Mam wrażenie, że do starego powiedzenia, iż w życiu człowieka pewne są tylko dwie rzeczy: podatki i śmierć – należałoby dodać jeszcze trzeci element: ukazujący się co roku nowy album duńskiego tria jazzowego Little North. Zespół konsekwentnie buduje swoją renomę i rozpoznawalność w Europie. Nie rezygnuje przy tym także z prób zaistnienia na polskim rynku. Na szczęście, bo w przeciwnym wypadku dużo trudniej byłoby nam dotrzeć do tak doskonałej płyty, jak „Wide Open”.  |  | ‹Wide Open›
|
Intryguje mnie w przypadku kopenhaskiego tria jazzowego Little North pewna, nieco zaskakująca, prawidłowość: w momencie, w którym ukazuje się nowy album zespołu, muzycy mają już gotowy w formie zarejestrowanych nagrań materiał na następny. Kiedy w maju 2020 roku światło dzienne ujrzała debiutancka płyta Duńczyków, zatytułowana po prostu „Little North”, byli już po sesji, której owocem okazał się drugi w kolejności longplay „Finding Seagulls”. Z kolei w chwili jego wydania (luty 2021) mogli już w swoim zaciszu domowym raczyć uszy kompozycjami, które oficjalnie ukazały się rok później – dokładniej: w styczniu 2022 roku – na „ Familiar Places”. Mogłoby się wydawać, że dopiero po premierze i ewentualnej trasie koncertowej promującej to wydawnictwo panowie z Zelandii powinni przystąpić do wytężonej pracy nad jego następcą. Nic z tego! Utwory, które znalazły się na „Wide Open” – dla porządku: album trafi do sprzedaży jutro, czyli 27 stycznia – czekają na ten moment od… maja 2021 roku. Można zatem podejrzewać, że piąte pełnowymiarowe dzieło Skandynawów też już czeka gotowe w szufladzie. O czym by to świadczyło? Co najmniej o trzech rzeczach (kolejność dowolna): pracowitości, regularności i talentach, jakimi obdarzeni są pianista Benjamin Nørholm Jacobsen, kontrabasista Martin Brunbjerg Rasmussen oraz perkusista Lasse Jacobsen. „Wide Open” to czterdziestominutowa porcja muzyki, w której nie brakuje elementów charakterystycznych dla jazzu nordyckiego: niepokoju, zadumy i kontemplacji, odniesień do twórczości kompozytorów romantycznych (zwłaszcza Edvarda Griega), wreszcie – wyśmienitych improwizacji. Porównanie najnowszego wydawnictwa z poprzednimi pozwala też na konstatację, że trio z Kopenhagi wciąż ewoluuje i dojrzewa. Kolejne płyty są coraz bardziej wysmakowane kompozytorsko i brzmieniowo. Nawet w tych fragmentach, w których muzycy maksymalnie tonują emocje. Płytę otwiera niespełna minutowa improwizacja fortepianowa („Improv #1”), w której Benjamin Nørholm Jacobsen zahacza o muzykę klasyczną; w pojawiających się w dalszej części, jako swoiste przerywniki, dwóch kolejnych miniaturach – zatytułowanych analogicznie „Improv #2” oraz „Improv #3” – również główną rolę odgrywa fortepian, chociaż za każdym razem brzmi zupełnie inaczej, przechodząc od narracji w miarę optymistycznej (vide „Improv #1”) do zaskakująco mrocznej („Improv #3”). Niepokojących tonów nie brakuje także w drugim w kolejności „Floating”. Tu na szczególną uwagę zasługuje zresztą sposób, w jaki swoją opowieść snują Rasmussen i Lasse Jacobsen. Nie tylko umiejętnie budują nastrój, lecz potrafią idealnie „cieniować” muzykę, wykorzystując do tego celu zarówno niekonwencjonalne dźwięki (wygenerowane dzięki „szuraniu” miotełkami perkusyjnymi czy też, jak można sądzić, wykorzystaniu pałek z filcowymi główkami), jak i – tak, to nie żart – ciszę. Co oczywiście nie oznacza, że Duńczycy nie potrafią też „depnąć”. Przeciwnie! Kontrasty – oparte na płynnym przechodzeniu od fragmentów harmonijnych do free, od dźwięków cichych do głośnych – to kolejny wyróżnik ich stylu. Nie powinien zatem zaskakiwać fakt, że w finale „Floating” Benjamin zdecydowanie podkręca dynamikę. Kapitalne wrażenie pozostawia po sobie „Sunyata”. To – bez wątpienia – najlepszy moment na „Wide Open”. Zaczyna się jak leniwa jazzowa ballada w filmie noir z lat 40. czy 50. ubiegłego wieku; w części środkowej mamy z kolei do czynienia z klasyczną postbopową improwizacją fortepianu, która z kolei w finale zamienia się w stylowy, romantyczny passus, ostatecznie zwieńczony marszowym rytmem perkusji. W liryczną zadumę wprawia za to „Elna” (choć na drugim planie członkowie sekcji rytmicznej dialogują sobie z zaskakującą intensywnością). Podobnie rzecz ma się w „With Four Shadows”, w którym Martin sięga po smyczek, z kolei Lasse – przynajmniej we wstępie – skupia się przede wszystkim na „talerzach”. Benjamin po raz kolejny daje natomiast upust romantycznej stronie swojej natury. Co kontynuuje także w „Dissolving Points”. Aczkolwiek ta kompozycja zaskakuje niepokojąco „burzliwym” finałem. Czy do tego momentu czegoś nam na „Wide Open” brakowało? Słuchacz uzna zapewne, że nie, lecz muzycy mają na ten temat inne zdanie. Dlatego w opartym głównie na dźwiękach kontrabasu „Swell” postanawiają zajrzeć do świata sztuki awangardowej. Przedostatni w kolejności „Lullaby for a Day Fly” – poprzedzony jeszcze miniaturową „Improv #3” – to fragment równie mocny co „Sunyata”. I wcale nie dlatego, że duńskie trio nagle postanawia zagrać szalony free jazz. To po prostu przepiękna postbopowa ballada z absolutnie zniewalającą fortepianową kulminacją, po której pożar uczuć gasi poetycko brzmiąca sekcja rytmiczna. Wieńczący dzieło „Isolation Song” – tytuł sugeruje nawiązania do czasów pandemii – to jeszcze jedna (i zarazem ostatnia) wyprawa do świata skandynawskich romantyków, potrafiących urzekać z jednej strony estetycznym wyrafinowaniem, a z drugiej – bezbrzeżnym smutkiem. Skład: Benjamin Nørholm Jacobsen – fortepian Martin Brunbjerg Rasmussen – kontrabas Lasse Jacobsen – perkusja
Tytuł: Wide Open Data wydania: 27 stycznia 2023 Nośnik: CD Czas trwania: 39:13 Gatunek: jazz W składzie Utwory CD1 1) Improv #1: 00:57 2) Floating: 04:54 3) Sunyata: 06:55 4) Improv #2: 01:06 5) Elna: 05:07 6) With Four Shadows: 06:02 7) Dissolving Points: 04:18 8) Swell: 02:10 9) Improv #3: 00:47 10) Lullaby for a Day Fly: 04:17 11) Isolation Song: 02:40 Ekstrakt: 80% |