Od kilku lat filmy kazachskiego reżysera Adilchana Jerżanowa opowiadają o współczesnym świecie, wykorzystując do tego schematy kina gatunkowego. Tak było w „Ułbołsyn”, „Szturmie” i „Goliacie”. Tak jest również w mającym premierę przed paroma dniami „Wilku stepowym” (względnie „Nosorożcu”), który łączy w sobie elementy krwawego westernu z thrillerem. Sam Peckinpah i Sergio Leone najprawdopodobniej byliby ze swojego ucznia dumni.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Tego, że w kolejnym roku premierę będzie miała nowa produkcja kazachskiego reżysera Adilchana Jerżanowa (rocznik 1982), można być pewnym jak nadejścia dnia i nocy. Do tych pewników można dodać jeszcze, że będzie to film mocny, operujący schematami kina gatunkowego, ale jednocześnie podnoszący ważkie tematy społeczne. Stąd ta konkluzja? Jeśli ma się za sobą seanse kilku wcześniejszych obrazów twórcy rodem z Wielkiego Stepu – począwszy od „ Właścicieli” (2014), poprzez „ Nocnego Boga” (2017), „ Łagodną obojętność świata” (2018), „ Walkę Atbaja” (2019), „ Ciemnego, ciemnego typa” (2019), „ Żółtego kota” (2020), „ Ułbołsyn” (2020) i „ Szturm” (2021), aż po „ Goliata” (2022) – da się wyciągnąć ogólniejsze wnioski na temat jego dorobku. Chociażby taki, że choć pochodzi on z Azji Środkowej, jego dzieła czerpią pełnymi garściami zarówno z dorobku zachodnioeuropejskiej awangardy, jak i klasyki amerykańskiego westernu. Aczkolwiek w tym ostatnim przypadku nieco „skażonego” włoską odmianą gatunku, co jednak całości wychodzi jedynie na dobre. W efekcie mniej więcej od momentu powstania „Łagodnej obojętności świata” można odnieść wrażenie, że Kazach opowiada wciąż tę samą historię, dorzucając do niej kolejne rozdziały. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego dzieła Adilchana Jerżanowa, którego światowa premiera miała miejsce w środę 31 stycznia podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Rotterdamie. Jak na razie, obraz funkcjonuje pod dwoma tytułami: pierwotny to „Nosorożec”, natomiast ten, który wybrano do dystrybucji międzynarodowej – „Wilk stepowy”. I chyba ten drugi stanie się z czasem obowiązującym. Chociażby dlatego, że nawiązuje do słynnej powieści Hermanna Hessego z 1927 roku, co otwiera nowe pola do interpretacji. Ale to nie jedyne inspiracja Kazacha; tym razem nawiązał on również do legendarnych „Poszukiwaczy” (1956), czyli jednego z najpopularniejszych westernów Johna Forda, chociaż odczytał go w taki sposób, w jaki zrobiłby to inny klasyk opowieści z Dzikiego Zachodu Sam Peckinpah, wsparty wydatnie przez Sergia Leonego. W praktyce oznacza to dużo przemocy i okrucieństwa. Nie jest to jednak wcale przemoc bezsensowna (mimo że taką może początkowo wydawać się); ma ona swoje uzasadnienie. Skoro świat Jerżanowa spływa krwią, to znaczy, że na to zasłużył – że bohaterowie dostają to, co im się sprawiedliwie należy.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Kazach lubi przywoływać w swoich dziełach apokaliptyczne obrazy. Tak dzieje się również na otwarcie „Wilka stepowego” (skoro pod takim tytułem film pokazywany był w Rotterdamie, i ja przy nim pozostanę). Położone gdzieś w stepie miasteczko pogrążone jest w chaosie. Bandy demolują budynki, okradają sklepy, atakują ludzi; do akcji wkraczają antyterroryści – niczym jednak nie różnią się od tych, których mają poskromić. W tym bezhołowiu znika gdzieś kilkuletni Timka, syn Tamary (w tej roli Anna Starczenko – absolwentka Kazachstańskiej Narodowej Akademii Sztuki i moskiewskiego Rosyjskiego Uniwersytetu Sztuk Teatralnych). Będąca w szoku kobieta chce prosić o pomoc policję. Szukając wsparcia, wpada w samo oko cyklonu – jest świadkiem bandyckiego „rajdu” na więzienny areszt. Los sprawia, że kobieta uwalnia z niego Brajjuka (gra go świetny, jak zawsze, Berik Ajtżanow, znany między innymi z biograficzno-historycznego dramatu „ Dziedzictwo” oraz wojennej „ Drogi do matki”) – niegdyś śledczego, teraz aresztanta. Za wysokie honorarium zgadza się on odnaleźć chłopca, choć zdaje sobie sprawę, że będzie to prawdziwa droga przez mękę prowadząca do najgłębszych otchłani piekła.