Miłość! Zwłaszcza nieszczęśliwa! To ona jest przyczyną wielu nieszczęść. To nią nadzwyczaj często karmią się autorzy powieści kryminalnych. W przypadku Patricka Quentina to była wręcz norma. Czego kolejnym dowodem jest wydana w połowie lat 50. książka „Jego dwie żony”, którą dwie dekady po premierze na potrzeby Teatru Sensacji „Kobra” zaadaptował Stanisław Zaczyk.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Stanisława Zaczyka (1923-1985) kojarzymy przede wszystkim jako wyśmienitego aktora, znanego czy to z kinowej adaptacji „ Jeziora Osobliwości” (1972), czy też pierwszych odcinków serialu „Dom” (1980). Dopiero po latach okazało się, że był on również konfidentem Służby Bezpieczeństwa i donosił na swoich kolegów po fachu (chociażby Kazimierza Kaczora). Jego dorobek reżyserski, w przeciwieństwie do aktorskiego, jest dużo mniej chwalebny i obejmuje jedynie przedstawienia teatralne i telewizyjne. Z myślą o małym ekranie stworzył jedynie – w pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku – trzy spektakle, które wyemitowane zostały w ramach Teatru Sensacji „Kobra”. Były to „14 maja – o północy” (1972) na podstawie tekstu Andrzeja Wydrzyńskiego oraz dwie inscenizacje powieści kryminalnych Patricka Quentina – „Kim jestem” (1972) i „Jego dwie żony” (1974). Ta druga miała premierę 12 grudnia 1974 roku i była – chronologicznie – najprawdopodobniej przedostatnią „Kobrą” opartą na prozie brytyjskiego autora (dwa lata później powstało jeszcze „ Morderstwo odkrywa prawdę”). Zawiłości związane z postacią Patricka Quentina wyjaśniałem już wcześniej, przy okazji omawiania „ Fatalnej kobiety” (1972). Nie ma więc sensu przedstawiać tej historii ponownie. Niech wystarczy jedynie informacja, że tym razem pod pseudonimem ukrył się tylko jeden prozaik – od lat mieszkający w Nowym Jorku londyńczyk Hugh Wheeler (1912-1987). Oryginalnie powieść zatytułowana „The Man with Two Wives” ukazała się w 1955 roku; dwanaście lat później doczekała się ekranizacji w dalekiej Japonii. W Polsce wydano ją dwukrotnie: po raz pierwszy na początku lat 70. w Czytelnikowskiej serii „Z jamnikiem”, po raz drugi – trzy dekady później za sprawą toruńskiego wydawnictwa C&T. W obu przypadkach wykorzystano tłumaczenie Izabelli (Kulczyckiej-)Dąmbskiej (1927-1984) i na nim też oparli się scenarzyści przedstawienia – Maria Jurkowska i Marek Besser. Przyglądając się powieściom Quentina (obojętnie kto akurat jest w danym przypadku ich autorem), nietrudno dostrzec pewien schemat: główni bohaterowie wywodzą się z bogatej klasy średniej, najczęściej uwikłani są w nieszczęśliwe związki małżeńskie, zdradzają się na potęgę, bywa, że kradną (ale zawsze w białych rękawiczkach), a kiedy nie ma już wyjścia i grozi im demaskacja – sięgają po pistolet bądź rewolwer i strzelają (czasami tylko wykazują się, jak w „ Fatalnej kobiecie”, większym wyrafinowaniem). Podobnie dzieje się w „Jego dwóch żonach”. Tu na pierwszy plan wybija się Bill Harding (w tej roli świetny, odpowiednio dystyngowany Jerzy Kamas – patrz: „ Przecież ty nie żyjesz”). Niegdyś był rokującym prozaikiem, jego powieść „Żar Południa” zyskała świetne recenzje, ale dobrze zapowiadającą się karierę pisarską zamienił na bezpieczeństwo finansowe i ciepłą posadkę w firmie prowadzonej przez swego teścia Nelsona Callinghama (gra go Henryk Bąk – vide „ Czwarty manekin” i „ Przerwana gra”).