powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Trzy okupacje Józefa Mackiewicza (1939 – 1944): Okupacja niemiecka (VI 1941 – V 1944)
ciąg dalszy z poprzedniej strony
Katyń: odkrywanie grobu<br/>Źródło: www.ina.fr
Katyń: odkrywanie grobu
Źródło: www.ina.fr
List, którego nie było?
Jak na artykuł zareagował sam Mackiewicz? W roku 1970 pisał: „Doniesiono mi zaraz, że autorem artykułu jest niejaki Wroński, za poprzedniej okupacji sowieckiej gorliwy współpracownik Prawdy Wileńskiej. Za niemieckiej: wtyczka komunistyczna i gorliwy współpracownik podziemnej Niepodległości polskiej”. Mackiewicz był święcie przekonany o bolszewickiej intrydze i przez cały okres powojenny trzymał się tej wersji. Wróćmy jednak do ówczesnych wydarzeń. W rok po zakończeniu wojny głos w tej sprawie zabrał Sergiusz Piasecki: „(…) na początku 1943 roku, za okupacji niemieckiej – oświadczył – ukazała się w piśmie podziemnym Niepodległość wzmianka o Trzech panach z , tytuł przytaczam z pamięci. Byli tam wymienieni: Czesław Ancerewicz, jeszcze ktoś i Józef Mackiewicz. Insynuowano wszystkim współpracę z Niemcami i robienie na tym grubych pieniędzy. – Wnet potem zaczął krążyć list otwarty Józefa Mackiewicza, protestujący przeciwko temu, gdzie J.M. wykazywał, że nie tylko nie robił kapitałów, lecz żyje w skrajnej biedzie, że nie drukował nic bez swego podpisu [Jeśli to fakt, tym bardziej wydają się dziwne powojenne zaprzeczenia Mackiewicza, jakoby w ogóle drukował w „Gońcu” – przyp. S. Ch.], że nie popiera Niemców ani nie występuje przeciw Polakom, że czuje się tą wzmianką pokrzywdzony itd. Nie wszystko pamiętam. List był śmiały, szczery i poważnie narażał Mackiewicza, który wypowiedział się ostro przeciw Niemcom, a prasę Polski Podziemnej nazwał bohaterską. – Nieco później dowiedziałem się, że jest wydany przez Sąd Tajny wyrok śmierci na Mackiewicza i Ancerewicza”.
Zaskakujące, że o tym „liście otwartym” nie wspomniał nigdy publicznie po wojnie sam Mackiewicz. Zeznania Piaseckiego jednak w wielu miejscach wydają się wiarygodne, więc i tę informację możemy przyjąć raczej jako pewną. „Niedługo potem do Egzekutywy – zeznawał dalej Piasecki – wpłynął wyrok śmierci na Mackiewicza. Wówczas ostro zaprotestowało kilku członków Organizacji, uważając, że wyrok nie jest oparty na ścisłych danych, lecz na osobistych animozjach pewnych ludzi, ze względu na działalność polityczną, antysowiecką Józefa Mackiewicza. [To potwierdzałoby jego tezy – przyp. S. Ch.] Sprawa zatoczyła szeroki krąg. W obronie Mackiewicza wystąpiło zdecydowanie wielu członków Organizacji. Między innymi: Michał, Zygmunt Andruszkiewicz, Roman. Udowodniono, że jeden z oskarżycieli Mackiewicza był czerwony i współpracował w piśmie bolszewickim. [Musi tu chodzić o Wrońskiego – przyp. S. Ch.] Ukazał się list Mackiewicza do Sądu Tajnego, który czytałem. List był pełen oburzenia. Podawał przekonywujące dane co do absurdalności wyroku itd. Pamiętam, że Mackiewicz zaznaczył, że to są intrygi jego przeciwników politycznych z obozu bolszewickiego. Że nie zamierza ukrywać się przed wyrokiem ani się osłaniać autorytetem władz. [To prawda, Mackiewicz prowadził nadal ten sam tryb życia i gdyby wyrok chciano na nim wykonać, zapewne nie byłoby z tym większych problemów – przyp. S. Ch.] Że jest Polakiem i patriotą polskim. Cała jego wina, to nienawiść bolszewików i jaskrawe wystąpienia przeciw nim. Lecz przeciw narodowi polskiemu nigdy nie występował. Nie podaję cytatów, bo ich nie pamiętam. Podaję aurę listu, który mi dał do przeczytania Zygmunt Andruszkiewicz, współpracownik Michała. Michał, który ze mną stale się kontaktował, polecił mi przekazać jego rozkaz Egzekutywie, aby wyroku na Mackiewicza nie wykonywać. Rozkaz ten spełniłem”.
