„R.I.P.” jest tytułem, który dość dużo sugeruje, prawda? No tak, majowa premiera Non Stop Comics porusza tematy blisko związane ze śmiercią, ale nie one są tu najważniejsze. To życie, okrutne i bezlitosne, ciąży bohaterom najbardziej.  |  | ‹RIP #1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć›
|
Seria autorstwa scenarzysty o pseudonimie Gaet’s, rysowana przez Juliena Moniera, zaplanowana jest na sześć tomów. Bohaterem każdego z nich będzie inna postać opowiadająca te same wydarzenia z własnej perspektywy. Na pierwszy ogień idzie niejaki Derrick, czterdziestolatek, „któremu wszyscy dają sześćdziesiąt”. W dzieciństwie chciał być weterynarzem, kolekcjonował różne owady i robale. Ale nic w jego życiu nie potoczyło się jak powinno. Teraz mieszka w obskurnym lokum z „tlenioną zdzirą” i codziennie z upragnieniem wyczekuje nocy – gdy zasypia, ucieka choćby na kilka godzin z koszmaru egzystencji. Derrick i jego kumple (przyszli bohaterowie kolejnych tomów) pracują w firmie prowadzącej pewien nielegalny biznes – zajmują się „sprzątaniem” domów, w których umarł ktoś samotny, kto nie miał nikogo i nikt nie zauważył jego odejścia. Szabrownicy oddają wszystkie „łupy” swoim pracodawcom – sami mogą zatrzymać na przykład papier toaletowy czy inne środki czystości. Derrick obcuje ze śmiercią na co dzień. Ma żelazny żołądek, zahartowany przez lata kontaktów z na pół rozłożonymi zwłokami, zgnilizną i zarazkami. Dzień za dniem, noc za nocą, bez perspektyw, bez nadziei, w obezwładniającej niemocy. A co, gdyby w jednym z domów znalazł się drogocenny, warty grube tysiące, pierścionek? Czy Derrick powinien być uczciwy wobec swoich chlebodawców o szemranej moralności? A może powinien być lojalny wobec kumpli, prowadzących takie same, przegrane i beznadziejne życia? No przecież nie wobec tej „wywłoki, z którą dzieli wspólne kilka metrów”. Pierwszy tom „R.I.P.” bardzo wyraźnie definiuje całą serię. Tu prawnie nie ma dialogów – całość jest tak naprawdę wewnętrznym monologiem Derricka, psioczącym na świat, ludzi i życie. Julien Monier stworzył ponury, zepsuty, śmierdzący i nie dający drugich szans świat. Rozkładający się tak samo, jak „klienci” Derricka i spółki. Estetyka jego rysunków jest dość kreskówkowa, jeśli chodzi o postacie, które są ludzkimi karykaturami dosłownie i w przenośni – użycie dokładnie tej samej estetyki w warstwie scenograficznej, pełnej wydzielin ciała, zaśmieconych budynków, obskurnych barów, po których latają wybite zęby, robi naprawdę niesamowite wrażenie. Ludzka menażeria zapełniająca karty komiksu jest godna pożałowania, ale w pewnym momencie zauważamy, że nie sposób nie kibicować co niektórym – choć może wynikać to z uczucia litości, jakie towarzyszy nam podczas obserwacji tego, co robi, jak mówi i co planuje Derrick. Gaet’s próbuje zarazić nas poważną mizantropią. Ludzie są u niego robakami – przynajmniej w przeważającej większości. Tylko człowiek jako jedyny przedstawiciel fauny stosuje tortury wobec swoich gatunkowych braci. Mnie po pierwszym tomie jeszcze nie zaraził – mimo wszystko istnieje tu pewien dystans między komiksem a odbiorcą. Wszystko z powodu pewnej „umowności” rysunków Moniera – znakomitych i mocno przyciągających wzrok, ale mimo wszystko odległych od realizmu. Nie wiem, kiedy Non Stop Comics sprowadzi do Polski drugi tom „R.I.P.”. Oby szybko – bo choć komiks ten raczej nie ma szans w plebiscycie na najlepszy w 2022 roku, to prezentuje bardzo dobry, ponadprzeciętny poziom.
Tytuł: RIP #1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć Data wydania: 18 maja 2022 ISBN: 978-83-8230-277-6 Format: 112s. 196 × 268 mm Cena: 54,90 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 60% |