Powieść Mackiewicza stała się wydarzeniem literackim; szybko przetłumaczono ją na niemiecki (1957), potem francuski (1962) i angielski (1962, 1964). Doczekała się wielu recenzji w prasie emigracyjnej i jednej w krajowej. Stroną literacką zachwycał się Wacław Zbyszewski, dowodzący, iż „gdyby Droga donikąd była napisana po niemiecku, czy choćby po rosyjsku, to by Józef Mackiewicz dostał Nagrodę Nobla jeszcze w tym roku. – A tak? – Ech, życie…” Nie zgadzał się jednak całkowicie z teoriami politycznymi autora, określał je mianem: „dziecinady, łańcuszka rozważań i teoryjek, z których każda jest bardziej osłupiająca od poprzedniej”. „(…) naród rosyjski – stwierdził – ponosi pełną stuprocentową odpowiedzialność za bolszewizm. Bolszewizm, stalinizm, cały ten terror, cała ta droga (…) – wszystko to jest krew z krwi, kość z kości, duch z ducha Rosji. (…) Nie ma żadnego konfliktu polsko-sowieckiego, jest tylko w nowej, wyjątkowo groźnej formie, odwieczny konflikt polsko-rosyjski”. Te właśnie rozważania polityczne, te „nudne mętniactwo”, zdaniem Zbyszewskiego, psuje książkę, która jednak mimo to pozostaje „wspaniałą, monumentalną powieścią”. Z obroną Mackiewicza wystąpił – po czterech latach – Czesław Miłosz, twierdząc, iż „Droga donikąd” zasługuje na coś więcej. „W tej powieści [Mackiewicz] wykazuje zdumiewający dar operowania realiami z codziennego życia małych ludzi. Żaden z prozaików rezydujących w Polsce nie potrafi tak jak on tworzyć postaci kilkoma pociągnięciami pióra, i to bez psychologizmów, prawie bez opisu, pokazując gest, westchnienie, splunięcie. W porównaniu z nim w Związku Literatów w Warszawie nie ma ani jednego realisty. To oni są wykorzenieni, nie on”. Powieść jest jednak, zdaniem Miłosza, popsuta przez rezonerstwo, zbyt wierne odtwarzanie tego, co było. W sumie: jest to powieść o ludziach, którzy dostali się w tryby bolszewickiej machiny. Jedni komunizm utrwalają, poddając mu się; inni, pełni nienawiści, z nim walczą. Wszystkich ich jednak czeka wspólny koniec – wrogów i zwolenników, bo przecież przychodzi taka chwila, w której każda rewolucja „zjada własne dzieci” lub pozbywa się „poputczików”. „Karierowicz” ukazał się zaledwie parę miesięcy po „Drodze donikąd”. Pracę nad tą powieścią rozpoczął Mackiewicz już parę lat wcześniej. W roku 1953 w „Kulturze” ukazał się jej pierwotny szkic – „Przyjaciel Flor” (włączony potem do powieści jako część pierwsza). Jest to najmniej do dzisiaj znana, nie licząc oczywiście „Dna nieba”, powieść Mackiewicza. Jej akcja rozgrywa się w małym miasteczku na Kresach w latach 1919 (cz. 1 i 2) – 1926 (cz.3). Jest to jedyny tak duży utwór pisarza pozbawiony wątków politycznych i nie oparty na źródłach historycznych. „Karierowicz” jest powieścią o zakłamaniu, o fałszowaniu biografii człowieka przez niego samego, o przypadku, który z ludzi nijakich i przeciętnych czyni nawet narodowych bohaterów; równocześnie jest opowieścią o ludzkich namiętnościach, charakterach, tajemnicach. Czołowe postaci utworu to młody ułan Leszek (tytułowy „karierowicz”), tajemniczy Flor, szara eminencja i sprawca wszystkich wydarzeń; Helena, pielęgniarka, przełożona szpitala, w którym leczy się Leszek, lesbijka, a także Naścia, młoda pielęgniarka