„Zielonooki demon” – świetny tytuł, prawda? A jednak peerelowskim decydentom telewizyjnym wydał się zbyt odważny. A może za bardzo kojarzył im się z horrorem, nie zaś klasycznym „czarnym kryminałem”, którym był w rzeczywistości? W każdym razie adaptacja tak właśnie zatytułowanej powieści Patricka Quentina w Teatrze Sensacji „Kobra” otrzymała tytuł „Morderstwo odkrywa prawdę”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zawiłości związane z postacią anglosaskiego autora kryminałów Patricka Quentina wyjaśniałem już przed tygodniem przy okazji omawiania opartego na jego powieści z 1952 roku spektaklu „ Fatalna kobieta” (1972). Tożsamość tę (jak i jeszcze dwie inne przy okazji) przez kilka dekad wykorzystywała bowiem jako pseudonim artystyczny spółka pisarska, którą tworzyli Richard Webb (1901-1966), Martha Kelley (1906-2005), Mary Aswell (1902-1984) oraz Hugh Wheeler (1912-1987). Od pewnego momentu najbardziej płodnymi autorami pracującymi na prestiż Patricka Quentina stali się Webb i Wheeler, a kiedy choroba zmusiła tego pierwszego do zaprzestania aktywności literackiej, na placu boju pozostał w zasadzie tylko ten drugi. To on był twórcą powieści „The Green-Eyed Monster”, która ukazała się w 1960 roku i na którą kilkanaście lat później zwrócili uwagę peerelowscy decydenci telewizyjni, zamawiając u Izabeli Kulczyckiej-Dąmbskiej (1927-1984) jej tłumaczenie. Stało się ono kanwą scenariusza autorstwa Agnieszki Andrzejewskiej (1946-2021), córki Jerzego Andrzejewskiego (tak, tego od „Popiołu i diamentu”). Co ciekawe, przedstawienie nosi inny od oryginalnego tytuł – „Morderstwo odkrywa prawdę”, ale gdy w 1998 roku toruńskie wydawnictwo C&T (Crime & Thriller) sięgnęło po tę powieść Quentina (vel Wheelera) w tłumaczeniu Dąmbskiej, wydało ją już pod właściwym szyldem, czyli jako „Zielonookiego demona”. W efekcie można nie skojarzyć, że spektakl jest inscenizacją teatralną tej właśnie książki. Jego premiera odbyła się 18 listopada 1976 roku (był to oczywiście czwartkowy wieczór) w ramach Teatru Sensacji „Kobra”. Za reżyserię odpowiadała Barbara Sałacka (1932-2021), związana z telewizją – jako asystentka, realizatorka, w końcu samodzielna reżyserka – od początku lat 60. ubiegłego wieku. Choć wcześniej próbowała swych sił także w innych dziedzinach: czy to jako spikerka, czy też dziennikarka (na łamach tygodnika „Polityka”). W latach 1965-1967, ucząc się jeszcze fachu, współpracowała przy pięciu odcinkach teatralnej wersji „Stawki większej niż życie” oraz satyrycznym kryminale „ Mord w hurtowni” (1967) Józefa Słotwińskiego. Odpowiedni „papierek” uprawniający ją do wykonywania zawodu zdobyła jednak dopiero w 1975 roku, kończąc Studium Zaoczne w łódzkiej „Filmówce”. „Morderstwo odkrywa prawdę” to bardzo klasyczny Quentinowski kryminał z wątkiem melodramatycznym (czyli zdradami małżeńskimi) w tle. Pod wieloma względami jego fabuła przypomina wspomnianą już „ Fatalną kobietę”. Ba! grający w przedstawieniu z 1976 roku Mariusz Benoit jest tak ucharakteryzowany, że łatwo pomylić go z Krzysztofem Chamcem, który zagrał w kilku teatralnych adaptacjach powieści Patricka Quentina. I raczej nie był to przypadek. Może zresztą pierwotnie Sałacka chciała zatrudnić w roli Boba (Roberta) Jordana właśnie Chamca, lecz coś stanęło na przeszkodzie realizacji tego planu. Pewne jest, że pochodzący z Wołynia aktor pasowałby idealnie. Nie oznacza to jednak, że Benoit wypadł źle. Tyle że jego starszy kolega po fachu wypadłby najprawdopodobniej jeszcze lepiej. Był bowiem stworzony do grania postaci dostojnych Anglosasów.