zatapiam się w nocnej łunie za ciężkimi zasłonami ciemność snu przytulam do policzka Nie chcę wzruszać ramionami Idąc wprzód na wspak Zamykać oczu na niezmierzone Twarze ludzkich usiłowań Proszę Daj mi odkrywać na nowo Odetchnąć Twoim ciepłem Od ciężkości Twoich słów Zatapiam się w nicości morze przetoczonych liter moje strumienie świadomości twoim wstydliwym wzrokiem drżącymi rękami odkryte najmniejszy zakątek zakurzonych szuflad pragnących rozumności nie boję się już wytykać palcami brzydką brzydotą oko za oko  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
* * * zatapiam się w nocnej łunie za ciężkimi zasłonami ciemność snu przytulam do policzka nie mierze godzin w niepewności jutra z ręką na sercu zasypiam tak co dnia wypatruję głębi swojego życia marszu tyle pytań mam do ciebie wciąż jak więźniowie mikro – metrażu pułapkowych cudów architektoniki oglądamy świat w szklanych odbiciach życie kołem się toczy terminowo liczymy dni łapiąc minuty samoświadomości słońce jest jeszcze piękniejsze  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
* * * jak w półśnie lekkim spojrzeniem ogarniasz moje ciało szybujemy poza prozą szarych ludzi szukałam wszystkiego zawsze myśląc o krok za daleko teraz na moich źrenicach czuję drobinki mojego uśmiechu wszystkie wersje mnie mienią się w twoim blasku |