Akcja tomu szóstego rozgrywa się w Ameryce Środkowej (w nieistniejącym, choć często powoływanym do życia, chociażby przez filmowców, państwie Parador), gdzie Cygan najął się jako kierowca TIR-a przewożący jedną z najbardziej uczęszczanych tras kaszki i zupki dla dzieci. Należy on jednak do tego typu ludzi, którzy sami przyciągają problemy, a więc i tym razem ściągnie sobie na głowę całą masę.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W czasach posuniętej do granic absurdu politycznej poprawności nadawanie komiksowej serii tytułu "Cygan" musi być postrzegane jako akt wielkiej odwagi, a może nawet wręcz - bezczelności. Aż dziw, że do tej pory nie wyrazili z tego powodu swego oburzenia działacze przeróżnych organizacji walczących o prawa człowieka, domagając się zmiany tytułu na "Rom". Powie ktoś, że całkowicie wypaczyłoby to sens komiksu... Owszem, ale przynajmniej nikt nie obrzuciłby nas inwektywami typu "szowinistyczna świnia". Pozostawmy jednak dygresje i przejdźmy do zawartości szóstego wydanego w Polsce albumu, którego głównym bohaterem jest - niech będzie, narażę się! - Cygan do specjalnych poruczeń. Dziełko owo to komiks akcji z elementami science fiction (rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości, choć w "Azteckim Śmiechu" nie ma to akurat najmniejszego znaczenia), podlana sosem nieco już stęchłego koszarowego dowcipu. Czyta się sprawnie i nawet z umiarkowaną przyjemnością, ale i równie szybko zapomina. Akcja tomu szóstego rozgrywa się w Ameryce Środkowej (w nieistniejącym, choć często powoływanym do życia, chociażby przez filmowców, państwie Parador), gdzie Cygan najął się jako kierowca TIR-a przewożący jedną z najbardziej uczęszczanych tras kaszki i zupki dla dzieci. Należy on jednak do tego typu ludzi, którzy sami przyciągają problemy, a więc i tym razem ściągnie sobie na głowę całą masę. Głównym ich dostarczycielem staną się dlań lokalni mafiosi i handlarze narkotyków, którzy stopniowo porzucają produkcję heroiny na rzecz nowych szczepów śmiertelnych wirusów - okazuje się bowiem, że znacznie szybciej można się dorobić na przemycie szczepionek, których skład chemiczny także znajduje się w ich (i tylko ich) posiadaniu. Jest w tym komiksie wszystko, czego wymaga się od współczesnego kina akcji: sceny pościgów i strzelaniny, piękne kobiety o nie zawsze niewinnych duszyczkach. Są źli gangsterzy i szaleni naukowcy. W końcu - główny bohater, który nawet z najgorszej opresji, gdy jego życie wisi już na przysłowiowym włosku, potrafi wyjść obronną ręką. Jest też sporo humoru, aczkolwiek właśnie do jego poziomu można mieć najwięcej zastrzeżeń; ale też "Cygan" nie pretenduje wcale do miana komiksu dla intelektualistów. Od strony graficznej Enrico Marini nie wprowadza żadnych innowacji. Rysunki są wprawdzie bardziej realistyczne, aniżeli np. w serii o "Drapieżcach", ale to akurat trudno uznać za plus "Cygana". W swojej kategorii komiks ten to typowy europejski średniak i takie też stawiać należy przed nim wymagania.
Tytuł: Aztecki uśmiech Tytuł oryginalny: Le Rire Azteque Data wydania: 2003 ISBN-10: 83-237-9015-9 Cena: 18,90 Gatunek: SF Ekstrakt: 50% |