powrót; do indeksunastwpna strona

nr 10 (CCXXXII)
grudzień 2023

PRL w kryminale: W rocznicę wielkiej rewolucji
Helena Sekuła ‹Srebrna moneta›
Tytuł osiemdziesiątego trzeciego zeszytu z serii „Ewa wzywa 07…”, w którym znalazła się mikropowieść Heleny Sekuły „Srebrna moneta”, może być nieco mylący. Owszem, pojawia się tam wzmiankowany pieniążek, ale odgrywa rolę epizodyczną. Znacznie ważniejsze są telefony i książeczka PKO.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Wprawdzie trudno byłoby Helenie Sekule (1927-2020) konkurować w liczbie pozycji wydanych w zawierającej „(mikro)powieści milicyjne” serii Iskier „Ewa wzywa 07…” z na przykład Zygmuntem Zeydlerem-Zborowskim, który w latach 1969-1980 opublikował w sumie jedenaście zeszytów, ale i ona odcisnęła w niej swój trwały ślad. Czego dowodzą omawiane już w tej rubryce „Ślad rękawiczki” (1972), „Kartka z notesu” (1973), „Siedem diabłów dziadka Osiornego” (1974) oraz „Ośmiu gwardzistów w czarnych bermycach” (1979). A to przecież wcale nie wszystko. Dzisiaj biorę na warsztat „Srebrną monetę” – tekst z połowy lat 70. ubiegłego wieku, który do sprzedaży w kioskach „Ruchu” trafił w niebotycznym, jak na dzisiejsze warunki, nakładzie stu tysięcy egzemplarzy. Z jakiegoś powodu, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych wymienionych dzisiaj tytułów, nie zainteresował on filmowców i nie został przeniesiony na „mały ekran” jako jeden z odcinków serialu „07 zgłoś się”. A szkoda. Bo zapewne sprawdziłby się nieźle.
Intryguje już pierwsza scena, w której autorka przedstawia nam pracującego w Telefonie Zaufania psychologa Łukasza Majewskiego. Dzwoni do niego kobieta, która zapowiada, że ma właśnie zamiar popełnić samobójstwie poprzez zażycie trucizny. Jest bardzo przekonująca i rzeczowa; nie ukrywa ani swojej tożsamości (Izabela Białoń), ani profesji (pomoc domowa). Nic więc dziwnego, że Majewski traktuje jej słowa nadzwyczaj poważnie i specjalnie przedłuża rozmowę, aby w tym czasie umożliwić odpowiednim służbom zlokalizowanie aparatu, z którego dzwoni desperatka. A nuż uda się szybko zareagować i uratować jej życie. Od telefonu do wtargnięcie do willi na warszawskiej Saskiej Kępie mija jednak ponad godzina. Okazuje się, że to za długo. Gdy na miejsce przybywają – wraz z psychologiem –pracownicy pogotowia ratunkowego, znajdują jedynie trupa.
W domku jest też starszy mężczyzna, który przedstawia się jako Piotr Paweł Łapiński – dyrektor działu planowania w jednej z central handlu zagranicznego. Nie jest jednak ani właścicielem, ani mieszkańcem willi, a jedynie znajomym Celiny Wójcik – teściowej człowieka, do której należy nieruchomość. Tyle że starszej pani nie ma na miejscu – ponoć wyjechała do sanatorium; nie ma też jej córki Marii, wnuka Jacka ani zięcia Norberta Olansky’ego – kanadyjskiego biznesmena o polskich korzeniach (stąd takie właśnie brzmienie nazwiska). Olansky krąży gdzieś w interesach, a Maria Wójcik (która nie ma ślubu z Norbertem) przebywa z synem w Otwocku. Wychodzi więc na to, że Izabela Białoń wykorzystała do popełnienia samobójstwa moment, w którym znajdowała się w domu sama. Czy mogła spodziewać się, że już po dramatycznym fakcie napatoczy się Łapiński, który zresztą składa dziwne i sprzeczne zeznania?…
Przybyłemu na miejsce zdarzenia kapitanowi Milicji Obywatelskiej Andrzejowi Czyżewskiemu od początku coś w tej sprawie nieładnie pachnie. Chociażby to, że nieżywa gosposia ma na sobie elegancką suknię, a na szyi biżuterię należącą do (współ)właścicielki willi. Kolejne wątpliwości dorzuca psycholog Majewski. Kiedy już udaje się w końcu przesłuchać Marię Wójcik, twierdzi ona, że Białoń była typową dziewczyną ze wsi – może i cwaną, ale na pewno nie za inteligentną. Tymczasem pracownik Telefonu Zaufania przekonuje oficera MO, że kobieta, z którą rozmawiał, posługiwała się literacką polszczyzną i na pewno nie używała gwary wiejskiej. Ze sposobu w jaki mówiła można było z kolei odnieść wrażenie, że jest niegłupia. Zatem czy Majewski na sto procent rozmawiał z gosposią Wójcikowej? I czy – w konsekwencji – śmierć Białoń na pewno była dobrowolna?
Mając coraz więcej zastrzeżeń co do wersji o samobójstwie, kapitan Czyżewski i podlegający mu porucznik Marian Józefczyk rozpoczynają śledztwo. Docierają do mieszkających na wsi krewnych i byłych znajomych samobójczyni (względnie ofiary), do jej niedawnego jeszcze narzeczonego, do poprzednich pracodawców – i z każdym praktycznie dniem odkrywają coraz więcej ciekawych rzeczy. Jak na przykład ogromne, jak na możliwości gosposi domowej, oszczędności na książeczce PKO… Helena Sekuła, co udowodniła wcześniej zarówno w „Śladzie rękawiczki”, jak i „Kartce z notesu” miała głowę do układania skomplikowanych, wielowątkowych fabuł – i to nawet wówczas kiedy korzystała z rozmiarów mikropowieści. Nie inaczej jest w przypadku „Srebrnej monety”. Dużo tu motywów pobocznych, ale takich, które wcale nie odwracają uwagi od tego, co najistotniejsze, lecz wzbogacają fabułę, dorzucają nowe informacje na temat bohaterów, czynią ich portrety psychologiczne pełniejszymi i wyrazistszymi. To rzadka umiejętność.
Zastanawiające jest jeszcze jedno. Akcja „Srebrnej monety” rozpoczyna się wieczorem 7 listopada (1974 roku), a autorce udaje się nie poświęcić ani słowa tematowi Wielkiej Rewolucji Październikowej, której kolejne rocznice świętowano przecież także w PRL-u. Wybierając taką datę, musiała mieć pełną świadomość tego, co się z nią wiąże. A jednak nie zająknęła się ani słowem. Może w ten sposób subtelnie wyraziła swoją dezaprobatę. Aczkolwiek nie należy zapominać, że nim na dobre poświęciła się karierze pisarskiej, Helena Sekuła (a właściwie Skuteli) była referentem prasowym w Komendzie Głównej MO.



Tytuł: Srebrna moneta
Data wydania: 1975
Wydawca: Iskry
Gatunek: kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

25
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.