W trzeciej noweli, „Wiośnie”, na pierwszy plan wybijają się dwie aktorki: grająca Lenę Jelena Morozowa oraz Natalia Surkowa, czyli filmowa Wiera Pietrowna. Morozowa – moskwianka, rocznik 1973 – karierę aktorską zaczęła jako pięcioletnia dziewczynka. Pierwsze role, jeszcze oczywiście pod panieńskim nazwiskiem – Żenia (Jewgienija) Grigorjewa – zagrała w filmach swojego ojca Borisa; były to: dramat psychologiczny „Kuznieczik” (1978) oraz kryminał „Pietrowka, 38” (1980). Pierwszą główną kreację stworzyła w młodzieżowej tragikomedii Władimira Grammatikowa „Ruki wwierch” (1981). W latach 90. na kilka lat wycofała się z filmu, poświęcając się studiom aktorskim w szkole działającej przy Moskiewskim Akademickim Teatrze Artystycznym (MChAT), które ukończyła w 1996 roku. Powróciła z sukcesem cztery lata później, występując w „Dzienniku jego żony” Aleksieja Uczitiela, biograficznym dramacie o ostatnich latach życia poety Iwana Bunina. Ostatnio pojawiła się między innymi w horrorze Pawła Ruminowa „
Martwe córki” (2007) oraz telewizyjnym melodramacie Olega Gazego „Piterskije kanikuły” (2009). Surkowa z kolei (rocznik 1967), absolwentka szkoły aktorskiej w rodzinnych Gorkach (dzisiejszym Niżnym Nowogrodzie), swoją karierę zaczęła od szpiegowskiego filmu Wieniamina Dormana „Koniec operacji Rezydent” (1986); popularność przyniósł jej występ w amerykańsko-rosyjskim „Gladiatriksie” (2001) Timura Biekmambietowa, a ugruntowały ją role w „
Naszych” (2004) Dmitrija Mieschijewa, „
18/14” (2007) Estończyka Andresa Puustusmyy oraz opartym na powieści Fiodora Dostojewskiego serialu Jurija Moroza „Bracia Karamazow” (2009).
Główną postacią „Lata” jest prawosławny zakonnik grany przez, urodzonego w 1963 roku w estońskiej Narwie, Wadima Diemczoga. Swoją przygodę ze sceną zaczął jako czterolatek w teatrze kukiełkowym działającym w miejscowym Domu Pionierów. Mając dwadzieścia jeden lat, został absolwentem Państwowego Leningradzkiego Instytutu Teatru, Muzyki i Kinematografii (LGITMiK). Dzisiaj związany jest głównie z grupami eksperymentalnymi, wiele podróżuje i wykłada. W kinie zadebiutował późno, bo dopiero przed pięcioma laty, nie dane mu też było jeszcze zagrać jakąś istotniejszą rolę. W matkę kontuzjowanego żołnierza wcieliła się Julia Rutberg (rocznik 1965), córka aktora Ilji Rutberga, absolwentka moskiewskiej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina. U progu kariery zagrała w głośnym dramacie politycznym Jewgienija Jewtuszenki „Pogrzeb Stalina” (1990), później nie dostawała już jednak tak interesujących propozycji. Zupełnie inaczej niż grający jej męża, Aleksieja Stiepanowicza, czterdziestopięcioletni Aleksiej Sieriebriakow. Dzisiaj jest on jednym z najpopularniejszych rosyjskich aktorów, do czego wydatnie przyczyniły się jego pamiętne kreacje w „9 kompanii” (2005) Fiodora Bondarczuka, „
Ładunku 200” (2007) Aleksieja Bałabanowa, „
Swoich dzieciach” (2007) Aleksandra Kirienki oraz obu częściach „
Przenicowanego świata” (2009) Bondarczuka juniora. Skoro, realizując „Cztery pory miłości”, Mokricki stanął za kamerą jako reżyser, musiał zatrudnić innego operatora – wybór padł na doskonale znanego czytelnikom „Esensji”, ostatnio dosłownie rozrywanego przez pracodawców, Uzbeka Aliszera Chamidchodżajewa („
Papierowy żołnierz” Aleksieja Germana młodszego, „
Pani przystanek, madame!” Siergieja Komarowa, „
Wszyscy umrą, lecz nie ja” Walerii Gaj-Giermaniki, „
Pietia w drodze do Królestwa Niebieskiego” Nikołaja Dostala, „
Bajka o mroku” Nikołaja Chomieriki). Dość enigmatyczną postacią pozostaje za to autor scenariusza Aleksiej Gołowczenko, o którym trudno znaleźć jakąkolwiek informację poza tą, że w pierwszej połowie lat 90. na podstawie jego tekstów zrealizowano dwie fabuły: Aleksandr Wizir nakręcił w 1991 roku „Niagarę” (opowieść o kobiecie w średnim wieku, która zdecydowała się zostać modelem dla studentów Akademii Sztuk Pięknych), a Aleksandr Chriakow trzy lata później – „Dom na kamnie” (będący adaptacją jednego z opowiadań Raya Bradbury’ego).
Za „Cztery pory miłości” Siergieja Mokrickiego uhonorowano w ubiegłym roku nagrodą za najlepszą reżyserię na V Festiwalu Filmowym „Bałtijskie debiuty” w Swietłogorsku (w obwodzie kaliningradzkim). Czy słusznie – mogą ocenić uczestnicy odbywającego się właśnie w Warszawie
III Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik”. Obraz autora rodem z Ukrainy trafił do sekcji konkursowej pod hasłem „Nowe kino rosyjskie”. Jeżeli więc przypadnie do gustu jurorom, będzie miał szansę na kolejne prestiżowe wyróżnienie.