Amerykańscy gangsterzy lat prohibicji i późniejszych stali się ikonami popkultury. Takie osobistości, jak Al Capone, Don Vito, Lucky Luciano, czy Machine Gun Kelly są powszechnie znane. Warto pamiętać, że wśród nich była też czarna kobieta – Stephanie St. Clair. Jej historię opowiada nowa propozycja Non Stop Comics „Queenie. Matka chrzestna Harlemu”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W latach 20. i 30. Czarna społeczność miała bardzo ograniczone prawa. Nie mogła na przykład inwestować na giełdzie, zaś banki podchodziły do jej przedstawicieli bardzo nieufnie. Sytuację tę zaczęli wykorzystywać drobni przestępcy z Harlemu. W czasie prohibicji wielkie fortuny robiło się na przemycie alkoholu i tym zajmowali się najpotężniejsi gracze. W ich cieniu pozostawały osoby takie, jak Queenie, która dorobiła się, między innymi, na urządzaniu nielegalnych loterii. Choć niewątpliwie należy mówić o niej, jako o bezwzględnym gangsterze, to jednak, wraz ze swoim partnerem Bumpty′m Johnsonem, byli uwielbiani przez ludzi. Po części dlatego, że chronili ich przez „białą” (czyli włoską) mafią, a po części dlatego, że angażowali się w życie dzielnicy. Na przykład nagłaśniali przypadki nadużywania władzy przez policję. Scenarzystki komiksu Elizabeth Colomba i Aurélie Lévy z dziennikarską dokładnością przebadały życiorys swojej bohaterki i zaprezentowały nam wybór najważniejszych wydarzeń, które ukształtowały Queenie i umocniły jej legendę. Pokazują więc jej dzieciństwo na Martynice (choć niektórzy biografowie dowodzą, że pochodziła z Gwadelupy) i to, jak musiała sobie radzić w obliczu śmiertelnej choroby swojej matki. Następnie śledzimy jej trudną młodość, poczynając od przeprowadzki do Nowego Jorku, po nieszczęsny związek z niejakim Duke′em, który zmuszał ją do prostytucji. Wreszcie docieramy do okresu, kiedy stała się szanowaną, twardą kobietą z Harlemu, która nie obawiała się nawet zadrzeć z okrutnym Dutchem Schultzem, mafiozem, z którym problem miał sam Lucky Luciano. Niestety twórczynie zdecydowały się na wymieszanie okresów historycznych, stosując liczne przeskoki. Najpierw jesteśmy w czasach najmłodszych, by za chwilę wylądować na Martynice. Utrudnia to zrozumienie całości, choć na szczęście daje się to logicznie poukładać. Gorzej, że przez tego typu epizodyczność ma się wrażenie, iż obserwujemy faktograficzne migawki, a nie spójną historię. Tak naprawdę nie dowiadujemy się o tym, kim była St. Clair. Przez większość czasu pozostaje posągową postacią z mitu i tylko na chwilę pozwala jej się na ludzkie uczucia. Wiążą się głównie z momentami, kiedy wydaje jej się, że prześladuje ją zjawa w mroku. Choć i ten wątek nie został w pełni wykorzystany. Swoją drogą, ciekawe, czy te lęki faktycznie ją nawiedzały, czy jest to zabieg literacki? Najwięcej miejsca poświęcono definitywnemu starciu z Schultzem, który miał wygryźć Queenie z interesu. Choć twórczynie starają się by starcie z nim zostało pokazanie w maksymalnie dramatyczny sposób, nie do końca im się to udaje. Przede wszystkim końcowy twist fabularny jest mocno mętny. Poza tym sam Dutch nie sprawia wrażenia aż takiego psychopatycznego szaleńca, jak o nim mówią. Po prostu to twardy zawodnik, który sukcesywnie eliminuje konkurencję, jak inni gracze. Powiedziałbym, że ostatecznie o wiele ciekawiej wypada postać Bumpy′ego Johnsona, o której można powiedzieć, że jest niejednoznaczna. Queenie traktuje bowiem jako mentorkę, ale czasem ich relacja wchodzi na wyższy poziom, choć też nie zostaje powiedziane jednoznacznie, czy rozkwitł między nimi romans. Docenić jednak należy staranne oddanie klimatu Harlemu w okresie międzywojennym. Na stronach komiksu pojawia się cały szereg historycznych postaci, jak muzycy Thelenious Monk i Duke Ellington czy bokser Jack Johnson. Odpowiadająca za rysunki Elizabeth Colomba zachowała szczegóły mody i tła epoki, o której pisze. Choć jej prace mają raczej stateczny charakter, to jednak przykuwają oko i dobrze pasują do kronikarskiego charakteru całości. Imponuje także piękne wydanie komiksu. Twarda okładka z czarno-białym rysunkiem przedstawiającym tytułową bohaterkę i złotymi obwolutami cieszy oko. Wewnątrz trafiamy na gruby, solidny papier i szycie, które nie powoduje, że kartki zaczynają wypadać po jednym czytaniu. Cieszy też, że zadbano o krótkie życiorysy postaci pojawiających się w tle, a także dodano słowniczek wyjaśniający slang, którym posługiwali się dawni mieszkańcy Harlemu. „Queenie. Matka chrzestna Harlemu” nie do końca spełnia swoje zadanie. Owszem, przybliża nam postać Stephanie St. Clair, ale po lekturze ma się uczucie niedosytu. Chciałoby się zgłębić jej osobowość, zrozumieć jej decyzje, czy chociażby dokładnie poznać drogę, jaką przebyła od utrzymanki terroryzującego ją sutenera do dumnej kobiety interesu, która nie zawahała się postawić policji i włoskiej mafii. Niestety dostajemy z tego jedynie ścinki, których jest za mało, by ułożyć pełny obraz. Niemniej pozycję tę czyta się sprawnie i na pewno można się z niej sporo dowiedzieć. Trudno więc czas poświęcony na lekturę uznać za stracony.
Tytuł: Queenie. Matka chrzestna Harlemu Data wydania: 1 czerwca 2022 ISBN: 9788382302752 Format: 168s. 215x275 mm Cena: 64,90 Gatunek: historyczny, kryminał, sensacja Ekstrakt: 70% |