powrót; do indeksunastwpna strona

nr 2 (BRE2)
Sebastian Chosiński #1 2022

Prostytutka na wojnie
Guy (Dimitri) Mouminoux ‹Konwój›
Motopol, który wyspecjalizował się w dostarczaniu polskim czytelnikom komiksów francuskich, wciąż nie jest w stanie utrzymać przyzwoitego poziomu. Poza dopiero co rozpoczętym „Dekalogiem” czy „Rorkiem” trudno byłoby znaleźć w ofercie wydawnictwa z Tarnowskich Gór pozycję naprawdę wartościową.
ZawartoB;k ekstraktu: 30%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
I nie zmieni tego również „Konwój” – druga po wydanym przed rokiem albumie „Kamikadze” historia z czasów II wojny światowej autorstwa Dimitriego (prywatnie zaś pana Guy Mouminouxa). Opis tego komiksu, zamieszczony na tylnej stronie okładki jest krótki, przytoczę go więc w całości: „Pod egidą U.S. Navy, 57 załadowanych po brzegi statków towarowych, otoczonych przez 9 eskortowców, przemierza wielki ocean w kierunku Związku Radzieckiego. Tonem charakterystycznym dla kroniki wojennej, Dimitri dzieli się z nami swoją własną wizją mało znanego wydarzenia z II Wojny Światowej”. Cóż, ktoś albo próbuje nas zrobić w balona, albo tworzy własną, alternatywną wersję historii najnowszej. Alianckie konwoje przybywające do Murmańska nie są bowiem wcale żadnym „mało znanym wydarzeniem”, skoro jeszcze przed zakończeniem działań wojennych poświęcono im przynajmniej jeden film fabularny, by o propagandowych dokumentach nie wspomnieć… Ale co tam, wydawca ma w końcu prawo reklamować, recenzent zaś – narzekać i ganić!
Przyznam szczerze: starałem się, jak mogłem, aby dostrzec w „Konwoju” jakieś plusy! I za każdym razem udawało mi się to dopiero po dość długich staraniach, na dodatek owo oczekiwanie musiało zostać poprzedzone… zmiękczaniem serca i umysłu. W kategorii „komiks wojenny” ocena dzieła Dimitriego musiałaby wypaść bardzo blado, chociaż fanatykom militariów może spodobać się część kadrów, na których widnieją głównie morskie statki i bombardujące je niemieckie myśliwce. I to wszystko! Fabuła jest prościutka, rzekłbym nawet: pretekstowa. Przytoczony przeze mnie wcześniej cytat oddaje wszystko, co dzieje się na kartach tego albumu. No, może prawie wszystko. Autor musiał zdawać sobie sprawę z miałkości scenariusza, dlatego też starał się za wszelką cenę uatrakcyjnić akcję. Tą dodatkową atrakcją okazała się więc być… kobieta – była prostytutka Lotta, która po wielu latach ciężkiej pracy postanowiła nagle zakosztować szczęścia u boku raczej mało przystojnego duńskiego marynarza Alttrupa. Pech chciał, że marynarz ów otrzymał rozkaz zamusztrowania się na statek, który miał wyruszyć w konwoju do Murmańska. Nie chcąc rozdzielać się z kochankiem, wymusiła na nim zgodę na wspólną podróż – oczywiście w tajemnicy przed kapitanem (nie wiadomo dlaczego zwanym w komiksie „komendantem”). Z doświadczenia jednak wiemy, że takie tajemnice zazwyczaj szybko wychodzą na jaw i tak staje się również tym razem. Cóż to zmienia? W zasadzie nic, poza tym, że od tej pory Lotta będzie „obsługiwać” nie jednego, ale dwóch panów. Historia – ta prawdziwa, nie zaś poznawana z kart „Konwoju” – potoczyła się na szczęście starym torem.
Komiks ten jest najnormalniej w świecie nudny. W warstwie literackiej nie dzieje się nic, co usprawiedliwiałoby jego powstanie. Z trudem udało mi się dobrnąć do ostatniej planszy, co – nie ukrywam – zdarza mi się niezwykle rzadko. Czytając „Konwój”, ani przez moment nie było mi dane poczuć dreszczyka emocji; ani przez moment nie wzbudziłem w sobie zainteresowania dalszymi losami bohaterów; co więcej: rozstałem się z nimi bez najmniejszego żalu. Często, oglądając amerykańskie filmy wojenne, np. „Pearl Harbor”, irytujemy się wszechobecnymi w nich uproszczeniami. Podczas lektury „Konwoju” stopień irytacji sięga jednak zenitu. (Jeśli zdołacie dotrzeć do epizodu, który rozgrywa się już u celu podróży, czyli w Murmańsku, zrozumiecie doskonale, co mam na myśli…) Dimitri nie zaskakuje również w roli rysownika, choć tu – uczciwie przyznać trzeba – spisuje się już znacznie lepiej. Umiejętnie oddaje zwłaszcza złowrogi podbiegunowy klimat Morza Barentsa, odmalowując morskie krajobrazy na wzór francuskich impresjonistów; w innych miejscach dla odmiany zachowuje daleko posunięty realizm (odnosi się to głównie do postaci). To jednak stanowczo zbyt mało, aby za całość dzieła wystawić satysfakcjonującą obie strony – i autora, i czytelnika – ocenę.



Tytuł: Konwój
Tytuł oryginalny: Le Convoi
Przekład: Joanna Dylus
Wydawca: Twój Komiks
Cykl: Dimitri
ISBN-10: 83-7320-331-1
Format: 210×297
Cena: 18,90
Gatunek: historyczny, przygodowy
Zobacz w:
Ekstrakt: 30%
powrót; do indeksunastwpna strona

682
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.