powrót; do indeksunastwpna strona

nr 8 (CCXX)
październik 2022

Zepsuty zegar
Andrzej Goryl
Gary Frank, Geoff Johns ‹Zegar zagłady›
Kiedy pierwszy raz usłyszeliście o pomyśle połączenia postaci ze „Strażników” Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa z regularnym uniwersum DC, pewnie pomyśleliście coś w stylu: „Ech, kolejny skok na kasę”. Kiedy jednak całość została opublikowana, okazało się, że jest dużo, dużo gorzej.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Ale nie uprzedzajmy faktów. Fabuła zaczyna się na początku lat 90. Dzięki ujawnieniu dziennika Rorschacha, udział Ozymandiasza w nowojorskiej masakrze wyszedł na jaw. Najmądrzejszy człowiek na Ziemi stał się wrogiem publicznym numer 1, a świat ponownie stanął na skraju wojny atomowej. Jedynym rozwiązaniem zdaje się być odszukanie Doktora Manhattana. I to właśnie stara się osiągnąć Ozymandiasz, mający jako wsparcie nowego Rorschacha i dwójkę superzłoczyńców: Marionetkę i Mima. Podążając tropem wszechmocnej istoty, grupa przenika do innej rzeczywistości – do świata Supermana, Batmana i Lexa Luthora.
Za scenariusz odpowiada Geoff Johns („Liga Sprawiedliwości”, „Flashpoint”) – autor przeciętny, który jednak z jakiegoś powodu cieszy się sporą popularnością wśród czytelników mainstreamowych komiksów. Jak można się było spodziewać, fabuła „Zegara zagłady” nie jest dobrze napisana. Johns bardzo stara się kopiować Moore’a, jednak kompletnie mu to nie wychodzi – dubluje jego zagrania narracyjne, ale bez żadnego zrozumienia, dlaczego właściwie były one wykorzystane w oryginale. Co więcej – amerykański twórca tak naprawdę nie ma za bardzo żadnej historii do przekazania. Jego scenariusz to zlepek scen, których większość jest zupełnie zbędna, inne są niepotrzebnie przeciągnięte i raz po raz powtarzane. Pisarz dodaje kolejne postaci, buduje im jakąś przeszłość, ale sens ich umieszczenia w fabule gdzieś po drodze ulatuje. Dialogi nudzą i męczą – można odnieść wrażenie, że autor też bardzo się męczył pisząc ten komiks. Oczywiście nie mogło się też obyć bez typowego, trykociarskiego mordobicia, które pasuje tutaj jak pięść do nosa. Wylewający się z każdej strony patos również nie pomaga w odbiorze komiksu. Całość wygląda jak coś, co stworzył algorytm nakarmiony „Strażnikami” i komiksami o herosach DC.
Na dodatek Johns (lub któryś z decydentów wydawnictwa) uparł się, by seria miała dwanaście numerów – to zdecydowanie za dużo, całość z powodzeniem dałoby się zmieścić w połowie tej liczby. Może wtedy historia miałaby więcej sensu?
W środku znajdzie się wprawdzie kilka ciekawszych pomysłów, jednak gubią się one w nawale przeciąganych scen i złego scenopisarstwa.
Dużo lepiej prezentują się rysunki. Gary Frank („Plemię Cienia”, „Shazam!”) to solidny rzemieślnik o starannej, choć dosyć statycznej kresce. Artysta na szczęście nie stara się naśladować Gibbonsa, robi po swojemu. Jego plansze świetnie działają przy spokojnych scenach i tam, gdzie artysta skupia się na detalu, w momencie, ale gdy musi pokazać bardziej dynamiczną akcję, też nie jest źle. W żadnym wypadku nie są to wybitne rysunki, ale naprawdę niezła robota – z lepszym scenariuszem Frank mógłby bardziej błysnąć.
„Zegar zagłady” to komiks bardzo nieudany – za długi, nudny i pozbawiony większego sensu. Niezłe rysunki i parę bardziej trafionych pomysłów w żaden sposób go nie ratują. Zdecydowanie odradzam.
Plusy:
  • Kilka ciekawszych pomysłów
  • Rysunki Gary’ego Franka
Minusy:
  • Nieprzemyślana fabuła
  • Toporne kopiowanie pomysłów narracyjnych Moore’a
  • Nieumiejętnie poprowadzona narracja
  • Na siłę przeciągnięta historia
  • Powciskane na siłę, niepasujące do siebie elementy



Tytuł: Zegar zagłady
Scenariusz: Geoff Johns
Data wydania: 28 października 2020
Rysunki: Gary Frank
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
ISBN: 9788328197206
Format: 456s. 170x260mm
Cena: 129,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

76
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.