Telewizyjne teatry sensacji powstawały nie tylko w Polsce Ludowej. Popularnością cieszyły się również za naszą wschodnią granicą. Aczkolwiek, co łatwe do przewidzenia, nie poprzedzały ich tam animowane czołówki z kobrą bądź pająkiem. Przykładem takiego przedstawienia jest zrealizowana w 1981 roku przez Jurija Maliackiego adaptacja powieści „Maigret i człowiek z ławki” Georges’a Simenona.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Teatr Sensacji „Kobra” to – bez wątpienia – polski wynalazek, ale nie oznacza to wcale, że także poza granicami Polski Ludowej nie realizowano telewizyjnych przedstawień o tematyce kryminalnej bądź sensacyjnej. Spektakle – na wzór peerelowskich „Kobr” – szczególną popularnością cieszyły się w Związku Radzieckim, choć raczej nie należy wątpić w to, by twórcy z Kraju Rad doścignęli w tej dziedzinie tych znad Wisły. Co ciekawe, równie często co Polacy sięgali oni po teksty autorów zagranicznych. Chociaż zawsze byli to twórcy politycznie bezpieczni, czyli tacy, którzy nie zajmowali się zimną wojną, albo, jak chociażby szwedzki duet pisarski Per Wahlöö i Maj Sjöwall (tak, o nich także w przyszłości będziecie mogli przeczytać), znani byli ze swoich socjalistycznych i komunistycznych przekonań. Dzisiaj przyjrzę się przedstawieniu nakręconemu w Telewizji Leningradzkiej na podstawie powieści belgijskiego klasyka prozy detektywistycznej Georges’a Simenona „ Maigret i człowiek z ławki”. Ta wydana oryginalnie w 1953 roku powieść (napisana jednak rok wcześniej) jest jedną z najlepszych w całym cyklu. Trudno być więc zaskoczonym faktem, że doczekała się kilku ekranizacji. W Związku Radzieckim, co ciekawe, aż dwóch: najpierw w 1973 roku powstał dwuczęściowy film Wiaczesława Browkina (w którym w słynnego komisarza wcielił się Boris Tienin), a następnie – osiem lat później – spektakl telewizyjny, pod którym podpisał się Jurij Maliacki (1927-2017). Jego premiera odbyła się 10 września 1981 roku. Był to czwartkowy wieczór, co nasuwa oczywiste skojarzenia z polskimi „Kobrami”, aczkolwiek może to być całkowity przypadek. Maliacki jako dwudziestopięciolatek został absolwentem Leningradzkiego Instytutu Teatralnego, którego dyplom otworzył mu drogę do pracy w wytwórni „Lenfilm” (na etacie asystenta); po paru latach przeniósł się jednak do telewizji, w której do 1993 roku wyreżyserował kilkadziesiąt przedstawień (i jeden miniserial kryminalny – „Rdza”, 1991). A potem wyemigrował do Niemiec, gdzie żył do śmierci. Leningradzki spektakl jest wierną adaptacją powieści Simenona, aczkolwiek mocno przyciętą do potrzeb teatralnego małego ekranu. Przedstawienie zostało bowiem zamknięte w niespełna osiemdziesięciu minutach, co oznaczało tyle, że kilka wątków trzeba było dość istotnie przyciąć. Stąd czasami irytujące skróty fabularne i sceny, których zadaniem jest z kolei – w nieco sztuczny sposób – podgonienie fabuły. Zaczyna się wszystko, jak w książce Belga, od znalezienia w paryskim zaułku trupa. Ofiarą jest niejaki Louis Thouret, któremu nieznany, jak na razie, sprawca wbił nóż w plecy. Na miejsce zdarzenia zostaje wezwany komisarz Maigret (wciela się w niego Michaił Daniłow). Ze znalezionych przy nim dokumentów wynika, że mieszka w Juvisy pod Paryżem, a pracuje w stolicy jako magazynier w spółce „Kaplan i Zanin”. Potwierdza to zresztą również żona ofiary Émilie Thouret (gra ją Irina Sokołowa, znana między innymi z filmów „ Dni zaćmienia” oraz „ Pod elektrycznymi chmurami”), którą policjant z quai des Orfèvres 36 odwiedza razem z inspektorem Santonim (Aleksandr Romancow).  