Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj trzynasty studyjny longplay zespołu Hawkwind.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Choć w pierwszych latach istnienia zespołu lider Hawkwind Dave Brock sam miał niemało na sumieniu, z czasem stał się w pełnym tego słowa profesjonalistą i nie tolerował fuszerki. To sprawiało, że często rozstawał się z kolegami z grupy, którzy, jak uważał, nie spełniają należycie swoich obowiązków (albo zagrażają jego pozycji). Dopiero pod koniec lat 70. można było odnieść wrażenie, że skompletował skład na lata. Jak się jednak okazało, wciąż pojawiały się problemy. A to z perkusistą Simonem Kingiem, którego przed sesją do albumu „ Levitation” (1980) musiał zastąpić Ginger Baker (wcześniej między innymi w Cream i Blind Faith). Co akurat wyszło londyńskiej formacji na dobre. Niestety, Baker był tylko „chwilowym” zastępcą, więc po roku, kiedy dobiegła końca „ trasa koncertowa promująca wspomniany album, pożegnał się z Hawkwind. Wtedy Brock sięgnął po znanego sobie z Sonic Assassins Martina Griffina. Z Griffinem grupa nagrała „ Sonic Attack” (1981) i „ Church of Hawkwind” (1982), po czym późną wiosną (w czerwcu) 1982 roku zabrała się – ponownie w walijskim studiu Rockfield (w hrabstwie Monmouthshire) – za pracę nad „Choose Your Masques” – trzynastym krążkiem studyjnym, oczywiście wliczając do dyskografii także longplay „ 25 Years On” (1978) sygnowany przez Hawklords. Właśnie w tym czasie doszło do poważnego konfliktu Dave’a z Martinem. Lider zespołu zarzucał perkusiście niesumienność i nieterminowość, co zmuszało go do wykorzystywania w nagraniach automatu perkusyjnego. Efekt był taki, że rola Griffina była coraz bardziej minimalizowana, co z kolei strasznie go wkurzało. Wreszcie doszło między panami do „męskiej rozmowy”, podczas której ustalili, że ich drogi muszą się rozejść. Rozwód odbył się więc za obopólną zgodą. Tyle że… …w jego warunkach ustalono, iż Martin musi wziąć jeszcze udział w trasie promującej „Choose Your Masques”, co nie było mu na rękę. Bo jak spać w jednym łóżku z żoną, od której się właśnie odeszło? Nie miał jednak wyboru i w listopadzie oraz grudniu 1982 zagrał na terenie Wielkiej Brytanii dwadzieścia dziewięć koncertów z grupą, której w zasadzie członkiem już nie był (Anglików supportowała w tym czasie hiszpańska formacja hardrockowa Barón Rojo). Najwierniejsi fani Hawkwind, którzy zapewne nie byli wtajemniczeni w wewnętrzne rozgrywki, jakie miały miejsce w zespole, mieli prawo czuć się w stu procentach usatysfakcjonowani: w maju tego roku trafiła do ich rąk płyta „ Church of Hawkwind”, a zaledwie pięć miesięcy później w sprzedaży pojawiła się kolejna. Na dodatek w czasie jesiennych występów na scenie, obok Dave’a Brocka pojawiał się niecodzienny gość – saksofonista Nik Turner, który rozstał się z kolegami sześć lat wcześniej, to jest po wydaniu „ Astounding Sounds, Amazing Music” (1976). Skład, w jakim nagrano „Choose Your Masques”, nie zmienił się od nagrania „Church of Hawkwind”, co oznacza, że partie gitary solowej zarejestrował Huw Lloyd-Langton, a basu – Harvey Bainbridge, który dodatkowo z Dave’em Brockiem odpowiadał za ścieżki syntezatorów. A tych, z racji ograniczenia roli Martina Griffina, jest na tej płycie naprawdę sporo. Syntetyczny rytm dominuje chociażby w otwierającej krążek kompozycji tytułowej, w której wykorzystano słowa napisane przez dobrze znanego fanom zespołu pisarza science fiction i fantasy Michaela Moorcocka. To klasyczny dla Hawkwind kawałek: szybki, motoryczny, z niemal skandowanym tekstem, tyle że oparty na głównie na syntezatorach, co czyni go mniej