do energetycznego free jazzu. Furia, z jaką gra, onieśmiela nawet jego kolegów – podłączający się w późniejszej fazie Garbarek i Stenson wyraźnie czegoś się obawiają. Na szczęście wszystkich godzi i uspokaja „Lontano” – zamykająca album awangardowa impresja gitarowa, w której Rypdal udowadnia, że ma w sobie też niezgłębione pokłady subtelności. Skład: Jan Garbarek – saksofon tenorowy, saksofon basowy, flet, muzyka (1-3,5) Bobo Stenson – fortepian, fortepian elektryczny Terje Rypdal – gitara elektryczna Arild Andersen – kontrabas Jon Christensen – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Sart Data wydania: 1971 Nośnik: Winyl Czas trwania: 42:13 Gatunek: jazz W składzie Utwory Winyl1 1) Sart: 14:49 2) Fountain of Tears, Part I and II: 06:08 3) Song of Space: 09:43 4) Close Enough to Jazz: 02:02 5) Irr: 07:18 6) Lontano: 02:12 Ekstrakt: 90% |