W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek, a o koncertach mowy być nie mogło. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak zajmiemy się solowym nagraniem na żywo Davida Gilmoura „Live at Pompeii” z 2017 roku.  | ‹Live at Pompeii›
|
W 2015 roku ukazała się ostatnia, jak na razie, solowa płyta Davida Gilmoura „Rattle That Lock”. Promowała ją trasa koncertowa, która zaczepiła także o nasz kraj (artysta zawitał 25 czerwca 2016 r. do Wrocławia). Jednym z przystanków były Pompeje, do których Gilmour wrócił po 35 latach. Za pierwszym razem odwiedził je, jako członek Pink Floyd, a efektem okazał się fenomenalny film muzyczny. Zespół w antycznej scenerii zaprezentował wówczas kilka swoich monumentalnych dzieł, wieńcząc tym samym erę psychodelicznych odlotów w swojej twórczości. Nie było szans by tę samą magię uchwycić w roku 2016. Dlatego David Gilmour postawił na całkiem inny charakter show. W efekcie doszło do paradoksu, ponieważ brak chęci ścigania się samemu z sobą jest zarazem największą zaletą, jak i wadą wydawnictwa, które upamiętnia ten koncert, a które zostało zatytułowane tak, jak film sprzed lat, czyli „Live at Pompeii”. Artysta świadom tego, że znajduje się w całkiem innym momencie swojej kariery, niż w roku 1971, nie udawał, że wciąż kręci go poszukiwanie formy i przełamywanie ścian dźwięku. Zapewne z tak utalentowanymi muzykami na podorędziu, udałoby mu się odtworzyć szaleństwo „Careful With That Axe, Eugene” czy „Saucerful of Secret”, ale o tym, że od dekad w sercu gitarzysty brzmią inne dźwięki, niech świadczy fakt, że od dawna nie wykonywał tych kompozycji. Jeśli już zapuszczał się w rejony psychodeli, to tylko po to, aby oddć hołd Sydowi Barrettowi za pośrednictwem „Astronomy Domine”. Tak więc zmiana repertuaru jest jak najbardziej zrozumiała. Niemniej nie da się ukryć, że jak nagrywa się koncert w Pompejach, skojarzenia z klasycznym dziełem z 1972 roku nasuwają się same. Jeśli Gilmour całkiem chciał się odciąć od psychodelicznej przeszłości, po co tam wracał? Takie miejsce wymaga specjalnej setlisty, tymczasem występ potraktowano jak kolejny przystanek na trasie promocyjnej i zaserwowano repertuar przekrojowy, taki jak wszędzie. Do którego też można mieć pewne zastrzeżenia. Zaczyna się obiecująco, bo od pięknego intro „5 A.M.”, czyli specjalności Gilmoura. Dalej jest bliski oryginałowi „Rattle That Lock” i cykl utworów, które nie należą do najbardziej żywiołowych, jak „Faces of Stone”, „The Blue” i „A Boat Lies Waiting”. Nawet pinkfloydowy „What Do You Want From Me” nie ma w sobie mocy nagrania studyjnego. Natomiast wykonany przez trzy wokalistki „The Great Gig in the Sky” wyjątkowo się rozjeżdża. To już lepszym pomysłem było, by śpiewały po kolei, a nie jednocześnie, tak jak na innych wydawnictwach. Trochę dziwi, że killery koncertowe pokroju „Wish You Were Here” i „Money” wybrzmiały jeszcze w pierwszej połowie koncertu, ale na szczęście na ich wysokości muzycy zaczęli łapać wiatr w żagle. Świadczy o tym bardzo udana wersja „In Any Tongue”, okraszona wybitną solówką gitarową. O wiele bardziej emocjonalną niż na płycie „Rattle That Lock”. Jeśli miałbym wymieniać te najbardziej udane i godne zapamiętania fragmenty, koniecznie musiałbym wspomnieć o żywiołowej partii saksofonu w wykonaniu João Mello w „Shine on You Crazy Diamond”, radosnym „Fat Old Sun”, zwiewnym „Coming Back to Life”, zadziornym „Sorrow” (choć w tym ostatnim wypadku dla mnie niedoścignionym wzorem pozostaje wersja z albumu „P.U.L.S.E.”) i kolejnej wybuchowej wersji „Comfortable Numb”, o co nie jest łatwo, bo od 1979 stanowi on żelazny punkt każdej koncertówki. Reszta to solidne granie na najwyższym poziomie, ale nie zapewniające magicznych doznań. Generalnie mam problem z tą magią podczas słuchania „Live at Pompeii”. Trudno bowiem odmówić fachowości muzyków i klarowności brzmienia, a jednak wszystko to wydaje się zbyt sterylne i wyreżyserowane. Dlatego tym razem wyjątkowo polecam wersję albumu z DVD. Dopiero z obrazem wszystko układa się w jedną całość i zyskuje niesamowity klimat. Kolekcjonerzy powinni też zaopatrzyć się w najbardziej rozszerzoną edycję z Blu-ray, ponieważ w bonusie umieszczono na nim fragmenty występów z Ameryki Południowej, a także z Wrocławia, w tym nieobecne w Pompejach „Dancing Right In Front of Me” i „The Girl In the Yellow Dress” (zagrany z towarzyszeniem Leszka Możdżera). Dla laików: * * * * / 5 Dla koneserów: * * * * / 5
Tytuł: Live at Pompeii Data wydania: 29 września 2017 Nośnik: CD Czas trwania: 148:00 Gatunek: koncert, rock EAN: 889854649524 Utwory CD1 1) 5 A.M.: 3:13 2) Rattle That Lock: 5:21 3) Faces Of Stone: 6:00 4) What Do You Want From Me: 4:30 5) The Blue: 6:33 6) The Great Gig In The Sky: 6:02 7) A Boat Lies Waiting: 4:55 8) Wish You Were Here: 5:18 9) Money: 8:13 10) In Any Tongue: 7:47 11) High Hopes: 9:31 12) One Of These Days: 6:32 CD2 1) Shine On You Crazy Diamond [Parts 1-5]: 12:32 2) Fat Old Sun: 6:05 3) Coming Back To Life: 7:18 4) On An Island: 7:01 5) Today: 6:40 6) Sorrow: 10:50 7) Run Like Hell: 7:16 8) Time / Breathe [In The Air] [Reprise]: 6:45 9) Comfortably Numb: 9:59 |