powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CCXVII)
czerwiec 2022

Non omnis moriar: Rypdal – czarodziej gitary
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj druga część albumu „Odyssey” Terjego Rypdala.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Album „Odyssey”, który Terje Rypdal zarejestrował ze swoim kwintetem w sierpniu 1975 roku, był – co wtedy wciąż nie zdarzało się zbyt często – wydawnictwem dwupłytowym. Wytwórnia ECM Records musiała być więc przekonana o dużej wartości artystycznej nagrań, skoro zdecydowała się na taką ekstrawagancję Norwega. I trudno dzisiaj nie zgodzić się z tym. „Odyssey” to jedno z najważniejszych i najlepszych dzieł w dorobku skandynawskiego gitarzysty (ale także, przynajmniej na tej płycie, klawiszowca i saksofonisty). O krążku pierwszym pisałem przed tygodniem; dzisiaj przyjrzę się drugiemu. Powstał on podczas tej samej sesji, w tym samym miejscu (studio Arnego Bendiksena w Oslo), z udziałem tych samych muzyków: puzonista Torbjørn Sunde, organista Brynjulf Blix, basista Sveinung Hovensjø oraz perkusista Svein Christiansen.
Podobnie jak na „Odyssey I” na drugiej płycie także znalazły się cztery kompozycje lidera projektu, w tym dwie mocno rozbudowane, jedna zajmująca nawet całą stronę. Podstawowa różnica, jaka rzuca się w uszy, to ta, że na „Odyssey II” (takie tytuły nadano poszczególnym częściom przy okazji reedycji wydawnictwa w 2012 roku) znacznie więcej jest gitary Rypdala, aczkolwiek klawisze – syntezatory i organy – również odgrywają znaczącą rolę. Tworząc cały materiał, Norweg zadbał o jego spójność stylistyczną, dlatego nie będzie żadnym nadużyciem określenie całego przedsięwzięcia mianem concept-albumu. To prawdziwa „odyseja” – podróż przez świat, niekiedy magiczny, a niekiedy groźny, urzekający pięknem, to znów ściągający na głowy podróżników niebezpieczeństwo. Jeśli Terje zamierzył sobie wspięcie się na najwyższy szczyt, aby zepchnąć w cień dotychczasowe sukcesy Jana Garbarka (swego niedawnego kompana), to udało mu się to doskonale.
Na rozpoczęcie drugiej części albumu Rypdal wybrał najkrótszą kompozycję – „Over Birkerot”. Trwa ona zaledwie pięć minut (bez kilku sekund), ale dzieje się w niej tyle, że zawartymi w niej pomysłami Norweg mógłby podzielić się z jeszcze przynajmniej kilkoma artystami. Zaskakiwać może, ale tylko odrobinę, rockowo-progresywne otwarcie na gitarze, którym na dalekim planie towarzyszą syntezatory. Kiedy dołącza do nich saksofon, robi się jeszcze bardziej nastrojowo. I pomyśleć, że do tego momentu – pomijając sekcję rytmiczną – za wszystkie ścieżki instrumentalne odpowiada jeden człowiek. Ale gdy dochodzą inni, robi się – tak, to wciąż możliwe! – jeszcze ciekawiej. Kapitalnie wypada zwłaszcza duet Terjego z Brynjulfem. Blix swoją organową zadziornością skłania gitarzystę do ostrzejszego potraktowania swojego instrumentu – w efekcie końcówka „Over Birkerot” prezentuje się jeszcze bardziej rockowo niż jego początek (i nie zmienia tego nawet pojawienie się w niej, pełniącego jednak rolę służebną, saksofonu).
W pierwszych sekundach „Fare Well” instrumenty, na których gra Rypdal, zamieniają się rolami w porównaniu z „Over Birkerot”: najpierw rozbrzmiewają powłóczyste syntezatory, a dopiero później dołącza do nich gitara. Dostojeństwa temu utworowi przydaje natomiast podniosła partia puzonu Sundego (najmłodszego członka kwintetu), która z czasem ustępuje miejsca saksofonowi, by powrócić w drugiej połowie kompozycji. Dęciaki nie rywalizują jednak ze sobą, ale na różne sposoby rozwijają ten sam motyw przewodni, by w finale oddać pole gitarze. Terje-gitarzysta dba zaś o to, aby „Fare Well” zwieńczyć poetycko-kontemplacyjnymi dźwiękami. Stronę A drugiej płyty zamyka „Ballade”. Tytuł może być odrobinę mylący, ponieważ w tej „balladzie” trafiają się momenty energetyczniejsze: czy to za sprawą sprzężonej gitary, czy też dzięki całemu, grającemu z coraz większym rozmachem zespołowi. Swoje też robi puzon, który dzięki naturalnej mocy tego instrumentu góruje nad pozostałymi.
Prawdziwym opus magnum nie tylko drugiego albumu, ale w ogóle całości wydawnictwa jest… dwudziestoczterominutowy „Rolling Stone”. Dzieje się w nim wiele, choć wszystkie zachodzące zmiany są ewolucyjne, a nie rewolucyjne. Rypdal-kompozytor dał sobie, jak widać, sporo czasu, nie musiał się więc donikąd spieszyć. Celem nadrzędnym wydaje się stworzenie utworu, który sprawi, że słuchacz oderwie się od rzeczywistości, że da się – oczywiście symbolicznie – ponieść leniwie płynącej fali dźwięków. Na pierwszy ogień rzucony zostaje organista; dopiero po kilku minutach zaczyna wspierać go gitarzysta (przy okazji pojawiają się bluesowe wtręty), a następnie przebijający się na plan pierwszy puzonista. Najprawdziwsza magia ma jednak miejsce pomiędzy dziesiątą a dwudziestą minutą utworu, kiedy to w niepodzielne panowanie nad „Rolling Stone” przejmuje lider – to, co Terje wyprawia w tym czasie, jest nie z tego świata, to arcymistrzostwo gitarowego fusion, wspięcie się na poziom dostępny jedynie bogom tego gatunku. Ostatnie minuty utworu spinają go klamrą – ponownie rozbrzmiewa puzon, a na finał pojawia się solo organowe.
Mimo tak ogromnego sukcesu artystycznego, skład, który nagrał „Odyssey”, nie przetrwał długo. Tym większą wartość mają odnalezione w radiowych archiwach nagrania dokonane z udziałem szwedzkiej Radiojazzgruppen (w czerwcu 1976 roku), jakie przed dekadą udostępniono wielbicielom Terjego Rypdala na dołączonym do kompaktowej reedycji „Odysei” bonusowym krążku „Unfinished Highballs”.
Skład:
Terje Rypdal – gitara elektryczna, syntezatory, saksofon sopranowy, muzyka
Torbjørn Sunde – puzon
Brynjulf Blix – organy
Sveinung Hovensjø – gitara basowa
Svein Christiansen – perkusja



Tytuł: Odyssey: Odyssey II
Wykonawca / Kompozytor: Terje Rypdal
Data wydania: 1975
Wydawca: ECM Records
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 46:15
Gatunek: jazz, rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Over Birkerot: 04:53
2) Fare Well: 11:26
3) Ballade: 06:01
4) Rolling Stone: 23:56
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

112
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.