powrót; do indeksunastwpna strona

nr 1 (CCXXXIII)
styczeń-luty 2024

Fantastyczne Zaodrze (21) – przegląd prasy (jesień 2023)
Andreas „Zoltar” Boegner
Po letniej flaucie następuje silne jesienne ożywienie na rynku. O czym można poczytać przed i po Halloweenie w fantastycznych czasopismach Niemiec?
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Future Fiction Magazin 5
Redakcja została bardzo pozytywnie zaskoczona wiadomością o przyznaniu temu czasopismu nagrody Hall of Fame Europejskiego Stowarzyszenia SF (ESFS) w kategorii „najlepszy magazyn”. Warto przy okazji podkreślić, że do laureatów tej nagrody należą tym razem również Jacek Dukaj (najlepszy autor) oraz Sebastian Musielak (najlepszy tłumacz).
Piąte wydanie FFM serwuje ponownie kilka opowiadań z Niemiec, ale i z krajów, których twórcy są w Europie nieco mniej znani lub prawie zupełnie nieznani. Tematem przewodnim jest tym razem medycyna. I rzeczywiście: tematyka opowiadań sięga od narodzin po śmierć. O możliwości porodu na pokładzie stacji orbitalnej pisze Tessa Maelle (Niemcy), lecz jej pomysł wydaje się w nieco wymuszony i nieprzekonywujący sposób podporządkowany puencie opowiadania. Lucie Lukačovičová (Czechy) prezentuje klimatyczne opowiadanie o dekontaminacji skażonej metalami ciężkimi gleby za pomocą odpowiednio zmodyfikowanych roślin. Natomiast lekarka i autorka SF Jo Koren (Niemcy) straszy wizją wirtualnego umierania, które miałoby skrócić i złagodzić negatywny wpływ okresu żałoby na członków rodziny zmarłego.
Pozostałe teksty numeru niekoniecznie przynależą do literatury „medycznej” – można je raczej zaklasyfikować jako social fiction, ewentualnie jako cyberpunk lub solarpunk. Theresa Hannig (Niemcy) bada aspekty kulturowe masowego zastosowania genetycznie zmodyfikowanych inteligentnych zwierząt jako pracowników w świecie, w którym człowiek może mieć już tylko jeden zawód: konsument. Kanadyjka Lauren C. Teffeau wprowadza w ciężką i niebezpieczną pracę morskich poławiaczy plastiku – być może zawód, który kiedyś naprawdę będzie można wykonywać.
Najciekawszy tekst tej edycji pochodzi z Pakistanu i został napisany, jak wszystkie opowiadania numeru, przez kobietę. Kehkashan Khalid wykorzystała stare tradycje literackie regionu i prezentuje opowiadanie o nowoczesnej Szeherezadzie, która, korzystając z wszczepu domózgowego, umieszcza w internecie bez wiedzy rodziców feministyczne odpowiedniki opowiadań legendarnej perskiej księżniczki. Tekst jest dobrze skonstruowany, jego lektura wciąga. Nie ma wątpliwości, że jest to krytyczne spojrzenie na rolę nowoczesnej kobiety w kulturze islamskiej. Tym bardziej, że na próżno oczekiwać tutaj szczęśliwego zakończenia historii.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Geek! 69
Główny temat najnowszego numeru „Geeka!” to kolejny film Marvela. Chodzi o „The Marvels”, czyli przygody kobiecego tria Captain Marvel, Ms. Marvel i Moniki Rambeau. Poza przedstawieniem historii powstawania filmu oraz przybliżeniem protagonistek redakcja czasopisma oferuje obszerny wywiad z Nią DaCosta, reżyserką tego trzydziestego trzeciego filmu z Marvel Cinematic Universe.
