powrót; do indeksunastwpna strona

nr 4 (CCXXVI)
maj 2023

Non omnis moriar: Gdyby za mało wam było Elryka…
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj czternasty studyjny longplay zespołu Hawkwind.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Po publikacji albumu „Change Your Masques” zespołowi Hawkwind przydarzyła się rzecz, o którą wcześniej byśmy go nie podejrzewali – kilkuletnie milczenie. To znaczy „milczenie” odnośnie płyt z premierowym materiałem, ponieważ krążki zawierające utwory zarejestrowane wcześniej w studiu bądź na koncertach (jak „Zones”) wciąż się ukazywały. Ale fanom przecież nie o to chodziło. Tymczasem londyńska grupa przeżywała kolejne perturbacje personalne. Na dobre rozstał się z nią perkusista Martin Griffin, którego ostatecznie zastąpił Danny Thompson Jr., syn (kontra)basisty Danny’ego Thompsona (niegdyś muzyka Blues Incorporated Alexisa Kornera czy Pentangle). Jednocześnie też Dave Brock zdecydował się na dokooptowanie do składu basisty, by Harvey Bainbridge mógł skupić się na grze na instrumentach klawiszowych. Wybór padł na Alana Daveya, który z przerwami związany był z formacją aż do 2007 roku.
Z czasem Davey stał się też jednym z głównych twórców-założycieli legendy zespołu, angażował się bowiem w wiele okołohawkwindowych projektów pobocznych, jak chociażby Hawklords (po jego reaktywacji w 2008 roku), Psychedelic Warriors, Psychedelic Warlords, Pre-Med., Hawkestrel, Bedouin, Djinn, Gunslinger czy Little Villains. Obecnie, między innymi z Paulem Rudolphem (gitarzystą mającym również swój hawkwindowy epizod) współtworzy najnowsze wcielenie Pink Fairies. W tym składzie – doliczając do tego oczywiście jeszcze Brocka, Bainbridge’a i Huwa Lloyda-Langtona – kwintet wybrał się latem 1985 roku (w sierpniu i wrześniu) do dobrze już sobie znanego walijskiego studia Rockfield, aby nagrać nowy longplay. Zawierający premierowe kompozycje „The Chronicle of the Black Sword” ukazał się natomiast 11 listopada nakładem Flicknife Records.
Był to concept-album, oparty na przygodach Elryka z Melnibone, bohatera powieści fantasy zaprzyjaźnionego z grupą od lat pisarza Michaela Moorcocka (aczkolwiek w tekstach pojawiają się jeszcze odniesienia do postaci z innego cyklu prozatorskiego Brytyjczyka, Jerry’ego Corneliusa). Autorami tekstów piosenek byli przede wszystkim członkowie Hawkwind; jedynie dwa wyszły spod ręki innych osób – żony Dave’a Kris Tait („Zarozinia”) oraz samego Moorcocka („Sleep of a Thousand Tears”). Po wydaniu „The Chronicle of the Black Sword” grupa tradycyjnie ruszyła w trasę promocyjną po Wielkiej Brytanii (listopad i grudzień 1985 roku), której owocem stało się opublikowane parę miesięcy później dwupłytowe wydawnictwo „Live Chronicle” (trafił na nie występ z londyńskiego Hammersmith Odeon).
Skomponowany przez Brocka otwierający album utwór „Song of the Swords” to jeden z mocniejszych początków, biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe krążki Hawkwind (od 1970 roku). Rozpędzona, motoryczna sekcja rytmiczna, zadziorna, heavymetalowa gitara, mocny śpiew Dave’a – wszystko to brzmi potężnie i, co najważniejsze, świeżo. Sporą zasługę mają w tym solówki Lloyda-Langtona – mimo że dobiegające do uszu słuchaczy z drugiego planu, przykryte syntezatorami, przydają całości żaru. Dla odmiany „Shade Gate” Bainbridge’a oparty jest przede wszystkim na nakładających się na siebie ścieżkach syntezatorów, w tle pojawia się wprawdzie także gitara, ale tym razem pełni ona jedynie funkcję ozdobną, powielając cały czas ten sam motyw. Będący dziełem Huwa i przez niego zaśpiewany „The Sea King” to z kolei jeden z najbardziej przebojowych fragmentów płyty, z kolejnym świetnym popisem gitarowym, który sprawia, że chce się do tego utworu wracać i wracać.