rockowym. „Dream Worker” to praktycznie solowe dzieło Bainbridge’a, który odpowiada tu za wszelką elektronikę i recytację. Dodatkowo wsamplowano głos aktora Iana Holma (1931-2020), wycięty z zarejestrowanego w 1981 roku słuchowiska BBC Radio 4 „Władca Pierścieni”. W „Arrival in Utopia” kwartet wraca do Hawkwindowej motoryczności. Co ciekawe, więcej nawet ma do powiedzenia gitarzysta, aczkolwiek często musi ustępować miejsca klawiszom, z którymi toczy nieustanny dialog. Co znów sprawia, że utwór, który mógłby być prawdziwym „wymiataczem”, w wersji studyjnej wydaje się mocno stonowany czy wręcz… przytłumiony. Zamykająca stronę A „Utopia” to z kolei solowa produkcja Dave’a: w pierwszej jej części wykorzystał syntezatorowe dźwięki dzwonków, w drugiej natomiast zapętlony tekst, który przez dobre półtorej minuty obsesyjnie wbija się w świadomość słuchacza. Zaskoczeniem może być na pewno pierwsza kompozycja na stronie B, jest to bowiem stary hit zespołu – „Silver Machine” (z tekstem Roberta Calverta). Na plan pierwszy wybija się w nim syntezatorowy rytm, który na dalszy plan spycha zarówno ścieżkę wokalną, jak i gitarę. Nawet kiedy Lloyd-Langton gra solówkę, wszędzie słychać także świsty. Moc wprawdzie jest, lecz i tak stary fan grupy musi zadać sobie pytanie: W czym ta wersja jest lepsza od tej klasycznej z 1972 roku? Jak głosi opis płyty, w „Void City” pojawia się gościnnie… Nik Turner. Konia z rzędem jednak temu, kto w tym nawale przetworzonych elektronicznie dźwięków i ścieżek syntezatorowych usłyszy jego saksofon. Do tego dochodzi jeszcze wsamplowany tekst z amerykańskiego serialu science fiction „Po tamtej stronie” („The Outer Limits”, 1963-1965). „Solitary Mind Games” to pierwsza z dwóch kompozycji dostarczonych przez małżeństwo Lloydów-Langtonów: Huw skomponował muzykę, Marion napisała teksty. W tym przypadku mamy do czynienia ze specyficzną balladą (bo przecież klasycznych ballad Hawkwind nie nagrywał!), ozdobioną nastrojową partią gitary i „zamglonym” psychodelicznym wokalem. Także dzięki niepokojącemu klimatowi można uznać ten utwór za jeden z najmocniejszych i najwartościowszych fragmentów „Choose Your Masques”. W każdym razie jako do jednego z nielicznych chce się do niego często wracać. W „Fahrenheit 451” Dave Brock ponownie wykorzystał stary tekst Roberta Calverta, z którym rozstał się po nagraniu „ 25 Years On” (1978). Nie dziwi więc, że i sam numer brzmi, jakby nagrał go stary Hawkwind: mimo wykorzystania wielu syntezatorów, dominuje tu klimat postpunkowy, Huw dwukrotnie pozwala sobie na solówkę, a Brock momentami wręcz wykrzykuje tekst. Zupełnym tego przeciwieństwem jest króciutki, minimalistycznie elektroniczny „The Scan”, po którym pojawia się – już na zakończenie – drugi kawałek Huwa i Marion, czyli „Waiting for Tomorrow”. Zaskakujący o tyle, że jego początek przywodzi na myśl bluesa, który jednak z czasem ewoluuje w stronę ostrego rocka. Gdyby nie wszechobecne klawisze, wyszłoby z tego czadowe cacko. Ale cóż, taka wtedy była moda… Skład: Dave Brock – śpiew, gitara elektryczna, syntezatory Huw Lloyd-Langton – gitara solowa, śpiew Harvey Bainbridge – gitara basowa, syntezatory, głos Martin Griffin – perkusja
gościnnie: Nik Turner – saksofon (6)
Tytuł: Choose Your Masques Data wydania: 29 października 1982 Nośnik: Winyl Czas trwania: 43:57 Gatunek: elektronika, rock W składzie Utwory Winyl1 1) Choose Your Masques: 05:33 2) Dream Worker: 04:56 3) Arrival in Utopia: 05:47 4) Utopia: 03:02 5) Silver Machine: 04:21 6) Void City: 06:48 7) Solitary Mind Games: 03:58 8) Fahrenheit 451: 04:48 9) The Scan: 01:02 10) Waiting for Tomorrow: 03:46 Ekstrakt: 60% |