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Bob Jordan (Mariusz Benoit mający emploi stylizowane na Krzysztofa Chamca) wydaje się szczęśliwym małżonkiem. Jego piękna i młoda żona Maureen (wczesna rola Gabrieli Kownackiej) należy do nowojorskiej elity finansowej. Mężczyzna nie ma żadnego powodu, aby podejrzewać ją o cokolwiek złego. Przynajmniej do dnia, w którym wyjmuje ze skrzynki pocztowej anonim; jego treść jest dość enigmatyczna, ale wiele dająca do myślenia: „Jest pan jedynym człowiekiem w Nowym Jorku, który nic nie wie o swojej żonie”. Od tego momentu Bob zaczyna się baczniej przyglądać Maureen, zadaje podchwytliwe pytania i łapie ją na kłamstewkach – większych bądź mniejszych. Na przykład spóźniona na wspólne wyjście z mężem małżonka oznajmia mu, że zagadała się z dawno niewidzianą kuzynką Rosemary Thatcher (Łucja Żarnecka); nie wie jednak, że kilkanaście minut wcześniej Rose dzwoniła do domu Jordanów, by porozmawiać z Maureen i namówić ją na spotkanie.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Takich wpadek pani Jordan zalicza więcej. Trudno zatem dziwić się Bobowi, że jego zaufanie do kobiety zostaje nadwątlone. Ale to nie jest jedyny problem, jaki spada na jego głowę. Kolejnych przysparza mu młodszy brat Ned (debiut telewizyjny zmarłego w ubiegłym roku Emiliana Kamińskiego), który z jakiegoś powodu potrzebuje nagle dużych pieniędzy. Poprosił o nie matkę, obecną (po kolejnym zamążpójściu) panią Pryde (Wiesława Mazurkiewicz); ta z kolei, niechętna wyrzucaniu gotówki w błoto, prosi Roberta, aby wywiedział się, do czego Nedowi potrzebnych jest pięć tysięcy dolarów. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy brat odwiedza Boba i na jaw wychodzi fakt, że ma on zamiar ożenić się z Rosemary, oczywiście licząc na jej majątek. Przeciwna temu jest Maureen, która grozi, że powie Thatcherom (wcielają się w nich Justyna Kreczmarowa i Jerzy Duszyński), z którymi jest spokrewniona, o kombinacjach i zdradach młodego Jordana. Dla Neda byłaby to prawdziwa katastrofa.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nad rodziną Jordanów zbierają się więc takie chmury, że potężna burza wydaje się nieunikniona. I rzeczywiście: wracający z biura do domu Bob zastaje w sypialni trupa Maureen. Kobieta została zastrzelona z własnego pistoletu, a następnie obrabowana. Prowadzący dochodzenie policyjne porucznik Mooney (Włodzimierz Bednarski, który zagrał także w „ Twarzy pokerzysty”) podejrzewa, że zabójcą jest Robert. Brak mu jednak przekonujących dowodów, więc na razie go nie aresztuje. Jordan z kolei wykorzystuje fakt pozostawania na wolności, aby przeprowadzić własne śledztwo. Odkrywa przy tym wiele, niekoniecznie miłych, tajemnic z życia własnej żony, ale również innych osób, w tym chociażby aktualnego męża swojej matki Lemuela Pryde’a (będący już wtedy prawdziwym weteranem Teatru Sensacji Eugeniusz Kamiński – vide „ Szafir jak diament”, „ Toccata”, „ Bracia Rico”), swojego przyjaciela Billa Stantona (znany z „ Pomyłka, proszę się wyłączyć!” i „ Azylu dla bandyty” Tadeusz Pluciński) czy też rodziców Rosemary.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „ Fatalnej kobiecie” takie śledztwo prowadził producent i reżyser teatralny Peter Duluth, na którym ciążyło podejrzenie o zamordowanie młodej pisarki, tutaj ten schemat zostaje powtórzony niemal w stu procentach – prawdy też próbuje dociec podejrzany. Obaj amatorzy mają jednak za swoimi plecami specjalistów, w tym przypadku jest to wspomniany już porucznik Mooney, który podąża krok w krok za Jordanem; gotowy jest zresztą w każdym momencie go aresztować. Problem jednak w tym, że z biegiem czasu grono potencjalnych zabójców się poszerza. Dla kogoś, kto wcześniej oglądał „Fatalną kobietę”, „Morderstwo odkrywa prawdę” nie będzie już tak wielkim zaskoczeniem; napięcia też w tym przedstawieniu na takim samym poziomie nie uświadczymy. A jednak warto ten spektakl wygrzebać – chociażby po to, aby dowiedzieć się, jak wyglądały początki kariery aktorskiej Mariusza Benoit, Gabrieli Kownackiej i Emiliana Kamińskiego.
Tytuł: Morderstwo odkrywa prawdę Data premiery: 18 listopada 1976 Obsada: Mariusz Benoit, Gabriela Kownacka, Emilian Kamiński, Włodzimierz Bednarski, Łucja Żarnecka, Jerzy Duszyński, Justyna Kreczmarowa, Ewa Dałkowska, Tadeusz Pluciński, Wiesława Mazurkiewicz, Eugeniusz Kamiński, Alicja Zalewska, Andrzej Grąziewicz, Ryszard PikulskiRok produkcji: 1976 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 90 min Gatunek: dramat, kryminał, psychologiczny Ekstrakt: 70% |