„W opałach”, drugi tom serii science fiction „Kolonizacja”, cierpi na tę samą przypadłość, co poprzedni – posiada świetny pomysł wyjściowy, którego twórcy nie potrafią zgrabnie sprzedać.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przyznam, że po lekturze tego tomu poczułem złość. Znalazły się w nim na prawdę fajne, nieszablonowe wątki, które można było ciekawie rozwinąć, a przynajmniej zaprezentować je w jakiś dramatyczny sposób. Niestety scenarzysta Denis-Pierre Filippi skupiając się na oryginalności sagi, nie umie barwnie jej opowiedzieć. Gdyby nie to, „Kolonizacja” miałaby szansę stać się jednym z najlepszych tytułów, jakie pojawiły się na naszym rynku. Śledzimy bowiem losy rządowej ekipy ratunkowej, która ma za zadanie odnaleźć jak najwięcej zaginionych statków kosmicznych z niedoszłymi kolonizatorami kosmosu. Setki takich ekspedycji sto lat wcześniej opuściło coraz mniej nadającą się do życia Ziemię w poszukiwaniu przyjaźniejszego miejsca. Tak się jednak złożyło, że niedługo po tej zmasowanej akcji z ludzkością skontaktowała się bardzo rozwinięta kosmiczna rasa Atilów, która podzieliła się swoimi zdobyczami techniki. W międzyczasie jednak stracono kontakt z kolonizatorami. Teraz wyspecjalizowane jednostki próbują ich odnaleźć. A muszą się spieszyć, ponieważ dybią na nich wszelkiej maści kosmiczni piraci. W poprzednim odcinku oddział dowodzony przez Millę Aygon wykonał swoją pierwszą misję. Co prawda udało im się ocalić tylko jednego kolonistę Clarence′a, ale i tak można było mówić o sukcesie. Teraz trafili na ślad przemytników kapsuł hibernacyjnych z zaginionych statków. Ich zadaniem jest rozbić szajkę, odnaleźć prom, z którego pochodzą i ewentualnie uratować tych, którzy przeżyli. Pytanie tylko, czy ci chcą być uratowani. Dzieje się zatem sporo. Aż za dużo jak na komiks liczący zaledwie pięćdziesiąt stron. Mamy elementy space opery, wycieczki do wirtualnej rzeczywistości, w której żyją zahibernowani koloniści, a także wątek przygodowy, rozgrywający się na pewnej nieprzystępnej planecie. Odnoszę jednak wrażenie, że zwrotów akcji jest nawet za dużo, ponieważ ciężko za wszystkimi nadążyć. W czasie lektury trzeba się bowiem skupić, ponieważ istotne są liczne dialogi między bohaterami. Przebiegając je pobieżnie wzrokiem można na przykład przegapić wzmiankę o testowaniu napędu E-R, który w pewnym momencie będzie miał duże znaczenie dla fabuły. W odbiorze nie pomaga także to, że całość jest opowiedziana niejako od tyłu, uzupełniona długimi retrospekcjami. Jednak największym problemem serii w dalszym ciągu jest brak wyrazistych bohaterów. Oddział, który śledzimy liczy w sumie osiem osób (w tym jednego kosmitę), ale poza wyglądem zupełnie się nie różnią. Nie ma między nimi jakiejkolwiek emocjonalnej interakcji, nie posiadają swoich charakterów i generalnie czytelnikowi ich los jest mocno obojętny. Może z wyjątkiem Clarence′a, który posiada chociaż szczątkowe cechy osobowości. Od strony wizualnej nie jest źle. Vincenzo Cucca jest bardzo dokładnym artystą, który poświęca dużo uwagi trzeciemu planowi, dzięki czemu możemy podziwiać majestatycznie prezentujące się widoki z podróży kosmicznych, surowe wnętrza statków, jak i niedostępną dzikość obcej planety. Co ciekawe, mniej uwagi zdaje się poświęcać samym bohaterom. Ma więc coś wspólnego ze scenarzystą. Wydaje mi się, że gdyby okroić oddział do dwóch, trzech postaci i dobrze zarysować relacje między nimi, „Kolonizacja” bardzo by zyskała. Zwłaszcza, że „W opałach” posiada całkiem ciekawy i bardzo przewrotny pomysł, który sprawia, że nie sposób zupełnie przekreślić tej pozycji. W dalszym ciągu jest nadzieja dla tej serii.
Tytuł: Kolonizacja #2: W opałach Tytuł oryginalny: Colonisation 02 Data wydania: 26 stycznia 2022 ISBN: 9788324175505 Format: 48s. 206×287mm; oprawa twarda Gatunek: SF Ekstrakt: 60% |