„Winlandia” daje nam okazję wcielić się w Leifa, syna Eryka Rudego, i przeżyć kilka ciekawych przygód osadzonych w wiekach średnich.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po raz kolejny muszę pochwalić twórców serii „Cartaventura” za ich kreatywność w podejściu do rozgrywki i dobór tematów. „Winlandia” przenosi nas w czasy średniowiecza, okres konfliktów między dawnymi wierzeniami a coraz silniejszymi wpływami chrześcijaństwa. Choć zaczynamy jako postać ciesząca się pewnym wsparciem pogańskich bogów, w trakcie rozgrywki czekają nas niełatwe wybory związane z wyznawanymi przez nas wartościami. Przyjęcie nowej wiary może okazać się równie kłopotliwe co trzymanie się pogaństwa, a to zaledwie jeden z wielu wyborów, jakie czekają na naszej drodze. Gra daje nam wiele możliwości, choć odniosłem wrażenie, że przynajmniej na samym początku okazuje się o wiele trudniejsza od pozostałych. Choć porażka nie następuje od razu (wszak pogańscy bogowie nie są do końca pewni, czy powinni wpuścić nas do Walhalli), to jednak brak przychylności bogów bywa kwestią życia lub śmierci. Rozgrywka nie różni się zanadto od tego, o czym już pisałem przy okazji „ Oklahomy” i „ Lhasy” – odkrywanie kolejnych kart wymusza na nas podejmowanie decyzji i, w zależności od tego, jak dobrze jesteśmy do nich przygotowani, odnosimy sukces lub porażkę. Oczywiście pojedyncze niepowodzenia nie oznaczają jeszcze końca gry, ale nawet największa ostrożność nie gwarantuje zwycięstwa.
Tytuł: Cartaventura: Winlandia Data produkcji: 2022 EAN: 590426295565 Info: 1-6 graczy Ekstrakt: 70% |