Kogo MCU nie interesuje, ten nie musi od razu rezygnować z lektury. Wprawdzie strajk hollywoodzkich scenarzystów coraz mocniej daje się filmowym produkcjom we znaki, ale ograniczona ilość nowości na rynku powoduje, że trzeba zwrócić uwagę na franczyzy, które mają już parę ładnych lat na karku. Historia filmów ze świata „Igrzysk śmierci” jest dobrym pretekstem do artykułu o pracach nad prequelem „The Ballad of Songbird & Snakes”. Miały one miejsce między innymi w Nadrenii Północnej-Westfalii, zatem Dystrykt 12, ojczyzna Katniss Everdeen, leży w… Zagłębiu Ruhry. Natomiast dwudziesty jubileusz świętuje w tym roku, aż trudno w to uwierzyć, druga odsłona „Battlestar Galactica”, co jest dobrą okazją do przypomnienia historii tego świetnego serialu.
Fanów horroru zainteresuje być może krótka historia serii „Saw” (Piła), której dziesiąta już odsłona ma znaleźć się pod koniec listopada w kinach. Jeśli ktoś jest jeszcze zbyt młody, aby mógł oglądać tak brutalne filmy, to ewentualnie przypadnie mu do gustu „Pięć koszmarnych nocy”, czyli długo wyczekiwana przez fanów adaptacja gry „Five Nights at Freddy’s”. Innym przyczynkiem ze świata horroru jest tym razem wywiad z poczytnym fińskim autorem kryminałów Maxem Seeckiem, który jest reżyserem filmu „The Knocking”.
Najciekawszy artykuł tego numeru wyszedł spod pióra Hanny Klaas. Autorka, będąc osobą niepełnosprawną, pochyla się nad tematem inkluzji takich osób w produkcjach filmowych oraz nad sposobem przedstawiania ich w filmach i seriach SF. Klaas przedstawia przypadki dobrze znane w fandomie, na przykład postaci sparaliżowanego profesora Charlesa Xaviera (w tej roli Patrick Stewart) i niewidomego prawnika Matta Murdocka, czyli Daredevila, granego przez Charliego Coxa. Zwłaszcza ten drugi włożył sporo pracy w poprawne odtworzenie postaci i został za to nagrodzony przez American Foundation for the Blind (Amerykańska Fundacja dla Niewidomych). Obaj artyści grają jedynie osoby niepełnosprawne, podczas gdy Jeremy Renner, odtwórca roli Hawkeye’a, oraz Chella Man, który wciela się w serii „Titans” w postać Jericho, syna Deathstroke’a, muszą żyć z niepełnosprawnością (Renner nosi aparat słuchowy, a Man jest od urodzenia głuchy). Jeśli jednak sądzicie, że nie ma już większych podobieństw pomiędzy postacią z filmu a odtwarzającym ją aktorem, to poczytajcie o Mayi Lopez alias Echo. Wcielająca się w tę postać Alaqua Cox jest (dokładnie jak Echo!) głucha, nosi protezę na jednej z nóg oraz jest indiańskiego pochodzenia.
Artykuł Klaas to jednak nie wyliczanka takich zgodności. Autorka poświęca kilka słów problemom związanym z umożliwieniem osobom niepełnosprawnym udział w produkcjach filmowych bez konieczności odtwarzania tak już uprzednio zdefiniowanych protagonistów. Dobrym przykładem jest Liz Carrals, znana polskiemu widzowi z ról w Netflixowym „Wiedźminie” oraz w serii „Dobry omen”. Jako anioł Saraqael aktorka nie była zmuszona do wytłumaczenia faktu, że tak potężna istota porusza się na wózku inwalidzkim. Klaas przestrzega równocześnie przed pewnym niebezpieczeństwem: istnieje tendencja rekompensowania niepełnosprawności przy pomocy specjalnych mocy protagonistów. Dopiero wtedy, gdy takie usiłowania nie będą miały miejsca, można jej zdaniem liczyć na pełne równouprawnienie.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
phantastisch! 92
Jesienny numer tego czasopisma można z pewnością nazwać halloweenowym. Horror we wszelakich objawach króluje, choć redaktor naczelny Klaus Bollhöfener nie zapomina o fanach innych form fantastyki. Jedynym rozczarowaniem są tym razem opowiadania: Julie Constantin serwuje groteskowy tekst o monstrualnym kafkowskim gmachu, w którym pewien nieważny urzędnik musi przeżyć godziny pracy bez zostania pożartym lub inaczej – zmaltretowanym. Natomiast historyjka o oddziale byłych księżniczek, który walczy ze szczególnie zawziętym duchem, ma w zamiarze być humoreską. No, nie wyszło.
