Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album grupy Hawkwind, który zawiera koncert zarejestrowany w lutym 1972 roku.  |  | ‹Greasy Truckers Party›
|
Dyskografia Hawkwind jest przebogata: do oficjalnych albumów studyjnych z premierowym materiałem należy bowiem doliczyć liczne albumy koncertowe (nierzadko będące wydawnictwami bootlegowymi) oraz krążki z archiwaliami. Do tego dochodzą jeszcze produkcje publikowane pod innymi szyldami, jak chociażby Hawklords, Space Ritual, Sonic Assassins czy Hawkestrel. Czasami trudno się w tym połapać, tym bardziej że wciąż ukazują się nowe pozycje – vide „Dust of Time 1969-2021” (2021) oraz „Dreamworkers of Time - The BBC Recordings 1985-1995” (2022). Niby więc już wszystko wiemy, a tu okazuje się nagle, że do koszyczka wpada nowe, nadzwyczaj smakowite jabłuszko. Do tej pory zajmowałem się w tej rubryce najwcześniejszymi studyjnymi longplayami londyńskich „psychodelików” i spacerockowców: „ Hawkwind” (1970), „ In Search of Space” (1971), „ Doremi Fasol Latido” (1972) oraz „ Hall of the Mountain Grill” (1974). Teraz czas zająć się albumami nagranymi „na żywo”. Pierwszym oficjalnym, pełnowymiarowym wydawnictwem live zespołu Hawkwind był – zawierający zapis dwóch występów z grudnia 1972 roku – dwupłytowy „Space Ritual” (1973). Podkreślam jednak słowo: „pełnowymiarowym”, albowiem rok wcześniej – dokładnie 28 kwietnia 1972 – światło dzienne ujrzała rejestracja koncertu charytatywnego, jaki miał miejsce dwa miesiące wcześniej, to jest 13 lutego, w londyńskim klubie Roundhouse. Na dwa winylowe krążki trafiły wtedy fragmenty popisów trzech wykonawców: walijskiej formacji psychodeliczno-progresywno-bluesowej Man, przedstawiciela angielskiego pub-rocka Brinsleya Schwarza oraz właśnie Hawkwind. Najbardziej interesujący nas dzisiaj wykonawca był reprezentowany w sposób najbardziej ubogi; na longplayu „Greasy Truckers Party” umieszczono jedynie dwa utwory formacji Dave’a Brocka i Nika Turnera: „Master of the Universe” oraz „Born to Go”. Wiadomo było jednak, że to jedynie wybór z trwającego ponad godzinę występu londyńczyków. Na publikację całości trzeba było poczekać do 2007 roku, kiedy to ukazał się trzykompaktowy składak zatytułowany „Greasy Truckers Party”. Osiem lat później materiał ten trafił do jedenastopłytowego boxu Hawkwind „This is Your Captain Speaking… Your Captain is Dead – The Albums and Singles 1970-1974”, a w lipcu ubiegłego roku został wydany na podwójnym winylu. Trochę to wszystko zagmatwane, prawda? Najważniejsze jednak, że w tej chwili nie ma już w zasadzie żadnego problemu z dotarciem do tych nagrań. Choć, gwoli ścisłości, należy dodać, że występ w Roundhouse raczej nie zaliczał się do najbardziej udanych w historii grupy. Większość czasu wypełniły bowiem zespołowe improwizacje; zaledwie w kilku numerach możemy poczuć ducha właściwego, psychodeliczno-spacerockowego Hawkwind. Może to zaskakiwać o tyle, że muzycy mieli już wtedy przecież na koncie dwa pełnowymiarowe albumy, „ Hawkwind” i „ In Search of Space”, co oznacza, że regularnego repertuaru na pewno im nie brakowało. Woleli jednak „pobawić” się z publiką, czemu zapewne sprzyjał także typowy dla członków tej formacji stan „odklejenia” od rzeczywistości. Choć nie można też nie brać pod uwagę faktu, że skład grupy był w tym czasie w przebudowie, więc część świeżo zatrudnionych mogła nie opanować jeszcze starych kawałków w stu procentach.  | |
Pierwszych sześć minut występu (trzy tracki na płycie) to charakterystyczne „strojenie instrumentów”. Muzycy – wśród których pojawiły się nowe twarze: wokalista Robert Calvert, basista Ian Kilmister, czyli „Lemmy” (który zastąpił Dave’a Andersona), oraz perkusista Simon King (przyjęty na miejsce Terry’ego Ollisa) – dopiero się szykują, zaprzyjaźniają ze sceną. Właściwy koncert zaczyna się więc od dziesięciominutowego „You Shouldn’t Do That” (z płyty „In Search of Space”), który ma już w sobie charakterystyczną dla Hawkwind motorykę i rockowy czad. Do tego dochodzą efekty wokalne (dziwne oddechy, głosy), bo