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W powstanie dwóch ostatnich kompozycji na stronie A longplaya „zamieszany” był nowy człowiek w zespole, czyli Alan Davey. Instrumentalny „The Pulsing Cavern” to w zasadzie jego duet z Bainbridge’em, który do budowania nastroju wykorzystuje „kosmiczne” syntezatory Mooga. W „Elric (The Enchanter)” basista postanowił natomiast udowodnić, że jak najbardziej zasługuje na etat w Hawkwind i stworzył utwór, który idealnie wpisuje się w tradycje grupy, łącząc w sobie wpływy spacerockowe z elementami rock and rolla. Z czasem jednak tych ostatnich jest mniej, dzięki czemu opowieść o Elryku z Melnibone zamienia się w rasowy rockowy kawałek. Rockandrollowe konotacje słychać również w otwierającym stronę B longplaya „Needle Gun”, choć finalnie więcej w nim wpływów heavymetalowych. Co jednak nie ujmuje temu dziełu Brocka przebojowości. Kto lubi od czasu do czasu pokontemplować, na pewno będzie usatysfakcjonowany balladową „Zarozinią”, opartą na przejmującym śpiewie Dave’a i subtelnej partii Huwa.
Na płytach Hawkwind nigdy nie brakowało pełniących funkcję przerywników instrumentalnych miniatur. Tutaj taką rolę pełni na przykład „The Demise”, w którym na noise’owym tle dialog toczą ze sobą Dave i Harvey. Opatrzony tekstem Michaela Moorcocka „Sleep of a Thousand Tears” to kolejny energetyczny numer, w którym obok grających istotną rolę klawiszy na plan pierwszy wybija się również gitara Lloyda-Langtona. Niespełna minutowy „Chaos Army” to z kolei syntezatorowe preludium do wieńczącego całość, najdłuższego na płycie, wielowątkowego „Horn of Destiny”. Można odnieść wrażenie, że jego autor, to jest Brock, chciał w nim zawrzeć wszystko, co kojarzy się ze stylem Hawkwind, a więc psychodeliczną motorykę i postpunkowy śpiew, dorzucając do tego – to akurat novum – improwizacje gitarowe i klawiszowe. Wsłuchując się po latach w „The Chronicle of the Black Sword”, nie można tego wydawnictwa nie docenić – w porównaniu z „Church of Hawkwind” (1982) oraz „Change Your Masques” (1982) jest to wyjście na prostą, powrót do tego, czym zespół czarował w poprzednich latach.
Skład:
Dave Brock – śpiew, gitara rytmiczna, syntezatory
Huw Lloyd-Langton – gitara solowa, śpiew (3), chórki
Harvey Bainbridge – syntezatory, głos
Alan Davey – gitara basowa, chórki
Danny Thompson Jr. – perkusja

gościnnie:
Dave Charles – instrumenty perkusyjne



Tytuł: The Chronicle of the Black Sword
Wykonawca / Kompozytor: Hawkwind
Data wydania: 11 listopada 1985
Nośnik: Winyl
Czas trwania: 37:12
Gatunek: rock
Zobacz w:
W składzie
Utwory
Winyl1
1) Song of the Swords: 03:26
2) Shade Gate: 03:01
3) The Sea King: 03:24
4) The Pulsing Cavern: 02:33
5) Elric [The Enchanter]: 04:49
6) Needle Gun: 04:13
7) Zarozinia: 03:22
8) The Demise: 01:03
9) Sleep of a Thousand Tears: 04:10
10) Chaos Army: 00:53
11) Horn of Destiny: 06:21
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

150
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.