Niezależnie do tego, czy potraktujemy trzecią odsłonę „Odysei kosmicznej” Arthura C. Clarke’a jako kontynuację wątków z poprzednich części, czy dzieło samodzielne, okazuje się ona książką pozostawiającą bardzo wiele do życzenia.  |  | ‹Odyseja kosmiczna 2061›
|
„Tak jak «Odyseja kosmiczna 2010» nie była bezpośrednią kontynuacją «2001», tak i ta książka nie jest bezpośrednim ciągiem dalszym opowieści z «2010». Należy raczej uznać je za wariacje na ten sam temat, nierzadko z udziałem tych samych postaci, znajdujących się w podobnych okolicznościach, ale niekoniecznie w tym samym uniwersum”. Tymi słowami Clarke raczy nas w samym wstępie do „Odysei kosmicznej 2061”. To sporo wyjaśnia i sprawia, że do wydarzeń przedstawionych w książce można podejść z pewnym dystansem i bez niepotrzebnych porównań do dzieł poprzednich. Bo, powiedzmy sobie szczerze, gdyby o takie porównania się pokusić, to mielibyśmy do czynienia z kolejnym spadkiem formy. Książka nie jest szczególnie zajmująca: znalazło się tu miejsce na nowych i starych bohaterów (w szczególności doktora Heywooda Floyda, który mimo upływu lat wciąż radzi sobie całkiem nieźle), nowe i stare wątki (choć temat tajemniczego monolitu pozostaje zepchnięty na margines głównej fabuły, niewiele też dowiadujemy się o wpływie i losach Davida Bowmana) oraz wiele interesujących, jak na tamte czasy, spostrzeżeń związanych z otaczającym nas wszechświatem. Clarke zaczyna całkiem nieźle – od na wpół rekreacyjnej, na wpół naukowej wyprawy na przelatującą w pobliżu Ziemi kometę Halleya. Jednym z członków załogi jest doktor Floyd i sporo wydarzeń kręci się właśnie wokół niego. Jest to jednocześnie najlepiej zbudowany bohater, ale nie powinno nas to dziwić – występuje przecież w trzeciej z kolei powieści. W porównaniu z nim, niestety, nie można powiedzieć, żeby którakolwiek z przewijających się na kartach powieści postaci zasługiwała na uwagę. Niestety, liczne przeskoki między – w większości – trzecioplanowymi uczestnikami misji kosmicznych nie wypadają najlepiej, a rozliczne dialogi nie nadają powieści płynności, ile raczej nużą. Ciekawe jest wprowadzenie do fabuły wątku sensacyjnego związanego z działaniami południowoafrykańskiej grupy terrorystycznej, ale już wyjaśnienie ich determinacji oraz domknięcie nieudanego porwania jednego z okrętów kosmicznych najzwyczajniej w świecie rozczarowuje. Jak gdyby sam główny pomysł tajemniczej góry odkrytej na powierzchni Europy nie był dostatecznie intrygujący… Trzeba przyznać, że choć mamy tu do czynienia z kolejną misją ratunkową, brakuje w niej tych samych emocji, które towarzyszyły chociażby wyprawie z „Odysei kosmicznej 2010”. W świetle wstępu do samej książki nie można zarzucić Clarke’owi niespójności w kreacji świata, kiedy okazuje się, że nawet wymuszone lądowanie na Europie nie prowadzi do żadnych konsekwencji ze strony tajemniczych twórców czarnego monolitu. Z wyjątkiem tymczasowego wątku sensacyjnego, nie ma tu w ogóle poczucia niebezpieczeństwa w kontakcie człowieka z obojętnym kosmosem. Owszem, są sceny pełne niepewności, ale bardzo szybko okazuje się, że nic poważnego nikomu się nie stanie i stać nie może. To „bezpieczna” historia, której celem jest swobodna zabawa w odkrywanie nieznanego bez zbędnego ryzyka (nawet jeśli bohaterowie praktycznie na każdym kroku sporo ryzykują). Czy powyższe oznacza, że trzecia „Odyseja kosmiczna” jest książką złą? Z pewnością ma momenty, a praca związana ze szczegółowym przedstawieniem wszechświata zasługuje na najwyższe uznanie. Ale już fabularnie jest to powieść co najwyżej przeciętna.
Tytuł: Odyseja kosmiczna 2061 Tytuł oryginalny: 2061: Odyssey Three Data wydania: 25 lipca 2023 ISBN: 978-83-8338-046-9 Format: 312s. 135×215mm; oprawa zintegrowana Cena: 49,90 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 50% |