powrót; do indeksunastwpna strona

nr 7 (CCXXIX)
wrzesień 2023

Przeczytaj to jeszcze raz: Kto zamordował Kallego?
Henning Mankell ‹O krok›
W latach 90. ubiegłego wieku kolejne powieści Henninga Mankella z Kurtem Wallanderem ukazywały się co roku. Mimo szybkiego tempa pisania, Szwed utrzymywał wysoki poziom literacki. Jeżeli, jak w „O krok”, zdarzały mu się wahania formy, były one niemal niezauważalne.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Henning Mankell (1948-2015) – twórca postaci komisarza Kurta Wallandera z policji kryminalnej w Ystadzie (a wcześniej w Malmö) – wiedział, jak stopniować napięcie. Jak z książki na książkę zrzucać na barki policjanta coraz większy ciężar. Jak doprowadzać go do rozstroju psychicznego, by w finale zapewnić zawodowy sukces. Ale ten sukces za każdym razem okupiony był z jednej strony zagrożeniem fizycznym, z drugiej – rozchwianiem emocjonalnym, związanym między innymi z utratą bliskich sobie osób bądź okrucieństwami spraw, z jakimi miał do czynienia. Prawdziwy hardcore zaczął się jednak od śledztwa opisanego w „Fałszywym tropie” (1995), a kontynuowany był w „Piątej kobiecie” (1996). Codzienne stykanie się z działalnością wyrafinowanych i bezwzględnych seryjnych zabójców musi przecież pozostawić w umyśle człowieka trwałe rany. Nie inaczej jest w przypadku „O krok” (1997) – siódmej pozycji w serii, w której to Wallander zostaje zmuszony rozwikłać zagadkę śmierci swego kolegi z komisariatu.
Zanim jednak do tego dochodzi, mamy do czynienia z inną zbrodnią. W rezerwacie przyrody nieopodal Ystadu troje młodych ludzi postanawia, jak to już przy różnych okazjach i w różnych miejscach robiło wcześniej, świętować w gronie przyjaciół nadejście lata. Z okazji nocy świętojańskiej urządzają sobie na łonie przyrody ucztę w osiemnastowiecznym stylu. Nie wiedzą, że od wielu dni ich przygotowaniom przygląda się ktoś obcy, kto tego samego dnia wraz z nimi udaje się do lasu i w ukryciu tylko czeka na właściwy dla siebie moment. Kiedy uznaje, że to już – odbezpiecza broń (z tłumikiem) i strzałem w głowę uśmierca całą trójkę. A potem uprząta miejsce zbrodni. Ciała wraz z wszystkimi rzeczami, jakie przywiozły ze sobą ofiary, ukrywa w workach plastikowych i zakopuje w dole. Jest to o tyle perfidne, że rodziny młodych ludzi jeszcze przez wiele dni żyć będą w przekonaniu, że choć ich dzieci zniknęły, to jednak wciąż żyją. Zbrodniarz stara się zresztą podtrzymać tę iluzję. Tylko matka Astrid Hillström, jedynej w tej grupce dziewczyny, ma wątpliwości co do tego, czy przychodzące z różnych zakątków Europy kartki pocztowe są pisane ręką córki.
Pozostali rodzice nie wykazują niepokoju. Są przekonani, że ich synowie rzeczywiście mogli udać się w daleką podróż. Także z tego powodu ystadzka policja początkowo nie traktuje zgłoszenia złożonego przez Evę Hillström z należytą uwagą. Ma wiele innych spraw do rozwiązania. Jedną z nich pewnego sierpniowego poranka staje się śmierć inspektora Carla Everta Svedberga. Zawsze punktualny i obowiązkowy policjant, nie zjawia się w pracy, nikogo nie informuje o swojej nieobecności. To nietypowe. Dlatego Kurt, mimo nocnej godziny, tknięty złym przeczuciem, udaje się do jego mieszkania. Choć świeci się światło, nikt nie reaguje. Wtedy wzywa Martinssona i razem włamują się do środka. W salonie na podłodze znajdują ciało swojego kolegi. Ktoś odstrzelił mu głowę z dubeltówki. Początkowo, przez krótki czas, brana jest jeszcze pod uwagę hipoteza samobójstwa, ale technik kryminalistyczny Nyberg szybko wybija im z głowy tę myśl. To było okrutne morderstwo!
