Na kontynuację opartej na prozie Waldemara Łysiaka „Selekcji” widzowie musieli czekać dobry rok. Druga część, jak się później okazało, trylogii, za reżyserię której również odpowiadał Tadeusz Kijański, nie była już tak ekscytująca, ale wciąż potrafiła zauroczyć wielbicieli amerykańskich historii gangsterskich.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Telewizyjna premiera „ Selekcji”, spektaklu opartego na opowiadaniu Waldemara Łysiaka z tomu „Perfidia” (1980), była wielkim wydarzeniem. Chyba nikt nie spodziewał się tego, że w peerelowskim teatrze może zostać pokazany tak realistyczny obraz działalności mafii sycylijskiej w Stanach Zjednoczonych. Mimo pewnej umowności bohaterowie, a nade wszystko oszczędnie grany przez Henryka Talara Vittorio Matta, byli nie jak z polskiego, ale amerykańskiego przedstawienia. Była to bezsprzecznie wielka zasługa samego aktora, ale również reżysera Tadeusza Kijańskiego i autora pierwowzoru literackiego. Czy w tym kontekście można się dziwić, że w Radiokomitecie zapadła decyzja o nakręceniu kontynuacji tej opowieści? Premiera drugiej części „Selekcji”, noszącej tytuł „Skorpion”, odbyła się niemal trzynaście miesięcy później, 7 marca 1985 roku. I chociaż ekscytacja z tym związana wcale nie była mniejsza, sam spektakl nieco zawodził. Głównie dlatego, że częścią pierwszą zawieszono poprzeczkę bardzo wysoko. Akcja „Skorpiona” zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym została przerwana fabuła części pierwszej. Namaszczony przez umierającego don Anselma (Andrzej Szalawski) na nowego „capo di tutti capi” Vittorio Matta rozpoczyna swoje „urzędowanie” od rozprawienia się z tymi, którzy dopuścili się okrutnej mistyfikacji mającej pomóc odchodzącemu w zaświaty szefowi mafii w dokonaniu wyboru następcy. Nie drga mu więc nawet powieka, kiedy każe swojemu ochroniarzowi Rocky’emu (Jerzy Dominik) zabić Ramsaya Callaghana (Marek Walczewski) i wszystkich jego ludzi. Nie waha się nawet przed uśmierceniem dotychczasowej głowy mafijnej rodziny. Matta doskonale wie, że jeśli mają go szanować, to muszą się bać. A bać będą się wtedy, gdy bezlitośnie będzie rozprawiał się ze swoimi wrogami. Nawet tymi we własnych szeregach.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Po kilku dniach mordęgi – i to w dosłownym znaczeniu tego słowa – Vittorio wraca wreszcie z Wolf Point do Dallas. Chce jak najszybciej ponownie przejąć kontrolę nie tylko nad swoim terytorium, ale także tymi, które jeszcze niedawno należały do jego konkurentów na Wschodnim i Zachodnim Wybrzeżu. Dotarłszy na miejsce, wpada jednak w ręce policji. Aresztuje go, a następnie przesłuchuje ambitny porucznik FBI (Wiktor Zborowski). Dowody na to, że to Matta stoi za masakrą w Wolf Point, są nie do podważenia. Mając je na stole ani przysięgli, ani sędzia nie będą mieć wątpliwości, że mafioso zasługuje na taki wyrok, który wyeliminuje go na dobre ze społeczeństwa. A czy będzie to dwieście czy trzysta lat – jakie to ma w ogóle znaczenie? Jedyną nadzieją Vittoria pozostaje teraz Tony (Antonio) Accardo (w tej roli Marcin Troński), prawa ręka Matty. On wynajmuje mecenasa Andersona (Andrzej Kopiczyński), on nawiązuje w Nowym Jorku kontakt z Luigim Cariano (Zygmunt Maciejewski), szefem głęboko zakonspirowanej grupy egzekucyjnej, którą powołał do życia jeszcze don Anselmo.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Na siedzącego za kratkami Mattę spadają kolejne ciosy. Co gorsza, nie potrafi on dociec, kto go wystawił glinom. Kiedy się już tego dowiaduje, jest za późno, aby działać. Wróg jest zbyt blisko, ma za dużą wiedzę na temat Vittoria i jego działalności, jest w stanie zapobiec każdej próbie wydostania go z więzienia. Wróg ten najchętniej zabiłby od razu Mattę, ale wtedy nie dostałby się do jego dobrze zabezpieczonego przed podobnymi ewentualnościami sejfu w Szwajcarii. To daje mu choćby drobną szansę na przeżycie, ale żeby przeżyć, Vittorio najpierw musi… umrzeć. „Skorpion” dzieli się wyraźnie na dwie mocno różniące się od siebie części. Pierwsza skupia się na postaci pechowego „capo di tutti capi”, który tuż po nominacji trafia najpierw do aresztu, a następnie do więzienia. Ta część to prawdziwy popis sztuki aktorskiej Henryka Talara. Napisać, że w tych fragmentach gra fantastycznie, to nic nie napisać. Jego oszczędna do bólu mimika, kłębiące się w głowie myśli, łzy w oczach – to wszystko składa się na idealny portret człowieka przegranego, który jednak wcale nie ma zamiar się poddać.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Matta może zostać powalony na kolana, ale nie może zostać pokonany. Jest na to zbyt inteligentny i przebiegły. Jest też bezwzględny, a zrodzona w kolejnych upokorzeniach nienawiść do człowieka (względnie ludzi), który go zdradził (zdradzili), dodaje mu sił, napędza do działania. Jak hrabiego Monte Christo. Vittorio zrobi więc wszystko, by dokonać zemsty. Niestety, gdy po sfingowanej śmierci Matty Henryk Talar znika z ekranu, wyraźnie siada napięcie. Drugi wątek „Skorpiona”, w którym na pierwszy plan wybijają się postaci Tony’ego Accardo i zbankrutowanego szulera Kristophorosa (Michał Pawlicki), nie jest już tak ekscytujący; nie służy mu również powolny, wręcz usypiający tok narracji. Nawet kulminacyjna scena rozgrywki pokerowej, w czasie której na stole pojawiają się miliony dolarów, nie elektryzuje. W dużej mierze przyczyną tego jest fakt, że – w przeciwieństwie do części pierwszej trylogii – druga odsłona „Selekcji” nie jest zamkniętą całością, nie ma więc wyrazistego, jednoznacznego zakończenia. Nie zmienia to jednak faktu, że przedstawienie ogląda się z przyjemnością, a jest ona tym większa, że za ścieżkę dźwiękową ponownie odpowiadał zmarły niedawno Andrzej Korzyński, który tym razem zdecydował się na dużo mroczniejsze, choć wciąż oparte głównie na syntezatorach, kompozycje.
Tytuł: Selekcja II: Skorpion Data premiery: 7 marca 1985 Obsada: Henryk Talar, Marcin Troński, Michał Pawlicki, Andrzej Kopiczyński, Paweł Wawrzecki, Marcin Sławiński, Wiktor Zborowski, Zygmunt Maciejewski, Andrzej Stockinger, Eugeniusz Kamiński, Janusz Bylczyński, Ryszard Barycz, Józef Fryźlewicz, Borys Marynowski, Zdzisław Wardejn, Jerzy Dominik, Marek Walczewski, Andrzej SzalawskiRok produkcji: 1985 Kraj produkcji: Polska Czas trwania: 91 min Gatunek: sensacja Ekstrakt: 70% |