powrót; do indeksunastwpna strona

nr 5 (CCXXVII)
czerwiec 2023

„Kobra” i inne zbrodnie: Zbrodnia i kara na afrykańskim niebie
Joe Alex to legenda polskiego kryminału, choć akurat akcja wydawanych pod tym pseudonimem powieści Macieja Słomczyńskiego nie rozgrywa się nad Wisłą. Nie stało to jednak wcale na przeszkodzie w przenoszeniu ich na scenę Teatru Sensacji, w czym przodował głównie Józef Słotwiński. To on był autorem dwóch wersji „Samolotu do Londynu” – spektaklu, który w wersji książkowej nosił tytuł „Piekło jest we mnie”.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
‹Samolot do Londynu›
‹Samolot do Londynu›
Żyjący niemal sto lat Józef Słotwiński (1908-2005) to legenda peerelowskiego telewizyjnego teatru. Człowiek, który tworzył jego podwaliny, reżyserował najwcześniejsze przedstawienia, przecierał szlaki. Bez niego trudno byłoby sobie wyobrazić istnienie przez dekady tej sceny, jak słusznie zauważano – gromadzącej najliczniejszą publiczność w kraju. Z równym powodzeniem Słotwiński adaptował na potrzeby „małego ekranu” klasykę polskiego i światowego dramatu, jak też przedstawienia o dużo mniejszym ciężarze gatunkowym, chociażby „Kobry” (vide „Kryptonim Maks”, „Amerykańska guma do żucia «Pinky»” i wiele, wiele innych). Jednym z jego ulubionych twórców był Joe Alex, czyli… Maciej Słomczyński (1922-1998) – scenarzysta teatralny i filmowy, tłumacz Szekspira, ale też autor powieści sensacyjnych, w tym kilku kryminałów milicyjnych (na przykład „Zbrodniarz i panna”, 1965; „Każę aktorom powtórzyć morderstwo”, 1965; „Gdzie jest Trzeci Król?”, 1966; „Ciemna jaskinia”, 1968).
Jako Joe Alex Słomczyński opublikował osiem książek kryminalnych – „Powiem wam jak zginął” (1959), „Śmierć mówi w moim imieniu” (1960), „Jesteś tylko diabłem” (1960), „Cichym ścigałam go lotem” (1962), „Zmącony spokój Pan Labiryntu” (1965), „Gdzie przykazań brak dziesięciu” (1968), „Piekło jest we mnie” (1975) oraz „Cicha jak ostatnie tchnienie” (1991) – których bohaterem jest, nie! to nie pomyłka… Joe Alex – prywatny detektyw i ekspert Scotland Yardu. Część tych powieści albo została później przerobiona na spektakle Teatru Sensacji „Kobra”, albo najpierw zaistniała jako przedstawienie, a dopiero z czasem doczekała się nowelizacji. Tak właśnie było z „Samolotem do Londynu”, który swoją ekranową premierę miał 14 lipca 1960 roku, a jako książka – pod tytułem zmienionym na „Piekło jest we mnie” – pojawił się dopiero piętnaście lat później. Co ciekawe, rok po jej wydaniu Józef Słotwiński zrealizował nową wersję „Samolotu…” (premiera: 12 sierpnia 1976 roku). Zwariować można, prawda?
W Joego Alexa w przedstawieniach telewizyjnych czterokrotnie wcielał się ten sam aktor – znany głównie jako filmowy odtwórca postaci króla Jana III Sobieskiego Mariusz Dmochowski (1930-1992). Miało to miejsce w „Każę aktorom powtórzyć morderstwo” z 1959 roku (spektakl i powieść różnią się znacząco), a następnie w „Samolocie do Londynu” (1960), „Małym skórzanym woreczku” (1961) oraz „Jesteś tylko diabłem” (1967). Trzy pierwsze dzieła wyreżyserował Słotwiński, ostatnie natomiast – sam Dmochowski (znany także z „Brydża”). Widać aktor lubił tego brytyjskiego detektywa i dobrze czuł się w jego „skórze”. Akcja „Samolotu…” rozgrywa się w ciągu niespełna dwudziestu czterech godzin; zaczyna się na lotnisku w Johannesburgu, a rozkręca na dobre na pokładzie statku powietrznego lecącego do Nairobi, stolicy Kenii (dopiero stamtąd przez Addis Abebę podróżni mają udać się do Wielkiej Brytanii).
