Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że będzie wieczny. Że udało mu się oszukać Los i co najmniej do setki będzie raczył nas swoją muzyką. Niestety, w miniony weekend dotarła informacja o śmierci Nika Turnera – legendarnego angielskiego saksofonisty i wokalisty, najbardziej znanego z występów w zespole Hawkwind. Z tej smutnej okazji postanowiłem przypomnieć wydany przez niego przed rokiem album „I Do What I Like”, który okazał się jedną z najciekawszych jego produkcji w XXI wieku.  |  | ‹I Do What I Like›
|
Ta płyta długo czekała na to, abym wreszcie zajął się nią. Ciągle wyprzedzana była przez inne albumy, spadała na dalsze miejsce, przesuwała się na liście oczekujących. Aż w końcu pod koniec ubiegłego tygodnia nadeszły z Wysp Brytyjskich smutne wieści: Nik Turner – wokalista, saksofonista i flecista związany niegdyś z legendarną formacją psychodeliczno-spacerockową Hawkwind (w latach 1969-1976 oraz 1982-1984) – zmarł w czwartek 10 listopada! Miał osiemdziesiąt dwa lata. Był więc w wieku, w którym śmierć człowieka wydaje się czymś naturalnym. Tyle że Nik oszukiwał rzeczywistość: mimo ośmiu krzyżyków na karku, wciąż był bardzo aktywnym artystą – koncertował i każdego roku wydawał (w różnych konfiguracjach) nowe płyty. W „Esensji” starałem się pisać o nich na bieżąco: vide „ The Final Frontier” (2019), „ Interstellar Energy” (2020) – z grupą The Space Falcons, „ Alive in Concert” (2020) – z Hawklords, wreszcie wydany zaledwie przed sześcioma miesiącami krążek „ Synchronicity” (2022) – z The Trance Dimensionals. I tylko ubiegłoroczny longplay „I Do What I Like” wciąż się wymykał… Nie, wcale nie dlatego, że to słaba płyta, odstająca poziomem od innych produkcji Turnera. Absolutnie! Od strony artystycznej prezentuje ona poziom niedostępny dla wielu młodych adeptów space rocka. Stary mistrz zaprezentował się na niej od jak najlepszej strony, zachwycając zarówno jako kompozytor, jak i muzyk. Po prostu, nie złożyło się. Ale dzisiaj z pokorą nadrabiam tę zaległość, jednocześnie prosząc Nika o wybaczenie. Wiedząc, jakim był człowiekiem, mam pewność, że się nie pogniewa, choć wyrzuty sumienia jednak pozostaną… Co ciekawe, Turner był rockmanem, który nie przyzwyczajał się do swoich współpracowników, nie trzymał się ich niewolniczo. Co oznacza, że do nagrania kolejnych albumów bardzo często zapraszał nowych muzyków, których poznał podczas koncertów w różnych zakątkach Wielkiej Brytanii. „I Do What I Like” nagrał głównie z towarzyszeniem członków walijskiego zespołu psychodelicznego Sendelica (rodem z miasteczka Cardigan). To stamtąd „wyciągnął” klawiszowca i współkompozytora całego materiału Colina Consterdine’a (odpowiedzialnego również za ścieżki automatu perkusyjnego), gitarzystę solowego Petera Binghama oraz basistkę Glendę Pescado. Do nich dołączyli jeszcze odpowiedzialny za efekty elektroniczne Chris Purdon (Mekon), którego Turner znał ze współpracy w Hawklords i Space Ritual, oraz gitarzysta rytmiczny Matt Lloyd, właściciel jednego z dwóch studiów, w których w 2020 roku nagrywano płytę (drugie należało do Chrisa Maya). Longplay ukazał się w sprzedaży w sierpniu ubiegłego roku nakładem niszowej wytwórni Sunshine Heart Records (z położonego w południowo-zachodniej Walii miasta Haverfordwest). Stylistycznie „I Do What I Like” nie różni się znacząco od innych produkcji Nika, choć na pewno