Kir Bułyczow przez długie lata dostarczał czytelnikom – zarówno tym starszym, jak i młodszym – rozrywki na wysokim poziomie. Dla tych drugich powstały między innymi cykle o agentce Korze Orwat oraz Alicji. „Urodziny Alicji” to piąty w ogóle, a drugi animowany film opowiadający o podróżującej w kosmosie ziemskiej nastolatce. Na popularność równą produkcjom Disneya liczyć nie może, ale godny uwagi jest na pewno.  |  | ‹Urodziny Alicji›
|
Alicja Seliezniowa to jedna z najpopularniejszych postaci literackich stworzonych przez Kira Bułyczowa z myślą o najmłodszych czytelnikach. Ta żyjąca w Moskwie końca XXI wieku nastolatka po raz pierwszy pojawiła się w 1965 roku w cyklu opowiadań „Dziewczynka, której nic się nie stanie”, opublikowanym w ramach książkowej serii „Świat przygód”. Ostatnie opowiadanie z Alicją w roli głównej – zatytułowane „Alisa i Alisija” – powstało natomiast w 2003 roku, a więc tym samym, w którym pisarz zmarł. Jak widać, autor pozostał wierny swojej bohaterce do samego końca. W Polsce dziewczynka znana jest od końca lat 70. ubiegłego wieku, kiedy to Nasza Księgarnia wydała – w „Bibliotece Klubu 7 Przygód” – „Podróże Alicji”. W następnej dekadzie oficyna ta systematycznie zapoznawała polskich czytelników z kolejnymi przygodami sympatycznej, aczkolwiek niekiedy dość niesfornej moskwianki. Największy wybór tekstów o niej ukazał się w 1988 roku pt. „Dziewczynka z przyszłości”; tam właśnie znalazła się także mikropowieść „Urodziny Alicji”, która dwadzieścia lat później stała się kanwą pełnometrażowego animowanego filmu kinowego. Pierwodruk „Urodzin” ukazał się w Związku Radzieckim w 1974 roku w tomie „Diewoczka s Ziemli”. Pierwszy film o dziewczynce trafił natomiast do dystrybucji na początku lat 80. Była to animowana ekranizacja „Tajemnicy trzeciej planety” („Tajna trietiej płaniety”), pod którą podpisał się Roman Kaczanow. Żywą Alicję po raz pierwszy pokazano trzy lata później w serialu Pawła Arsioniowa „Goście z przyszłości” („Gostja iz buduszcziego”) i miała ona twarz dwunastoletniej wówczas Nataszy Gusiewej. Ten sam reżyser w 1987 roku przeniósł na ekran mikropowieść „Lilowyj szar”. Gusiewa była już wtedy piętnastolatką, ale wciąż wyglądała uroczo. Gdy jednak rok później Walentin Chowienko kręcił film na podstawie „Wyspy zardzewiałego generała” („Ostrow rżawogo gienierała”), postanowił obdarzyć bohaterkę nową twarzą – w ten sposób w jej postać wcieliła się Jekatierina Priżbiljak (też zresztą dwunastoletnia). Niestety, od tej pory o Alicji w Rosji filmowcy praktycznie zapomnieli. Musiało minąć dwadzieścia lat, by ponownie zawitała ona na ekranach.  | Alicja – urocza dwunastolatka
|
Prace na „Urodzinami…” trwały blisko dwa lata. W tym czasie wielokrotnie przerabiano scenariusz (doczekał się on ponoć aż dziesięciu wersji), a w produkcję zaangażowanych było ponad dwieście osób. Jak z dumą oświadczył reżyser obrazu Siergiej Sieriogin, zdecydowana większość kadrów została narysowana ręcznie, w niektórych tylko fragmentach korzystano z pomocy efektów komputerowych. Premiera kinowa odbyła się w lutym 2009 roku, miesiąc później film wyszedł na DVD. Akcja „Urodzin…” rozgrywa się – zgodnie z pierwowzorem literackim – jesienią 2089 roku. Można nawet dokładniej określić czas na listopad tego roku, albowiem urodziny dziewczynki przypadają, według Bułyczowa, 17 listopada. Alicja, córka profesora biologii i jednocześnie dyrektora kosmicznego ogrodu zoologicznego, zaprzyjaźniona jest z większością zwierząt, którymi opiekuje się jej ojciec. Do tego stopnia nawet, że niekiedy niektóre z nich zabiera ze sobą do szkoły. Bywa jednak, że skutki tego są opłakane. W dniu, w którym zaczyna się akcja filmu, dziewczynce towarzyszy w szkole różowa ośmiorniczka. Pech chce, że stwór wydostaje się z tornistra na zewnątrz i zaczyna siać popłoch wśród uczniów. Najbardziej przerażona jest jednak nauczycielka historii, przed którą Alicja zdawała właśnie egzamin z zamierzchłej przeszłości Rosji. Cała afera kończy się dla niej mało przyjemnie – samowolna opiekunka stworów z kosmosu będzie musiała zdawać poprawkę. Gdy smutna wraca do domu, nie przewiduje jeszcze nawet, jaka oczekuje ją tam niespodzianka. Jest nią Gromozeka, stary towarzysz przygód dziewczynki, kosmiczny archeolog z planety Czumaroza, który przypomina skrzyżowanie słonia z rekinem i ośmiornicą (w opowiadaniach Bułyczow obdarzał go czterema bądź pięcioma parami rąk, w filmie ma tylko dwie). Przybył on na Ziemię specjalnie, aby ofiarować swojej młodej przyjaciółce urodzinowy prezent – kolejną kosmiczną podróż. Chcąc uzyskać zgodę ojca, Alicja ukrywa przed nim wpadkę na egzaminie z historii i w ten sposób zostaje dołączona do ekipy naukowej wyruszającej na planetę Koleida.  | Gromozeka – kosmiczny archeolog
|
Planeta ta, niegdyś kwitnąca, teraz umiera. Odpowiedzialna jest za to zaraza, która przyszła z kosmosu. Naukowcy mają natomiast ustalić, kiedy to się stało i w jaki sposób. Gromozeka ma jednak jeszcze inne plany i właśnie do ich realizacji potrzebna mu jest Alicja. Z Moskiewskiego Instytutu Czasu archeolog wypożyczył bowiem specjalny wehikuł, którym będzie można przenieść się w przeszłość – do momentu, w którym choroba zaczęła trawić Koleidę – aby zapobiec rozwojowi epidemii i uratować planetę. Uczynić może to tylko Seliezniowa, ponieważ jako dwunastoletnia ziemska dziewczynka wygląda mniej więcej tak, jak dorośli mieszkańcy Koleidy. Na plany Gromozeki nie chce się jednak zgodzić zasadnicza kapitan statku, która uważa, że jakakolwiek ingerencja w przeszłość planety jest niedopuszczalna, gdyż automatycznie zmieni również w nieprzewidywalny sposób jej przyszłość. Dziewczynka nic sobie jednak z tego nie robi i, podpuszczona przez swego przyjaciela, szykuje się do wyprawy w czasie. Jak się okazuje, nie tylko ona. W ostatniej chwili dołącza do niej bowiem słynny na cały Wszechświat jednooki, kotopodobny archeolog profesor Rrr. Problem polega tylko na tym, że jest on zielony, tymczasem na planecie nigdy nie było kotów w tym kolorze. Zanim więc oboje wskoczą do maszyny, Alicja będzie musiała przemalować go na czarno. Chwilę później dzięki wehikułowi przemieszczą się w czasie o sto lat wstecz, a więc do chwili tuż przed początkiem koleidańskiej apokalipsy. Ratując planetę, przeżyją cała masę – niekiedy zabawnych, a niekiedy bardzo groźnych – przygód. Narobią sobie wrogów, ale też zdobędą wdzięcznych przyjaciół. Nie trzeba chyba dodawać, że ostatecznie uda im się powstrzymać rozwój kosmicznej zarazy – w końcu mamy do czynienia z opowieścią dla dzieci.  | Alicja i kotopodobny profesor Rrr
