Mogłoby się zdawać, że na kadrze widać kamienny krąg po ognisku rozpalonym kilka tysięcy lat temu. Takie wnioskowanie jest jednak błędne.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniej części cyklu dziś kolejny kadr z arcydzieła o tytule „Odrodzenie mumii”. Tym razem widać na nim ułożone w kręg kamienie, nieodparcie sugerujące, iż ekipa archeologów trafiła oto na ślady bytności ludzi pierwotnych. Sęk w tym, że ów krąg nie jest pozostałością ogniska, a… UKRYTĄ PUŁAPKĄ. Właśnie tak. Klasyczną, staroegipską pułapką w rodzaju takich, jakie montowano w piramidach – wiecie, ruszająca się płyta podłogowa, i takie tam. Tylko tutaj… no cóż… Jak by to ująć… Nie sposób wejść w tak „ukrytą” pułapkę, bo rozsądny człowiek, plączący się po jaskini, raczej unika tak układanych kamieni – raz, że można się potknąć i rozbić głowę bądź zwyczajnie skręcić kostkę, dwa, że wciśnięcie do środka stopy to też nie jest łatwa sprawa, bo krąg jest malutki. No ale nie po to w obsadzie znalazła się spora liczna zbędnych statystów, żeby któryś nie dostał polecenia wejścia w krąg. Bo oczywiście zaraz potem „pułapka” rozpyla jakieś świństwo i nieszczęśnik kona w konwulsjach.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W czasie, gdy zostaje uruchomiona pułapka, archeolożka głowi się – z absurdalnie nabożną czcią – nad odcyfrowaniem hieroglifów na kamiennej płytce sprzed paru tysięcy lat. Ta scena też potrafi rozbawić do łez, bo według twórców egipscy budowniczowie, słynni z konstruowania piramid i ogólnie budowli, które swobodnie przetrwały wiele dziejowych zawieruch, w tym wypadku płytkę z napisem ot tak ciepnęli w losowym miejscu jaskini. Tak, zdjęcie pokazuje właśnie tę płytkę – malutką, z grubsza kwadratową, praktycznie nieodróżnialną od podłoża. Ale to nadal nie wszystko. Ciąg dalszy za tydzień. |