śpiewem tego nazwać nie można, generowane przez Calverta, Brocka i Turnera (może też Lemmy’ego?). Najciekawiej zaczyna robić się jednak wtedy, kiedy Michael Davies (Dik Mik) uruchamia swój generator dźwięku, a Dave decyduje się na zagranie rasowej solówki gitarowej. Jeżeli w czasie tego występu publice zdarzało się „odpływać”, to był właśnie pierwszy moment, w którym można było to zrobić. „The Awakening” to jedna z tych kompozycji londyńczyków, która w pierwszej połowie lat 70. często była grana na żywo, lecz nie doczekała się rejestracji studyjnej. I trudno dziwić się temu, ponieważ jest to w zasadzie improwizacja; zespół zazwyczaj przycinał ją do niespełna dwóch, trzech minut, ale na „Greasy Truckers Party” trwa ona aż (prawie) osiem. Widocznie Brock doszedł do wniosku, że Delowi Dettmarowi i Michaelowi Daviesowi też coś się należy od życia. Numer jest bowiem oparty przede wszystkim na dźwiękach syntezatorów i elektronice. Owszem, w pewnym momencie wykluwa się także riff gitarowy, lecz szybko zostaje przykryty przez klawisze. Za to w „Master of the Universe” powraca klasyczny Hawkwind: z hardrockową gitarą, świszczącymi spacerockowymi syntezatorami oraz energetyczną sekcją rytmiczną. Gdyby tylko wokal nie był tak bardzo schowany za instrumentami… Pierwszą płytę wydawnictwa zamyka – znana z debiutu – „Paranoia”, tutaj oparta głównie na improwizacji, w czasie której ponownie pierwsze skrzypce grają Davies i Dettmar oraz starający się ich przekrzyczeć wokaliści.  | |
Podobny charakter, co „Paranoia”, ma otwierający drugi krążek utwór Calverta „Earth Calling”, w całości niemal oparty na noise’owych dźwiękach generatora i syntezatorów; dopiero w końcówce pojawia się gitara rytmiczna, stanowiąca zapowiedź przejścia do… „Silver Machine” – jednego z najpopularniejszych numerów Hawkwind w całej karierze zespołu. Wszak to styl grupy w pigułce: hardrockowa dynamika miesza się tutaj z melodyjnymi solówkami, do tego dochodzą jeszcze harmoniczne ścieżki wokalne. Miodzio! Po nim pojawia się kolejny kawałek podrzucona przez Calverta – „Welcome to the Future”, chętnie wykorzystywany podczas występów na żywo, ale nie mający swej wersji studyjnej. Co można zrozumieć o tyle, że to… improwizowana dźwiękowa magma, ozdobiona melodeklamacją Roberta i partią fletu Nika Turnera. Za to „Born to Go” to jeszcze jeden klasyk – numer, za który wielbiciele Hawkwind daliby się pokroić. Koncert wieńczy natomiast prawie dziesięciominutowy „Brainstorm (Jam)”. Taki utwór pojawił się na nagranym kilka miesięcy później, we wrześniu i październiku 1972 roku, longplayu „ Doremi Fasol Latido”. Można więc założyć, że wersja wydana na „Greasy Truckers Party” jest jego wczesnym, jeszcze niedopracowanym wariantem. Do podstawowego materiału w wydaniach z lat 2015 (kompakt) i 2021 (winyl) dorzucono jeszcze dwa bonusy: są to oryginalne – opublikowane pierwotnie już w kwietniu 1972 roku – wersje „Master of the Universe” oraz „Born to Go”. Co ciekawe, dłuższe – „Born to Go” nawet o cztery minuty – i lepiej brzmiące. Szkoda, że cały koncert nie jest takiej jakości. Co zapewne jest spowodowane jakością materiału wyjściowego. Skład: Robert Calvert – śpiew Dave Brock – śpiew, gitara elektryczna Nik Turner – saksofon altowy, flet, śpiew Del Dettmar – syntezatory Michael Davies (Dik Mik) – generator dźwięku Ian Kilmister (Lemmy) – gitara basowa, śpiew Simon King – perkusja
Tytuł: Greasy Truckers Party Data wydania: 20 marca 2015 Nośnik: CD Czas trwania: 88:34 Gatunek: rock W składzie Utwory CD1 1) Announcement / Apology: 01:58 2) This is Your Captain Speaking [Breakdown]: 01:38 3) This is Your Captain Speaking: 02:42 4) You Shouldn’t Do That: 10:07 5) The Awakening: 07:50 6) Master of the Universe: 07:00 7) Paranoia: 05:01 CD2 1) Earth Calling: 03:24 2) Silver Machine: 04:26 3) Welcome to the Future: 03:36 4) Born to Go: 09:08 5) Brainstorm [Jam]: 09:52 6) End Announcement: 01:28 7) Master of the Universe [Original 1972 LP Mix]: 07:22 8) Born to Go [Original 1972 LP Mix]: 13:03 Ekstrakt: 70% |