Scenarzysta Jonathan Hickman znany jest z tego, że w ramach współpracy z Marvelem konstruuje wielkie przedsięwzięcia, często na kosmiczną skalę. Jednak realizuje się również w konkurencji. Na przykład dla Image stworzył ambitny projekt „Na wschód od zachodu: Apokalipsa”, którego tom trzeci (i ostatni) trafił do naszych księgarni.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Seria „Na wschód od zachodu: Apokalipsa” opowiada o alternatywnej rzeczywistości, w której wojnę secesyjną przerwano na skutek zderzenia z kometą. W wyniku porozumienia, jakie zostało zawarte na miejscu tragedii, Amerykę podzielono na Siedem Imperiów, o różnym stopniu rozwoju: Unię Stanów Zjednoczonych Ameryki, której prezydentem jest Antonia LeVay; Konfederację rządzoną przez zarozumiałego Archibalda Chamberlaina; Republikę Stanów Zjednoczonych Teksasu pod przywództwem gubernatora Bela Solomona; Wieczny Naród Amerykański rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej; Królestwo Nowego Orleanu z królem Josephem Freemanem III, Teokratyczną Świątynię Przesłania zwaną Przymierzem z prorokiem Ezrą Orionem i Republikę Ludową Ameryki ze stolicą w Nowym Szanghaju, gdzie niepodzielnie rządzi ród Mao. Istnieje jednak przepowiednia mówiąca o końcu świata. Mają do niego walnie przyczynić się jeźdźcy apokalipsy: Podbój, Wojna i Głód. Natomiast Śmierć… ma własne cele. Niedawno dowiedział się, że syn, którego uważał za zmarłego, żyje i teraz podróżuje z nim po pustkowiach. Sprawa z nim jest o tyle skomplikowana, że według legendy, chłopiec ma zniszczyć Ziemię. Co tu dużo mówić, świat wymyślony przez Hickmana jest bardzo rozbudowany, pełen skomplikowanych relacji, animozji i zależności. Podczas lektury trzeba się bardzo skupić, by wychwycić wszystkie szczegóły. W trzecim tomie sytuacja między władcami poszczególnych imperiów zaczęła być szczególnie napięta. Wypracowany dekady temu względny spokój zaczyna się sypać, a głowy państw zabijają się nawzajem oraz spiskują, co oczywiście kończy się zbrojnymi interwencjami. Globalna wojna wisi w powietrzu. W zapowiedziach albumu można znaleźć informację, że będziemy mieli do czynienia z fantastycznonaukowym westernem. Określenie to dość dobrze pasowało do dwóch wcześniejszych odcinków. Tu bowiem elementy westernowe widoczne są jedynie z kowbojskim wizerunku Archibalda Chamberlaina. Fabuła kręci się wokół wielkich, geopolitycznych spraw i skupia się na skomplikowanych intrygach, czyli specjalnościach Hickmana. Niestety, nie pierwszy już raz scenarzystę najbardziej bawi konstruowanie epickich wydarzeń, zapominając o bohaterach. Tu może szczególnie zaszaleć, bo miał okazję stworzyć cały świat od podstaw i widać, że włożył w to mnóstwo energii. Gorzej wypada rozwinięcie wątków i ich domykanie. Władcy imperiów nie tylko nie przechodzą żadnych wewnętrznych przemian, ale nawet nie wychodzą poza tradycyjnie przypisane dla nich ramy – szef Unii jest zarozumiałym arogantem, władcy Wiecznego Narodu Amerykańskiego to postacie uduchowione, zaś król Królestwa Nowego Orleanu to zadufany w sobie grubas, nie pamiętający nawet ile dokładnie spłodził synów. Ciekawe, że na ich tle najbardziej empatycznie wypada potomkini Mao. Przez większość czasu nic ciekawego nie dzieje się także z Jeźdźcami Apokalipsy. Snują się tylko i przechwalają, jacy to są źli i morderczy, ale niewiele z tego wynika. Jak rozumiem, miało to budować napięcie, ale okazało się irytujące. Dotyczy to także Śmierci i jego podopiecznego. Z drugiej strony, jeśli spojrzymy na wszystko przez pryzmat kreacji świata i dodawania kolejnych elementów zbliżających nas do zapowiadanej zagłady, komiks może się podobać. Hickman fabułę zbudował na zależnościach, więc śledzenie niuansów scenariusza samo w sobie jest zajmujące, zwłaszcza, że mówimy o ostatnim odcinku cyklu, w którym akcja coraz bardziej zaczyna przyspieszać, by doprowadzić nas do wybuchowego i krwawego finału. Scenarzyście niezmiennie od pierwszego zeszytu towarzyszy rysownik Nick Dragotta. Może nie do końca radzi sobie z mimiką postaci, ale trzeba przyznać, że kreuje bardzo sugestywną wizję przyszłości, zwłaszcza jeśli chodzi o futurystycznie wyglądające miasta. Stosuje co prawda minimalistyczne środki, ale wyjątkowo pasujące do wielowątkowej fabuły Hickmana. „Na wschód od zachodu: Apokalipsa. Rok trzeci” stanowi dobre zamknięcie trylogii. Nie odbiega jakościowo od poprzednich tomów, aczkolwiek sięgając po ten tytuł należy być świadomym tego, że bardziej, niż konkretni bohaterowie, liczy się w nim sama koncepcja świata. Bardzo przemyślanego, ale jednak trochę pozbawionego emocji.
Tytuł: Na wschód od zachodu: Apokalipsa - Rok trzeci ISBN: 9788367571258 Format: 512s. 180x275 mm Cena: 239,00 Gatunek: SF Ekstrakt: 70% |