powrót; do indeksunastwpna strona

nr 6 (CCXXVIII)
lipiec-sierpień 2023

Razem: Odcinek 2. Razem z mściwym sadystą
Radosław Owczarek
Tajemniczy włamywacz w satynowym kapeluszu postanawia wyruszyć na łowy. W bezsenną, głuchą noc odkryjemy, co wspólnego z nim ma największy w Polsce zakład ubezpieczeń, reklama tygodnika „Razem” oraz Tadeusz Baranowski.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Historia ubezpieczeń i pojawienia się pierwszego zakładu ubezpieczeniowego na ziemiach polskich sięga początków XIX wieku. Jednak dopiero w PRL-u (rok 1952) temat asekuracji został gruntownie uregulowany ustawą o państwowej ochronie.
Zgodnie z tą ustawą osłony państwowe obejmowały ubezpieczenia majątkowe i osobowe. Przedmiotem pierwszego z nich mogło być każde mienie (w tym domy oraz mieszkania – o czym napiszemy później). Natomiast drugiego – życie lub zdolność do pracy. Jednocześnie nadal dopuszczano zawieranie umów dobrowolnych.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W tym samym roku PZUW (Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych) przekształca się w PZU (Państwowy Zakład Ubezpieczeń). Równocześnie PZU otrzymało wyłączność w całym kraju na zawieranie umów ubezpieczeniowych. Wtedy właśnie na szyldach i dokumentach pojawia się charakterystyczne koliste logo z powiększoną literą „Z”. Działalność zakładu była niezwykle dochodowa. Jako ciekawostkę należy odnotować, że z braku konkurencji – przy dobrym zarządzaniu ryzykiem asekuracyjnym oraz szerokim przymusem – PZU pozyskiwało ogromne kwoty ze składek klientów. Te znacząco przewyższały wypłacane odszkodowania i świadczenia. Dochód PZU nie pozostawał jednak na jego rachunkach, ponieważ w znaczącej części był zyskiem dla państwa. Od 1977 roku ubezpieczyciel lokował nadwyżki finansowe w Narodowym Banku Polskim.
Co natomiast z polisami dobrowolnymi? Tymi, zawieranymi na zagraniczne wycieczki, domy i w końcu mieszkania? W tym przypadku, by sprzedaż była jak największa, potrzebna jest reklama oraz talent pewnego młodego artysty, który szuka wszelkich, dodatkowych możliwości zarobienia pieniędzy. Aby opowiedzieć tą historię od początku należy cofnąć się do 1 lutego 1976 roku. Na ostatniej (dwudziestej) stronie tygodnika „Nowa Wieś” znajdziemy małą, najprawdopodobniej pierwszą narysowaną przez Tadeusza Baranowskiego reklamę. W kolorowym dodatku gazety jest to promocja odświeżacza do powietrza firmy „Pollena”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jako ciekawostkę warto powiedzieć, iż najwcześniejszą całostronicową reklamą wykonaną przez autora Orient Mena jest opowiastka przedstawiająca kolorowe telewizory firmy „Unitra”, „ZURT” (z niebieską winietą- „Jak się wie, to się ma”).
Zatem dwa z pięciu elementów zagadki mamy rozwiązane: zakład ubezpieczeń oraz reklamy w pismach. Pozostają pytania o tygodnik „Razem” Tadeusza Baranowskiego i mściwego bandytę-sadystę?
Artysta w wywiadzie rzece przeprowadzonym przez Witolda Tkaczyka dla magazynu „AQQ” krótko wspomina: „Miałem to szczęście, że przy reklamie prawie nie ingerowano w moją pracę”.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Warto zapamiętać to zdanie, ponieważ ma ono kluczowe znaczenie przy dalszym wyjaśnieniu opowieści o złoczyńcy. Debiut autora Antresolki w czasopiśmie „Razem” miał miejsce 12 grudnia 1976 roku. Tutaj na stronie 19 gazety zostaje przedstawiona w dziewięciu kadrach historia mężczyzny ubranego w długi pastelowy płaszcz. Co o nim wiemy? Właściwie nic. Jak co wieczór przygotowuje się do akcji rabunkowej. Jednak zdecydowanie nie jest to jego najlepsza noc. Szczęście się odwraca, a metaforyczna pętla zaciska się coraz mocniej na szyi. Mieszkania, do których po kolei wchodzi mają niewidzialną barierę, zabezpieczenie i dlatego nie można ich tak po prostu okraść. Z każdego domu mężczyzna wybiega coraz bardziej wystraszony i przerażony. W końcu staje się – serce odmawia posłuszeństwa. Okazuje się bowiem, że właściciele lokali zabezpieczyli się profesjonalnie przed włamaniem. Mieszkania posiadają niezwykłą, roztoczoną nad nimi opiekę. Jest nią polisa ubezpieczeniowa towarzystwa PZU. To ona oszczędza wszelkich kłopotów związanych z kradzieżą oraz nieproszonymi gośćmi. Bohater komedii postanawia całkowicie odmienić swoje poprzednie decyzje, naprawić błędy i popracować nad charakterem. Znajdzie na to z pewnością wiele czasu, udając się do swojego nowego miejsca zamieszkania.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Przedstawiona powyżej opowieść jest na tyle uniwersalna, że gdyby zamienić kilka elementów, a w miejsce ubezpieczyciela wstawić jakąś irracjonalną siłę lub postać, mogłaby ona funkcjonować na zasadach odrębnego zwięzłego komiksu, nie mającego nic wspólnego z reklamą.
„Ponura historia Wirgiliusza M.”, komedia kryminalna, ukazała się po raz pierwszy na łamach tygodnika „Razem”. W 2020 roku wznowiło ją wydawnictwo „Ongrys” na 83 stronie limitowanego do 300 egzemplarzy, płóciennego wydania „Porad Praktycznego Pana”. Jednak nie tylko… Otóż zaledwie garstka osób wie, że jednoplanszówka pojawiła się w jeszcze jednym miejscu. Grupa fanów w 2014 roku opublikowała 4 tom „Z archiwum polskiego komiksu prasowego”. Marek Misiura wraz z Leszkiem Kaczanowskim pokazują na 166 stronie antologii opowieść o Wergiliuszu.
Dramat mściwego bandyty kończy się szczęśliwie. Zostajemy z przekonaniem o jego poprawie i zmianie zachowania. A w następnym odcinku cyklu poznacie pewną niezwykle praktyczną gospodynię domową.
1) „AQQ”, nr 2(27), 2002, str. 12, „Zaproponowano mi rysowanie…mangi”. Z Tadeuszem Baranowskim rozmawia Witold Tkaczyk.
powrót; do indeksunastwpna strona

145
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.