powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXXXIII)
styczeń-luty 2024

Z filmu wyjęte: A gdyby tak skrzyżować człowieka z gryzoniem... inaczej
Kłopot z tanimi filmami jest taki, że rzadko kiedy ekipa ma pod ręką kogoś, kto znałby się na przykład na anatomii ssaków.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W poprzednim odcinku cyklu proponowałem wampira ze szczurzymi siekaczami, dziś natomiast oferuję… powiedzmy, że wielkiego szczura. Choć tak naprawdę trudno stwierdzić, czym to stworzenie rzeczywiście jest.
Ale może najpierw dwa słowa o filmie, z którego kreacja pochodzi. Jest nim brytyjska, żenująco tania produkcja z roku 2021, nosząca pozbawiony polotu tytuł „The Mutation”, czyli „Mutacja”. Zaczyna się niewinnie, acz nieco dziwnie, bo cała obsada trochę bez sensu udaje, że akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Głównym bohaterem jest pomagający w śledztwie spec od zwierząt (sic!), który odkrywa, że tym, co zabiło męża pewnej atrakcyjnej wdowy, jest… eee… humanoidalny szczur ludzkich rozmiarów. No wiecie, narzucili na aktora złachane futro z doklejonymi fragmentami blond peruk, na głowę wcisnęli pysk z czarnymi oczyskami, a z tyłu dofastrygowali ogon. Nic to, że szczura to stworzenie nie bardzo przypomina, machając demonimi uszami i szczerząc rząd patyczkowatych zębisk.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Z biegiem fabuły wyjaśnia się, że zagryziony naukowiec (a w zasadzie jego żona) pracował nad lekiem na raka i właśnie to, co upichcił, trafiło w żyły laboratoryjnego szczura, zmieniając go – z powodu zawartego w preparacie ludzkiego DNA – w szczuroludzia. Kłopot w tym, że stwór wyrwał się na wolność i teraz morduje, kogo popadnie, robiąc nawet najazd na restaurację. Przy tym najwyraźniej wciąż rośnie, bo preparat zamiast cofać rozwój nowotworowych komórek, to go przyspiesza. Dość powiedzieć, że w finale rozrasta się do czysto bezsensownych rozmiarów, ale… nie jest już humanoidem, a… No właśnie, nie za bardzo wiadomo, czym. Niby bliżej mu do szczura z ogólnego wyglądu, ale ani kończyny jakoś nie wyglądają właściwie, ani giętki ogon, nie wspominając o absurdalnych kostnych wypustkach na grzbiecie i zastanawiającej mnogości malutkich ząbków w paszczy, z dwoma miniaturowymi siekaczykami od frontu. Być może miało to wyglądać przerażająco – i w sumie rzeczywiście, przeraża, ale niską jakością defektów specjalnych.
Tu już nawet nie ma co pytać, skąd stwór czerpie budulec dla rozrastającego się ciała (owszem, zagryza ludzi, ale ich nie zjada), albo jakim cudem ktoś wyłożył choć miedziaka na realizację filmu według tak nieprzemyślanego scenariusza. Widać jednak w Wielkiej Brytanii mieszka wielu sympatyków kina fantastycznego, bo w ostatniej dekadzie powstają tam rok w rok dosłownie dziesiątki produkcji zahaczających o fantastykę, realizowanych za najprawdziwsze zaskórniaki. Co zdumiewające, co któryś z nich daje się nawet oglądać.
Aczkolwiek akurat nie „The Mutation”. Tego radzę omijać.
powrót; do indeksunastwpna strona

83
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.