w tym samym szpitalu, zakochana w Leszku i odrzucająca amory Heleny. Nieokreślone w tej powieści jest nie tylko miejsce (miasteczko na wschodzie Polski, na skraju wielkiej puszczy) i tło historyczne (akcja rozpoczyna się w trakcie wojny bolszewickiej, ale nie wiadomo, w którym dokładnie momencie), ale przede wszystkim nie określone są losy ludzkie. W tym właśnie zawiera się sens ideowy utworu. Leszek, tchórz i kłamca, dzięki przypadkowi staje się bohaterem, otrzymuje order i najróżniejsze godności. Korzysta z nich bez skrupułów, tym samym przyjmując fałszywą tożsamość, którą nadali mu ludzie. Po sześciu latach, które minęły od wydarzeń opisanych w części pierwszej, Leszek (wraz z żoną) powraca do tego samego miasteczka, jako leśniczy. Nie z własnej inicjatywy wciągnięty zostaje w wir nowych wydarzeń, mających swe źródło, w zdarzeniach sprzed lat. Cały splot ludzkich losów, nie do rozwikłania, zdaje się prowadzić ku nowej tragedii. „Upiory” powracają, ciągnąc Leszka na dno upodlenia i zakłamania. W końcu jednak Leszek rozwiązuje swoje problemy, jego chora żona, po operacji, dochodzi do zdrowia. Wkrótce opuszczają fatalne miasteczko, które tak zaważyło niegdyś na losach młodego człowieka. Jedynym wypadkiem po ich wyjeździe jest samobójstwo ordynatora tutejszego szpitala, doktora Dawidowskiego. Mackiewicz do minimum ograniczył jego rolę w akcji, a równocześnie obdarzył go najgłębszym znaczeniem symbolicznym. W przeciwieństwie do Leszka, który nie posiada w powieści nazwiska, Dawidowski ma ich aż zanadto; zmienia je w zależności, od kolejnych okupacji w latach 1919-20: przy Niemcach nazywa się Davidoff, przy bolszewikach – Dawidow, przy Litwinach – Dawidauskas, przy Ukraińcach – Dawidenko, przy Polakach – Dawidowski. I on, podobnie jak Leszek, tak naprawdę nie posiada własnej tożsamości. Jego samobójcza śmierć jest niejako dopowiedzeniem losów Leszka, możemy się w ten sposób domyślać, co stałoby się z głównym bohaterem, gdyby pozostał w miasteczku. Jest więc „Karierowicz” niejako całkowitym przeciwieństwem „Drogi donikąd”, a losy Leszka całkowitym przeciwieństwem losów Pawła. Paweł ucieka do puszczy, chcąc odzyskać wolność, Leszek natomiast ucieka z puszczy, godząc się na życie w narzuconej sobie samemu niewoli. Ogromna jest w tej powieści właśnie rola przyrody. To puszcza decyduje o losach Leszka – i to dwukrotnie: w części pierwszej (gdy ucieka do niej ze szpitala) i w części ostatniej (kiedy staje się ona sprawcą wszystkich jego kłopotów na stanowisku leśniczego). „(…) rola przyrody nie ogranicza się do akcentowania generalnego rytmu wydarzeń. Przyroda pełni funkcję konstrukcyjną, współtworząc dramatyzm akcji i zapowiadając charakter jej kolejnych epizodów” – pisał Tomasz Mianowicz. Tymi opisami przyrody zachwycał się również Wit Tarnawski uznając je za arcydzieło. Jerzy Giedroyć zaś uznał „Karierowicza” w ogóle za największe osiągnięcie literackie Mackiewicza. Niewątpliwie, niezwykła to powieść, bezpośrednio nawiązująca do literatury rosyjskiej z XIX wieku i jej zasadniczej tezy: nic się nie zdarzyło, a jednak zdarzyło się tak wiele. Mianowicz dostrzega w niej jeszcze jeden problem; kwestię prawdy. Helena w powieści mówi do Flora: „Jedna prawda