Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj drugi album norwesko-szwedzkiego kwartetu, któremu współliderowali Jan Garbarek i Bobo Stenson.  |  | ‹Dansere›
|
Pierwsze wydawnictwo kwartetu norweskiego saksofonisty Jana Garbarka i szwedzkiego pianisty Bobo Stensona – opublikowany w 1974 roku (chociaż nagrany pod koniec poprzedniego) krążek „ Witchi-Tai-To” – zawierał, z jednym wyjątkiem, zahaczające o world music przeróbki kompozycji twórców amerykańskich. Album drugi, który do sprzedaży trafił dwa lata później, prezentował zupełnie odmienne oblicze formacji – problem w tym, że wcale nie ciekawsze. Podstawową zmianą był fakt, że tym razem prawie wszystkie utwory wyszły spod ręki jednego ze współliderów projektu, to jest Garbarka. Tylko jeden numer – „Lokk (Etter Thorvald Tronsgard)” – został zaczerpnięty z tradycji ludowej, ale za to przedstawiony został w aranżacji przygotowanej przez Jana. Sesja do „Dansere” odbyła się w listopadzie 1975 roku, niemal co do dnia dwa lata po nagraniu „ Witchi-Tai-To”. Muzycy ponownie spotkali się w Oslo, tyle że tym razem nie w studiu Arnego Bendiksena, z którego Garbarek wielokrotnie korzystał wcześniej, lecz w dopiero co uruchomionym studiu Talent. Może i zmiana miejsca pracy, która pociągnęła za sobą kooperację z nowym inżynierem dźwięku, sprawiła, że „Dansere” to płyta tak odmienna w stylu od swojej poprzedniczki. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że to na niej ostatecznie ukształtowany został charakterystyczny dla monachijskiej wytwórni ECM Records styl Norwega, oparty na powłóczystych brzmieniach i nastrojowych melodiach. Niezwykle szlachetny, lecz jednocześnie boleśnie daleki od jakichkolwiek artystycznych poszukiwań, które cechowały saksofonistę w pierwszych latach kariery (zwłaszcza w czasach przyjaźni z gitarzystą Terjem Rypdalem). Skład Kwartetu nie uległ w ciągu dwóch lat zmianie, co oznacza, że – obok dwóch liderów – tworzyli go jeszcze szwedzki kontrabasista Palle Danielsson (którego można usłyszeć również na albumie „ Belonging”, nagranym z amerykańskim pianistą Keithem Jarrettem) oraz norweski perkusista Jon Christensen (wiernie stojący u boku Garbarka już od dekady, czyli praktycznie od początków jego muzycznej kariery). Najmocniejszym punktem nowego wydawnictwa jest bez wątpienia umieszczona na otwarcie kompozycja tytułowa (co ciekawe, w przypadku „Witchi-Tai-To” najdłuższy utwór, „ Desireless”, zamykał płytę), która z jednej strony doskonale ilustruje przemianę stylistyczną, jaka dokonała się przez ostatnie lata w twórczości Garbarka, z drugiej jednak – ilustruje jeszcze jego ciągotki freejazzowe (chociaż już mocno stonowane). „Dansere” zaczyna się bardzo delikatnie. Można wręcz odnieść wrażenie, że Garbarek i Stenson prześcigają się w tym, który z nich okaże więcej subtelności. Nawet kiedy faktura utworu zagęszcza się, a liderzy dzielą się zadaniami (Jan wprowadza melodię, Bobo zaczyna improwizować) – klimat kompozycji nie ulega zmianie. Z czasem walor nostalgiczno-kontemplacyjny zostaje jeszcze bardziej podkreślony, także za sprawą kolejnych solówek – na saksofonie, fortepianie i kontrabasie. Dopiero w ostatnich minutach Kwartet podkręca nieco tempo (więcej pracy ma dzięki temu Christensen), z czego korzysta przede wszystkim Garbarek, pozwalając sobie przy tej okazji na dynamiczniejszą improwizację. Widać zmęczyła go ona jednak do tego stopnia, że w ciągu następnych pięciu minut, a tyle właśnie trwa dopełniający stronę A albumu utwór „Svevende”, Norweg nie pozwala już sobie na podobne ekstrawagancje. Nawet kiedy jego gra nabiera intensywności, przez cały czas dba o to, aby nie wyłamać się ze schematu. Na stronie B zaskoczeń również nie ma zbyt wiele (w zasadzie jest tylko jedno). Otwierający ją „Bris” można by w zasadzie uznać za kontynuację „Svevende”, ton nadają mu bowiem po raz kolejny powłóczysty nastrojowy saksofon i pełniący wobec niego funkcję służebną fortepian, który dopiero pod koniec przebija się na plan pierwszy. Za to półtoraminutowa miniatura „Skrik & Hyl” może nieco znudzonego słuchacza postawić na równe nogi. Nie dlatego, że Kwartet nagle zaczyna grać ognisty free jazz, lecz… właśnie – nałożone na siebie ścieżki saksofonów Garbarka składają się tutaj na… muzykę góralską, kojarzoną zazwyczaj z górskimi halami, na jakich wypasa się owce. Ale to wcale nie ten numer jest tym zaczerpniętym z tradycji ludowej, ale następujący po nim „Lokk (Etter Thorvald Tronsgard)”, który Jan przearanżował tak, by idealnie wpisał się w propozycję artystyczną Kwartetu. A potem niektóre jego wątki rozwinął jeszcze w wieńczącym całość „Til Vennene”. Nie, to wcale nie jest słaba płyta. Jest za to – zwyczajnie – przewidywalna. I to jej największy (i jedyny) minus. Skład: Jan Garbarek – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, muzyka Bobo Stenson – fortepian Palle Danielsson – kontrabas Jon Christensen – perkusja
Tytuł: Dansere Data wydania: 1976 Nośnik: Winyl Czas trwania: 46:05 Gatunek: jazz W składzie Utwory Winyl1 1) Dansere: 15:08 2) Svevende: 05:04 3) Bris: 06:18 4) Skrik & Hyl: 01:35 5) Lokk [Etter Thorvald Tronsgard]: 05:44 6) Til Vennene: 04:47 Ekstrakt: 70% |