powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXXXIII)
styczeń-luty 2024

Złote dziecko komiksu i jego mutanci
John Byrne, Chris Claremont, Jim Lee, Scott Lobdell, Howard Mackie, Ron Wagner ‹Legendy X-men: Jim Lee›
Jim Lee symbolicznie zakończył lata 80. w świecie mutantów Marvela i wprowadził ich w ostatnią dekadę XX wieku, na długie lata tworząc status quo, na którym bazowali jego następcy. O tym, dlaczego zrobił tak potężne wrażenie na czytelnikach, można przekonać się, sięgając po zbiór „Legendy X-Men: Jim Lee”.
ZawartoB;k ekstraktu: 90%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Todd McFarlane, Erik Larsen, Whilce Portacio, Marc Silvestri, a także Jim Lee, to przedstawiciele złotego pokolenia komiksu, które zdominowało rynek na przełomie lat 80 i 90. Wszyscy w nieszablonowy i rewolucyjny – jak na tamte czasy – sposób podeszli do kwestii superbohaterów, a ich prace dla Marvela i DC okazały się kamieniami milowymi, wyznaczającymi nową jakość na rynku. Ich gwiazdy rozbłysły tak bardzo, że wraz z kilkoma innymi kolegami po fachu w 1992 roku wypięli się na największe firmy komiksowe i założyli własne wydawnictwo – Image.
Nim jednak do tego doszło, Jim Lee zdążył zmienić świat X-Men. Jako rysownik i współautor scenariusza wyznaczył dla nich nową ścieżkę, dzięki czemu mutanci ponownie awansowali do marvelowskiej ekstraklasy i w zasadzie pozostają w niej do dziś. Niegdyś, dzięki wydawnictwu TM-Semic, mogliśmy w miarę na bieżąco śledzić zmiany, jakie zachodziły w ich życiu. Było to jednak dawno temu, do tego publikowane na lichym papierze. Teraz, dzięki elegancko wydanemu przez Mucha Comics albumowi „Legendy X-Men: Jim Lee”, można w pełnej krasie podziwiać mistrzowską kreskę.
Od razu trzeba jednak wyjaśnić pewną nieścisłość, jaka znalazła się na tylnej stronie wydania. Zbiór zapowiadany jest bowiem jako kompletny zestaw zeszytów narysowanych przez Jima Lee dla tytułu „X-Men”. I to w zasadzie prawda, tyle tylko, że zanim Amerykanin koreańskiego pochodzenia zaczął tworzyć tę serię, uprzednio przez dwa lata pracował nad „Uncanny X-Men”. Nie ma się jednak co zżymać, albowiem i tak dostajemy aż jedenaście odcinków sagi o mutantach, a do tego w bonusie dodano dwa zeszyty „Ghost Rider”, w którym homo superior odgrywają istotną rolę.
Pod względem scenariusza nie mamy do czynienia z wybitnym pisarstwem. Ponownie spotykamy zacietrzewionego Magneto, nieakceptujących mutantów ludzi, zamieszanie z projektem Broń X, atak pasożytniczej, obcej formy życia, a na deser wizytę w telewizyjnym świecie Mojo. Wszystko to zostało jednak podane w perfekcyjny sposób. Wyważono czas antenowy dla poszczególnych członków X-Men, dzięki czemu czytelnik może się z nimi identyfikować i im kibicować. Natomiast oprawa graficzna jest wręcz obłędna.
Jim Lee nie bawi się w niedopowiedzenia i artystyczne odloty. Rysuje tak, by było jak najbardziej efektownie. Z tego też powodu faceci zawsze wyglądają na wysportowanych amatorów siłowni, kobiety zaś są długonogie i o pełnych kształtach. Hejterzy mogą sobie narzekać, że mamy do czynienia z nierzeczywistą seksualizacją postaci, ale nie oszukujmy się, to nie oni są targetem niniejszego komiksu. Ci, do których miał on trafić, byli wniebowzięci. Myślę jednak, że i dziś przeglądając kolejne strony nietrudno o efekt „wow”. Bez względu na to, czy wzdycha się do łobuzersko wyglądającego Gambita, czy niebezpiecznie seksownej Psylocke.
Warto też dodać, że na tym etapie historii X-Men mieliśmy do czynienia z podziałem zespołu na dwie drużyny: Złotą i Niebieską. My śledzimy poczynania tej drugiej, podczas gdy pierwsza otrzymała ukazujący się równolegle „Uncanny X-Men”. W składzie „naszej” ekipy znaleźli się: Wolverine, Gambit, Rogue, Jubilee, Cyclops i Beast, czyli raczej łobuzerka, co dodaje smaczku omawianej pozycji.
Niestety, Jim Lee z Marvelem wytrzymał jeszcze tylko rok, po czym odszedł do Image, realizować własny pomysł pod tytułem „Wild C.A.T.s”. Jego wizja mutantów jednak na długo pozostawała obowiązująca, o czym świadczy chociaż to, że wzorowali się na niej twórcy serialu animowanego „X-Men”, ukazującego się w latach 1992-1997. Co zaś się tyczy albumu „Legendy X-Men: Jim Lee”, to choć nie zawiera pełnego zestawu prac legendarnego artysty nad mutantami, to jednak daje dobre pojęcie o tym, dlaczego fani na całym świecie tak bardzo go pokochali.



Tytuł: Legendy X-men: Jim Lee
Data wydania: 22 grudnia 2023
Wydawca: Mucha Comics
Cykl: X-men
ISBN: 978-83-67571-26-5
Format: 340s. 180x275 mm
Cena: 179,00
Gatunek: superhero
Zobacz w:
Ekstrakt: 90%
powrót; do indeksunastwpna strona

126
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.