powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CCXVIII)
lipiec-sierpień 2022

Tu miejsce na labirynt…: Spodziewajcie się niespodziewanego!
Ballister ‹Chrysopoeia›
Najnowsze wydawnictwo międzynarodowego freejazzowego tria Ballister, zatytułowane „Chrysopoeia”, zawiera zapis koncertu, jaki saksofonista Dave Rempis, wiolonczelista Fred Lonberg-Holm i perkusista Paal Nilssen-Love dali przed niespełna trzema laty w krakowskiej Alchemii. Jako że to supergrupa od lat przemierzająca wszystkie kontynenty, ci, którym jej nazwa nie jest obca, będą wiedzieli, czego się spodziewać.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
‹Chrysopoeia›
‹Chrysopoeia›
Kiedy saksofonista Dave Rempis, wiolonczelista Fred Lonberg-Holm i perkusista Paal Nilssen-Love umawiają się na spotkania, dochodzi do nich nie w studiach nagraniowych, lecz na scenach klubów jazzowych. Ich muzyka, jak na freejazzową supergrupę przystało, powstaje bowiem pod wpływem chwili, emocji, impulsu, rodzi się na oczach słuchaczy, jest odzwierciedleniem także ich nastrojów i ekscytacji. Trudno sobie wyobrazić tych trzech artystów – dwóch Amerykanów i Norwega – zamkniętych w czterech ścianach studia, cyzelujących każdy dźwięk, osobno rejestrujących ścieżki poszczególnych instrumentów. To by kłóciło się z ich DNA, odbierałoby żywiołowość przekazu, sprawiało, że nie byłby szczery. Dlatego kolejne wydawnictwa Ballister to zapisy koncertów.
Tak właśnie było z omawianym na łamach „Esensji” parę lat temu albumem „Slag” (2017), który był siódmym krążkiem w dorobku zespołu, jak i z jego następcami: wydanym jedynie na winylu „Low Level Stink” (2017) oraz kompaktowym „Znachki Stilyag” (2020). Pierwszy był rejestracją występu w Antwerpii, drugi – w Moskwie. Wydana natomiast w połowie marca tego roku przez krakowską wytwórnię Not Two Records płyta „Chrysopoeia” zawiera występ, jaki trio dało w klubie Alchemia w stolicy Małopolski 28 października 2019 roku. A więc jeszcze przed wybuchem pandemii, kiedy świat wydawał się nieco piękniejszym i bardziej przyjaznym miejscem. Na wydawnictwo trafiły dwie rozbudowane improwizacje, których łączny czas przekroczył pięćdziesiąt minut. Wystarczająco, by dać się ponieść emocjom, a jednocześnie już po wszystkim opuścić salę bez rozstroju nerwowego (ta ostatnia uwaga dotyczy głównie osób unikających współczesnego free jazzu).
Każdy z członków Ballister to postać niezwykle ważna na światowej scenie jazzu improwizowanego. Kiedy więc wspólnie tworzą muzykę, można mieć pewność, iż powstanie coś wartościowego. I tak właśnie jest w przypadku dziesiątego krążka w dorobku tria. Pierwszy fragment płyty, zatytułowany „Strapling”, to prawie pół godziny nie tylko, jak na Rempisa, Lonberg-Holma i Nilssen-Love’a przystało, bardzo energetycznego grania, ale też fragmentów bardziej stonowanych i skłaniających do refleksji. Choć otwarcie może wydawać się właśnie ugrzecznione, w rzeczywistości to tylko pozór, trwający zaledwie kilka sekund. Dave bowiem bardzo szybko daje kolegom sygnał do ataku, rozpoczynając swoją opowieść od rozdzierającej partii saksofonu. Paal dopasowuje się do niego intensywnością gry, natomiast Fred wypełnia tło nadzwyczaj gęstym wiolonczelowym podkładem.
Cała trójka przypomina supernowoczesny samochód, który jest w stanie osiągnąć zawrotną szybkość w ciągu zaledwie kilkunastu sekund. Tej mocy przekazu mogliby im zresztą pozazdrościć najbardziej nawet zaprawieni w bojach muzycy black- i deathmetalowi. Ale oczywiście taka dźwiękowa masakra nie może trwać w nieskończoność; byłoby to nie do wytrzymania zarówno dla słuchaczy, jak i samych artystów, poza tym kłóciłoby się z filozofią improwizacji, która oparta jest w dużej mierze na kontrastach. Z czasem pojawiają się więc nowe formy narracyjne: solówki i duety, a dodatkową atrakcją w drugiej części „Strapling” stają się generowane przez Lonberg-Holma efekty elektroniczne, które przywodzą na myśl stylistykę noise’u. W finale z tej dźwiękowej magmy wyrasta natomiast zupełnie nowa jakość, której „ojcem chrzestnym” jest norweski perkusista: kapitalny, zapętlony motyw bębnów wprowadza bowiem w swoisty trans. Z czego zresztą korzystają jego koledzy. Wiedząc, że uwaga słuchaczy będzie skupiona na perkusji, pozwalają sobie na więcej. Na znacznie więcej.
Druga kompozycja, czyli „Muffit”, ma znacząco odmienny charakter. Świadczy o tym już jej początek, znaczony wiolonczelową introdukcją i nastrojową partią saksofonu. Ten duet to jeden z najbardziej frapujących momentów koncertu: o ile bowiem Rempis tonuje emocje, o tyle Fred w tym samym czasie wywołuje duży niepokój. Paal przez jakiś czas trzyma się na uboczu, jakby zastanawiał się, po której stanąć stronie – ostatecznie okazuje się, że bliżej jest mu jednak do wiolonczelisty. Przez kolejne minuty muzycy nastrajają się na tę samą falę, a kiedy w końcu osiągają porozumienie, przystępują do frontalnego ataku – napędza go perkusja Nilssen-Love’a, który po raz kolejny dostarcza przekonujących argumentów ku temu, by uznać go za jednego z najwybitniejszych współczesnych jazzowych bębniarzy. W drugiej części „Muffit” trio zwalnia tempo; balsamem na skołataną duszę okazuje się solówka Lonberg-Holma na wiolonczeli, po której jeszcze raz – jak w finale poprzedniego utworu – panowie z Ballister wpadają w energetyczny trans.
„Chrysopoeia” to nie jest płyta na raz. Chcąc dostrzec wszystkie jej walory, trzeba do niej wracać, wsłuchiwać się, dać ponieść się emocjom. Jeżeli odważycie się na to, spotka Was zasłużona nagroda.
Skład:
Dave Rempis – saksofon altowy, saksofon tenorowy
Fred Lonberg-Holm – wiolonczela, efekty elektroniczne
Paal Nilssen-Love – perkusja, instrumenty perkusyjne



Tytuł: Chrysopoeia
Wykonawca / Kompozytor: Ballister
Data wydania: 15 marca 2022
Wydawca: Not Two
Nośnik: CD
Czas trwania: 51:50
Gatunek: jazz
Zobacz w:
W składzie
Utwory
CD1
1) Strapling: 28:19
2) Muffit: 23:31
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

165
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.