„Kot Winston. Tajna misja” to pierwszy tom cyklu o sympatycznym zwierzaku obdarzonym wieloma talentami. Zdziwicie się, że potrafi dużo więcej niż tylko jeść i spać!  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Winston jest kotem domowym, ulubieńcem pewnego poważnego profesora fizyki, Stanisława Grada. W ich mieszkaniu pewnego dnia rozgrywa się niemała rewolucja: odchodzi Olga, dotychczasowa gospodyni, dotąd dbająca o naukowca i jego czworonoga. Jej miejsce zajmuje Anna, która – ku zdziwieniu Winstona - wprowadza się w środku nocy (!) z nastoletnią córką Darią. Z czasem bystry kot dowiaduje się, że dziewczyna ma problemy w szkole, nie jest lubiana z racji swojego pochodzenia i niezamożności. Prześladują ją koleżanki – klasowe „gwiazdy”. Bardzo dobrze, że tak ważny problem znalazł się w książce dla młodszych nastolatków. Jak uda się go rozwiązać w przypadku Darii? Nie będzie to łatwe, ale przełomowe okaże się tutaj… wielkie uderzenie pioruna. Dzięki temu Winston będzie miał niemal pełną swobodę działania i będzie mógł pomóc dziewczynce. Przyznam, że taki pomysł autorki na poprowadzenie fabuły jest, owszem, mocno „odjechany”, chociaż nie w pełni przekonujący. Również to wszystko, co rozgrywa się po, nazwijmy to, „nieoczekiwanej zmianie miejsc” nie do końca wydaje się naturalne i finezyjne. Ale być może młodsi czytelnicy i czytelniczki będą mieć na ten temat inne zdanie. Pewne jest jednak to, że nie brakuje tutaj wartkiej akcji, pojawia się także wątek kryminalny. Warto, aby wybrzmiało w tym momencie stanowcze zastrzeżenie, aby dzieci w prawdziwym życiu nie mieszały się jednak w takim stopniu w sprawy dorosłych, jak czyni to Daria ze swoimi znajomymi: Paulą i Tomkiem. A już zwłaszcza bez wiedzy policji. Książka ma także niezaprzeczalne walory edukacyjne. Wraz z powieściowymi bohaterami mamy okazję, aby przyjrzeć się, jak w dorosłym świecie funkcjonują podatki – pieniądze i czynione za ich sprawą inwestycje naprawdę nie biorą się znikąd! Finał książki zaprowadzi nas… do pracowni tomografii komputerowej, gdzie będziemy mogli zapoznać się z działaniem tej skomplikowanej aparatury diagnostycznej. Zawarte tu informacje mogą się przydać potencjalnym pacjentom, którzy będą musieli poddać się takiemu badaniu. Największym atutem powieści jest jej humor. Opowieść o świecie ludzi z punktu widzenia kota nie jest, rzecz jasna, w literaturze niczym nowym, ale to nic nie szkodzi. Winston ma wyrazistą osobowość, wie, czego chce (i nie chce). Nie jest przemądrzały ani rozleniwiały, budzi wielką sympatię tym, że potrafi szybko kojarzyć fakty i działać – czasami może nawet zbyt prędko… No i te jego okrzyki w rodzaju: „wszechmocna sardynko w oleju!” Aż chciałoby się wyrazić pobożne życzenie, że to świetny sposób na odwulgaryzowanie codziennego języka, który (niestety) słyszymy na ulicy. „Kot Winston. Tajna misja” sprawdzi się jako niezobowiązująca wakacyjna lektura, przede wszystkim dla małych i dużych miłośników i miłośniczek kotów. Jak wspomniałam na początku, jest to pierwsza część cyklu. W oryginale ukazało się już dziewięć tomów, a na język polski przetłumaczono ich do tej pory pięć. Jest więc na co się cieszyć!
Tytuł: Kot Winston. Tajna misja Tytuł oryginalny: Ein Kater in geheimer Mission Data wydania: 27 września 2017 ISBN: 978-83-8057-199-0 Format: 240s. 143×205mm Cena: 26,90 Gatunek: dla dzieci i młodzieży Ekstrakt: 60% |