Jak dalej wspomina Sergiusz Piasecki, w tym samym czasie Andruszkiewicz aresztowany został przez Gestapo, co było dla AK poważnym ciosem. Otrzymał potem od „Michała” rozkaz, by zbadać biurko Andruszkiewicza w Urzędzie Mieszkaniowym, gdzie ów pracował jako kierownik rejonu. Akcję tę, omal nie zakończoną wsypą, zorganizował Piasecki w pierwszym dniu Zielonych Świątek 1943 roku. „Wraz z innymi materiałami obciążającymi Andruszkiewicza – zeznawał – wykradłem z jego biurka (…) formalne odwołanie wyroku na Józefa Mackiewicza. [Wśród dokumentów wykradzionych wówczas przez Piaseckiego były również materiały, jakie Mackiewicz przywiózł z Katynia, ale o tym Piasecki mógł nie wiedzieć – przyp. S. Ch.] Wszystko, co zdobyłem, wręczyłem Michałowi. W tymże czasie Michał polecił mi skontaktować się przez Romana z Mackiewiczem, aby ratować Andruszkiewicza. Wówczas właśnie po raz pierwszy spotkałem się z Józefem Mackiewiczem. Wywarł dobre wrażenie. Chętnie i energicznie zabrał się do pracy nad zwolnieniem Andruszkiewicza. Ja z nim kontaktowałem się raz lub dwa. Michał często. Nie patrząc na usilne starania, Andruszkiewicz zginął w Gestapo. Lecz Mackiewicz zrobił, co mógł, aby go z polecenia Komendy ratować. Następnie się dowiedziałem, że Mackiewicz z polecenia Komendy pojechał do aktualnego wówczas Katynia i przywiózł sporo materiałów dla Komendy ze sprawy katyńskiej. Tym samym Mackiewicz nie tylko nie był zdrajcą lub współpracownikiem Gestapo, lecz stał się wykonawcą rozkazów Komendy”.
Sprawę wyjazdu do Katynia zostawmy na razie na boku, zajmiemy się nią nieco dalej. W tym fragmencie zeznań Piaseckiego niezwykle cenną jest informacja o „formalnym odwołaniu wyroku na Mackiewicza” (co miało miejsce jeszcze późną wiosną 1943 roku). Jeśli było formalne odwołanie, musiało też być jego formalne zatwierdzenie. Tu powstają dwa bardzo ważne pytania:
Kto zatwierdził?
A kto odwołał?
Kto wydał wyrok?
