Pod koniec „Czerwonego alarmu” Norman Osborn, pozbawiony mocy, ale wciąż pragnący być najgorszym złolem ze Złowa antagonista Pajączka, opracował plan i doprowadził do jego realizacji: oto zyskał czerwonego symbionta i stał się Czerwonym Goblinem.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Peterowi Parkerowi wciąż układa się średnio w cywilnym życiu, a już niedługo superbohaterowanie również ugryzie go w zadek i to porządnie. Osborn nie spoczął bowiem na laurach po zdobyciu Carnage’a – zemsta na Pajączku w końcu nie dokona się sama. Porywając, mordując i wymuszając informacje, zbiera dane, by uderzyć w najczulsze miejsce swojego przeciwnika. W tym czasie redaktorzy naukowi z Daily Bugle próbują namierzyć niezwykły materiał, by uratować bratanka jednego z reporterów gazety, posiadającego resztki tyrowego posągu. Powiedzieć, że w „Odejść z hukiem”, ostatniej części „Globalnej sieci”, za którą odpowiada Dan Slott, dzieje się dużo, to jak nic nie powiedzieć. Nie powinno nas to dziwić, w końcu dotarliśmy do momentu, w którym udoskonalony, przypakowany i pałający żądzą zemsty superzłoczyńca uruchamia wszystkie swoje zasoby, aby raz na zawsze pozbyć się swojego śmiertelnego wroga. Pościgi, wybuchy i walki są na porządku dziennym – w takim samym stopniu, jak rany i ocieranie się o śmierć w przypadku superbohaterów wezwanych na pomoc przez rannego i poniżonego Petera. Stuart Immonen, ponownie odpowiedzialny za rysunki w tej części albumu, świetnie poradził sobie z oddaniem dynamiki wszystkich starć i eksplozji, których znalazło się w tomie sporo. Slott naprawdę nieźle prowadzi tę historię, trzymając nas długo w niepewności, czy aby jednak nie pogrąży, czy nie zabije Spider-mana bądź innych naszych znanych i lubianych, wspierających naszego protagonistę postaci. Happy end nie jest taki oczywisty. Co ciekawe, pomimo niezaprzeczalnie pierwszoplanowej roli Spider-mana i Czerwonego Goblina, dostajemy również całkiem nieźle poprowadzone postaci drugo- i trzecioplanowe, które nie pozostają pasywne i łatwo się nie poddają. Ciocia May, MJ, ale również J. Jonah Jameson nie składają broni. Doskonale zobaczyć, że są to bohaterowie występujący nie tylko w rolach dam czy dżentelmenów w opałach. „Odejście z hukiem” wieńczy jeszcze jeden zeszyt, uroczo nawiązujący do kończących większość Marvelowskich filmowych adaptacji scen po napisach. W tej nieco katartycznej opowieści od Slotta zobaczymy Pajączka z sąsiedztwa w jego najlepszej formie. Narysowana przez Nicka Bradshawa, Humberta Ramosa, Giuseppe Camuncoli, Stuarta Immonena i Marcosa Martína opowieść wyróżnia się nie tylko tonem – nie mamy do czynienia z zagrożeniem mogącym doprowadzić do końca świata – ale również odmiennym, lżejszym rysunkiem, nawiązującym stylem do starszych przygód Ścianołaza. Taka miła chwila oddechu. „Odejście z hukiem” to prawdziwe – no cóż – odejście z hukiem. Spider-man mierzy się z naprawdę potężnym wrogiem, wydawałoby się pozbawionym jakichkolwiek słabych punktów, dążącym do przejęcia władzy nad – prawdopodobnie – wszystkim. To niełatwa przeprawa, której pozytywne rozwiązanie nie jest takie oczywiste. Finałowy album, wypakowany akcją po kokardkę, to dobre, dynamiczne zakończenie „Globalnej sieci”. Zalety - akcja prowadzona w sposób poddający w wątpliwość, czy aby na pewno wszystko dobrze się skończy
- oddanie sprawczości bohaterkom i bohaterom drugoplanowym
- porządnie oddane sceny walki
- przyzwoicie bezwzględny antagonista
Tytuł: Amazing Spider-Man –Globalna sieć #10: Odejść z hukiem Data wydania: 24 marca 2021 ISBN: 9788328160354 Format: 192s, 167x255mm Cena: 49,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 80% |