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Różnica jest jednak taka, że Émilie twierdzi, iż jej mąż nie był magazynierem, ale od kilku lat, po otrzymanym awansie, wicedyrektorem firmy. W nieboszczyku, którego ciało przewieziono w tym czasie do zakładu medycyny sądowej, pani Thouret rozpoznaje Louisa; jest jednak kompletnie zaskoczona jego ubiorem – żółtymi butami i jaskrawoczerwonym krawatem. Jej mąż nigdy tak się nie ubierał. Codziennie rano wychodził z domu w znacznie mniej wyzywającym stroju. A to oznaczałoby, że musiał mieć w mieście „metę”, gdzie się przebierał. Santoni szybko ustala, że wynajmował pokój w kamienicy należącej do Mariette Gibon (Walentina Kowel, która ćwierć wieku wcześniej zadebiutowała w „ Don Kichocie” Grigorija Kozincewa). Tylko po co? Jeszcze większym zaskoczeniem jest dla Maigreta fakt, że firma, w której ponoć pracował Louis, nie istnieje od trzech lat. Czym więc zajmował się przez całe dnie? Skąd brał pieniądze, które co miesiąc przynosił do domu jako wypłatę?  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zeznania świadków, w tym córki ofiary Monique (Irina Mazurkiewicz), jej młodszego o kilka lat kochanka Alberta Jorrisa (znany z „ Chagall – Malewicz” Siergiej Migicko), wreszcie włamywacza Freda Akrobaty (Jefim Kamieniecki – patrz: „ Ta jedyna…”), przekonują, że całymi godzinami przesiadywał na którejś z ławek na Wielkich Bulwarach. Ale to nie jest jeszcze powód do tego, by go zabijać, prawda? Komisarz Maigret – z pomocą inspektora Santoniego, który jest tym od biegania po ulicach – powoli rozsupłuje ten węzeł gordyjski tajemnic, złapawszy cienką nić, idzie po niej do kłębka i ostatecznie rozwiązuje sprawę. W powieści opowiedziane jest to w sposób szczegółowy, bardzo skrupulatnie, krok po kroku; w przypadku przedstawienia konieczne były przeskoki fabularne. Komuś nieznającemu książki mogły one przysporzyć kłopotów w zrozumieniu fabuły.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Rzeczą najbardziej irytującą w tym radzieckim „teatrze sensacji” jest to, w jaki sposób przedstawiono ważnych dla całej serii Georges’a Simenona bohaterów. Komisarz Maigret w wydaniu Michaiła Daniłowa, chociaż posturę ma odpowiednią, jest mało francuski; na dodatek ma dziwną manierę wybuchania śmiechem niekoniecznie w sytuacjach fabularnie usprawiedliwionych. Pod tym względem jednak jeszcze bardziej irytuje Aleksandr Romancow, który zagrał Santoniego, jakby to była postać z komediodramatu. Z kolei najczęściej rozmawiający z Maigretem przez telefon sędzia Comeliau (Izil Zabłudowski) głównie krzyczy do słuchawki. Widać twórcy uznali, że francuskie centralne telefoniczne są tak samo zapóźnione jak sowieckie. Oczy ze zdumienia przecierałem jednak w innej scenie – przesłuchania Jorrisa. I nie chodzi wcale o to, że postać dziewiętnastolatka (tyle Albert miał w powieści) grał wyglądający na ponad swój wiek dwudziestoośmiolatek, ale o jego koszulkę z napisem „Mundial ’78 – Argentyna”. Dodam: polską koszulkę! Reprezentacja Związku Radzieckiego na te mistrzostwa świata, w przeciwieństwie do drużyny prowadzonej przez Jacka Gmocha, akurat się nie zakwalifikowała. Inna sprawa, że Simenon ostatnią swoją powieść ze słynnym komisarzem, „ Maigreta i pana Charlesa”, wydał w… 1972 roku.
Tytuł: Maigret i człowiek z ławki Tytuł oryginalny: Мегрэ и человек на скамейке Data premiery: 10 września 1981 Obsada: Michaił Daniłow, Aleksandr Romancow, Walentina Kowel, Irina Sokołowa, Irina Mazurkiewicz, Siergiej Migicko, Jefim Kamieniecki, Jelena Popowa, Izil Zabłudowski, Siergiej Zamoriew, Olga Wołkowa, Antonina Szuramowa, Jewgienij GoriunowRok produkcji: 1981 Kraj produkcji: ZSRR Czas trwania: 78 min Gatunek: kryminał Ekstrakt: 60% |