„Tygiel” to tytuł nowego „Conana Barbarzyńcy” od Marvela. I trzeba przyznać, że jest on wielce obiecujący.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tym razem nasz Cymeryjczyk penetruje rzadziej odwiedzane przez siebie rejony, czyli dalekie południe, które można określić jako miejsce u styku hyboryjskich odpowiedników Indii i Chin. Chodzi o państewko Uttara Kuru. Czczą tam regionalne bóstwo, zwane Mnogą Śmiercią. By je udobruchać, co roku organizuje się wielki turniej o wdzięcznej nazwie Tygiel. Conan nieświadomie zostaje wybrany Czempionem Ludu i zmuszony jest wziąć w nim udział. Wraz z innymi śmiałkami musi pokonać podziemny labirynt i uniknąć śmiercionośnych pułapek. W sumie więc schemat jest dość oklepany. Znów schodzimy do podziemi, w których czają się przeróżne stwory. Ale ponieważ my – fani Conana – jesteśmy uodpornieni na schematy, nie to stanowi największy mankament tego komiksu. Zastrzeżenia mam do tego, że scenariusz zbyt gna do przodu. Przez to nie mamy okazji lepiej poznać towarzyszy barbarzyńcy – a stanowią oni malowniczą zbieraninę. Wśród nich są między innymi Naru-Li, dzielna wojowniczka z Khitaju, Yohnic z Dębów pełniący funkcję hyrkańskiego szamana zaświatów oraz Threen, milczący wyznawca Bardisattvy, który dał sobie zasznurować usta, by poznać wiedzę. Ten ostatni musi się chyba żywić kaszką dla niemowląt, bo nic bardziej skondensowanego nie byłoby w stanie przejść przez niewielkie szpary ustach. Aż chciałoby się im przyjrzeć bliżej. Niestety są niczym drugoplanowi bohaterowie podrzędnego horroru, których wysyła się na rzeź w objęcia psychopatycznego mordercy. Ich celem jest zginąć malowniczą śmiercią. Szkoda, ponieważ sama intryga jest dość prosta i bardzo przewidywalna. To jednak nie koniec. Ostatnie dwa zeszyty składające się na omawiany tom pokazują Conana podróżującego do Khitaju, dzierżąc dziwny miecz. Powoli przejmuje on kontrolę nad naszym bohaterem, domagając się krwi. Jest zatem inaczej, niż zwykle. Chociażby dlatego, że normalnie nie widzimy Cymeryjczyka szarżującego na bezbronne kobiety i dzieci. Pozostaje tylko żałować, że historia ta nagle się urywa, a na jej dokończenie trzeba czekać kolejnych kilka miesięcy. Jeśli chodzi o grafikę, to tu również dwa ostatnie zeszyty wyglądają ciekawiej od reszty. Wyszły spod ręki Luki Pizzariego, który zadbał o lekko psychodeliczną oprawę opowieści. Dodał jej również nieco mroku. W przeciwieństwie do niego, odpowiadający za większość rysunków Rogê Antônio jest tak bezpłciowy, jak się tylko da. Tak bardzo, że nie da się go ani pochwalić, ani zmieszać z błotem. „Tygiel” zapowiadał się na niezbyt skomplikowaną, ale fajną lekturę. Ostatecznie aż tak dobrze nie jest. Podążanie utartymi ścieżkami poszło tu zbyt daleko by móc się ekscytować turniejem. Dobrze, że poza nim mamy coś jeszcze, bo tak, to miałbym problem z zapamiętaniem o czym czytałem.
Tytuł: Conan Barbarzyńca. Tygiel Data wydania: 1 czerwca 2022 ISBN: 9788328152922 Format: 144s. 167x255 mm Cena: 49,99 Gatunek: fantasy Ekstrakt: 60% |