więcej jest na niej mogących kojarzyć się z ambientem brzmień syntezatorowych (to zasługa Consterdine’a) oraz etnicznych dęciaków (za co odpowiadał sam Turner). Choć akurat otwierający krążek „Been Misbehaving” to numer, który spokojnie mógłby znaleźć się na jednej z klasycznych płyt Hawkwind bądź Hawklords. Otwiera go tradycyjna melodeklamacja Nika (ach, ten jego zachrypnięty, starczy głos, który przyprawia o ciarki na plecach!), po której do ataku przystępuje ostra, psychodeliczno-stonerowa gitara Binghama. I od razu wiemy, gdzie jesteśmy. Zwłaszcza kiedy pojawia się rozbudowana solówka saksofonu. Toż to Hawkwind w pełnej krasie! Fakt, że ten utwór wybrano na rozpoczęcie, wydaje się jak najbardziej zrozumiały. Po jego wysłuchaniu niemożliwym byłoby bowiem odłożenie albumu na bok, niedosłuchanie go do końca. Drugi w kolejności „Cosmic Enchantment” zaskakuje natomiast swoją etnicznością, wymieszaną zresztą z psychodelicznymi wstawkami rodem z początku lat 70. ubiegłego wieku. Klarnetowo-syntezatorowa introdukcja z czasem wprawdzie ustępuje miejsca rockowej motoryce, ale sama kompozycja nic nie traci na klimacie, zwłaszcza że w finale ponownie słyszymy subtelne dźwięki klarnetu. Dwunastominutowa kompozycja „Pyramid Magick” ma w sobie potężną moc. Decyduje o tym nade wszystko partia fletu, jaką Nik Turner zarejestrował w czasie występu u stóp wielkich piramid w Gizie w… 1978 roku. Ponad czterdzieści lat później postanowił włączyć ją do zupełnie nowego utworu, obudowując przy okazji arabskimi rytmami i elektroniką. Wyszedł z tego nadzwyczaj nastrojowy kawałek, do którego chce się wracać wielokrotnie. Podobnie zresztą jak i do nostalgicznego tytułowego „I Do What I Like”, w którym na tle delikatnych partii fletu i gitary pojawia się – po raz kolejny – recytacja lidera. Jego głos brzmi tak smutno, że słuchając tego numeru w kilka dni po dotarciu wiadomości o śmierci Nika trudno nie uznać, że ten tekst to jego swoiste pożegnanie z fanami. Hawkwindowy klimat powraca za to w ekspresyjnym „Deep Space Jam”: dużo tu klawiszy, saksofonu, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze motoryczna gitara. Dynamiki nie brakuje również wieńczącemu album „Children of the Evolution” (tytuł jest zapewne przekornym nawiązaniem do klasycznego utworu T. Rex), chociaż prym wiodą tu syntezatory Mooga, a w warstwie brzmieniowej nie brakuje psychodelii. Smutne, że o albumie „I Do What I Like” musiałem sobie przypomnieć w tak smutnych okolicznościach. Ale warto napisać o nim nawet w rok po premierze. Ktoś przecież, nawet z osób będących wielbicielami Nika Turnera, mógł go przeoczyć. A na to płyta ta absolutnie nie zasługiwała. Zwłaszcza że kolejnych krążków z premierowym materiałem Brytyjczyka raczej nie należy już oczekiwać. Skład: Nik Turner – recytacja, saksofon altowy, saksofon tenorowy, klarnet, flet, muzyka Colin Consterdine – instrumenty klawiszowe, automat perkusyjny, muzyka Peter Bingham – gitara solowa Matt Lloyd – gitara rytmiczna Glenda Pescado – gitara basowa Chris Purdon (Mekon) – efekty elektroniczne
Tytuł: I Do What I Like Data wydania: 6 sierpnia 2021 Nośnik: CD Czas trwania: 45:37 Gatunek: rock W składzie Utwory CD1 1) Been Misbehaving: 05:01 2) Cosmic Enchantment: 11:38 3) Pyramid Magick: 11:53 4) I Do What I Like: 04:20 5) Deep Space Jam: 06:05 6) Children of the Evolution: 06:41 Ekstrakt: 80% |