Nowa odsłona "Wojowniczych Żółwi Ninja" nabiera rumieńców. Tom drugi nie zawodzi i powinni po niego sięgnąć nie tylko ci, którzy z sentymentem wspominają serial rysunkowy z przełomu lat 80. i 90 ubiegłego wieku.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W sumie powiedziałbym nawet, że nowa wersja "Turtlesów" skierowana jest przede wszystkim do nowych czytelników. Choć odpowiada za nią m.in. współtwórca czwórki zielonych ninja, scenarzysta Kevin Eastman, a komiksowi bliżej do estetyki brudnego pierwowzoru od niezależnego wydawnictwa Mirage Studios, niż cukierkowej estetyki kultowej animacji, to jednak nie ma mowy o żadnym kombatanctwie. Zachowano charakterystyczne cechy głównych postaci, ale znacznie je uwspółcześniono. Nie oznacza to też, że Żółwie sportretowane zostały niczym banda niedorozwiniętych raperów z Bronxu, jak w filmie Jonathana Liebesmana. Twórcy nowej wersji postarali się, by na podstawie znanych motywów stworzyć nową jakość. Zaczęliśmy zatem od zera. Historia powstania naszych bohaterów została opowiedziana od nowa, ale z licznymi zmianami. W poprzednim tomie zobaczyliśmy, jakie wydarzenia doprowadziły do tego, że szczur Sprinter z laboratoryjnej maskotki wyewoluował w zacnego mistrza ninja, mającego pod opieką trzy rozbrykane żółwie… Tak, nie pomyliłem się - trzy. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Rafael zaginął. Bez pamięci i tożsamości, błąkał się po zaułkach Nowego Jorku. Wreszcie trafił na outsidera Caseya Jonesa, który odreagowywał trudne dzieciństwo, tłukąc zbirów, jako mściciel w masce hokejowej. We dwóch stanowili niezły team, do momentu aż wdepnęli na odcisk niejakiemu Hobo - kociemu mutantowi, przywódcy ulicznego gangu. Może nie brzmi to zbyt poważnie, ale trzeba przyznać, że ani scenarzyści, ani rysownicy, nie bawią się w odtwarzanie sielskiej atmosfery z przeszłości. Dzięki temu komiks jest mroczny i raczej przeznaczony dla dojrzalszego czytelnika, o czym świadczą nieocenzurowane wulgaryzmy. Same Żółwie również nie są najmilsze. Zwłaszcza Rafael, który był najbardziej niesubordynowanym członkiem drużyny jawi się jako wyjątkowo czerstwa osobowość. Ma jednak ku temu swoje powody, o czym opowiada jeden z zeszytów składających się na tom drugi. Pamiętajmy, że wciąż jesteśmy na początki drogi, jaką muszą przejść nasi nietypowi wojownicy ninja. Każdy z dobrze znanych elementów starej układanki musi dobrze wybrzmieć w nowej rzeczywistości. W tomie drugim, poza poszukiwaniem Rafaela, możemy przeczytać, jak to się stało, że Żółwie zyskały swoje charakterystyczne, kolorowe opaski (do tej pory wszystkie były czerwone), a także o tym, skąd wzięły się w ich trópalczastych dłoniach te, a nie inne rodzaje broni. Wreszcie mamy także zapowiedziane nadejście Shreddera w postaci opowieści o tragicznym w skutkach konflikcie Hamato Yoshiego z Oroku Sakim. I tylko pozostaje żałować, że Amber w wydawanych przez siebie albumach umieszcza tak mało zeszytów oryginalnego wydania. Myślę, że gdyby je skompresować w grubszym tomie, całość zdecydowanie zyskałaby na odbiorze, bo po lekturze (dodajmy, że szybkiej), pozostaje się ze sporym uczuciem niedosytu. Niemniej to jedyny zarzut, jaki mogę skierować w stronę tego tytułu.
Tytuł: Wojownicze Żółwie Ninja tom 2 Tytuł oryginalny: Teenage Mutant Ninja Turtles: The IDW Collection Volume 2 Data wydania: 4 stycznia 2022 ISBN: 9788324175772 Format: 64s. 188×287mm; oprawa twarda Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |