powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

East Side Story: Niewesołe jest życie zwiadowcy
Nikołaj Lebiediew ‹Kryptonim Gwiazda›
Wielka Wojna Ojczyźniana to – jak się okazuje – najpierw dla radzieckich, a dzisiaj dla rosyjskich filmowców źródełko inspiracji, które nigdy nie wysycha. Zmieniają się ludzie, czasy i ustroje, tymczasem wizerunek Armii Czerwonej zmienić się nie jest w stanie. „Kryptonim Gwiazda” Nikołaja Lebiediewa to kolejny film o bohaterskich krasnoarmiejcach. I choć zrealizowany został na modłę amerykańską, to jednak przesłanie ma rodem z czasów sowieckich.
ZawartoB;k ekstraktu: 70%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
„Kryptonim Gwiazda” to jeden z nielicznych współczesnych rosyjskich filmów wojennych, który doczekał się edycji DVD w Polsce (inne, o których warto wspomnieć, to miniseriale „Na bezimiennym wzgórzu” oraz „Konwój PQ-17”). Zapewne dlatego, że w rodzinnym kraju cieszył się sporą popularnością. I nic dziwnego. Nakręcony został bowiem według obecnie obowiązujących standardów w kinie wojennym, ale jednocześnie odwoływał się do radzieckiej klasyki, czym mógł wzbudzić niemały sentyment zwłaszcza wśród starszej części publiczności, wychowanej na obrazach typu „Wyzwolenie”, „Żołnierze wolności” czy też „Oni walczyli za ojczyznę”. W efekcie powstał film będący swoistą „Arką Przymierza między dawnymi a nowymi czasy”, mający w sobie coś zarówno z amerykańskiego „Snajpera” i „Za linią wroga”, jak i radzieckiego „Tak tu cicho o zmierzchu” (vide scena na bagnach, zresztą jedna z bardziej przejmujących w obrazie Lebiediewa).
Akcja „Kryptonimu Gwiazda” rozgrywa się latem 1944 roku na terytorium Białorusi, nieopodal dawnej granicy polsko-radzieckiej. Armia Czerwona szykuje się do ofensywy, która ma doprowadzić do wyzwolenia Polski i tym samym szeroko otworzyć wrota do dalszego marszu na Berlin. Niemcy doskonale zdają sobie jednak sprawę z planów sowieckiego Sztabu Generalnego i zrobią wszystko, aby ten bohaterski pochód powstrzymać, a w najgorszym wypadku – opóźnić choćby o kilka tygodni. Dlatego też ściągają na linię frontu doborowe jednostki SS, chlubę samego Reichsführera Heinricha Himmlera. Rosjanie spodziewają się jakiejś niespodzianki ze strony faszystów, chcąc więc wykluczyć jakąkolwiek możliwość wpadki, podejmują decyzję o wysłaniu za linię frontu grupy zwiadowców. Problem polega na tym, że z kilkunastu doświadczonych i zaprawionych w boju żołnierzy zwiadu w armii pozostało zaledwie dwóch: dowódca, porucznik Trawkin (w tej roli Igor Pietrenko) oraz jego prawa ręka, sierżant Mamoczkin (Aleksiej Panin). Jako że w duecie na terenie opanowanym przez doborowe jednostki hitlerowskie niewiele zdziałają, skład osobowy grupy zostaje uzupełniony o kilku nowych zwiadowców. Ten naprędce sklecony oddział otrzymuje niezwykle ważne dla planowanej ofensywy zadanie: przedostać się na obszar kontrolowany przez wroga, rozpoznać miejsca postoju jego jednostek i odpowiednie informacje przekazać drogą radiotelegraficzną do sztabu. Wydawałoby się – zwykła zwiadowcza robota. A jednak od samego początku misja przybiera dramatyczny obrót – a to z powodu wszechobecnych Niemców, to znów z braku odpowiedniego doświadczenia żołnierzy.
Krótki z założenia rekonesans z czasem zamienia się w prawdziwą odyseję. Niemcy bowiem bardzo szybko przekonują się, że mają „na plecach” śmiertelnego wroga i kierują do jego wykrycia oddziały SS. Zaczyna się wyścig z czasem, tym bardziej że ofensywa Armii Czerwonej ma się rozpocząć lada dzień… Choć film rozgrywa się w przepięknych plenerach (puszcza, bagna, pola), nie ma czasu, niestety, aby rozkoszować się widokami i feerią barw. Akcja nabiera dynamiki, toczą się zaciekłe walki, sowieckie lotnictwo – idąc jak po sznurku za wskazówkami zwiadowców – bombarduje niemieckie pozycje. Efekty specjalne wprawdzie nie zachwycają (spore niedoróbki widać właśnie w scenach ataków lotniczych, samoloty są tak pokazane, że trudno nawet dostrzec, z jakim typem mamy do czynienia), ale też nie na nich film miał się opierać. Realizatorzy znacznie większy nacisk położyli na realizm postaci i sytuacji. Tu nie ma cudów – ranni żołnierze nie odzyskują nagle sił i nie rozprawiają się z setką wrogów z karabinami maszynowymi w obu rękach, zbierająca krwawe żniwo śmierć jest prawie namacalna. Zwiadowców nie opuszcza strach ani zwątpienie, są jednak świadomi roli, jaką muszą odegrać, i to dodaje im wiary. Gotowi są ponieść największą ofiarę, byle tylko pognębić wroga. Pewnie, że brzmi to jak propagandowy wykład politruka, ale przyznać należy, że zainscenizowane zostało wybornie. Wyśmienicie zrealizowana finałowa scena filmu chyba nikogo nie pozostawi obojętnym.
Odbiór obrazu Lebiediewa skutecznie psuje jednak zakończenie. W Rosji pewnie nikogo ono nie zniesmaczy, ale nad Wisłą może być odebrane dwuznacznie. Gdy widać maszerujące na Niemców kolumny krasnoarmiejców, z offu odzywa się lektor mówiący między innymi o wspaniałych żołnierzach, którzy polegli podczas wyzwalania Polski i Czech, a których dusze każdej wiosny, gdy nadchodzi maj, „kierują się zawsze w rodzinne strony, by ujrzeć swą kwitnącą ojczyznę, za którą oddali życie”. Piękna lekcja światopoglądowa, ale jakby nie z tej epoki. Tak można było wtłaczać patriotyzm do głowy homo sovieticusa za czasów Chruszczowa bądź Breżniewa, ale nie w XXI wieku, gdy dla nikogo nie jest już żadną tajemnicą, co kryło się za tym „wyzwalaniem” Polski i Czech. Inna sprawa, że i słowa o „kwitnącej ojczyźnie” wydają się być nie na miejscu. Ta ojczyzna bowiem wielu swoich synów powracających z marszu na Zachód przywitała obozami na Syberii, Kołymie i Wyspach Sołowieckich. Ciekawe, co oni dzisiaj czują, słuchając takich patetycznych fanfaronad.



Tytuł: Kryptonim Gwiazda
Tytuł oryginalny: Звезда
Dystrybutor: Kino Świat
Reżyseria: Nikołaj Lebiediew
Zdjęcia: Jurij Newski
Rok produkcji: 2002
Kraj produkcji: Rosja
Czas trwania: 97 min
Parametry: Dolby Digital 5.1; format: 4:3
Gatunek: wojenny
EAN: 5903560914877
Zobacz w:
Ekstrakt: 70%
powrót; do indeksunastwpna strona

605
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.