powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXXIII)
styczeń-luty 2023

Syndrom wypalenia
Brian Michael Bendis, David Lafuente, Takeshi Miyazawa ‹Ultimate Spider-Man #12›
Dwunasty tom „Ultimate Spider-Man” prezentuje uniwersum Ultimate po dużych zmianach. Nie zamaskowały one jednak faktu, że projekt ten powoli zaczynał się już wypalać.
ZawartoB;k ekstraktu: 50%
‹Ultimate Spider-Man #12›
‹Ultimate Spider-Man #12›
Pierwotnym założeniem świata Ultimate było zaprezentowanie znanych historii od nowa. Bez bagażu zdarzeń, które miały miejsce w ciągu dekad ukazywania się podstawowych serii. I trzeba przyznać, że to się bardzo długo sprawdzało. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę Spider-Mana, który znów był nastolatkiem, odkrywającym, że „z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność”. Tyle tylko, że minęło dziesięć lat i świat Człowieka Pająka znacznie się przez ten czas skomplikował. Relacje między bohaterami stały się dość zawiłe, a niektóre postacie w międzyczasie zdążyły nie tylko zginąć, ale też zmartwychwstać.
Punktem kulminacyjnym zmian, jakich doświadczył świat Ultimate, okazał się atak Magneto, w wyniku którego zginęły setki osób, a Nowy Jork znalazł się pod wodą. Wszystkim wydawało się, że Spider-Man poległ na posterunku. Szczęśliwie tak się nie stało, ale zmienił się również stosunek społeczeństwa do jego osoby. Już nie jest wytykany palcami i nawet J. Jonah Jameson musiał przyznać, że mylił się co do niego. Tymczasem ciocia May zaczęła prowadzić dom otwarty, w którym, poza jej siostrzeńcem i zmartwychwstałą Gwen Stacy, zamieszkali Człowiek Pochodnia i Iceman. A na satelicie wydarzeń pozostały Kitty Pryde, prześladowana ze względu na fakt, że jest mutantem – oraz Mary Jane, wciąż podkochująca się w Peterze Parkerze, mimo iż ten wrócił do związku z Gwen.
Jak zatem widać, lepiej nie zaczynać lektury serii od tego tomu, bo można poczuć się dość zgubionym. Mam też wrażenie, że scenarzysta Brian Michael Bendis powoli zaczął tracić zainteresowanie serią. O ile bazował na znanych wydarzeniach, wprowadzając kolejnych superłotrów po lekkim liftingu, wszystko było w porządku. W pewnym momencie jednak zabrnął już tak daleko, że widać, iż brakuje mu błysku w wymyślaniu kolejnych perypetii. Dobrym przykładem ilustrującym tym fakt jest postać Icemana. O ile imprezowy Człowiek Pochodnia, stanowiący przeciwieństwo introwertycznego Spidera, całkiem nieźle odnalazł się w fabule, to już były X-Men wydaje się wepchnięty do niej na siłę.
Jednak największym mankamentem komiksu jest oprawa graficzna, za którą odpowiada David Lafuente. Tym razem nawet nie chodzi o to, że bardziej podobały mi się prace Marka Bagleya. Te rysunki są najzwyczajniej w świecie brzydkie. Odbieram je jako przedziwną hybrydę stylu cartoonowego i zamerykanizowanej mangi. Nie tylko kadry są niechlujne i wydają się naszkicowane na szybko, to jeszcze bardzo często twarze postaci przybierają nienaturalne, parodystyczne grymasy. Zdecydowanie wyżej oceniam dwa zeszyty stworzone przez Takeshiego Miyazawę, który udanie trzyma się amerykańsko-europejskich wzorców.
Niestety tom 12 „Ultimate Spider-Man” to najsłabszy rozdział o przygodach alternatywnego Człowieka Pająka. Stworzony na siłę, bez polotu i na domiar złego, fatalnie narysowany. Nie dziwię się, że Brian Michael Bandis powoli zaczynał rozważać dokonanie radykalnych zmian w serii. Będziemy mogli o nich przeczytać w kolejnym odcinku.



Tytuł: Ultimate Spider-Man #12
Data wydania: 26 października 2022
Przekład: Marek Starosta
Wydawca: Egmont
Format: 352s. 170x260mm
Cena: 149,99
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 50%
powrót; do indeksunastwpna strona

172
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.