Alejandro Jodorowsky, pomimo sędziwego wieku nie przestaje być aktywnym twórcą i wciąż pisze scenariusze do kolejnych komiksów. Nie boi się przy tym fabuł rozciągniętych na kilka tomów. Takich, jak „Rycerze Heliopolis”, których trzeci odcinek „Rubedo, faza czerwienienia” właśnie miał premierę w naszym kraju.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Przypomnijmy, że „Rycerze Heliopolis” to pozycja przedstawiająca autentyczne wydarzenia historyczne, dotyczące głównie Francji na przełomie XVIII i XIX wieku, ale mocno podrasowane magią i teoriami spiskowymi. Główną postacią jest Asiamar, czyli cudem ocalały z rewolucyjnej rzezi Ludwik XVII, którego przygarnęła loża najpotężniejszych ludzi na świecie, od tysięcy lat rządzących światem. To właśnie oni są tytułowymi Rycerzami Heliopolis. Jakby tego było mało, Asiamar jest hermafrodytą, w którym bez ustanku toczą walkę pierwiastki żeńskie i męskie. Ostatnio dostał zadanie zgładzenia Napoleona Bonapartego, którego Rycerze Heliopolis uważają za ogromne zagrożenie dla stabilności świata. Nasz bohater/bohaterka ma jednak inne plany. Zamierza uniezależnić od siebie cesarza Francuzów, by w odpowiednim momencie spowodować jego dotkliwy upadek. W związku z tym knuje intrygę, która ma popchnąć Napoleona do zorganizowania wyprawy na Rosję. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Przyznam, że lubię takie twórcze zabawy historią, gdzie miesza się wątki prawdziwe z wymyślonymi. Jodorowsky też wydaje się miłośnikiem tego typu opowieści, ponieważ to już kolejna pozycja, w której bierze się za autorskie „poprawianie” historii. Jednak w przeciwieństwie do np. „Borgii”, tym razem nietrudno oddzielić elementy dodane od autentycznych. Bardzo mocno związane są bowiem ze zjawiskami nadnaturalnymi. I może to i lepiej, bo dzięki temu mniej biegli w historii czytelnicy nie są wprowadzani w błąd. Tym, co da się również zauważyć, jest wyraźna niechęć autora do postaci Napoleona, który w niczym nie przypomina wielkiego zdobywcy. Na kartach komiksu jawi się jako niezrównoważony tyran, sfrustrowany nieudanym życiem seksualnym. Komiks zaczyna się kłótnią z Józefiną, która zarzuca mężowi, że nie jest w stanie sprawdzić się w łożu, jako mężczyzna. Dalej Bonaparte wcale nie jest przedstawiony lepiej. Asiamar wciąż wodzi go za nos i upokarza. W czasie lektury robi się więc trochę wstyd, że nasz hymn państwowy, jako wzór do naśladowania wspomina tego marionetkowego szaleńca. Za rysunki niezmiennie, od części pierwszej, odpowiada Jérémy Petiqueux. Jego staranna, dokładna kreska wciąż potrafi zrobić wrażenie, aczkolwiek tym razem odczułem brak potrzebnego tej opowieści szaleństwa w prezentowaniu wydarzeń. Większość kadrów jest dość bezpieczna, co najbardziej doskwiera w momencie, kiedy scenerią wydarzeń jest płonąca Moskwa. W pewien sposób rekompensuje to dwustronicowy kolaż kadrów, prezentujących zamarzanie armii Napoleona, ale to tylko jeden przebłysk geniuszu. Zgodnie z początkowymi zapowiedziami „Rubedo, faza czerwienienia” miało być domknięciem trylogii. Tymczasem wygląda na to, że to nie koniec. I dobrze, bo sporo wątków pozostało niewyjaśnionych. Oby tylko scenarzyście dopisało zdrowie, by zrealizować swoje zamierzenia. Choć mam wrażenie, że za „Rycerzami Heliopolis” tak naprawdę nie stoi żadna głębsza myśl, a chodzi jedynie o zabawę historią. Dodajmy, że całkiem twórczą.
Tytuł: Rycerze Heliopolis #3: Rubedo, faza czerwienienia Tytuł oryginalny: Rubedo, l’œuvre au rouge Data wydania: 15 września 2022 ISBN: 978-83-65465-71-9 Format: 56s. 210×297mm; oprawa twarda Cena: 65,– Gatunek: fantasy Ekstrakt: 70% |