Ahmeda i jego godny pożałowania koniec znamy z dwóch pierwszych tomów „R.I.P.” – serii komiksowej francuskiego twórcy o pseudonimie „Gaet’s”. Ale jaki był „początek”? Co spowodowało, że skończył tak marnie?  |  | ‹RIP #3: Ahmed. We właściwym miejscu o niewłaściwej porze›
|
Pierwsze strony omawianego dziś komiksu przypominają nam to, co się już wydarzyło – nielegalnie działająca grupa „czyścicieli domów samotnie zmarłych ludzi”, afera z drogocennym pierścionkiem, nocna wizyta w domu Ahmeda i sytuacja, która wymknęła się spod kontroli. Zaraz potem autor scenariusza – tak jak to było w poprzednich odcinkach – przybliża nam postać głównego bohatera. Ahmed Boutaleb jest policyjnym patologiem specjalizującym się w „entomologii sądowej”. Pracuje nad zwłokami w policyjnej kostnicy lub na miejscu zbrodni i wnioskuje na ich temat na podstawie ilości i rodzaju robactwa, jakie się w nich zalęgły. Nienawidzi swego szefa, który ignoruje wszelkie wyniki badań Ahmeda i chce za wszelką cenę zakończyć każde dochodzenie. Nieważne kogo zamknie, byleby sprawa ucichła. Ahmed nie godzi się na taki stan rzeczy i wpada w obsesję. Stawia na szali swoje małżeństwo, karierę i postanawia rozwiązać tajemnice makabrycznych morderstw na własną rękę. Ta decyzja prowadzi go prosto do wydarzeń, które już znamy – trzeci tom „R.I.P.” nie tylko dokładnie wyjaśnia motywacje Ahmeda, ale dokłada niektóre brakujące elementy układanek z tomu pierwszego i drugiego. Zaczynamy w końcu zauważać, że cała konstrukcja składa się z sześciu elementów (tomów) i dopiero gdy poznamy je wszystkie, będziemy mogli uznać, że wiemy o co chodzi. Fajnie jest oglądać te wszystkie postacie i miejsca, które już znamy i kojarzymy od zupełnie innej strony. Na stronach tomu trzeciego znajdziemy dwóch szemranych agentów FBI wykorzystujących w ostatnim tomie Maurice’a, wrócimy do obskurnej knajpy z Fanette stojącą za barem, zobaczymy jak Albert znów obsesyjnie przegląda swoje zdjęcia, a Derrick nadal kontempluje beznadzieję swego położenia. Ten tom jednak, w odróżnieniu od dwóch pozostałych, mniej skupia się na ekipie okradającej domy zmarłych, a bardziej na samej osobie Ahmeda. Jego punkt widzenia stawia Derricka, Maurice’a i resztę w nieco innym świetle – wszystkie te mocno subiektywne spojrzenia powinny w jakiś sposób zbudować obraz obiektywny. Bo przecież o to właśnie chodzi w tym komiksie. Gaet’s konsekwentnie trzyma się swoich estetycznych założeń. Turpizm? Mało powiedziane. „R.I.P.” ocieka wydzielinami ciała, śmierdzi zgnilizną, emituje pośmiertne gazy i krążą nad nim niezliczone roje much. Taki sposób na komiks nie jest jednak w tym przypadku obliczony na wywołanie u czytelnika szoku – taka estetyka stoi u jego założeń już od samego początku. W miarę czytania uodparniamy się i przechodzimy nad nią do porządku dziennego – choć pierwsze kroki mogą być dość trudne. Bardzo dobrze pasuje tu – co już podkreślałem – grafika Juliena Moniera. Kreskówkowa, umowna, pastelowa (!) i nieco karykaturalna. Kolejny tom („Albert”) ma się ukazać jeszcze w tym roku. Będę czytał oczywiście, bo ciekaw jestem jak to się wszystko dalej potoczy, komiks oceniam umiarkowanie (bo przecież niezły jest) i polecam – ale jakoś specjalnie nie namawiam. Wątpię, abym kiedyś chciał do niego wracać.
Tytuł: RIP #3: Ahmed. We właściwym miejscu o niewłaściwej porze Data wydania: 19 kwietnia 2023 ISBN: 978-83-8230-494-7 Format: 112s. 196 × 268 mm Cena: 69,90 Gatunek: obyczajowy Ekstrakt: 60% |