Niestety, sprawca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Niczego, co skierowałoby policję na jego trop. Dopiero bardzo dokładne przeszukanie mieszkania daje parę wskazówek. W tajnej skrytce Wallander znajduje zdjęcia. Na jednym widać kobietę, w której wyglądzie jest coś charakterystycznego, choć nieokreślonego, na drugim – grupa przebranych młodych ludzi, wśród których Kurt rozpoznaje… Astrid Hillström. Czyżby więc Svedberg w tajemnicy przed swymi kolegami z pracy prowadził jednoosobowe dochodzenie w sprawie zaginięcia w rezerwacie Hammar? Wallander, Martinsson i Ann-Britt Höglund zabierają się do wyjaśnienia tej zagadki – i wtedy przekonują się, jak mało wiedzieli o człowieku, z którym każdego dnia od lat spędzali tak wiele godzin. Jak się okazuje, Kalle skrywał przed nimi wiele tajemnic i to zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Dochodzi nawet do tego, że Kurt poważnie bierze pod uwagę ewentualność, że to Svedberg mógł być odpowiedzialnym za „zniknięcie” (bo policja wciąż oficjalnie nie wie, co się z nimi stało) Astrid i jej przyjaciół.
W poprzednich powieściach Mankell wykreował bardzo wyrazisty portret Kurta Wallandera. Policjanta po przejściach (vide rozwód z żoną), starającego się po latach odbudować swoje relacje z córką i ojcem, którego śmierć krótko po wspólnej wyprawie do Italii była dla niego potężnym ciosem. Najważniejsze jednak, że Wallander to żaden superhero, ale zwykły człowiek, któremu mocno daje się we znaki niezdrowy tryb życia – prowadzący do nadwagi, nadciśnienia, wreszcie zdiagnozowanej oficjalnie cukrzycy, z którą nie może się pogodzić i którą ukrywa przed współpracownikami. Jakby tego było mało, ostatecznie rozpada się jego związek z Baibą Liepą. Żadna z tych rzeczy nie ułatwia mu pracy. Przeciwnie, sprawia, że staje się rozkojarzony, myśli uciekają mu z głowy, popełnia błędy. A przecież powinien być zdeterminowany jak nigdy wcześniej – zabito jego kolegę i wszystko wskazuje na to, że nie jest to ostatnie słowo mordercy.
Każda z kolejnych powieści Henninga Mankella odnosiła się do konkretnego problemu społecznego, z jakim borykała się w latach 90. ubiegłego wieku Szwecja. W przypadku „O krok” na plan pierwszy wybija się temat homoseksualizmu. Chcąc wyjaśnić sprawę śmierci Svedberga, policjanci z Ystadu są zmuszeni wejść w świat, o którego istnieniu oczywiście wiedzieli, ale z którym dotąd nie mieli do czynienia. Szwedzkiemu prozaikowi wydawało się jednak, że to będzie zbyt mało, aby napędzić fabułę liczącej niemal pięćset stron powieści, dlatego dorzucił inne wątki. Jak chociażby ten dotyczący działalności na terenie Skandynawii tajnego stowarzyszenia przypominającego ezoteryczną sektę religijną. Służy on Mankellowi głównie do tego, by skomplikować akcję, ale sam w sobie wnosi niewiele. Gdyby go zabrakło albo został zastąpiony jakimś innym – czytelnicy na pewno nie czuliby się z tego powodu poszkodowani. Z socjologicznych spostrzeżeń autora na uwagę tym razem zasługują głównie opisy relacji międzypokoleniowych i wizja rozpadających się więzi rodzinnych. Czego zresztą najlepszym dowodem jest także sam Kurt Wallander.
W następnym roku Mankell wydał kolejną powieść ze swoim sztandarowym bohaterem w roli głównej – „Zaporę”, która pierwotnie miała być zwieńczeniem cyklu. Ale nieubłagane prawa rynku i wygłodniali czytelnicy zrobili swoje. W 1999 roku ukazał się zbiór pięciu opowiadań pod wspólnym tytułem „Piramida”. Opisane zostały w nich śledztwa prowadzone przez Kurta przed dochodzeniem przedstawionym w pierwszej części serii, czyli „Mordercy bez twarzy” (1991). Następnie ujrzały jeszcze światło dzienne powieść „Nim nadejdzie mróz” (2002), w której jako policjantka zadebiutowała Linda Wallander, oraz pierwotnie opublikowana tylko w Holandii rozbudowana nowela „Ręka” (2004). Co ciekawe, tę ostatnią pozycję niespełna dekadę później Mankell przerobił i rozwinął. Ostatnim epizodem serii stał się natomiast, opublikowany w 2009 roku, „Niespokojny człowiek”, w którym pisarz – po kilkunastu latach od premiery chyba można o tym wspomnieć? – uśmiercił swojego bohatera.



Tytuł: O krok
Data wydania: 5 listopada 2014
Wydawca: W.A.B.
ISBN: 9788328014657
Format: 504s. 123x194 mm
Gatunek: kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

34
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.