Uporządkujmy fakty. O dacie wydania wyroku nie da się powiedzieć nic pewnego. Według oświadczeń Lucjana Krawca (pracownika „Niepodległości”) zapadł on albo przed 15 września 1942, albo przed 1 grudnia 1942 roku. Zdaniem Adama Galińskiego (ówczesnego członka podziemnej Rady Wojewódzkiej i późniejszego ostatniego delegata rządu na okręg wileński) wyrok zapadł na początku roku 1943. Nieco wcześniej bowiem – w końcu roku 1942 – zebrała się Wileńska Rada, na której Komendant Okręgu, pułkownik Aleksander Krzyżanowski-„Wilk”, zreferował zarzuty przeciw Ancerewiczowi i Mackiewiczowi i dopiero potem rozpoczęły się czynności przygotowawcze i procesowe. Rada zarzut zdrady głównej uznała za udowodniony (od głosu wstrzymał się jedynie przedstawiciel arcybiskupa wileńskiego Jabłrzykowskiego) i przekazała sprawę „Wilkowi” do dalszego postępowania. Ten zaś, jak twierdzi Galiński, miał obu oskarżonych ostrzec, domagając się od nich przerwania współpracy z „Gońcem”, co jakoby nie odniosło skutku. Teza Galińskiego, dotycząca ostrzeżenia Ancerewicza i Mackiewicza, wydaje się mało prawdopodobna, gdyż coś takiego sprzeczne było ze statutem Wojskowych Sądów Specjalnych (WSS). „Wilk” przekazał sprawę dalej Sądowi Specjalnemu, który wydał na obu dziennikarzy wyrok śmierci „za zdradę przez kolaborację z okupantem”. Wyrok następnie zatwierdzony został przez Komendanta Okręgu i skierowany do wykonania.
Ancerewicza, jak wiemy, zastrzelono 16 marca 1943 roku. Wyrok na Mackiewicza został odwołany. Kiedy jednak opisywane wydarzenia dokładnie miały miejsce, nie wiadomo. Nie wiadomo też, jaką rolę miał w całej sprawie pełnić artykuł „Trzech panów z Gońca”, który ukazał się w chwili, kiedy wyroki były już prawdopodobnie wydane. Może był ich uzasadnieniem, a może próbą wywarcia nacisku na Sąd Specjalny.
Wspomnienia Witolda Swierzawskiego, przedwojennego działacza endeckiego, a w czasie wojny członka Okręgowej Rady Politycznej w Wilnie, wnoszą nieco jasności do sprawy. Przytoczył je w swej książce o Łupaszce Dariusz Fikus: „Opowiadał mi Witold Świerzewski [powinno być: Swierzawski – przyp. S. Ch.] (…) o wydanym na Józefa Mackiewicza wyroku śmierci za współpracę z Gońcem Codziennym. (…) Wyrok w 1942 r. mówił o najwyższej karze. (…) Trzeba przyznać, że język tego artykułu [chodzi o „Trzech panów z Gońca”, „Niepodległość”, nr 12 – przyp. S. Ch.], uzasadniającego wyrok [a więc jednak uzasadnienie! – przyp. S. Ch.] nie wzbudza zaufania i sympatii. Również łatwość, z jaką szafowano wtedy wyrokami wywoływała, nawet wtedy, pewne zdziwienie i Niepodległość musiała się gęsto tłumaczyć z tej obfitości najwyższych kar”. Swierzawski wspominał, jakoby razem z Mackiewiczem i Ancerewiczem skazani byli wówczas także między innymi były dyrektor wileńskiej elektrowni Juliusz Glatman i były dziennikarz Feliks Dangel (za współpracę z Niemcami) oraz Stefan Jędrychowski, Henryk Dembiński, Anatol Mikułko i Teodor Bujnicki („za współpracę ze Związkiem Sowieckim na szkodę Polski”). Lista ta opublikowana została w numerze 10. „Niepodległości” (z datą 1 XII – 15 XII 1942) z pominięciem nazwisk Ancerewicza i Mackiewicza. Byłby to kolejny dowód na potwierdzenie tezy, że wyrok zapadł już przed 1 grudnia 1942 roku, co znów stałoby w sprzeczności z oświadczeniem Galińskiego, który twierdził, że dopiero w końcu roku (więc pewnie w grudniu?) zebrała się Rada Wojewódzka, mająca oddać sprawę w ręce „Wilka” i – za jego pośrednictwem – Sądu Specjalnego.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

394
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.