powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CCXX)
październik 2022

Bumelanci i cwaniacy
Jerzy Wróblewski ‹Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #18: Komiksy humorystyczne z „Przeglądu Robotniczego”›
Czytalibyście pod koniec lat 50. bądź na początku następnej dekady zajmujący się regionalnym przemysłem Kujaw i Pomorza dodatek do partyjnego dziennika? Wiem, to pytanie retoryczne. Chyba że w tym dodatku publikowano by… żarty rysunkowe Jerzego Wróblewskiego. To zupełnie inna sprawa! Takie właśnie króciutkie historyjki z łamów „Przeglądu Robotniczego” wypełniają osiemnasty tom „Z archiwum…”.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #18: Komiksy humorystyczne z „Przeglądu Robotniczego”›
‹Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #18: Komiksy humorystyczne z „Przeglądu Robotniczego”›
Chociaż większość wielbicieli polskiego komiksu kojarzy bydgoskiego rysownika głównie z „Kapitana Żbika” czy „Binio Billa”, względnie z historii publikowanych w „Relaxie”, to jednak nie należy zapominać, że był on również prawdziwym mistrzem prasowych opowieści rysunkowych, o czym od niemal dekady przekonuje – wydawana przez Ongrys – seria „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego”. Ukazują się w niej głównie kilkudziesięcioodcinkowe (w kontekście pasków komiksowych) fabuły, które pierwotnie pojawiały się przede wszystkim na łamach popołudniowego „Dziennika Wieczornego”. Jakaż była ich rozpiętość gatunkowa: od kryminałów po przygodówki, od westernów po historie z odległej przeszłości. A to wcale jeszcze nie wszystkie pola zainteresowań autora słynnego „Wywiadowcy XX wieku”. Wszak Wróblewski zajmował się także karykaturami i żartami rysunkowymi.
Chcecie dowodu? Proszę!
Od 1948 roku ukazywała się w Bydgoszczy, będąca oficjalnym organem prasowym lokalnego Komitetu Wojewódzkiego PZPR, codzienna „Gazeta Pomorska”, która powstała z połączenia dwóch innych tytułów – „Gazety Zachodniej” (reprezentującej interesy Polskiej Partii Robotniczej) oraz „Głosu Pomorza” (wydawanego przez Polską Partię Socjalistyczną). Kiedy w grudniu 1948 roku doszło do wchłonięcia PPS przez PPR, znalazło to także swoje odzwierciedlenie w unifikacji obu dzienników. Dziesięć lat później „Gazeta Pomorska” doczekała się dodatku w postaci „Przeglądu Robotniczego”. Jego tytuł raczej nie zachęcał do lektury; podobnie rzecz miała się z podejmowaną na jego łamach tematyką (kogo bowiem tak naprawdę interesowały zagadnienia związane z regionalnym przemysłem?). Starano się więc zwiększyć atrakcyjność pisma, umieszczając w nim żarty i rysunkowe shorty. Autorem wielu z nich był początkujący jeszcze wtedy grafik Jerzy Wróblewski.
Gdy zaczął rysować na zamówienie „Przeglądu Robotniczego”, miał zaledwie siedemnaście lat; kiedy zakończył tę współpracę – w związku z likwidacją dodatku – dwadzieścia pięć. Przyglądając się więc pojedynczym kadrom i krótkim historyjkom zebranym w albumiku zatytułowanym „Komiksy humorystyczne z «Przeglądu Robotniczego»”, poznajemy najwcześniejsze profesjonalne prace mistrza, których dodatkową wartością jest to, że – w przeciwieństwie do komiksów publikowanych w „Dzienniku Wieczornym” – podglądają one „na gorąco” peerelowską rzeczywistość. Kto oglądał choć jedną z komedii Stanisława Barei, bez trudu doceni niekiedy subtelny, to znów bardzo sarkastyczny, często wręcz absurdalny humor Wróblewskiego. Jak u twórcy filmowego „Misia” – mamy do czynienia z wyjątkowo wykrzywionym zwierciadłem, co oznacza, że gdy w jednej chwili jest śmiesznie, to z dużym prawdopodobieństwem w następnej będzie strasznie.
Pod wieloma względami albumik Ongrysu przywodzi na myśl prasowe żarty rysunkowe Henryka Derwicha – wieloletniego dziennikarza „Expressu Poznańskiego” – zebrane w 2013 roku w zbiorze „À propos PRL-u”. One także dotykały tematów „leżących na ulicy”, a więc codziennego życia mieszkańców Polski Ludowej przełomu lat 50. i 60. ubiegłego wieku, kiedy stopniowo malała nadzieja na reformatorską sprawczość Władysława Gomułki. Zarówno Derwich, jak i Wróblewski (i oczywiście Bareja) tropili absurdy ustroju komunistycznego, przyglądając się charakterystycznym dla tego systemu patologiom. Spora część żartów zawartych w omawianym albumie dotyka funkcjonowania zakładów pracy, wszechpanującemu w nich cwaniactwu i nieróbstwu, kombinatorstwu i bumelanctwu, złodziejstwu i alkoholizmowi. Dostaje się nie tylko robotnikom, czyli tak zwanym „fizycznym”, ale również urzędnikom siedzącym za biurkami. Niekiedy aż dziw bierze, że podobne historyjki przeszły cenzorskie sito i pojawiły się w dodatku prasowym do gazety partyjnej. Być może traktowano je jak „wentyl bezpieczeństwa”, wychodząc z założenia, że kiedy obywatele pośmieją się z nich w domu, mniej razić ich będzie to samo w rzeczywistości.
Oprócz żartów – nazwijmy je – „pracowniczych”, pojawiają się również obrazki neutralne politycznie. Jak chociażby nader liczne portrety przestraszonych mężów zdominowanych przez mało sympatyczne żony – gospodynie domowe. Co ciekawe, im bliżej końca istnienia „Przeglądu Robotniczego”, tym mniej jest prześmiewczych historyjek dotyczących funkcjonowania gospodarki peerelowskiej. Z tych pochodzących z lat 1965-1966 prawie wszystkie mają charakter stricte obyczajowy. Widać komuś jednak sarkazm rysownika zaczął przeszkadzać i wolał skierować jego satyryczne ostrze na przykład przeciwko… długowłosej młodzieży. Co jednak wcale nie znaczy, że wraz z nowymi wymogami Wróblewski stracił poczucie humoru.



Tytuł: Z archiwum Jerzego Wróblewskiego #18: Komiksy humorystyczne z „Przeglądu Robotniczego”
Scenariusz: Jerzy Wróblewski
Data wydania: wrzesień 2022
Wydawca: ONGRYS
ISBN: 9788366603530
Format: 32s. 295×210mm
Cena: 25,90
Gatunek: historyczny, western
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

74
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.