powrót; do indeksunastwpna strona

nr 9 (CCXXI)
listopad 2022

Klasyka kina radzieckiego: Mordercy w pociągu
Eldor Urazbajew ‹Ekspres transsyberyjski›
Siedem lat po „Końcu atamana” nakręcono „Ekspres transsyberyjski”, czyli drugą część sensacyjno-szpiegowsko-easternowej opowieści o agencie radzieckiego wywiadu Kasym-chanie Czadjarowie. Tym razem za kamerą stanął Eldor Urazbajew, a współscenarzystami byli bracia Michałkowowie: Andriej (Konczałowski) i Nikita.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
‹Ekspres transsyberyjski›
‹Ekspres transsyberyjski›
O kazachskim reżyserze filmowym Eldorze Mahomatowiczu Urazbajewie (1940-2012) miałem okazję, jak do tej pory, pisać na łamach „Esensji” dwukrotnie: przy okazji omawiania jego debiutanckiej, opartej na opowiadaniu Czingiza Ajtmatowa, średniometrażówki „Żołnierzyk” (1972) oraz omawiając ostatnie jego dzieło kinowe, czyli opowiadający o hipotetycznym zamachu na prezydenta Nursułtana Nazarbajewa sensacyjno-szpiegowski „Skok delfina” (2009). Pomiędzy nimi Urazbajew nakręcił całkiem sporo filmów, spośród których największą popularnością cieszył się „Ekspres transsyberyjski” (1977). To klasyczny przykład kina gatunkowego, będący wypadkową easternu i historii szpiegowskiej. Stanowiący zresztą drugą część tetralogii otwartej siedem lat wcześniej niezłym „Końcem atamana” (1970) autorstwa Szakena Ajmanowa (u boku którego zresztą ponad trzydziestoletni Eldor Mahomatowicz wkraczał do zawodu).
Współscenarzystą – jednym z trzech – opowieści o tragicznym końcu białogwardyjskiego atamana Aleksandra Dutowa był Andriej (Michałkow-)Konczałowski (także „Pierwszy nauczyciel”, „Pieśń o Manszuk”, „Szary okrutnik”). On także wziął udział w stworzebiu fabuły jej kontynuacji, choć akurat w tym przypadku ważniejsze role odegrali zaprzyjaźniony z Konczałowskim ormiański aktor i scenarzysta Aleksandr Adabaszjan („Syberiada”, „Ku! Kin-dza-dza”, „Bohater”) oraz młodszy brat Andrieja, Nikita Michałkow (eastern „Swój wśród obcych, obcy wśród swoich”). Pierwszy pokaz „Ekspresu transsyberyjskiego” odbył się w październiku 1977 roku; w roku następnym sam obraz, jak i jego twórcy zdobyli sporo laurów: na XI Wszechzwiązkowym Festiwalu Filmowym w Erewaniu dzieło otrzymało nagrodę specjalną jury jako „najlepszy film przygodowy”, z kolei reżyser i wszyscy scenarzyści uhonorowani zostali Państwową Nagrodą Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nic więc dziwnego, że i widzowie docenili produkcję. W samym tylko 1978 roku na „Ekspres…” wybrało się do kin prawie 24 miliony osób.
Głównym bohaterem obrazu Urazbajewa, podobnie jak w „Końcu atamana”, jest (eks)czekista Kasym-chan Czadjarow (w tej roli ponownie Asanali Aszymow), który po „awanturze” z Dutowem odszedł ze służby i przeniósł się do Harbinu. To bardzo interesujący wątek całej opowieści. Mandżurski Harbin powstał pod koniec XIX wieku jako stacja Kolei Wschodniochińskiej. Było to terytorium, o które carska Rosja spierała się z Chinami. Po rewolucji październikowej stało się enklawą „białych” – trafiały tam tysiące uciekinierów z sowieckiej Rosji, którzy nie chcieli znaleźć się pod rządami „czerwonych”. Między nimi znalazł się bankier Fiedotow (gra go Oleg Tabakow, znany z „Czystego nieba” i „Moskwa nie wierzy łzom”) – człowiek niezwykle wpływowy, pełniący rolę „szarej eminencji” i nie wahający się, gdy zaistnieje taka potrzeba, użyć przemocy. Oczywiście nie robi tego osobiście; ma od tego ludzi o twarzach i posturach wzbudzających respekt.
Akcja „Końca atamana” rozgrywała się w 1921 roku; od tamtego momentu minęło sześć lat. Państwo radzieckie okrzepło; w republikach środkowoazjatyckich rozprawiono się z basmaczami. Zaczęto myśleć o szerszym otwarciu się na świat. Temu ma służyć między innymi podpisanie umowy handlowej z Japonią, do czego dąży ustosunkowany urzędnik państwowy i przedsiębiorca w jednym Saito (jedyna rola filmowa mieszkającego od lat 50. XX wieku w ZSRR koreańskiego reżysera teatralnego i dramaturga Men Don Uka). Nie podoba się to jednak wrogom Kraju Rad – „białym” emigrantom oraz wysoko postawionym funkcjonariuszom Kempentai, to jest japońskiemu kontrwywiadowi wojskowemu i tajnej policji politycznej w jednym – którzy chcą za wszelką cenę storpedować rozmowy. W tym celu organizują udany zamach na córkę Saita, Manako. Śmierć ukochanego dziecka utwierdza go jednak tylko w przekonaniu, że idzie słuszną drogą. Dlatego też podczas konferencji prasowej oznajmia, że na przekór swoim przeciwnikom politycznym wybiera się do Moskwy na rozmowy z rządem radzieckim. Jako środek lokomocji wybiera kolej transsybersyjską, której trasa wiedzie między innymi przez Harbin.
