Cykl „Batman Metal” wydawał mi się projektem o niezbyt dużym potencjale na kontynuację, jednak byłem w błędzie, bo Scott Snyder postanowił to mocno rozbudować. Po drodze do finału mieliśmy w tym świecie jeszcze pięć tomów „Ligi Sprawiedliwości”, album „Wojna totalna: Rok łotrów” oraz dwa tomy „Batman, który się śmieje” i „Batman, który się śmieje: Zarażeni”. Cykl „Death Metal” definitywnie kończy ten tworzony od lat projekt. Czy warto było czekać, aby poznać finał?  |  | ‹Batman Metal #1: Batman Death Metal›
|
„Death Metal” otrzymujemy w postaci czterech dość grubych tomów. Jednak samego głównego cyklu jest w tym procentowo niewiele. Tom pierwszy to trzy zeszyty „Death Metal” uzupełnione o „Dark Knights: Death Metal – Legends of the Dark Knights #1” oraz „Dark Knights: Death Metal Guidebook #1”. W drugim albumie jest tylko jeden zeszyt „Death Metal”, a poza nim cykl „Dark Knights: Death Metal – Trinity Crisis #1”, „Robin King #1”, „Mulitiverse’s End” oraz „Rise of the New God #1”. Trzeci tom to znów tylko jeden zeszyt głównej serii, uzupełniony o trzy historie „Dark Knights: Death Metal – Infinite Hour Exxxtreme! #1”, „The Multiverse Who Laughs #1” oraz „Justice League #53-57”. W czwartym są aż dwa numery „Dark Knights: Death Metal” oraz trzy „Dark Knights: Death Metal – The Last Stories of the DC Universe #1”, „The Secret Origin #1” i „The Last 52: War of the Multiverses #1”. Zmontowanie ze sobą tych wszystkich zeszytów różnych scenarzystów powoduje jeden zasadniczy problem – nie ma ciągłości akcji. Fabuła jest poszarpana, co rusz przerywana. Bohaterowie znikają na długo, by pojawić się dopiero w kolejnym tomie, ale wówczas już się za bardzo nie pamięta nawet, o co z nimi tam chodziło, więc trzeba do tego wrócić. Takie sytuacje powtarzają się często, a skomplikowanie fabuły nie pomaga w ogarnięciu i połączeniu oderwanych od siebie wątków. To nie jest przyjemna lektura, która płynie, a bardziej próby ciągłego orientowania się, o co teraz chodzi, skąd się ktoś wziął i po co.  |  | ‹Batman Metal #2: Batman Death Metal›
|
To rozwleczenie akcji niesie ze sobą drugi problem – brak wyraźnych punktów zwrotnych czy kulminacji napięcia. Zresztą emocji w tych komiksach naprawdę niewiele. Przedobrzono z rozciągnięciem scen i rozmnożeniem wątków. Skutkiem tego, gdy doszło do finałowej walki – towarzyszyło mi uczucie sprowadzające się do: „dobrze, że to już koniec”.  |  | ‹Batman Metal #3: Batman Death Metal›
|
„Death Metal” ma swoje jaśniejsze punkty. To przede wszystkim niektóre z pobocznych historii uzupełniających główną. Epizody z różnymi mniej i bardziej znanymi bohaterami Uniwersum DC, jak np. opowieść z Krypto i jego zwierzęcymi towarzyszami, a także komiks, w którym pojawia się Victor Zsasz czy Superboy. Scenarzyści, a zwłaszcza Snyder, przesadzili niestety też z patosem, który wielokrotnie aż wylewa się z plansz. Za dużo tu też momentami dialogów, a bohaterowie nawet nie mają nic ciekawego do powiedzenia. To, że seria mogła wyglądać lepiej i przede wszystkim mniej poważnie – udowadniają epizody z Lobo. Zeszyt „Dark Knights: Death Metal – Infinite Hour Exxxtreme! #1” to najlepszy fragment tych albumów, ale za niego nie odpowiadał Snyder. Niestety główny scenarzysta nie potrafił w pełni wykorzystać szans i możliwości, które sam sobie stworzył. Duet Harley Quinn i Jonah Hex mógł być najbardziej wybuchową parą, tym bardziej że połączyło ich jakieś dziwne uczucie. Jednak nie udało się kompletnie wykorzystać potencjału, jaki w tym tkwił i zamiast wystrzałowych scen wyszedł jeden wielki kapiszon.  |  | ‹Batman Metal #4: Batman Death Metal›
|
Na plus należy zapisać ilustracje, które w przeciwieństwie do scenariuszy prezentują równy poziom i to powyżej średniej. Do tego dużo znakomitych okładek zarówno tych podstawowych, jak i alternatywnych zamieszczonych w galeriach na końcu albumów. Świetnie prezentuje się także oprawa tych tomów z metalicznymi okładkami. Od strony edytorskiej nie ma nic do zarzucenia. Podejrzewam, że rozbudowując swój pomysł, Scott Snyder chciał stworzyć coś na kształt „Batman Knightfall”. Jednak przy tamtym cyklu sprzed kilku dekad, projekt Snydera wspartego przez innych scenarzystów, wypada blado. Można przeczytać, momentami nawet z przyjemnością, jednak całość jest tak niemiłosiernie rozciągnięta, tak przegadana i tak wyprana z emocji, że nie będzie to cykl, o którym za kilkadziesiąt lat będzie wspominać się z sentymentem i nostalgią, jak to jest w przypadku „Batman Knightfall”. Egzemplarze do recenzji udostępniło wydawnictwo Egmont. Plusy: - epizod z Lobo
- część pobocznych historii
- okładki
- ilustracje
Minusy: - nieznośny patos
- przegadane sceny
- zbytnie rozciągnięcie fabuły
Tytuł: Batman Metal #1: Batman Death Metal Data wydania: 7 września 2021 ISBN: 9788328160330 Format: 200s. 170x260mm Cena: 59,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60%
Tytuł: Batman Metal #2: Batman Death Metal Data wydania: 8 grudnia 2021 ISBN: 9788328160613 Format: 200s. 170x260mm Cena: 89,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60%
Tytuł: Batman Metal #3: Batman Death Metal Data wydania: 23 marca 2022 ISBN: 9788328150713 Format: 240s. 170x260mm Cena: 89,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60%
Tytuł: Batman Metal #4: Batman Death Metal Data wydania: 13 kwietnia 2022 ISBN: 9788328150720 Format: 296s. 170x260mm Cena: 99,99 Gatunek: superhero Ekstrakt: 60% |