powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CCXXXV)
kwiecień 2024

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
‹Broforce›
„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.
ZawartoB;k ekstraktu: 80%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Trudno tu mówić o jakiejkolwiek fabule: jako grupa sił specjalnych (oczywiście amerykańskich) o wdzięcznej nazwie Broforce będziemy latali po świecie i wyzwalali kolejne obszary, niosąc wolność i swobodę jej mieszkańcom. Początek przywodzi na myśl jedną z części „Rambo” – zostajemy zrzuceni do Veet-namu w celu uwolnienia zapomnianych jeńców. I właśnie jako Rambo (czy raczej jego wariant o wdzięcznym imieniu Rambro) rozpoczynamy naszą zabawę. Jak szybko odkrywamy, po uwolnieniu odpowiedniej liczby jeńców, do „repertuaru” dostępnych postaci dochodzą kolejne ikony popkultury takie jak Brommando, B. A. Broracus (Mr. T z „Drużyny A”), Bro Dredd, Snake Broskin i wielu, wielu innych. Już samo (nie zawsze oczywiste) rozpoznawanie, z kim mamy do czynienia, stanowi część zabawy, bo nie wszyscy muszą pamiętać starsze i nowsze hity kina sensacyjnego.
Trzeba przyznać, że dzięki takiemu zróżnicowaniu dostępnych postaci gra zapewnia niezapomnianą (i wymagającą) zabawę. Każdy bohater dysponuje odmiennymi rodzajami ataków (taki Bronan the Brobarian dla przykładu walczy mieczem, więc musi znaleźć się dostatecznie blisko przeciwników, by zadać im jakiekolwiek obrażenia) oraz innymi umiejętnościami specjalnymi (Indianna Brones z powodzeniem korzysta ze swojego bicza, by skakać między przeszkodami). Opanowanie ich czasami zajmuje trochę czasu. Dodatkową komplikacją jest to, że – niczym w platformówkach z dawnych dni – mamy ograniczoną liczbę „żyć”. Za każdym razem, gdy w danej misji uwolnimy jednego z naszych, ta liczba wzrasta o jeden. Ale oznacza to też zamianę naszego obecnego bohatera na któregoś z już odkrytych. Co z kolei wymusza niekiedy całkowitą zmianę taktyki.
Na początku nie stanowi to większego problemu, misje są bowiem dość proste i pozwalają nam wczuć się w klimat rozgrywki i poznać bliżej umiejętności dostępnych postaci. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew. W przypadku „Broforce” nie oznacza to jedynie większej liczby przeciwników, których siła rośnie z kolejnymi poziomami – tak naprawdę bowiem przez większość gry będziemy mieli do czynienia z dość ograniczonym zestawem wrogów. Ale nie zawsze zwykłe bieganie i strzelanie przynosi spodziewane rezultaty. Powiem więcej: na pewnym etapie gry trzeba spędzić trochę czasu nad zaplanowaniem naszych ruchów i zdecydować, czy zamiast ruszać do przodu i strzelać do wszystkiego, co się rusza, nie lepiej będzie po prostu przekopać się pod nimi i dotrzeć do samego końca, zabijając tylko nielicznych. Ze względu na losowy mechanizm określający to, jaką postacią przyjdzie nam w danej misji grać, niekiedy potrzeba kilku podejść (i wypróbowania kilku bohaterów), by z powodzeniem dany poziom zakończyć. Tak samo sprawa przedstawia się z bossami, których różnorodność (i nazwy) potrafi ubawić równie mocno, co dołączenie kolejnych postaci do naszej drużyny.
„Broforce” nie aspiruje do bycia czymś więcej niż szybką i brutalną platformówką. Ale kiedy przyjrzymy się jej bliżej, zaczniemy dostrzegać bogactwo detali, które w połączeniu z wszechobecnym humorem czynią z tej gry tytuł godny uwagi.



Tytuł: Broforce
Data produkcji: 6 września 2018
Producent: Devolver Digital
Info: 1-4 graczy
Cena: $14,99
Zobacz w:
Ekstrakt: 80%
powrót; do indeksunastwpna strona

106
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.