Ziemia została porwana – zniknęła z miejsca, gdzie powinna być i pojawiła się w innym. Jak się okazuje, odpowiada za to para potężnych kosmicznych bytów, które zdecydowały, że właśnie na naszej planecie rozegrają partie dziwnej, brutalnej gry. Żeby ocalić Ziemię, cztery grupy Avengersów muszą wejść do rozgrywki i zwyciężyć. Pomaga im Wojażerka – kobieta podająca się za członkinię pierwotnej grupy Mścicieli, która została uwięziona poza rzeczywistością i wymazana z pamięci swoich towarzyszy.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
„Avengers. Nie poddamy się” to opasłe tomiszcze (szesnaście zeszytów, 400 stron), a scenariusz pisało aż trzech autorów – Jim Zub, Mark Waid i Al Ewing. Niestety, nie udało im się stworzyć satysfakcjonującej fabuły. Większość tego miejsca zajmują kolejne bijatyki z supersilnymi przeciwnikami, poprzetykane drętwymi, wysilonymi dialogami oraz podlane dużymi ilościami nieznośnego patosu. I tyle. I tak przez szesnaście zeszytów. Akcja mknie na złamanie karku, jednak nie ma tu żadnych emocjonujących rozwiązań, a jedynie kolejne sceny mordobicia. Krótkie fragmenty, gdy dzieje się coś innego, są powtykane właściwie tylko jako ozdobniki. Przez to ani przez chwilę nie czuje się napięcia – od początku wiadomo, że bohaterom się uda, źli zostaną pokonani, a sytuacja wróci do punktu wyjścia – jak zawsze. Komiks nie oferuje niczego, co nie byłoby już wcześniej wielokrotnie ogrywane. Sporym problemem jest też zbyt duże nagromadzenie postaci, które w większości tylko przemykają po planszach, nie wnosząc wiele do historii – żadna z nich nie otrzymuje wystarczająco czasu, by jej wątek mógł odpowiednio wybrzmieć. Wyrzuty sumienia Hawkeye’a, tajemnica Wojażerki, problemy z Quicksilverem, historia przedwiecznych, kosmicznych istot – to wszystko są motywy, które pociągnięte mocniej mogłyby być naprawdę interesujące. W „Nie poddamy się” zostały potraktowane po macoszemu – mimo iż powinny stanowić istotną część fabuły, to jednak zabrakło na nie miejsca. Cenne strony musiały zostać poświęcone na kolejne ciosy i wybuchy. Całość przypomina rozwleczony teledysk: szybki, kolorowy, ale nieoferujący żadnej treści. To wszystko powoduje, że „Nie poddamy się” jest po prostu komiksem nudnym i nieproponującym nic ponad widowiskowe sceny walki. Rysunkowo jest przyzwoicie. Mimo że nad produkcją pracował cały sztab artystów, to udało im się zachować spójność graficzną. Ich plansze są nieźle narysowane, ale nie spodziewajcie się niczego specjalnego. To solidne, mainstreamowe rysunki – dopracowane, dynamiczne, jednak pozbawione autorskiego sznytu. Mimo to wciąż są najmocniejszą stroną tego albumu. „Nie poddamy się” to typowe marvelowskie łubudu. Komiks jest sprawnie narysowany, ma kilka ciekawszych momentów, ale całość przytłoczona jest nawałą do niczego nieprowadzących bijatyk – tylko dla zagorzałych fanów tego typu produkcji. Plusy: - niezłe rysunki
kilka ciekawszych wątków
Minusy: - szczątkowa fabuła, oparta na niekończących się walkach
ciekawsze wątki pozostały niewykorzystaneabsolutny brak napięcia
Tytuł: Avengers. Nie poddamy się Data wydania: 24 lutego 2021 ISBN: 9788328160088 Format: 400s. 167x255mm Cena: 89,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 50% |