Mieszka w nim zresztą nie tylko Fiedotow, ale również podający się za Chińczyka „Wesoły Fan”, czyli Fan Ju Czun, właściciel nocnego lokalu i kabaretu. Tylko nieliczni wiedzą, że tak naprawdę jest Kazachem (o korzeniach chińskich) i jeszcze parę lat temu służył w CzeKa. Tak, to Kasym-chan Czadjarow! I to właśnie u niego pewnego dnia zjawia się Fiedotow, który przemocą zmusza go do odbycia podróży kolejowej do Moskwy. Ma jechać jako poddany chiński w towarzystwie rosyjskiej żony, którą zostaje nieznana mu wcześniej Aleksandra Diemidowa (gra ją zmarła w połowie lat 90. na raka piersi Nonna Tierientjewa). Fiedotow nie wyjawia mu celu podróży; podobnie zresztą „małżonka”. Nie trzeba jednak być geniuszem, aby domyśleć się, że chodzi o jakąś aferę szpiegowską, w której „Wesoły Fan” ma odegrać rolę bądź przynęty, bądź kozła ofiarnego. I pewnie wszystko poszłoby zgodnie z planem bandytów, gdyby Fan Ju Czun był tym, za kogo go uważają. Podczas gdy on jest czynnym sowieckim agentem szpiegującym mieszkających w Harbinie „białych”.
Kiedy Fan i Sasza (Aleksandra) wsiadają do pociągu, okazuje się, że jedzie nim także wybierający się do Moskwy Saito, któremu towarzyszą doradcy i ochroniarz Isido (Oleg Li). Kasym-chan musi jak najszybciej rozwikłać zagadkę, co planują wrogowie Japończyka i jaką rolę w całej tej historii przypisano jemu samemu. Liczyć przy tym może tylko na siebie, choć gwoli ścisłości dobiera sobie spośród pasażerów pomocnicę, kazachską komsomołkę Ajżan (Natalia Arinbasarowa – patrz: „Pierwszy nauczyciel”, „Dżamila”). Eldor Urazbajew nakręcił film, który doskonale się ogląda, na co wpływ mają przede wszystkim szybkie tempo akcji i skomplikowana intryga. Momentami wadzić może nadekspresyjna gra Aszymowa, ale z czasem widz nie tylko przyzwyczaja się do tego, lecz także zaczyna rozumieć przyświecający twórcom koncept – okazuje się to bowiem istotnym elementem profilu psychologicznego bohatera, który bardzo stara się, aby wrogowie brali go za niezbyt rozgarniętego. Bo tylko w ten sposób uda mu się uśpić ich czujność i pokrzyżować podstępne plany.
Realizacja „Ekspresu transsyberyjskiego” była sporym wyzwaniem dla całej ekipy technicznej. Napracował się zwłaszcza operator Wadim Alisow (1941-2021), który po tym jak nie zdał egzaminów do Wszechzwiązkowego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), zatrudnił się jako asystent operatora Władimira Nachabcewa w „Mosfilmie” i w tej roli brał udział w pracy nad „Zakrętem szczęścia” (1968), „Ironią losu” (1975), później także „Garażem” (1979). W tak zwanym „międzyczasie”, to jest w 1977 roku, Alisow zdobył wreszcie dyplom WGIK-u i w „Ekspresie…” zadebiutował wreszcie jako samodzielny operator. Zdobyte wcześniej doświadczenie okazało się niezwykle cenne; bez niego nie poradziłby sobie w arcytrudnych warunkach, w jakich powstawał film Urazbajewa. Za ścieżkę dźwiękową odpowiadał z kolei kazachski kompozytor Erkegali Rachmadijew (1932-2013), który był również autorem muzyki do „Końca atamana”. To zresztą zadziwiające, jak kompozytor klasyczny sprawdził się w konwencji easternowej. Im również obraz Eldora Mahomatowicza zawdzięcza swój sukces.



Tytuł: Ekspres transsyberyjski
Tytuł oryginalny: Транссібір экспресі [Транссибирский экспресс]
Reżyseria: Eldor Urazbajew
Zdjęcia: Wadim Alisow
Rok produkcji: 1977
Kraj produkcji: ZSRR
Czas trwania: 93 min
Gatunek: sensacja, western
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

38
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.