Czasami, zakopane gdzieś wśród topowych tytułów i hałd superhero, czekają komiksy opowiadające historię bliską nam geograficznie i dziejowo, ale totalnie nieznaną. Do takich należy „Madgermanes”, którego lektura była i edukacyjna, i zaskakująca.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Nie zdawałam sobie na przykład sprawy, że w latach 80. w ramach bratniej pomocy sprowadzano do NRD tysiące Mozambijczyków - obiecując im edukację i dobrą pracę, ale kierując do wykonywania najprostszych zadań, których nauka niekoniecznie przydałaby się po powrocie do ciepłego, ogarniętego konfliktem kraju. Ich historie postanowiła opisać Birgit Weyhe, niemiecka artystka, która dzieciństwo spędziła, podróżując z rodzicami po wschodniej Afryce. Autorka w swoich pracach często śledzi biografie imigrantów, rzuconych do Niemiec w różnych okolicznościach, lubi też analizować, jak różnice kulturowe wpływają na kraj, ludzi i nią samą (np. w niewydanych w Polsce komiksach „Rude Girl” czy „Lebenslinien”). „Madgermanes” był pierwszym komiksem, w którym pochyliła się nad czarnoskórymi w Niemczech. Metoda, jaką przyjęła autorka, jest dość prosta w założeniu: porozmawiała z „madgermanes”, jak nazywają się byli „niemieccy” robotnicy z Mozambiku, skrótem od zwrotu „Made in Germany”. Zebrała ich historie, biografie i skompilowała je w trzy narracje: dwie męskie, jedną kobiecą. Postaci, które w ten sposób powołała do życia, znają się i tak naprawdę ich opowieści przeplatają się jak sznurki: mają różne początki i różne końce, ale środek jest wspólny. Z jednej strony poznajemy więc przyczyny wyjazdów: wojnę domową w Mozambiku, złe warunki życia, brak edukacji. Weyhe serwuje nam też informacje o życiu czarnoskórych w NRD: nieznajomość języka, marginalizowanie ich potrzeb mieszkaniowych i społecznych, dużo gorszą sytuację kobiet (np. brak kursów językowych czy zakaz zachodzenia w ciążę - ciężarna pracownica miała do wyboru powrót do Afryki albo aborcję). Ta kwestia faktograficzna jest ciekawa i dla osób takich jak ja - bez większej wiedzy na temat schyłkowego ZSRR w Europie - naprawdę edukacyjna, zachęca do poszukiwania większej liczby informacji. Z drugiej strony autorka usiłuje w tym komiksie poszukiwać znaczenia „ojczyzny” - w życiu jednostki, jako tworu politycznego, ale też kulturowego. Bohaterowie „Madgermanes” mówią o poczuciu wykorzenienia, poszukiwaniu własnego miejsca, tęsknocie za czymś nieuchwytnym - tak w Niemczech, jak w Mozambiku. Pokazane jest to subtelnie, z wyczuciem, nie mamy tu wykładania kawy na ławę. Nic dziwnego, że komiks dostał kilka nagród w Niemczech - to po prostu dobrze napisana historia oparta na faktach, o których wielu z nas nie miało pojęcia. Graficznie można opisać „Madgermanes” jedynie jako „specyficzny”. Rysunki są proste, prawie bez teł, cieniowania. Czarno-białe z dodatkiem brązów, na pierwszy rzut oka wydają się brzydkie, ale ostatecznie szybko można dostrzec ich urok: doskonale oddają prozę życia bohaterów. Nie ma tu rysunkowych fajerwerków, ale też nie można się nad niczym popastwić - styl autorki dobrze pasuje do opowiadanej historii, po prostu. „Madgermanes” zasługuje moim zdaniem na nieco więcej rozgłosu i czytelniczej miłości. To naprawdę dobrze napisany komiks o ciekawej tematyce. Momentami poruszający, zdecydowanie zmusza do myślenia, a do tego opowiada o historii, która działa się tuż za naszą miedzą, a nic o niej nie wiemy. Zdecydowanie zachęcam do przetestowania. Plusy: - świetnie napisana, interesująca opowieść
- dotyka ciekawego aspektu historii, o którym w sumie nic nie wiemy
- tematyka obcości podjęta z dużym wyczuciem
Minusy: - no czasami rysunek może razić, a postaci się mylić
Tytuł: Madgermanes Data wydania: 13 kwietnia 2022 ISBN: 9788366347328 Format: 240s. 180x240 mm Cena: 99,00 Gatunek: historyczny, obyczajowy Ekstrakt: 80% |