Za to teksty publicystyczne do najgorszych na pewno nie należą. Profesor Hans Frey, badacz historii niemieckojęzycznej SF, dostarczył szkic pt. „Romantyczny dreszcz w science fiction. Spostrzeżenia o jednym z literackich korzeni SF”, w którym bardzo przejrzyście i obrazowo przedstawia wpływ romantyzmu na nowy w XIX wieku trend, jakim były wtedy pierwsze teksty fantastyczno-naukowe. Ze sporym zdziwieniem dowiedziałem się z artykułu, że pierwszą powieścią, którą można postrzegać jako SF, nie jest bynajmniej „Frankenstein”. Osiem lat wcześniej, w roku 1810, wydano mianowicie cechującą się umiarkowanym optymizmem i wiarą w postęp techniczny „Ini. Roman aus dem einundzwanzigsten Jahrhundert” (Ini. Powieść z XXI wieku) autorstwa Juliusa von Voßa.
O wiele ściślej z celtyckim świętem zmarłych powiązany jest artykuł Christiana Endresa o historii „Rodziny Addamsów”, czyli początkowo historyjkami komiksowymi nowojorskiego artysty Charlesa Samuela Addamsa. Skromne początki na łamach „The New Yorkera” przerodziły się w międzyczasie w zwycięski pochód horrorowej rodziny przez dziesięciolecia historii popkultury i wszelakie media. Wystarczy przypomnieć, że pierwszy sezon serialu „Wednesday” zdetronizował czwartą odsłonę „Stranger Things” w prymacie o najczęściej oglądany serial Netflixa.
Z horrorem i grozą kojarzy się w międzyczasie dosyć silnie amerykańskie Południe. O prozie, jaka stoi za tym fenomenem, referuje Jan Niklas Hochfeldt w artykule pt. „Southern Gothic: Die bedrohlichen Schattenseiten des sonnigen Südens” (Southern Gothic: O groźnych mrocznych stronach słonecznego Południa). Tutaj nić narracji rozpoczyna się od Williama Faulknera i jego opowieści z fikcyjnego hrabstwa Yoknapatawpha, a kończy na serialach telewizyjnych „Czysta krew” i „Detektyw”. Mniej więcej w tym samym regionie, choć raczej na jego północy, tworzył H. P. Lovecraft, autor, który odnowił oblicze gotyckiej powieści grozy i przygotował swoim „horrorem kosmicznym” podwaliny pod pojawienie się takich obrazów, jak „Obcy”. Od dziesięciu lat istnieje w Niemczech specjalny podcast „Arkham Insiders” poświęcony temu autorowi. Wywiad z jego twórcami daje pewien wgląd w prawdziwe, wcale nie aż tak samotne, życie „Samotnika z Providence”. Serię artykułów o horrorze zza wielkiej wody dopełnia szkic Björna Bischoffa o niesamowitych opowieściach twórców południowoamerykańskich: poczynając od realizmu magicznego Marqueza, autor opowiada o książkach współczesnych pisarek, jak np. Mariany Enríquez, Samanty Schweblin, Mónici Ojedy, Fernandy Melchor i Maríi Fernandy Ampuero.
ciąg dalszy na następnej stronie
powrót; do indeksunastwpna strona

40
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.