Pierwowzór literacki ukazał się w Związku Radzieckim w 1961 roku. Mogłoby się więc wydawać, że nie ma najmniejszego sensu sięgać po tak wiekową książkę i na jej podstawie kręcić współczesny film. Owszem, ale autorem tego dzieła był Czingiz Ajtmatow, co mówi samo za siebie. Chodzi o powieść „Moja dziewczyna”, którą Uzbek Sarwar Karimow przeniósł na ekran pod oryginalnym tytułem – „Topólko moja w czerwonej chusteczce”.  |  | ‹Topólko moja w czerwonej chusteczce›
|
Czingiz Torekułowicz Ajtmatow (1928-2008) to – bez najmniejszych wątpliwości – najbardziej znany i popularny w świecie pisarz rodem z dawnych sowieckich republik Azji Środkowej. Szczególną atencją otaczany jest – i po śmierci pisarza to się wcale nie zmieniło – zarówno w ojczystym Kirgistanie, jak i innych państwach turkijskojęzycznych. Wielkie uznanie przyniosły mu już wczesne powieści i nowele publikowane w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, jak na przykład „ Twarzą w twarz” (1957), „ Dżamila” (1958) czy „ Pierwszy nauczyciel” (1962). Większość z nich niemal od ręki przenoszona była w Związku Radzieckim na ekran; z czasem jednak zainteresowały się nią również zagraniczne kinematografie. Najchętniej ekranizowanym dziełem Ajtmatowa okazało się jednak nie żadne z wyżej wymienionych, lecz… „ Moja dziewczyna” (1961), która pierwszej adaptacji doczekała się już w roku wydania. Na jej podstawie Rosjanin Aleksiej Sacharow nakręcił w Kirgizji nadzwyczaj wzruszający melodramat „ Przełęcz”. Tak to się zaczęło. Jedenaście lat później po ten sam tekst sięgnęła z kolei Irina Popławska (autorka kinowej wersji „ Dżamili”), realizując film „Ja – Tien-szan”. Z czasem sława „Mojej dziewczyny” wykroczyła daleko poza Kraj Rad, o czym świadczy fakt, że po powieść Czingiza Torekułowicza zdecydował się sięgnąć gigant kinematografii tureckiej Atıf Yılmaz. Jego „Dziewczyna w czerwonej chuście” (1977) stała się jednym z najpopularniejszych obrazów w Turcji, zyskując status dzieła kultowego. Przed dekadą natomiast nad Bosforem zrealizowano wersję serialową powieści Ajtmatowa, rozciągając fabułę do… trzydziestu siedmiu odcinków. Najnowsza ekranizacja powstała z kolei przed czterema laty w Uzbekistanie (choć we współpracy z producentami kirgiskimi). Odpowiadał za nią – wówczas trzydziestodwuletni – Sarwar Karimow, który swojemu filmowi nadał tytuł zgodny z rosyjskim oryginałem książki, czyli „Topólko moja w czerwonej chusteczce”.  | |
Karimow – Uzbek z pochodzenia – zaczął karierę reżyserską od krótkometrażówki „Trup” (2011), po czym nakręcił trzy pełnowymiarowe filmy fantasy dla młodszych widzów: „Magiczna czapka” (2012), „Stracony czas” (2013) oraz „Magiczna czapka 2: Żółty olbrzym” (2014). I kiedy mogło się wydawać, że na fali odniesionego sukcesu będzie dalej trzymał się tej stylistyki, postanowił zmierzyć się z dziełem ambitniejszym. Biorąc do ręki powieść Ajtmatowa i pisząc na jej podstawie scenariusz (we współpracy z Kerez Zarlikową), musiał mieć świadomość, że mierzy się z legendą. Że jego obraz będzie oceniany przez pryzmat wcześniejszych adaptacji – Sacharowa, Popławskiej i Yılmaza. Reżyser wyszedł więc z założenia, zresztą jak najbardziej słusznego, że nie ma sensu przenosić „Moją dziewczynę” na ekran literalnie (w końcu zrobiono to już przed nim). Że jeżeli do kin ma pójść współczesne pokolenie Uzbeków i Kirgizów (a pewnie także Turkmenów, Tadżyków, Kazachów, może i Turków), to musi to być historia współczesna, rozgrywająca się tu i teraz. I tak właśnie się stało: fabuła została w zasadzie niezmieniona, ale przeniesiono ją z przełomu lat 50. i 60. ubiegłego wieku w czasy obecne. Iljas Dawłatow (w tej roli będący wielką gwiazdą kina uzbeckiego Adiz Radżabow) jest kierowcą ciężarówki w bazie transportowej, która została otwarta przy wielkim placu budowy niedaleko jeziora Issyk-kul. Trafił tam przed rokiem, od razu po odbyciu służby wojskowej; nie ma domu ani żadnych bliskich krewnych (wychowywał się w sierocińcu), mieszka wraz z innymi szoferami w baraku. Żyje z dnia na dzień, większość czasu spędzając w kabinie samochodu. Jest młody, pracowity i… przystojny, co sprawia, że łakomym wzrokiem spogląda na niego dyspozytorka Kadicza (którą gra piękna Elina Abaj-kyzy), co z kolei kłuje w oczy zazdrosnego i skłonnego do drak Dżantaja (Bobur Jułdaszew), który wykorzystuje każdą okazję, aby dokuczyć Iljasowi. Zwłaszcza że ten zazwyczaj dostaje atrakcyjne i dobrze płatne trasy.  | |
