Wiosną 1967 roku reżyser Teatru Narodowego w Warszawie Kazimierz Dejmek rozpoczął prace nad nową, mającą uczcić półwiecze Wielkiej Rewolucji Październikowej, inscenizacją „Dziadów” Adama Mickiewicza. Wszystko jednak wymknęło się spod kontroli i zakończyło potężną awanturą polityczną. Jak do tego doszło i jaką rolę odegrał w tych wydarzeniach Wydział 7 – dowiadujemy się z „Upiora”.  |  | Brak ilustracji w tej wersji pisma |
Wystarczył rzut oka na pierwsze plansze nowego epizodu „Wydziału 7”, by wybrany do jego zilustrowania Krzysztof Owedyk kupił mnie w całości. Jak mu się to udało? Otóż obdarzył on majora Filipa Dobrowolskiego fizjonomią aktora Jerzego Radziwiłowicza z okresu, kiedy grał on nadkomisarza Andrzeja Gajewskiego w „Glinie” Władysława Pasikowskiego. A „Glina” to od dwóch dekad mój ulubiony polski serial kryminalny. Akcja „Upiora” – dwunastej (nie licząc opublikowanych po drodze trzech zeszytów specjalnych) części cyklu – rozgrywa się tuż po wydarzeniach przedstawionych w ubiegłorocznej „ Savasanie”, czyli wiosną 1967 roku. Wydział 7 został wprawdzie oficjalnie reaktywowany, ale jego członkowie w zasadzie wciąż pozostają w rozsypce. Do aktywnej działalności powrócili, jak na razie, jedynie Dobrowolski i TW „Aleksandra”, czyli Helena Kwiatkowska. Porucznik Szymon Wilk wciąż jeszcze dochodzi do siebie po traumatycznych przeżyciach opisanych w „ Azylu”, z kolei dominikanin Jakub Lange objawia się dopiero w scenie finałowej, co oznacza, że w zasadniczej części fabuły „Upiora” nie odgrywa żadnej roli. O doktor Bogumile Fiszer nie ma tym razem nawet słowa. Wiosna 1967 roku to dla majora Dobrowolskiego okres wytężonej pracy. W całym kraju dzieją się rzeczy niezwykłe, do MO i SB co rusz docierają informacje o nadnaturalnych zdarzeniach. Niekiedy są to zwykłe donosy na sąsiadów, ale i tak trzeba je sprawdzać. Do domu oficer wraca więc późno, gdy córeczka Ewa już śpi, a żona Joanna właśnie do snu się szykuje. Nawet 1 maja Filip nie odpocznie, ponieważ musi jako tajniak „zabezpieczać” – razem zresztą z Heleną – pochód pierwszomajowy. Ale po pochodzie… Joanna – ceniona krytyczka teatralna – dostąpiła zaszczytu zaproszenia na odbywające się we wsi pod Warszawą próby nowego spektaklu przygotowywanego przez Kazimierza Dejmka (tak, tego Dejmka!). Udaje się tam razem z aktorami. Proponuje więc mężowi, aby córeczkę podrzucić na noc babci, dzięki czemu wieczorem Filip mógłby do niej dołączyć. Spektakl, nad którym pracuje słynny reżyser, to oczywiście słynne „Dziady”. Te same, które za dziesięć miesięcy, czyli w marcu 1968 roku, posłużą zwolennikom generała Mieczysława Moczara do rozpętania w Polsce nagonki antysemickiej. Ale o tym na razie nikt jeszcze nie ma pojęcia. Jadąc na spotkanie z żoną i aktorami, Filip zabiera Helenę – nie dlatego, że miał na to ochotę, ale ponieważ sama się wprosiła. Później okazuje się, że było to dla wszystkich wielkim szczęściem. Kto bowiem inny potrafi tak radzić sobie z duchami, jak piękna Romka. A duchów pojawia się tutaj nieprzebrana armia (i to w znaczeniu dosłownym – w mundurach polskich, niemieckich i sowieckich). Dążący do wywołania jak największych emocji Dejmek każe aktorom w czasie próby przywdziać obrzędowe maski pozwalające nawiązać kontakt ze zmarłymi. Następnie za sprawą Wieszcza Adama przywołują oni – tyle że tym razem w sensie dosłownym – tytułowego Upiora, w efekcie czego zamysł artystyczny zamienia się w prawdziwy horror. Do walki ze straszydłem stają Helena i Dobrowolski (z twarzą Radziwiłowicza). Tomasz Kontny w jak najbardziej współczesną historię polityczną udanie wplata przedchrześcijańskie obrzędy, przy okazji przywołując także słowiańskie demony (król lasu Leszy); Owedyk natomiast barwnie i sugestywnie to ilustruje. Od strony fabularnej mamy więc w przypadku „Upiora” do czynienia z klasycznym horrorem, nawiązującym do tradycji romantycznej. Graficznie to majstersztyk. Autor rysunków doskonale radzi sobie zarówno z przedstawieniem polskiej rzeczywistości lat 60., jak z i onirycznymi wizjami świata opanowanego przez demony. Kadry Owedyka zarówno przerażają, jak i zachwycają. Nie bez znaczenia jest także fakt, że – jak dotąd – nikt tak czarodziejsko nie przedstawiał w tej serii postaci kobiecych. Aż trudno oderwać oczy!
Tytuł: Wydział 7 #12: Upiór Data wydania: styczeń 2024 Format: 32s. 170x245 mm Cena: 20,00 Gatunek: groza / horror, SF Ekstrakt: 80% |