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wykreowana przez Jerżanowa rzeczywistość to świat na skraju upadku, w którym nie rządzą żadne prawa – zwycięża silniejszy, a motorem napędowym wszelkich działań są chciwość bądź zemsta. Brajjuka napędza to drugie. Człowiekiem, którego stara się dopaść, jest Taha – gangster, na dźwięk imienia którego truchleją najtwardsi, który jak udzielny chan włada całą okolicą, mając do dyspozycji armię bezwzględnych zabójców. Taha korumpuje i zabija, jego wola jest prawem, służą mu bandyci, boją się go policjanci. Wszystko wskazuje na to, że Timka, jak w ostatnim czasie wiele innych dzieci z okolicy, mógł trafić właśnie do niego. Po co? Tę zagadkę reżyser i scenarzysta w jednym zdradza dopiero w finale. Brajjuk i Tamara ruszają więc na poszukiwania chłopca, mając świadomość, że jego życie jest w zagrożeniu. Były policjant wie doskonale, jak zdobywać informacje od ludzi, którzy nie chcą mówić. Jest zdesperowany i konsekwentny w działaniu. Przekraczanie granic nie jest dla niego żadnym problemem. Wychodzi bowiem z założenia, że walcząc z ludźmi, którzy nie mają skrupułów, nie można okazywać litości.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Jak w westernie, Brajjuk jest samotnym jeźdźcem, któremu towarzyszy piękna kobieta. Ich relacja nie ma jednak w sobie nic romantycznego. Mężczyzna widzi w Tamarze nie tylko zrozpaczoną matkę; w pewnym sensie obwinia ją także za los, jaki zgotowała swojemu dziecku. Potrafi więc być wobec niej równie bezwzględny, jak w stosunku do tych, których spotyka na swej drodze w pościgu za bandytą. Nie oczekuje od niej wsparcia psychicznego ani nawet cienia uczucia. Celem, jaki sobie stawia, nie jest przecież zaczynanie czegokolwiek od nowa, ale zemsta na sprawcy nieszczęścia, które go kiedyś spotkało. Adilchan Jerżanow nie oszczędza widza. W kolejnych scenach trup ściele się gęsto, pojawiają się coraz bardziej wymyślne sposoby zadawania bólu i cierpienia, choć niekiedy Brajjuk odnajduje w sobie tyle empatii, by skracać niepotrzebne męczarnie swoich wrogów. Obrazom tym towarzyszy charakterystyczna dla wielu obrazów Kazacha ścieżka dźwiękowa autorstwa Gałymżana Mołdanazara, w której mieszają się synth-pop i nowa fala. Powtarzane natarczywie motywy wprawiają widza w trans, uzależniając i przykuwając do ekranu.  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
W „Wilku stepowym” Jerżanowa jak w soczewce skupiają się zagrożenia współczesnego świata: terroryzm i niepokoje społeczne, kidnaping i korupcja, przejmowanie władzy przez zorganizowane grupy przestępcze przy jednoczesnej atrofii państwa. To niezwykle ponura wizja, która nie pozostawia widzowi żadnej nadziei. Co gorsza, reżyser zdaje się nie ostrzegać, lecz diagnozować przypadek. Na to pierwsze jest już bowiem za późno. Rozum zasnął, panoszą się upiory.
Tytuł: Nosorożec [Wilk stepowy] Tytuł oryginalny: Носорог [The Steppenwolf] Rok produkcji: 2023 Kraj produkcji: Kazachstan Czas trwania: 102 min Gatunek: dramat, thriller, western Ekstrakt: 90% |