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Ale tego dowiadujemy się później. Początek historii jest inny i… przypadkowy. Wracając nocą do domu, Bill staje się przygodnym świadkiem ulicznej kłótni między kobietą i agresywnym mężczyzną. Zatrzymuje się, aby zabrać ze sobą nieznajomą i w ten sposób uchronić ją przed pobiciem. Okazuje się jednak, że „nieznajoma” to w rzeczywistości Angelika Roberts (znana z „ Toccaty” Pola Raksa) – pierwsza żona Hardinga i matka jego sześcioletniego synka Ricky’ego. Bill odwozi ją do skromnego mieszkania, którego kobiecie użyczył jej kochanek i główny sprawca całego zamieszania James Lumb (w tej roli zmarły przed czterema laty Krzysztof Kalczyński – patrz: „ Amerykańska guma do żucia «Pinky»”). Angelika była żoną Hardinga przez trzy lata; potem odeszła do innego mężczyzny, wreszcie związała się z mającym skłonności do agresji Lumbem, który jest – jak niegdyś Bill – zdolnym prozaikiem. Aczkolwiek nikt nie chce poznać się na jego talencie, co wywołuje u niego frustrację i pcha do alkoholizmu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Harding – człowiek szarmancki, dżentelmen w każdym calu – postanawia wesprzeć eksmałżonkę. Nawet wtedy, gdy wyrzucona przez Jamesa, pojawia się w mieszkaniu Billa. Na szczęście obecnej żony mężczyzny, Betsy (Jadwiga Polanowska), nie ma w tym czasie w Nowym Jorku. Jest za to Ellen, opiekunka Ricky’ego (znana z „ Irydu” Barbara Klimkiewicz), która widzi przytuloną do byłego męża Angelikę. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy następnego dnia okazuje się, że Lumb zostaje narzeczonym Daphne Callingham, młodszej córki Nelsona (wciela się w nią Monika Sołubianka, która parę lat wcześniej zagrała w innej „Kobrze” – „ Szafir jak diament”). Dla Hardinga to niezwykle trudna sytuacja: chciałby ostrzec szwagierkę i jej rodzinę przed Jamesem, ale wtedy wyszłyby na jaw jego konszachty z Angeliką, a to mogłoby doprowadzić do ruiny jego małżeństwo z Betsy. Zagmatwane, prawda? Ale to wcale nie wszystkie komplikacje, jakie serwuje Quentin vel Wheeler, a za jego pośrednictwem także Zaczyk.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Jego dwie żony” to rasowy melodramatyczno-psychologiczny kryminał, więc musi być także trup. I jest! Ktoś zabija Jamesa Lumba. Bill (i nie tylko on) jest przekonany, że to sprawka Daphne, która poznała prawdę na temat kochanka; teść prosi więc Hardinga o udzielenie szwagierce alibi. Wtedy jednak podejrzenie pada na Angelikę. Mężczyzna znajduje się między młotem a kowadłem. Kogo ma wesprzeć – byłą żonę, co do której niewinności jest przekonany, czy też siostrę obecnej, którą podejrzewa o zbrodnię. Jeśli zdecyduje się na to drugie – stary Callingham zapewni mu awans na eksponowane stanowisko, a Betsy będzie dozgonnie wdzięczna za wyświadczoną przysługę. Dochodzenie w sprawie śmierci Lumba zostaje powierzone dociekliwemu inspektorowi Trantowi (w tej roli Stanisław Mikulski, oglądany dwa lata wcześniej w „ Fatalnej kobiecie”), który – jako dobry znajomy Nelsona Callinghama – nie ma najłatwiejszego zadania.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jednego możemy być jednak pewni. Podobnie jak w innych powieściach (i ich inscenizacjach) Patricka Quentina, na końcu prawda zostanie wyświetlona, a zbrodniarz (względnie zbrodniarze) ukarany. W przypadku „Jego dwóch żon” niejako po drodze zostają wyciągnięte na jaw jeszcze inne brudy, które dowodzą, że czarne owce mogą znaleźć się nawet w najlepszych rodzinach. Przy okazji tego przedstawienia warto wspomnieć o jednej ciekawostce. W drugoplanowej roli Sandry Fowler pojawia się na ekranie wówczas trzydziestoośmioletnia Alicja Bobrowska, która w 1957 roku została wybrana pierwszą powojenną Miss Polonia. Później ukończyła oddział lalkarski w krakowskiej szkole teatralnej. Rolę w omawianej dzisiaj „Kobrze” zawdzięczała najprawdopodobniej temu, że Stanisław Zaczyk był jej mężem. Na początku lat 80. wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych i całkowicie zerwała z zawodem.
Tytuł: Jego dwie żony Data premiery: 12 grudnia 1974 Obsada: Jerzy Kamas, Jadwiga Polanowska, Pola Raksa, Stanisław Mikulski, Henryk Bąk, Monika Sołubianka, Alicja Bobrowska, Wojciech Duryasz, Barbara Bargiełowska, Barbara Klimkiewicz, Krzysztof Kalczyński, Helena Bortnowska, Piotr SkargaRok produkcji: 1974 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 70 min Gatunek: kryminał, melodramat, psychologiczny Ekstrakt: 70% |