powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CCXXXV)
kwiecień 2024

„Kobra” i inne zbrodnie: Gdy maniak bierze się za Wunderwaffe…
Gdy po czterech miesiącach przerwy Hans Kloss powrócił na ekrany telewizyjne w przedstawieniu „Tajemnica zamku Edelsberg”, mogło się wydawać, że wysoki poziom produkcji zostanie utrzymany. Niestety, kolejny spektakl, „Ostatnia broń Führera”, prezentował się już znacznie słabiej. W efekcie można było jedynie z rosnącym niepokojem czekać na to, jak w grudniu 1965 roku twórcy „Stawki większej niż życie” spuentują historię agenta J-23.
ZawartoB;k ekstraktu: 60%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Analizując pierwszą serię teatralnej „Stawki większej niż życie”, trudno pozbyć się wrażenia, że dwa finałowe spektakle, czyli „Ostatnia broń Führera” i „Koniec gry”, powstały na siłę. Poziomem znacznie odstawały od wszystkich wcześniejszych, co było tym boleśniejsze, że przecież „Kryptonim Edyta”, „Okrążenie” oraz „Tajemnica zamku Edelsberg” pod każdym względem – zarówno scenariuszowym i reżyserskim (aktorskim zresztą również) – wypadały, jak na możliwości studia polskiej telewizji w połowie lat 60. XX wieku, rewelacyjnie. I nagle w najważniejszym momencie wszystko się posypało. W dużej mierze była to wina scenarzystów. Tym razem bowiem Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan nie dostarczyli Andrzejowi Konicowi w pełni wartościowego materiału, a ten krajał tak, jak go starczało. W efekcie w „Ostatniej broni Führera”, której premiera odbyła się 18 listopada 1965 roku, nie brakuje realizatorskiego chaosu. Na dodatek aktorzy potykają się o elementy scenografii, a mocniejsze zamknięcie przez nich drzwi jakiegoś pomieszczenia wprawia w drgania betonowe ściany podziemnego bunkra. Cóż, taki był urok ówczesnych przedstawień emitowanych „na żywo”.
Kończy się kwiecień 1945 roku. Pierścień okrążenia wokół Berlina został już zamknięty. Upadek stolicy III Rzeszy i kapitulacja państwa nazistowskiego są już tylko kwestią dni. Tymczasem J-23… zawieruszył się gdzieś. Ostatni meldunek, jaki otrzymali od niego przełożeni, został nadany jeszcze w Bischofswerden, gdzie Staszek – o, przepraszam, Hauptmann Hans Kloss! – znalazł się, tropiąc archiwum pułkownika Ringa (i jego samego przy okazji). Z tego meldunku wynika, że spotkał tam swojego starego znajomego, jeszcze z czasów służby na froncie wschodnim. Wtedy był on zaledwie kapitanem, teraz natomiast jest już… generałem. O kogo chodzi? O pojawiającego się w debiutanckim odcinku serii „Wróg jest wszędzie” Eberhardta (znany z „Amerykańskiej gumy do żucia «Pinky»”, „Tajemnicy jeziora” i „Krzyżówki” Janusz Bylczyński). Kloss zostaje jego oficerem łącznikowym i wraz z nim udaje się do Oberwaldu, gdzie w podziemnym laboratorium prowadzone są prace nad jeszcze wspanialszą i jeszcze straszniejszą superbronią, niż osławione rakiety V-1 i V-2. To ma być prawdziwa Wunderwaffe, która zmieni losy wojny.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Badania prowadzi cieszący się poparciem samego Adolfa Hitlera profesor Hugo Mathias (Mieczysław Milecki – vide „Wierny robot”, „Czwarty manekin”), który, jak sam twierdzi, jest już na ostatniej prostej. Niech jeszcze tylko Rzesza wytrzyma kilka dni, może tydzień, a on dostarczy Führerowi broń atomową, która zmiecie z powierzchni ziemi wszystkich wrogów. Prawą ręką profesora jest docent Lothar Weiss (Piotr Pawłowski – patrz: „Umarły zbiera oklaski”, „Stirlitz”, „Śmierć w samochodzie”), przedwojenny wykładowca politechniki w Gdańsku, który – co za pech! – był nauczycielem prawdziwego Hansa Klossa i teraz, widząc jego „podróbkę”, targają nim wątpliwości, czy ma do czynienia z tym samym człowiekiem. Na szczęście jest sprawa, która na razie zajmuje go bardziej niż Hans. To sekretarka Mathiasa, Emilia Walden (swoje emploi użyczyła jej Lucyna Winnicka, która zagrała także w „Znowu «Łut Szczęścia»” i „Honorze bez motywów”). Kocha ją nieprzytomnie i chce ocalić przed nadchodzącą wielkimi krokami katastrofą.