Kwaśniej, słodziej Sól zrób sobie z ciała Gorzknij z życiem Niech wszystko stanie się Umami. Słodki jak zapach pierza dojenie krowy z babcią i lody na śniadanie Słodki jak pierwsza miłość i wiara w cuda Słony jak spocone ciało grudka ziemi w bucie i wiewiórka w śnie zimowym Słony jak płacz po rozbitym kolanie i odejście z domu Kwaśny jak niedojrzały agrest żelki, gdy tyją boczki i jedynka przy całej klasie Kwaśny jak niedana podróż i pęknięta przyjaźń Gorzki jak woskowina z uszu kawa z kardamonem i ciągnąca się noc Gorzki jak pierwsze rozczarowanie i ostatni obiad Zajadaj się, nie głoduj nie pożeraj po kryjomu Mieszaj piołun z mlekiem liść laurowy z lipą orzech z wiśnią krew z wodą Kwaśniej, słodziej Sól zrób sobie z ciała Gorzknij z życiem Niech wszystko stanie się Umami.
 | Katarzyna Hop-Drzewiecka
|
Manifest pierwszy (2009) między mojszością a twojszością brzmień cyklów miesięcznych rozbieżnych podziałów na cycate dupiaste te które są rozwinięte i ułożone zarazem zastanawiam się gdzie ja zmieszczę swoje szerokie światopoglądowe dwa jajniki zaczynające się w mojej głowie krocze nie może być tylko formą substytutu środka szmacianej lalki codziennie staram się budzić przy sobie trzymać nogi w górze
wejdę pomiędzy boże bosa brudna nie umyta jakby los pokopał smarkulę a to tylko po wojaczku noga ze schizofrenią oparzone
W moich żyłach płynie rtęć Parzę, piekę Chce Cię zjeść Jestem róża, dzika burza Jestem mak, żrący rak Jestem goździk, ostry gwóździk Ja maciejka, tojad, szalej, Cis, jagoda, szałwia wieszcza Bukiet ze mnie to trucizna Flakon studnia Wstążka sznur Jestem rtęć, wonna chęć Parzę, piekę Chce się zjeść Bój się mnie, ach bój się, bój |