|
Fabuła jest przewidywalna, ale ciekawa. Postaci tak skrojone, by kibicować im od pierwszej do ostatniej sekundy. Proekologiczne przesłanie – jak najbardziej na czasie. Pojawiające się zaś w filmie piosenki łatwe do zapamiętania i nucenia przez dzieci. Zwraca też uwagę trochę nietypowa, jak na dzisiejsze standardy, animacja, odległa zarówno od disneyowskiej klasyki, jak i od współczesnych produkcji 3D. Sieriogin nie starał się jednak być oryginalnym na siłę, nawiązał do klasyki radzieckiej animacji, między innymi szukając inspiracji w powstałej przed prawie trzema dekadami „Tajemnicy trzeciej planety” (tam też, obok głównej bohaterki, pojawia się już Gromozeka). Ostateczna wersja scenariusza „Urodzin…” wyszła spod piór Andrieja Żytkowa (do tej pory specjalizującego się przede wszystkim w kinie akcji i serialach szpiegowsko-wojennych i sensacyjnych, między innymi „Dywersant” i „Dywersant 2: Koniec wojny”) oraz Andrieja Sałomatowa (oscylującego w okolicach fantastyki, vide tegoroczny dramat science fiction Władimira Lerta „Ottorżenije”). Muzykę i piosenki skomponował natomiast Dmitrij Rybnikow. Najbardziej w pamięć może zapaść młodym widzom, co wydaje się oczywiste z racji tematu, ta opowiadająca o… wakacjach („Kanikuły”). Animowanej Alicji swego głosu użyczyła Jarosława Nikołajewa, którą świat poznał jako dwunastolatkę dzięki dramatowi psychologicznemu Andrieja Zwiagincewa „Wygnanie” („Izgnanije”, 2007). Gromozeka mówi głosem Aleksieja Kołgana, aktora często dubbingującego filmy zachodnie, znanego w Rosji z licznych seriali i jednego zaledwie godnego uwagi filmu kinowego – „Gljaniec” („Glamour”, 2007) Andrieja Konczałowskiego. W nieco znerwicowanego profesora Rrr wcielił się zaś Jewgienij Styczkin, znany chociażby z „Greckich wakacji” (2005) Wiery Storożewej, „ Puszkina. Ostatniego pojedynku” (2006) Natalii Bondarczuk oraz „ Panów oficerów: Uratować imperatora” (2008) Olega Fomina. Ciekawostką jest za to udział w produkcji Natalii Muraszkiewicz (rola kapitan statku i całej ekspedycji), która kilkanaście lat wcześniej – jeszcze jako Natasza Gusiewa – dwukrotnie grała Alicję w filmach fabularnych. „Urodziny Alicji” to udany powrót na ekrany kin bohaterki Bułyczowa. Już dzisiaj wiadomo, że nie będzie on efemeryczny. Na przyszły rok bowiem planowana jest premiera – realizowanych za 10 milionów dolarów – fabularnych „Przygód Alicji” („Prikljuczienija Alisy. Plienniki triech płaniet”) w reżyserii Olega Rjaskowa. Seliezniową zagra Daria Mielnikowa. Biorąc pod uwagę, że młoda aktorka ma już dzisiaj siedemnaście lat, można przewidywać, że tym razem film będzie skierowany do nieco starszych widzów.
Tytuł: Urodziny Alicji Tytuł oryginalny: День рождения Алисы Rok produkcji: 2009 Kraj produkcji: Rosja Czas trwania: 80 min Gatunek: animacja, familijny, SF Ekstrakt: 70% |