powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Bełkot tłumacza zarżnął książkę!
Adrian Weale ‹Renegaci. Anglicy w służbie Hitlera›
Wściekłości, która ogarnęła mnie podczas lektury „Renegatów” – książki brytyjskiego historyka Adriana Weale’a poświęconej jego rodakom, którzy w latach drugiej wojny światowej poparli hitlerowców – nie sposób przelać na papier. Jak jednak czuliby się Państwo, biorąc do ręki niezwykle interesującą monografię, której nie da się czytać, ponieważ fatalnie ją przetłumaczono…?
ZawartoB;k ekstraktu: 0%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przyznam się od razu – nie przeczytałem „Renegatów” w całości. Mimo że temat książki interesuje mnie bardzo, nie byłem w stanie przebrnąć przez więcej niż kilkanaście pierwszych stron. Z każdą kolejną jednak wzrastała moja irytacja, aż w końcu całkowicie sponiewierane poczucie smaku zaprotestowało. Opracowanie Adriana Weale’a zostało bowiem przetłumaczone w sposób skandaliczny. Do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać, czy osoba, która jest za to odpowiedzialna, zna reguły obu języków – angielskiego i polskiego.
Na jednej tylko stronie 17 znaleźć można takie oto „kwiatki”: „Nawet nim umilkły strzały 11 listopada 1918 r., było oczywiste, że wojna, by zakończyć wojny, zebrała okrutne żniwo w kulturze politycznej Europy”; „W carskiej Rosji, Austro-Węgrach, Niemcach i Turcji Ottomańskiej (…)”; na następnej pojawiają się z kolei stwierdzenia o Monachium jako „przybranym rodzinnym mieście” Adolfa Hitlera, o „zaogniających się nacjonalistycznych urazach” w Irlandii, o „stworzeniu męczenników dla sprawy republiki [irlandzkiej]”. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi znaczenie takich zdań: „Ale dla niego [Oswalda Mosleya] dodatkową zachętą do pracy w RFC [Royal Flying Corps] była jego wspaniała reputacja piratów. Latanie w kruchym urządzeniu z drewna i płótna wymagało bystrości i odwagi, cech, które posiadał w nadmiarze, ale było też indywidualnym sposobem prowadzenia wojny”. O Mosleyu czytamy też dalej: „Braki w ludziach [na froncie i w służbie wewnętrznej] oznaczały, że został wezwany do aktywnej służby, zanim jego noga się zagoiła (…)” (strona 19). A także: „Pojawienie się Mosleya na scenie politycznej datuje się na jego pobyt w szpitalu w 1916 r. To właśnie tam zaczął intensywnie czytać dzieła historyczne i polityczne i właśnie ze szpitala wrócił do społeczeństwa jako człowiek z dobrą pozycją towarzyską oraz znacznymi środkami finansowymi” (strona 20). I tak dalej, i tak dalej. Nie ma akapitu – a niekiedy nawet i zdania – bez horrendalnego bełkotu. A zdarzają się także wpadki merytoryczne. Na wspomnianej już stronie 17 czytamy o „frakcji bolszewickiej Rosyjskiej Partii Komunistycznej” – partii, która… nigdy nie istniała. Choć w tym przypadku nie wiem, komu przypisać błąd – autorowi czy tłumaczce.
By z czystym sumieniem wytoczyć działa przeciwko polskiemu wydaniu „Renegatów”, przejrzałem jeszcze w skrócie pozostałe rozdziały, mając nadzieję, że może z biegiem czasu i postępów w pracy tłumaczka poprawiła styl. Niestety! Dlatego jedyne, co mogę o książce tej napisać, to ostrzeżenie, byście trzymali się Państwo od niej z daleka. Jej kupno to wyrzucenie pieniędzy w błoto. Bellona, chcąc zachować twarz, powinna odkupić od czytelników wszystkie sprzedane egzemplarze. Swój jestem gotów odesłać w każdej chwili.



Tytuł: Renegaci. Anglicy w służbie Hitlera
Tytuł oryginalny: Renegades: Hitler’s Englishmen
Data wydania: 26 czerwca 2007
Przekład: Monika Olasek
Wydawca: Bellona
ISBN: 978-83-11-10688-8
Format: 280s. 150×210mm
Cena: 29,90
Zobacz w:
Ekstrakt: 0%
powrót; do indeksunastwpna strona

260
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.