powrót; do indeksunastwpna strona

nr 3 (CCXXXV)
kwiecień 2024

Aparat, góry, człowiek
Jirō Taniguchi ‹Szczyt bogów #1›
Czy czarnobiały komiks o himalaistach z egzotycznego kraju, jakim jest Japonia, może zainteresować europejskiego czytelnika? Jak najbardziej, zwłaszcza gdy jest to opowieść Baku Yumemakury zaadaptowana przez Jiro Taniguchiego.
ZawartoB;k ekstraktu: 100%
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Brak ilustracji w tej wersji pisma
Autorzy na początku historii zarzucają na czytelnika narracyjny haczyk. Jak wiadomo, pierwszymi zdobywcami Mount Everestu, najwyższej góry świata, byli Nowozelandczyk sir Edmund Hillary oraz Szerpa Tenzing Norgay, w roku 1953. Ale nie o tym jest ten komiks. Oczywiście wyczyn Hillary’ego i Norgaya nie był początkiem himalaizmu, a zwieńczeniem pewnego etapu, etapu walki o zdobycie Everestu. Wielką postacią był Anglik George Mallory, uczestniczący w kilku wyprawach w latach 20. ubiegłego wieku, który zginął w 1924 roku w trakcie kolejnej próby zdobycia szczytu. Tutaj zaczyna się wspomniany haczyk, bo do dzisiaj nie wiadomo, czy Mallory i towarzyszący mu Andrew Irvine dotarli na szczyt. Nie ma dowodów, są pewne poszlaki. I właśnie od takiej poszlaki zaczyna się „Szczyt bogów”.
Makoto Fukamachi, japoński fotograf towarzyszący kilku wyprawom w Himalaje, odpoczywa w stolicy Nepalu, Katmandu, po dramatycznych przeżyciach w górach. Trochę bezwiednie wchodzi do sklepu z używanymi rzeczami, gdzie jego uwagę przykuwa stary aparat fotograficzny. „Vest pocket autographic Kodak special” – taki sam, z jakim w góry poszedł sam George Mallory. A jeśli jest to aparat Mallory’ego i gdzieś jest film z tego aparatu, to może tajemnica, czy Anglik zdobył Everest, przestanie być tajemnicą? To jest ten haczyk, ale „Szczyt bogów” to nie jest opowieść o aparacie Mallory’ego, a przynajmniej nie tylko o nim.
Chcąc się dowiedzieć czegoś więcej o tym przedmiocie, być może zdobyć film z aparatu (mogący potwierdzić, że Mallory był na Evereście), Fukamachi stara się dotrzeć do człowieka, który trafił na to znalezisko (aparat schodzi na dalszy plan). To właśnie ta postać staje się głównym przedmiotem zainteresowania Japończyka. Tutaj trzeba przyznać, że autorzy nadali swojej opowieści bieg w bardzo umiejętny sposób, prowadząc z czytelnikiem swoistą grę. Fotograf wie, że to Habu Joji, jedna z najważniejszych postaci japońskiego himalaizmu, ale potrzebuje szczegółów. Te dodatkowe informacje zbiera od ludzi, którzy poznali Habu na różnych etapach jego kariery wspinaczkowej. W ten sposób odkrywa stopniowo przed czytelnikami kluczowe momenty tej kariery. Zdobywanie gór, nawet jeśli nie są to himalajskie ośmiotysięczniki, zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. To ryzyko jest głównym motorem napędowym całej opowieści, a Taniguchi potrafi oddać je w sposób niezwykle sugestywny. Więcej, Taniguchi, zapewne zgodnie z literackim pierwowzorem, umiejętnie dawkuje napięcie. Od pewnego momentu już nie tylko góry są wyzwaniem, ale także inni wspinacze. Nowa droga wspinaczkowa na dany szczyt, pierwsze wejście zimowe, pierwsze wejście bez tlenu. Pasja zamienia się w obsesję i czytelnik „Szczytu bogów” tę przemianę może obserwować podaną w sposób bardzo przemawiający do wyobraźni. A to przecież dopiero początek całej historii.
„Szczyt bogów” to pozycja dla dojrzałego odbiorcy, dużo tutaj statycznych scen, dużo dialogów. Ale talent Jiro Taniguchiego gwarantuje, że czas spędzony nad tym albumem będzie wartościowy. Na szczęście kolejne tomy są już dostępne.



Tytuł: Szczyt bogów #1
Scenariusz: Jirō Taniguchi
Data wydania: listopad 2022
Wydawca: Hanami
Format: 324s.
Cena: 69,99
Gatunek: manga
Zobacz w:
Ekstrakt: 100%
powrót; do indeksunastwpna strona

73
 
Magazyn ESENSJA : http://www.esensja.pl
{ redakcja@esensja.pl }

(c) by magazyn ESENSJA. Wszelkie prawa zastrzeżone
Rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie tylko za pozwoleniem.