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Generał Eberhardt zostawia Klossa w Oberwaldzie, przekazując mu jednocześnie w zaklejonej kopercie instrukcje, co ma zrobić, gdy otrzyma sygnał od przełożonych (tych w mundurach niemieckich). Nie trzeba być Kasandrą, aby przewidzieć, że w ostatniej chwili przed wtargnięciem Amerykanów, którzy są już ponoć osiemdziesiąt kilometrów od bunkra, laboratorium ma zostać zniszczone. Co prawdopodobnie wiązałoby się ze śmiercią wszystkich przebywających w nim osób, w tym także Klossa. Domyślają się tego również odpowiedzialni za bezpieczeństwo naukowców esesmani: Schmied (Zdzisław Maklakiewicz – vide „Przyznaję się do winy” i pierwsza część „Honoru bez motywów”) i podległy mu Peters (jedna z wczesnych ról Marka Perepeczki, który zagrał też w „Czwartym manekinie”). Ten pierwszy jest jak działające instynktownie dzikie zwierzę; nie ma najmniejszej ochoty ginąć za Rzeszę w ostatnich dniach wojny. Wolałby żyć spokojnie gdzieś na prowincji, nie rzucając się nikomu w oczy. Dlatego też kombinuje z Petersem, jak można by ubić interes z aliantami, sprzedając im Mathiasa i Weissa. Do tego przydałby się im jednak Kloss.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Jak widać, J-23 wpadł tym razem w gniazdo os. Z jednej strony profesor Mathias, który nie ma prawa dokończyć swojej pracy, i docent Weiss, który wie, że ten, kto podaje się za Hansa Klossa, wcale nim nie jest; z drugiej – zdeterminowani Schmied i Peters, którzy gotowi są zabić każdego, kto stanie im na drodze, gdy podejmą próbę ucieczki. To, zdaje się, pułapka bez wyjścia. Ale Staszek musi przecież jakoś uratować się i na dodatek wyprowadzić z bunkra młodego wnuka profesora, Willego (mający na koncie kilka ról jako trzynasto- i czternastolatek Tadeusz Deszkiewicz). Dzieciak jest w Hitlerjugend, ale przecież nie może odpowiadać za grzechy dorosłych. W „Ostatniej broni Führera” wprawdzie dużo się dzieje, ale jest to głównie bieganina z pomieszczenia do pomieszczenia i nieustanne pogaduchy. Akcji brakuje oddechu i nie tylko z tego powodu, że wszystko rozgrywa się głęboko pod ziemią.
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Aktorsko też nikt nie wspiął się na wyżyny. Milecki jest momentami niezamierzenie karykaturalny, Pawłowski tradycyjnie kostyczny, a Winnicka – jak niemal zawsze, absolutnie nijaka. Aż trudno uwierzyć w to, że dla granej przez nią bohaterki można stracić głowę. Sytuację ratuje za to Zdzisław Maklakiewicz, który jest po prostu sobą – i, jak się okazuje, jemu to wystarczy, by być świetnym i charakterystycznym.
W przypadku „Ostatniej broni Führera” realizatorom przytrafiła się jeszcze jedna drobna wpadka. Tradycją telewizyjnych spektakli było to, że w napisach końcowych wymieniano wszystkich pojawiających się na ekranie artystów, nawet tych, których – lekko przesadzam – cień widoczny był na ścianie. Tymczasem tutaj nie wspomina się w ogóle o tym, kto wcielił się w jasnowłosą barmankę Gerdę, choć o jej koleżance z kantyny, brunetce Bercie (Ewa Gąsowska), jest mowa.
Z teatru do serialu
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
W przeciwieństwie do kilku poprzednich przedstawień teatralnej „Stawki…” (włącznie z połączonymi „W pułapce” oraz „E-19 działa”) ten spektakl nie doczekał się wersji filmowej (to również o czymś świadczy, prawda?). Nie oznacza to jednak, że pojawiający się w nim aktorzy nie mieli okazji zagrać w serialu. Lucyna Winnicka pojawiła się w odcinku drugim, czyli rozgrywającym się w Gdańsku „Hotelu Excelsior”, jako Ingrid Heizer, członkini siatki szpiegowskiej. Janusz Bylczyński zagrał w „Cafe Rose”, to jest czwartym epizodzie, gdzie wcielił się w skorumpowanego radcę handlowego Wittego w niemieckim konsulacie w Stambule. Piotr Pawłowski przemknął w jednej scenie piątej w kolejności „Ostatniej szansy”, grając Adama Schmidta, agenta wysłanego do Warszawy, by przypomnieć kapitanowi Ruppertowi, iż już przed wojną został on zwerbowany przez polską „Dwójkę”. Jeszcze mniej istotny epizod zaliczył Mieczysław Milecki w ósmej „Wielkiej wsypie”, gdzie obsadzono go w roli pułkownika Rhodego, przełożonego Klossa. Zdzisław Maklakiewicz z kolei ozdobił swoim udziałem „Bez instrukcji”, czyli trzynasty odcinek serialu, w którym Janusz Morgenstern uczynił go SS-Untersturmführerem Maxem Abushem, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w fabryce zbrojeniowej profesora Porschatta.



Tytuł: Stawka większa niż życie (08) Ostatnia broń Führera
Dystrybutor: TVP
Data premiery: 18 listopada 1965
Reżyseria: Andrzej Konic
Scenariusz: Andrzej Zbych
Rok produkcji: 1965
Kraj produkcji: Polska
Czas trwania: 69 min
Gatunek: sensacja, wojenny
Zobacz w:
Ekstrakt: 60%
powrót; do indeksunastwpna strona

51
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.