Zdarza Wam się tuż przed głębokim zaśnięciem zerwać z łóżka w przekonaniu, że usłyszeliście jakiś głos, poczuliście zapach albo zauważyliście kogoś przechodzącego tuż przed Wami? To mogą być objawy hipnagogii. O nich postanowili opowiedzieć na swojej najnowszej płycie – „Pö om pö” – muzycy szwedzkiego tria Och. A wykorzystali do tego nawiązującą do tradycji zachodnioniemieckiego rocka lat 70. muzykę krautrockową.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
To już ustaliliśmy jakiś czas temu: krautrock nie umarł! I chociaż nie ma się dzisiaj aż tak dobrze, jak w zachodnich Niemczech w latach 70. ubiegłego wieku, to jednak wciąż powstają świetne płyty, które wyrastają z tamtej tradycji. Kolejnym przedstawicielem współczesnego neokrautrocka jest szwedzka formacja o nadzwyczaj prostej nazwie… Och (co w oryginalne oznacza łącznik „i”). Grupa powstała w pierwszej połowie ubiegłej dekady w Linköping, a jej motorem napędowym – w przenośni i dosłownie – stali się dwaj muzycy z sekcji rytmicznej spacerockowej grupy Flower Must Die: basista Martin Daun i perkusista Lars Hoffsten (niegdyś także w The Brain i Ex Canis). Do spółki dobrali sobie jeszcze Fredrika Ilmarsona – artystę-grafika, twórcę teledysków, który w Och przyjął na siebie rolę klawiszowca i gitarzysty. Początki nie były łatwe. Zespół zadebiutował niskonakładową kasetą „ETT” (2014), której wydanie przeszło w zasadzie niezauważone. Aż dziw bierze, że po tym niewypale Daun i Hoffsten nie poddali się, że wciąż doskonalili swoje kompozycje, aż wreszcie po kilku latach, spędzonych głównie na koncertowaniu, udało im się podpisać kontrakt z niezależną angielską wytwórnią Rocket Recordings. Płyta winylowa zatytułowana „II” ujrzała światło dzienne w lutym 2020 roku. Pięć miesięcy później trio udostępniło w formie cyfrowej jeden ze swoich starszych występów, który – jako „Live at Riksgränsen 2015” – dostępny jest na Bandcampie Och. Najnowszym dziełem Szwedów jest wydany w ostatni weekend maja album „Pö om pö”, co na polski można przetłumaczyć jako „Krok po kroku”. Jak tytuł ten rozumieją muzycy? Traktują go jako podróż do swojego wnętrza. Jeśli chodzi o inspiracje muzyczne – Fredric, Martin i Lars ich nie ukrywają. Wymieniają wśród nich zarówno takich niemieckich wykonawców, jak Cluster czy Harald Grosskopf (znany z Wallenstein, The Cosmic Jokers, czy Ash Ra Tempel), jak również przedstawicieli szwedzkiej progresywnej awangardy w postaci Arbete och Fritid oraz Anna Själv Tredje. A na dokładkę dorzucają jeszcze Sun Araw i Magic Lantern – dwie grupy z kręgu amerykańskiej garażowej psychodelii, które działały jeszcze w czasie, kiedy zapadła decyzja o powstaniu Och. Co mogło zrodzić się z takiej mieszanki? Nic prostszego, wystarczy sięgnąć po „Pö om pö” – i będziecie mieć odpowiedź na wszystkie pytania. Może tylko poza jednym. O czym jest ta płyta? Bo choć zawiera ona muzykę instrumentalną, członkowie zespołu zdecydowali się przedstawić na niej konkretną opowieść. To opowieść o świecie, który istnieje jedynie w naszych wyobrażeniach, omamach i halucynacjach, pojawiających się w stanie hipnagogii, a więc podczas zasypiania. Mając takie oznaki, cieszyć się nie powinniśmy, ponieważ mogą one być objawem psychopatologii względnie narkolepsji. Co byłoby gorsze? Nie jestem specjalistą, więc nie wiem, ale wiem za to, co byłoby lepsze – uważne wysłuchanie „Pö om pö”! Od otwierającego krążek utworu „Bolid” po zamykającą go „Ochrę”. To w sumie czterdzieści minut kosmiczno-folkowego krautrocka z elementami – podanej w sofie lo-fi – psychodelii. Dla koneserów, bo przypadkowi słuchacze, którzy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z eksperymentatorami z lat 70., mogą przeżyć mały szok, aplikując sobie kolejne dawki nowej płyty Och.