W wydanej półtora roku temu „Przetainie” Andrzej Pilipiuk serwuje czytelnikowi przyjemną mieszankę postapo i fantasy, dysputy teologicznej, romansu i erpegowego questu.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Zacznijmy od intrygującego tytułu. Przetaina to – według słownika języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego – „miejsce na śniegu, lodzie, gdzie śnieg albo lód stopniał do samej ziemi, a utrzymuje się dookoła”. Dodam, że zwłaszcza w czasach słusznie minionych miejsca takie występowały tam, gdzie płytko pod ziemią biegły niedostatecznie zaizolowane ciepłociągi. W powieści ciepłociągów jednak nie ma. Świat przedstawiony został jako cofnięty w rozwoju do czasów sprzed wieków – nie ma elektryczności, zaawansowanych technologii. Wspomniana jest dawna cywilizacja, mająca trwać trzy milenia, którą zniszczył jednak kataklizm. Po nim nieliczna ocalała ludzkość zdołała przeżyć kolejne osiemset lat, czasami znajdowała artefakty świetnej przeszłości (jak na przykład mikroskop) i próbowała poznać wiedzę przodków. Głównym bohaterem jest osiemnastoletni Dave, mieszkaniec miasta Tess. Dobry, robotny młodzian, od lat zakochany w swej rok młodszej przyjaciółce o imieniu Ana, która jednak zdecydowała się zostać kapłanką i zamieszkała w świątyni. Miastem rządzi arcykapłan, dziadek Any, uczony poszukiwacz historii, próbujący poprzez badanie między innymi próbek gruntu dociec, czy jego ludowi także grozi zagłada w postaci wybuchu wulkanu i zasypania popiołem, jak to najwyraźniej miało miejsce w przeszłości. Gdy do miasta przybywa trzynastoletnia „dzikuska” imieniem Tyra – pochodząca z tegoż ludu, ale wychowana daleko, wśród „Brązowych Koszul” – sprawy zaczynają nabierać tempa. Wkrótce okazuje się, że trójka młodych wraz z paroma innymi osobami będzie musiała udać się w ważną, długą i niebezpieczną podróż. Przedstawiony świat wydaje się… jednocześnie mały i duży. Mowa o różnych ludach, żyjących wspólnie (tolerując siebie wzajemnie), ale już po kilkunastu dniach marszu przez dzikie tereny pojawia się lud zupełnie inny, różniący się wyglądem, religią, obyczajami. Nie ma regularnej wymiany handlowej, po dawnych szlakach nikt nie wędruje – zresztą napotkanych tam obcych lepiej unikać. Mapy istnieją w postaci szczątkowej – po starych niewiele zostało, nowe nie powstają. Inne kultury pozostają więc raczej w gestii opowieści i wyobrażeń, niż faktów i stosunków dobrosąsiedzkich. Mowa też o książętach – ale ich domeny wydają się bardzo nieliczne. Można mieć zastrzeżenia co do zakończenia (nie jest aby zbyt baśniowe?), ale trzeba przyznać, że aż do końca nie wiadomo, czego się spodziewać. Zwłaszcza że autor nie serwuje nam pełnych garści klisz i kalek. Wiele wątków należy sobie domknąć, doczytując ponownie początek, lecz i tak kilka pozostanie bez większego związku z główną fabułą – ot, dygresje, jakich realne życie niesie sporo. A tytułowa przetaina? Pojawia się, gdy zmierzamy do zakończenia. Czy posłużyła jedynie jako intrygujący tytuł, czy też może przez jej znaczenie należy inaczej spojrzeć na fabułę powieści lub jej bohaterów?
Tytuł: Przetaina Data wydania: 15 czerwca 2022 ISBN: 978-83-7964-754-5 Format: 400s. 125×195mm Cena: 49,90 Gatunek: fantastyka Ekstrakt: 70% |