powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Wpadka Dylana
Giampiero Casertano, Tiziano Sclavi ‹Dylan Dog #10: Pamiętnik niewidzialnego›
Główny scenarzysta cyklu o Dylanie Dogu Tiziano Sclavi, zdążył nas już przyzwyczaić do tego, iż pełnymi garściami czerpie z literackiej i filmowej klasyki i w efektowny sposób potrafi żonglować ogranymi schematami. Jednak w "Pamiętniku niewidzialnego" wyraźnie czegoś zabrakło. I na pewno wina nie leży po stronie inspiracji Sclaviego.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Dylan Dog #10: Pamiętnik niewidzialnego›
‹Dylan Dog #10: Pamiętnik niewidzialnego›
Piszę te słowa z prawdziwą przykrością, ale zarazem całkowitą odpowiedzialnością za ich wydźwięk: „Pamiętnik niewidzialnego” to najsłabszy ze wszystkich do tej pory wydanych w naszym kraju albumików o przygodach „detektywa mroku” – Dylana Doga. Jeśli ktoś po lekturze „Serca Johnny’ego”, narzekał na obniżającą się jakość kolejnych udostępnianych polskiemu czytelnikowi zeszytów z tej serii (byli tacy, choć niżej podpisany akurat się do nich nie zaliczał), teraz będzie zezłoszczony w dwójnasób. O tej odsłonie przygód Dylana niewiele bowiem da się dobrego powiedzieć.
Główny scenarzysta cyklu, Tiziano Sclavi, zdążył nas już przyzwyczaić do tego, iż pełnymi garściami czerpie z literackiej i filmowej klasyki (wszak to jedna z podstawowych cech postmodernizmu), iż w sposób efektowny i atrakcyjny potrafi żonglować ogranymi, zdawałoby się, schematami. Tym razem jednak wyraźnie czegoś zabrakło. I na pewno wina nie leży po stronie inspiracji Sclaviego, czyli źródeł, do których sięgnął i które postanowił rzetransponować. „Pamiętnik…” stanowi bowiem amalgamat „Niewidzialnego człowieka”, klasycznej noweli z pogranicza science fiction i horroru Herberta George’a Wellsa, oraz niezliczonych opowieści o Kubie Rozpruwaczu. Punkt wyjścia uznać więc należy za wyjątkowo mocny. Problem chyba jednak tkwi w tym, że tym razem Sclavi nie bardzo wiedział, jak zabrać się do scenariusza, jakie wątki uwypuklić, a z którymi dać sobie spokój. W efekcie wszystko mu się – za przeproszeniem – rozlazło i powstała historia, która ani nie przeraża (a w zamierzeniu miał to być zapewne psychologiczny thriller), ani nie wzrusza (wątek romansowy drażni topornym „uharlequinowieniem”: Dylan zakochuje się bowiem nieszczęśliwie w swojej klientce, chociaż – z uwagi na wykonywaną przezeń profesję – momentami można mieć wątpliwości, kto czyim był klientem).
Największą słabością „Pamiętnika…” jest właśnie niespójny i niedopracowany scenariusz. Akcja komiksu rozgrywa się na dwóch płaszczyznach, toczy się dwiema oddzielnymi drogami. Z jednej strony obserwujemy – i zarazem boleśnie psychicznie doświadczamy – egzystencjalny upadek pewnego nieszczęśliwca i życiowego nieudacznika (którego poznajemy z „kart” tytułowego pamiętnika), z drugiej natomiast strony jesteśmy świadkami zmagań Dylana i jego przyjaciela ze Scotland Yardu, inspektora Blocha, mających doprowadzić do rozwiązania sprawy tajemniczych morderstw dokonywanych na londyńskich prostytutkach. Owe drogi wprawdzie w kilku miejscach się przecinają, jednakże przez cały czas czytelnikowi towarzyszy denerwujące wrażenie, że obcuje z dwiema oddzielnymi historiami, które dopiero w finale zostają na siłę spięte wspólną klamrą.
Nie wszystko jednak w „Pamiętniku…” zasługuje na potępienie. Choć to komiks w klimacie swym ponury (i czarno-biały), jest w nim kilka „jaśniejszych” (tzn. zasługujących na pochwałę) punktów. Spore wrażenie robi wstęp, żywcem wyjęty ze sztambucha „niewidzialnego człowieka”. Żarty Groucho, mimo że już nie zaskakują, jak w pierwszych tomach, to jednak wciąż potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Tradycyjnie nieźle prezentuje się strona graficzna albumu (zauważcie: Dylan chyba po raz pierwszy jest tak bardzo przygnębiony i zmęczony życiem!). I nie ukrywam, że z wyżej wymienionych powodów korciło mnie, aby podnieść – przynajmniej o 10% – ocenę „Pamiętnika…”, szybko jednak przywołałem się do porządku, za wzór stawiając sobie chociażby „Johnny’ego Freaka”. Pewien też jestem jednego: wyjątkowym pechowcem będzie ten, kto właśnie od „Pamiętnika…” zacznie swoją znajomość z Dylanem Dogiem. Warto, żeby wiedział i zapamiętał, że – powtórzę – to najsłabszy ze wszystkich do tej pory wydanych w naszym kraju albumików o przygodach „detektywa mroku”.



Tytuł: Dylan Dog #10: Pamiętnik niewidzialnego
Tytuł oryginalny: Memorie dall’invisibile
Scenariusz: Tiziano Sclavi
Data wydania: kwiecień 2004
Przekład: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Cykl: Dylan Dog
ISBN-10: 83-237-9082-5
Format: 140×200
Cena: 12,90
Gatunek: humor / satyra, kryminał
WWW:
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

715
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.