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Bolid”, choć reprezentatywny dla całości materiału, ma też jednak pewien wyznacznik, wyróżniający go od innych kompozycji. To pojawiająca się na tle szalonych, „kosmicznych” syntezatorów bardzo rockowa, zagrana z ogromnym rozmachem, improwizowana partia gitary. Nie w każdym utworze Ilmarson po nią sięga, a nawet jeżeli, to nie robi tego już z takim zaangażowaniem. W drugim w kolejności utworze „Vadstena” nie słychać jej w ogóle; są za to monotonne ścieżki nakładających się na siebie klawiszy. Istotna zmiana w przekazie następuje natomiast w najdłuższym w całym zestawie, siedmiominutowym „Syzyrgy”, który zaczyna się ponownie od nostalgicznych syntezatorów (w „kosmicznym” klimacie), by przejść do fragmentów awangardowo-abstrakcyjnych (z przetworzonymi elektronicznie głosami w tle), a całość zwieńczyć folkowo-elektronicznymi nawiązaniami do twórczości Popol Vuh z czasów „In den Gärten Pharaos” (1971) oraz „Hosianna Mantra” (1972). Za sprawą sprzężonej gitary „Syzyrgy” płynnie przechodzi w ostatni na stronie A winylu „Silverstjärnan”. Tu czeka na słuchaczy kolejna niespodzianka, ponieważ obok inspiracji Popol Vuh pojawiają się również nawiązania do muzyki klasycznej (dawnej). Dość powiedzieć, że syntezator brzmi jak klawesyn, przydając tej kompozycji niezwykłego charakteru. Z kolei otwierający stronę B „Isfält” jest powrotem do peregrynacji kosmicznych, aczkolwiek przychodzi taki moment, kiedy syntezatory muszą ukryć się w tle, by zwolnić miejsce dla sekcji rytmicznej. W „Bråviken” natomiast trio robi wiele, aby ukoić emocje i ułożyć nas do snu. Lepiej jednak nie poddawać się tej atmosferze, ponieważ przebudzenie w finale – za sprawą elektronicznych zgrzytów i wsamplowanych w muzykę przeróżnych dźwięków – może być bolesne dla uszu. Na szczęście zaraz potem pojawia się psychodelicznie transowy, podlany sosem folkowym, „Impetus”, który przechodzi najpierw w uspokajający, a potem mocno energetyczny (za sprawą tamburynu i bębenków) utwór „Ochra”. Czy po wydaniu „Pö om pö” trio Och przebije się do pierwszej ligi skandynawskich zespołów z kręgu psychodeliczno-progresywnego – wątpię. Ale powinno być im już łatwiej. Łatwiej organizować kolejne koncerty, podpisywać następne kontrakty i wydawać płyty. A wtedy kto wie, może osiągną status niezależnej gwiazdy. Skład: Fredric Ilmarson – syntezatory, efekty elektroniczne, gitara elektryczna Martin Daun – gitara basowa Lars Hoffsten – perkusja, instrumenty perkusyjne
Tytuł: Pö om pö Wykonawca / Kompozytor: OchData wydania: 27 maja 2022 Nośnik: Winyl Czas trwania: 40:31 Gatunek: elektronika, rock W składzie Utwory Winyl1 1) Bolid: 05:01 2) Vadstena: 03:55 3) Syzyrgy: 07:00 4) Silverstjärnan: 04:53 5) Isfält: 05:35 6) Bråviken: 04:16 7) Impetus: 04:49 8) Ochra: 05:03 |