Joe Alex wraca właśnie do ojczyzny z odbywających się w RPA uroczystości zorganizowanych przez Klub Południowoafrykańskich Miłośników Powieści Kryminalnej. Czekając na odlot, nawiązuje rozmowę (a raczej to z nim zostaje nawiązana) z niejakim Richardem Knoxem (wciela się w niego Stanisław Winczewski, który dekadę później zagrał w „Toccacie”) – regularnie latającym do Londynu i Amsterdamu przedstawicielem handlowym jednej z kopalni brylantów. Z powodu złej pogody lot zostaje przesunięty w czasie, więc panowanie mają więcej czasu na dywagacje. Uwagi Alexa nie uchodzi jednak fakt, że w pewnym momencie Knox staje się czymś mocno i niemile zaskoczony; zapewne wśród współpasażerów zobaczył kogoś, kogo absolutnie się nie spodziewał.
W ogóle lista lecących do Londynu jest wielce intrygująca. Są wśród nich bowiem wracający z wykopalisk na terenie Transwalu profesor antropologii George Borclay (Jan Gorzkowski), śpiewaczka jazzowa Isabelle Linton (Alicja Świderska), trener bokserski Sam Hollow (Czesław Roszkowski – vide „Bracia Rico”) i jego podopieczny Jack Fighter (Tadeusz Kosudarski – patrz: „Kryptonim Maks”), ba! jak się okazuje, jest również eksżona Knoxa, Agnes (Janina Niczewska), z którą handlarz rozstał się ćwierć wieku temu i od tamtej pory nie widział na oczy. Tuż przed odlotem pojawia się natomiast jeszcze jeden pasażer. Richard rozpoznaje w nim Horacego Robertsa (wyśmienity August Kowalczyk), który dopiero co wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za próbę kradzieży brylantów. Więcej nawet: do jego odsiadki przyczynił się właśnie Knox.
Nic więc dziwnego, że Richard czuje się nieswojo, mając za towarzysza podróży człowieka, który może mieć do niego ogromny żal. Zwierza się z tego zresztą siedzącemu po sąsiedzku Joemu Alexowi. Sytuacja staje się napięta, choć witający oficjalnie pasażerów kapitan samolotu (znany z „Irydu” Igor Śmiałowski) i przemiła stewardessa Barbara (czarująca Danuta Szaflarska) starają się wprowadzić jak najbardziej sympatyczną atmosferę. Zwłaszcza że zaraz zapadnie noc, więc dobrze byłoby gdyby wszyscy zapadli w spokojny sen. I tak właśnie się dzieje. Tyle że następnego poranka nie wszyscy budzą się ze snu. Konkretnie nie budzi się tylko jeden z podróżnych. Chyba nietrudno wykoncypować, że chodzi o Richarda Knoxa, którego podstępnie zasztyletowano.
Joe Alex drogą dedukcji i łączenia faktów stara się rozwikłać zagadkę jeszcze przed międzylądowaniem w Nairobi. Zadanie ma o tyle prostsze, że morderca musi znajdować się na pokładzie samolotu. Ba! główny podejrzany wydaje się wręcz oczywisty. Ale to chyba byłoby zbyt proste, gdyby sprawcą zbrodni miał okazać się Roberts, prawda? Choć kto wie… Maciej Słomczyński, co często udowadniał w swoich powieściach, lubował się w zaskakujących zwrotach akcji, więc może i tutaj uczynił podobnie. „Samolot do Londynu” to klasyczna opowieść detektywistyczna przedstawiona w starym, dobrym brytyjskim stylu. Nawet po sześciu dekadach od premiery spektakl ogląda się z zainteresowaniem, na co bezsprzecznie wpływ ma również świetne aktorstwo.



Tytuł: Samolot do Londynu
Data premiery: 14 lipca 1960
Scenariusz: Joe Alex
Rok produkcji: 1960
Kraj produkcji: Polska
Czas trwania: 60 min
Gatunek: kryminał, psychologiczny
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

73
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.