Tytuł piątego numeru „Avengers” w ramach Marvel Fresh, czyli „Wyścig upiornych jeźdźców”, w zasadzie mówi wszystko. Przygotujcie się na ryk silników, zapach palonej gumy oraz… swąd siarki.  |  | ‹Avengers #5: Wyścig upiornych jeźdźców›
|
Od jakiegoś czasu można było odnieść wrażenie, że z Ghost Riderem (Robbie Reyes – ten z samochodem) nie jest najlepiej. Przekleństwo Ducha Zemsty zaczęło go dopadać, trawiąc jego śmiertelną duszę. Tak, jak to się niegdyś stało z Johnnym Blaze′em, który obecnie jest władcą piekła. Wzywa Reyesa do siebie, by odbyć z nim wyścig, którego stawka jest bardzo wysoka. Za swoim towarzyszem przybywają pozostali członkowie Avengers, oferując mu pomoc. Obecny skład Mścicieli jest jednym z bardziej egzotycznych w ich historii. Oprócz wspomnianego Ghost Ridera, grupa zrzesza także Blade′a, łowcę wampirów i młodocianą wersję Man-Thinga, czyli Boy-Thinga. Dzięki temu ekipa pod dowództwem Kapitana Ameryki ma okazję zmierzyć się z nowymi zagrożeniami, które w prostej linii wywodzą się ze świata mroku Marvela (rozwijanym intensywnie na przełomie lat 80. i 90.). Pytaniem pozostaje, czy walka z wampirami (w poprzednim albumie) i rajdy po piekle to aby na pewno klimaty Avengers. Przyznam, że mam problem z wczuciem się w klimat tych historii. Ich pomysłodawcą jest scenarzysta Jason Aaron, który dał się poznać świetnym prowadzeniem przygód m.in. Wolverine′a i Thora. Mścicieli jednak nie do końca czuje. Zupełnie nie idzie mu budowanie relacji między poszczególnymi członkami. Ewidentnie bardziej bawią go te nieoczywiste postacie, niż członkowie honorowi, jak Steve Rogers, Iron Man, Thor i Kapitan Marvel, na których nie ma pomysłu. W związku z tym stanowią tło do robienia zamieszania. Jedynie She-Hulk, dzięki swojemu nowemu, wściekłemu wcieleniu może pochwalić się jakąś osobowością. Problemem jest również brak dystansu twórcy do swego dzieła. Wyścig Ghost Riderów po piekle aż się prosi by zrobić z niego luzacką opowieść, oddającą hołd klasykom grindhousowej rozrywki z lat 70. Pretekstem do tego mogło być pojawienie się Cosmic Ghost Ridera. Niestety fabuła została potraktowana jak najbardziej poważnie. Kłóci się to z dziwnymi i absurdalnymi zwrotami akcji, jak na przykład pojawienie się całej armii Duchów Zemsty z innych czasów. Trzeba też zaznaczyć, że sam wyścig jest na tyle krótkim wydarzeniem, że aby utworzyć z niego zbiorczy album o sensownej grubości, dorzucono na końcu pierwszy zeszyt „All-New Ghost Rider”, opowiadający o początkach nowego Ducha Zemsty. A najlepszym jest, że ten ostatni zeszyt jest ciekawszy od czterech pozostałych. We wczuciu się w atmosferę nie pomaga także rysownik Stefano Caselli. Choć od strony technicznej niczego mu zarzucić nie można, to jednak jego prace kompletnie nie mają charakteru. W związku z tym nie tylko nie kreują piekielnej atmosfery, ale wręcz ich się nie pamięta. „Wyścig upiornych jeźdźców” jest pozycją nijaką. Szybko się ją czyta, ale zupełnie nie potrafi zaangażować i natychmiast się ją zapomina. Nie tak powinno być z komiksem, na okładce którego widnieje dumny napis „najpotężniejsi ziemscy bohaterowie”.
Tytuł: Avengers #5: Wyścig upiornych jeźdźców Data wydania: 23 listopada 2022 ISBN: 9788328154537 Format: 112s. 167x255 mm Cena: 49,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 50% |