między ludźmi po ulicy chodzi. A druga prawda, gdy nikogo nie ma, w czterech ścianach pokoju siedzi”. Zatem, zdaniem Mianowicza, „sens ideowy utworu sięga znacznie głębiej. To problem prawdy, czy raczej dwóch prawd: autentycznych faktów i ich wersji stworzonej przez opinię publiczną”. To, jak sądzę, także próba odpowiedzi na pytanie: ile w naszym własnym życiu tak naprawdę zależy od nas? Na ile zaś jesteśmy skazani – przez Boga, przypadek czy innych ludzi? Pierwowzorem „Kontry” był bezsprzecznie, uważany przez Mackiewicza za jedną z najwspanialszych powieści, „Cichy Don” Michaiła Szołochowa. Podobnie jak książka pisarza radzieckiego, jest „Kontra” kozacką sagą, a raczej – historią walk dońskich Kozaków z bolszewikami w czasie rewolucji październikowej i po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej w roku 1941. Skomponowana jest z kilku różnych wątków fabularnych, które splatają się ostatecznie w tragiczny węzeł losów zarówno pojedynczych ludzi i rodzin, jak i całego narodu. W powieści można wyróżnić trzy części: epicką sagę poświęconą rodzinie Kozaka, Aleksandra Kolcowa; relację o postawie nierosyjskich narodów ZSRR wobec władzy komunistycznej oraz bardzo szczegółową kronikę wydania przez Anglików oddziałów kozackich, które schroniły się w Austrii przed nadciągającą ze wschodu Armią Czerwoną. Temat ten nie był Mackiewiczowi obcy. W swej publicystyce parę razy wracał do wielkiej tragedii Kozaków („Jeszcze jedno słowo honoru”, 1947; „Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy”, 1955, „Po latach na miejscu zbrodni nad Drawą”, 1956), nim wreszcie napisał „Kontrę” (1957). Zbiorowym bohaterem części pierwszej (zatytułowanej „Jak do tego doszło”) jest kozacka rodzina Kolcowych, zamieszkująca chutor Jeglicki nad Donem. W roku 1917 przywódca rodu, Aleksander Kolcow, wybrany zostaje miejscowym atamanem i wraz z synem Saszą walczy z bolszewikami. Po klęsce kontrrewolucji obaj, w obawie przed zemstą, opuszczają rodzinne strony; Sasza emigruje do Jugosławii, ojciec ukrywa się w Azerbejdżanie. Żona Aleksandra i jedna z jego córek zostają spalone żywcem przez bolszewików w odwet za jego udział w kontrrewolucji. Najmłodszy syn Mitia, po nieudanej ucieczce z korpusem kadetów do Rumunii, trafia do łagru. Życie całej rodziny zmienia dopiero najazd III Rzeszy na Sowietów. Mitia zgłasza się jako ochotnik na front, gdyż jest to jedyny sposób na wydostanie się z obozu. Nie idzie jednak walczyć. Wraca do rodzinnego chutoru, gdzie zastaje także ojca, i przyłącza się do antykomunistycznej partyzantki. Opowiada Mackiewicz, jak na tyłach Armii Czerwonej samorzutnie powstają antybolszewickie oddziały (w których największy udział mają Ukraińcy), witające atak Hitlera na ZSRR jako nadzieję wyzwolenia spod okupacji sowieckiej. Wybucha – podobnie jak w latach 1917-1920 – kontrrewolucja. I podobnie jak wówczas, skazana jest ona na klęskę. Hitler, uznający ludy słowiańskie i azjatyckie za podludzi, nie szuka bowiem z nimi sojuszu; jak wszyscy narody pochodzenia niearyjskiego, mają one ulec likwidacji. Pomimo tego, nawet w obliczu klęski III Rzeszy, stoją Ukraińcy (Kozacy) po stronie hitlerowców, przeciw bolszewikom, i wraz z nimi wycofują się na zachód Europy. |