Ale pewnego dnia Dawłatow zostaje oddelegowany na cały tydzień do pobliskiego gospodarstwa rolnego, co przyjmuje z wielkim niezadowoleniem, ponieważ drogi są tam kiepskie, boi się więc, że „zarżnie” wóz. I rzeczywiście: już pierwszego dnia na nieutwardzonej drodze jego ciężarówka nawala. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki awarii poznaje bowiem Asjel (Madina Talipbek) – dziewczynę z okolicznej wsi, która od pierwszego spotkania robi na nim piorunujące wrażenie. Tak wielkie, że myśli tylko o niej, zapominając nawet o nie mniej uroczej i bardzo przychylnej mu Kadiczy. Kiedy na dodatek dowiaduje się, że rodzice Asjel planują jej szybkie zamążpójście z mężczyzną z sąsiedniej wioski, ma świadomość, że musi działać ekspresowo; w nocy przyjeżdża więc pod dom dziewczyny i… zabiera ją ze sobą. Porywać – jak jego przodkowie – nie musi, ponieważ kobieta nie stawia żadnego oporu. Choć ma przecież świadomość, że jej decyzja może na długie lata popsuć jej relacje z matką i ojcem. Początek tej opowieści jest sielankowy. Z czasem jednak pojawiają się problemy. Zwłaszcza gdy Iljas zostaje zatrzymany przez milicję z powodu podejrzenia o kradzież pieniędzy należących do przedsiębiorstwa, w którym pracuje. W każdym razie znaleziono je ukryte w jego ciężarówce. To moment przełomowy – i zarazem najważniejsza zmiana fabularna w porównaniu z pierwowzorem literackim (całkiem zresztą zrozumiała) – od którego wszystko zaczyna iść nie tak. Załamany kierowca traci pracę, a wkrótce także i żonę, która odchodzi z dopiero co narodzonym synkiem Samatem. U boku mężczyzny pozostaje natomiast Kadicza, która namawia Dawłatowa na przeprowadzkę do Taszkentu – tam mogliby zacząć wszystko od nowa. Tyle że Iljas nie może zapomnieć Asjel; trudno mu też dostosować się do wielkomiejskiego życia, jakie chce prowadzić jego nowa partnerka.  | |
Opierając się na tekście sprzed prawie sześciu dekad (patrząc z perspektywy 2018 roku), Sarwar Karimow nakręcił bardzo udany melodramat, w którego odbiorze w niczym nie przeszkadza nawet lokalny koloryt. Wręcz przeciwnie: staje się on wartością dodaną. Wszak w filmach europejskich czy amerykańskich nie spotkamy się z czymś takim, mam na myśli nawiązania do tradycji i obyczajów państw środkowoazjatyckich. Karimow nasycił również swoje dzieło symboliką religijną, która udanie podkreśla momenty zwrotne w życiu głównego bohatera. Nie ma się też do czego przyczepić w pracy operatora Izzatiłły Lutfułłajewa czy kompozytora Dżałoła Sajfułłajewa, którzy wykazali się nie tylko wielkim profesjonalizmem, ale i talentem artystycznym. Łatwiej docenić to zwłaszcza w pracy tego drugiego, którego ścieżka dźwiękowa idealnie stopiła się z obrazem. Sam Karimow z kolei okazał się bardzo pojętnym uczniem Andrieja Zwiagincewa; są bowiem w „Topólce mojej…” fragmenty, które mogłyby wyjść spod ręki wielkiego reżysera rosyjskiego, nawiązującego do jego „Wygnania” (2007) czy „ Niemiłości” (2017). Cóż, nie miałbym nic przeciwko temu, aby ten sam uzbecki autor wziął niebawem na warsztat kolejne dzieło Czingiza Ajtmatowa.
Tytuł: Topólko moja w czerwonej chusteczce Tytuł oryginalny: Sarvqomat dilbarim Obsada: Adiz Radżabow, Madina Talipbek, Uługbek Kadyrow, Elina Abaj-kyzy, Bobur Jułdaszew, Aliszer Uzakow, Nigora Karimbajewa, Żurabek Orzijew, Matiokub Matczonow, Umid Hamdamow, Ajsalkin Osmonowa, Tilek Dżamagazijew, Gulmira KoczorbajewaRok produkcji: 2018 Kraj produkcji: Kirgistan, Uzbekistan Czas trwania: 105 min Gatunek: melodramat Ekstrakt: 80% |